REKONSTRUKCJA CZY CYROGRAF Z PAŁACEM?- Aleksander Ścios


Rzecz dla
Rzeczpospolitej


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

Jasiu, no powiedz panu prezesowi: On może panu prezydentowi skoczyć
tam, gdzie pan może pana prezydenta w dupę pocałować. Kabaret pisorgia
REKONSTRUKCJA CZY CYROGRAF Z PAŁACEM?

W roku 2005, prezes PiS pomylił się „tylko” o nominacje Marcinkiewicza i Sikorskiego. Konsekwencje tych błędów mogły wówczas zdecydować o klęsce wielu projektów nowego rządu, w tym, o  zaniechaniu sprawy najważniejszej – likwidacji „długiego ramienia Moskwy”.
Dziewięć lat później, pan Kaczyński popełnił „błąd” bardziej tragiczny w skutkach, rekomendując Andrzeja Dudę na stanowisko głowy państwa. 
Określenie „błąd” musi być ujęte w cudzysłów, ponieważ nie mam żadnej pewności, czy tym razem „komputer” pana Kaczyńskiego nie dokonał wyboru w pełni świadomego, intencjonalnego.
Naprawa personalnych błędów prezesa PiS odbywa się zwykle pod przykryciem tzw. mechanizmów demokracji i jest dokonywana podczas zabiegu zwanego „rekonstrukcją rządu”. 
W lipcu 2006 roku, błędy skorygowano w sposób możliwe najprostszy - przyjmując prośbę o dymisję, złożoną przez samego premiera Marcinkiewicza. Identyczną metodą - poprzez prośbę o dymisję „wyregulowano” też sprawę Sikorskiego. 
Dziś taki zabieg byłby mocno utrudniony, dlatego mitolodzy demokracji muszą wysilić się na  większą inwencję. Tym większą,że sytuacja jest zdecydowanie trudniejsza.
Jeśli po dwóch latach  piętrzenia medialnej zasłony propagandowej, „wybudzenie” Andrzeja Dudy, było zaskoczeniem dla pana Kaczyńskiego, mielibyśmy dowód politycznego infantylizmu prezesa PiS, zaś  naprawa  "błędu" mogłaby okazać się niewykonalna.
Jeśli jednak operacja „wybudzenia” została zaplanowana i stanowi jeden z warunków postawionych przez „akuszerów” nowego rozdania,  reakcja szefa PiS powinna uwzględniać reguły narzucone „zwycięzcom” z roku 2015. Musi też prowadzić do odblokowania tych projektów „dobrej zmiany”, które najmocniej oddziałują na emocje społeczne. Po tym, co wydarzyło się w lipcu br. , dalsze „straty wizerunkowe”, byłyby nazbyt groźne.
Dzięki szybkiej interwencji dyspozycyjnych „wolnych mediów” udało się już uniknąć skojarzenia „zdrady” Andrzeja Dudy z osobą prezesa PiS. O ile wybraniec pana Kaczyńskiego jest dziś nawet (umiarkowanie) krytykowany przez rządowych żurnalistów, o tyle ten, który uszczęśliwił wyborców kandydaturą pana Dudy, bywa nieodmiennie przedstawiany jako polityczny geniusz, największy strateg i jedyna nadzieja Polaków.    
Gdy przed dwoma miesiącami napisałem, że „nie ma żadnych podstaw, by rozdzielać (jak czynią to propagandyści) zachowania prezydenta od intencji pana Kaczyńskiego. To on ponosi całkowitą odpowiedzialność za „wybudzenie” Andrzeja Dudy, za prezydencką frondę i mistyfikację „dobrej zmiany”. Nie ma asymetrii w tych postawach. Jest za to kolejna klęska „złożonej strategii” szefa PiS, który wzorem użytecznych głupców z lat komuny, mógł uwierzyć, że idąc na „kompromis” z bestią, uda się stworzyć lub ocalić dobro” - akapit ten był cytowany jako dowód szalonych „teorii spiskowych”  i  „niepohamowanego krytykanctwa” autora. 
Przyznaję, że rządowe „wolne media” dokonały solidnej roboty propagandowej i skutecznie oddzieliły „zdradę” Andrzeja Dudy od „zdrowego korzenia” Prawa i Sprawiedliwości. Równie wyśmienitym posunięciem, było ogłoszenie (niemal natychmiast po lipcowych wydarzeniach) zamiaru „rekonstrukcji rządu” oraz rozgrywanie tego tematu przez kolejne miesiące. 
Zakładam, że już wówczas pan Kaczyński musiał wiedzieć, iż przyjdzie mu naprawiać własne błędy polityczne i „dogadywać się” ze środowiskiem prezydeckim. Jedno z narzędzi mitologii demokracji, doskonale nadawało się do oszukania wyborców i ukrycia przed nimi prawdziwej przyczyny „rekonstrukcji”.
 Prezes PiS nie może dokonać zmiany prezydenta ani wpłynąć na decyzje ośrodka prezydenckiego. Może jednak stworzyć rząd, który w większym (niż dotychczas) stopniu będzie respektował interesy tego ośrodka, a jednocześnie, potrafi przeciwstawić się dalszym roszczeniom. 
W takiej konstrukcji, ewentualna wymiana Beaty Szydło na Jarosława Kaczyńskiego, byłaby nie tylko próbą zniwelowania skutków „błędu” z 2015 roku, ale sposobem na ustanowienie mocnego i niepodlegającego dalszym naciskom przywództwa. 
W ramach tej konstrukcji, Pałac Prezydencki dostałby wolną rękę w sprawach polityki zagranicznej (zmiana szefa MSZ) i gospodarczej (dalsze poszerzenie władzy M.Morawieckiego) oraz gwarancje wpływu na kwestie obronności. 
Dążeniem A.Dudy (jako kontynuatora polityki B.Komorowskiego), jest oczywiście dymisja szefa MON, ale nie można wykluczyć, że ośrodek prezydencki zadowoli się mniejszymi ustępstwami. Na przykład - rezygnacją z ustawy degradacyjnej i przyjęciem propozycji BBN w kwestiach systemu dowodzenia armią lub odebraniem Antoniemu Macierewiczowi służb wojskowych i przekazaniem ich pod nadzór ministra M.Kamińskiego. Można tego dokonać w ramach wielokrotnie anonsowanej (i wstrzymywanej) reformy służb specjalnych. Taka operacja „odrąbania rąk”, wpłynęłaby kojąco na nerwy ludzi, którym antyrosyjskie działania kontrwywiadu kojarzą się z „esbeckimi metodami”.
Gdyby to rozwiązanie nie satysfakcjonowało A. Dudy i miało dojść do dymisji Macierewicza, również ta decyzja zostanie szybko i skutecznie rozgrzeszona. 
Jeśli stanowisko premiera obejmie Kaczyński, wyborcy niechybnie usłyszą o „ogromnym wzmocnieniu i najlepszej gwarancji dobrej zmiany”. Obowiązki szefa MON może wówczas przejąć polityk formalnie „namaszczony” przez prezesa PiS, a on sam zapewni elektorat, że reformy  ministra Macierewicza „nie są zagrożone”. 
Jeśli premierem pozostanie pani Szydło, partyjna narracja może sięgnąć po sprawdzony argument o „wygaszaniu szkodliwych sporów” oraz wytłumaczy się dążeniem do „konsensusu, który pozwoli zachować spójność zjednoczonej prawicy”. Nie na próżno wmawia się wyborcom PiS, że tylko tego rodzaju „zjednoczenie” (z menażerią egzotycznych postaci ) zapewni „prawicy” kolejne lata szczęśliwych rządów.
 Z  perspektywy, w jakiej oceniam pomysł „rekonstrukcji”, jest on przede wszystkim  metodą naprawienia „błędu” pana Kaczyńskiego – czyli wyrazem kolejnego porozumienia w ramach nowego rozdania z roku 2015. Szef partii rządzącej został zmuszony do szukania „konsensusu” ze środowiskiem prezydenckim, a obraz „zrekonstruowanego rządu” będzie świadczył o zakresie tej ugody.  Zasada, o której wielokrotnie wspominałem - „gwarantem zachowania status quo jest ośrodek prezydencki i jakiekolwiek spory w tym zakresie, będą rozstrzygane na korzyść tego ośrodka”- jest jednym z systemowych dogmatów III RP. 
Byłoby nierozsądne, gdyby po operacji smoleńskiej, która „skorygowała” systemową pomyłkę – prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, dopuszczono do podważenia tej fundamentalnej zasady.
Fronda pana Dudy musiała być na tyle dotkliwa, by uzmysłowić prezesowi PiS, że bez  kolejnych ustępstw (na rzecz poszerzenia władzy prezydenckiej) nie będą możliwe, choćby symboliczne „dobre zmiany”. Jeśli więc politycy PiS myślą o fruktach drugiej kadencji, a rządowi żurnaliści o kolejnych latach prosperity - „spór na prawicy” musi zostać zażegnany. 
O cenę tej „rekonstrukcji” i tak nikt nie zapyta.

Aleksander ŒŚcios
Blog autora

ڌCIOS PYTAŁ KOMOROWSKIEGO, a TERAZ PYTA NASZYCH WYBRAŃCÓW

Czytelnikom Aleksandra ŒŚciosa i jego komentatorom na blogu oraz TT:
Aleksander ŒŚcios 19 maja 2016 21:43

Szanowni Państwo,

Najmocniej przepraszam stałych Czytelników bezdekretu za dyskomfort związany z lekturą niektórych "komentarzy" i za obecnoć treści, które nie powinny znaleść się w tym miejscu.

Od wielu lat staram się prowadzić blog w ten sposób, by nie pojawiały się tu dezinformacje, łgarstwa lub esbeckie "wrzutki". Dość ich w tzw. wolnych mediach i na "prawicowych" forach internetowych.

Nie dopuszczam również do głosu klasycznych idiotów, ćwierćinteligentów ani zadaniowanych funkcjonariuszy.

Nie ma tu miejsca dla teoretyków spisku żydo-masońskiego, wyznawców endokomuny i narodowych bolszewików, dla sierot po Urbanie, esbeckich prowokatorów lub zwolenników "trzeciej drogi".

Nie mam czasu ani ochoty, by prowadzić polemiki na poziomie uwłaczającym ludziom rozumnym. Nie uważam też za konieczne objaśniania rzeczy oczywistych.

To kwestia zasad, higieny psychicznej oraz szacunku wobec gości i przyjaciół bezdekretu.

Chcę więc wyraźnie podkreślić, że od tej chwili wszelkie brednie o "wspólnych posiedzeniach rządów polskiego i izraelskiego z ojcowskim nadzorem Amerykanów" itp. rewelacje, których autorzy węszą spiski żydowsko-amerykańskie, będą stąd natychmiast usuwane i nie doczekają się odpowiedzi.

Będę również kasował "komentarze" w stylu zaprezentowanym przez pana "Kowalski Jaroslaw". Nie ma tu miejsca na niewybredne insynuacje ani na łgarstwa powielane na forach Związku Byłych Funkcjonariuszy Służb Ochrony Państwa itp. organizacji.

Nie interesuje mnie - co o takich praktykach pomyślą autorzy takich wypowiedzi. Będę ich usilnie zniechęcał do odwiedzania mojego bloga i dbał, by nie zaśmiecali tego miejsca.

Z komentarzy na blogu Autora:

rodakvision1 2 grudnia 2017 00:56

Szanowny Panie Aleksandrze,

Tuzy powożenia "ludem" ze "strefy wolnego(?)słowa" słowem sie nie zająkną na temat "siłowników ośrodka prezydenckiego", a przecież gołym okiem widać, że nie są to tchórzo-fredki z pierwszych stron gazet, bo Gołowąs, Soloch, czy Łapinski, to jedynie mapety w ich rękach. Jak wyznawcy Kaczyńskiego łykają jego porażkę w starciu z mapetami, skoro nie dopuszczana jest do nich opcja "ciemnej strony mocy"? Jak godzą się ze stawianiem w kącie ich idola, nieomylnego "wielkiego stratega'? Napisał Pan o tym w swoim tekscie, ale odpowiedź na te pytania to miażdżąca ocena braku kwalifikacji wyborczych/demokratycznych "ludu". To wreszcie wykładnia konieczności "Długiego marszu przeciwko mitom". W istniejącaj rzeczywistości manipulatorów i manipulowanych nic dla Polski nia ma prawa się udać. Idziemy po Polskę!

Pozdrawiam serdecznie

Rodakvision,

Szanowny Panie Mirosławie,

Zadał Pan dobre pytanie - „Jak wyznawcy Kaczyńskiego łykają jego porażkę w starciu z mapetami, skoro nie dopuszczana jest do nich opcja "ciemnej strony mocy"? Jak godzą się ze stawianiem w kącie ich idola, nieomylnego "wielkiego stratega'?”.
Kłopot w tym, że wyznawcy pana Kaczyńskiego nie zaprzątają sobie głowy takimi problemami więc i na to pytanie nie potrzebują szukać odpowiedzi.
Określenie – wytrych -”strategia prezesa” rozgrzesza wszelkie błędy, każdą głupotę czy podłość.

Myślę też, że na kwestię relacji Kaczyńskiego z Pałacem, warto spojrzeć właśnie z perspektywy długiego marszu.
Bo też, ani mnie bawi ani uważam za potrzebne drobiazgowe analizowanie tych relacji, a jeśli podejmuję taki temat, to tylko z jednego powodu.
„Rekonstrukcja rządu”, jak i każda kolejna mistyfikacja z zasobu mitologów demokracji, służy oszukaniu Polaków. Jest metodą realizowania zakulisowych i szkodliwych dla nas geszeftów, przy pomocy narzędzi całkowicie dalekich od realiów III RP.
Ileż cynizmu i fałszu jest w postawie tych luminarzy „niezależnych mediów”, którzy wprawdzie sugerują naciski Pałacu na pozbycie się ministra Macierewicza, czy w sprawie uzyskania wpływu na kwestie polityki zagranicznej, ale jednocześnie tumanią odbiorców bredniami o „silnej pozycji prezesa”, „autonomii pani premier” itp. wytworami propagandy.
Jest głęboko nieuczciwe, jeśli dla zysku jakiejś grupki nieudolnych polityków, zmusza się nas do wiary w nieistniejące „mechanizmy demokracji” i każe uznawać owych polityków za wyrazicieli polskich interesów.
Czegoś podobnego nie ma w żadnym cywilizowanym kraju, gdzie polityk jest człowiekiem wynajętym przez wyborcę do wykonania określonej roboty.
Wierzyć w polityka – to już nawet nie zabobon, ale niewolnicze szaleństwo.
Dlatego nie obchodzi mnie pan Kaczyński ani pan Duda. Ich relacje, gierki i uwikłania są mi całkowicie obojętne, tak jak mój los i los moich rodaków jest obojętny tym panom.
Wiem natomiast, że ta „rekonstrukcja” jest działaniem wymuszonym przez środowisko A. Dudy i wszelkie jej mechanizmy sprowadzają się do „wypracowania konsensusu”, który zapewni realizację interesów akuszerów nowego rozdania z roku 2015. Jeśli nasi rodacy „przełkną” to oszustwo, przyjdą kolejne, coraz bardzie ordynarne i groźne, bo przemycane pod osłoną „dobrej zmiany”.

Pozdrawiam Pana

***

Szanowny Panie Aleksandrze,

Napisałem niedawno krótko na ten temat
http://blogmedia24.pl/node/79022
ale gdzież mi do Pańskiej precyzyjnej analizy sytuacji, pisanej - jak sądzę - w kluczowym momencie. Możemy mieć tylko nadzieję (słabą), że wynikające z tej oceny zachowania ("frukty" i "żurnaliści") pójdą jednak innym torem. Co do ośrodka prezydenckiego mamy już pełną jasność.
Sławomir Cenckiewicz komentując na tweeterze skandaliczne zablokowanie awansu na pierwszy stopień oficerski w SKW skrytykował wypowiedzi ministra Solocha, który zamiast odnieść się do info o blokadzie, opowiadał, ileż to już Duda w tym roku awansów podpisał. Zasłaniał skandal statystyką...
Wstrzymywanie się w sprawie awansów w SKW może być zapowiedzią słuszności Pańskiego przewidywania o przejściu służb pod pieczę min. Kamińskiego (a wtedy Soloch z Dudą dostaną możliwość czynienia skolko godno). Medialna "obróbka" tej blokady potwierdza też kondycję okołorządowych żurnalistów. Bo przecież o sprawie poinformowała pierwsza "Gazeta Wyborcza", podczas gdy wspomniane media solidarnie nabrały wody w usta.
Prof. Cenckiewicz zamieścił także ciekawy opis atmosfery pałacowej: "Zastanawiam się czemu to wszystko służy... Ta pasja walki z Macierewiczem na każdym kroku. Kolegę spotkałem z Kancelarii Prezydenta który mówił mi o obsesji antyMacierewiczowej, która opanowała ten urząd do samego dołu urzędniczego".
Zaczadzenie TVNem? Wieloletnia, sowiecka nienawiść do Macierewicza ciągnąca się od lat 70-tych (w roku 1977 po spotkaniu AM z młodzieżą akademicką w Gorcach, gdy AM zamykano do więzienia, w "Trybunie Ludu" ukazał się paszkwil: „Macierewicz uczy młodzież, że krew jest smarem historii”)?
Co by to nie było, świadczy jak najgorzej o prezydencie, który konserwuje w kancelarii ludzi nie tylko nie potrafiących myśleć propaństwowo, ale też owładniętych chorą, atawistyczną obsesją.

Bardzo dziękuję za tekst i pozdrawiam

Szanowny Panie Kazefie,


„Nienawiść do Macierewicza” zawsze ma sowieckie korzenie. Nie może też dziwić, że znajdziemy ją w środowisku, które „dobrej zmianie” pozostawił B.Komorowski.
Gdy przez dwa lata opisywałem konserwowanie w BBN i w Pałacu wszelkich „zdobyczy” komorowszczyzny, byłem posądzany przez wyznawców pana Dudy o robotę agenturalną.
Pewien „nawrócony” nieszczęśnik, który przez te same dwa lata wypisywał hiper brednie o lokatorze Pałacu i budując mu propagandowy pomniczek niemiłosiernie atakował ministra Macierewicza, zestawił mnie nawet z miejscem, w którym stoi ZOMO. Tak dalece sięga nienawiść do wszystkiego, co kojarzy się z obecnym szefem MON.
Ale ta „tradycja” jest przecież częścią „środowiska patriotycznego”. Ci sami, którzy deklarują dziś - „murem za Macierewiczem”, chętnie przyjmują przekaz podobnych nieszczęśników, zachłystują się niezależnością mediów, biorących udział w „esbeckim gambicie”, sławią mądrość prezesa, który publicznie wspierał haniebne akcje Pałacu oraz dobroć pani premier, która w jednym z ośrodków propagandy idiotycznie „dyscyplinowała” szefa MON.
Jeśli jest to schizofrenia, to – z cała pewnością – ma sowieckie korzenie.

Dziękuję Panu i pozdrawiam

***

Szanowny Panie Aleksandrze

Po lekturze Nudis Verbis (już wiemy dlaczego Pana dlugo nie było :) ) rozsądnym i słusznym rozwiązaniem ze strony p.Kaczyńskiego byłoby zostawienie Macierewicza ,Ziobry i Szyszki (choć jego resort ,aż tak strategiczny nie jest) na stanowiskach. W antypolskich mediach na te osoby największy atak jest prowadzony.Co prawda ,raz pan Ziobro "numer wywinął" lecz można to złożyć na potrzebę zaspokojenie własnych ambicji. Myślę, że pan Ziobro wie o co toczy się walka.
Czy nie powinien pan prezes przeprowadzić kontrataku i wymienić ministrów , ktorych wspomniane media tolerują a nawet czasami chwalą tj. Morawieckiego i Gowina. I tu przy panie Gowinie zatrzymałbym się na chwilę. Wróbelki ćwierkają , że Gowin miałby tworzyć tzw. skrzydło prezydenckie. Czy nienależałoby się go pozbyć chirurgicznym cięciem ,poprzedzonym odowiednią "narracją" z szeregów PiSu zważywszy na jego partyjną przeszłość.

Jak Pan slusznie zauważył nawet prawicowi publicyści i redaktorzy obnażyli prezydencką woltę. Ostatnia artykuł i stanowcza linia apropos przepoczwarzenia Prezydenta Dudy w Dudaczewskiego odczytuję jako przejscie do kontry NASZEJ strony. Ojciec dyrektor zainicjował tę kontrę podczas niedawnego wywiadu w pałacu prezydenckim.


Kolejną ważną kwestią była Tłiterowa akcja osłonowa #MuremZaMacierewiczem zapoczątkowana przez niezależną telewizję IdźPodPrąd. Widzowie finansujący ten medialny projekt ,gdzie codziennie od poniedziałku do piątku sprawy polskie są komentowane z narracją propolską, powołują właśnie swoją partię polityczną. Mottem przewodnim partii Ruch 11 Listopada jest antykomunizm. Nie ukrywam ,że gorąco im kibicuję.

Wojna o umysły trwa a przeciw nam duże siły się zjednoczyły. Ale jak to pan Macierewicz mawiać lubi "jestem osobą z natury optymistyczną" czego kazdemu życzę.

Pozdrawiam

Grzesiek Chochliczek,

Być może niezbyt uważnie przeczytał Pan mój tekst, bo wzmianka o „interwencji dyspozycyjnych „wolnych mediów”, w żaden sposób nie oznacza, że „nawet prawicowi publicyści i redaktorzy obnażyli prezydencką woltę”.
Przeciwnie – przez ostatnie dwa lata, ci ludzie robili wszystko co w ich mocy, by ukryć przed Polakami prawdziwe oblicze pana Dudy i budowali nad nim szczelną osłonę propagandową.
Dopiero, gdy Duda dokonał rzeczy spektakularnej i odmówił podpisania ustaw sądowych, a jego ludzie zaczęli jawnie i arogancko atakować szefa MON, owi prawicowi publicyści musieli (podkreślam) odnotować te fakty.
Musieli, lecz nie z powodu troski o wolność słowa i Pańskie prawo do niezależnej informacji, ale dlatego, że (umiarkowane) krytykowanie Dudy leżało w interesie prezesa PiS, który w ten sposób chce uzyskać lepszą pozycję negocjacyjną.
To główny powód, dla którego luminarze tej publicystki piszą cokolwiek krytycznego pod adresem Pałacu i gdyby nie nakaz partyjny, nadal czytalibyśmy propagandowe laurki. Fakt, że w żądnym miejscu tych mediów nie pojawi się (choćby) wzmianka o odpowiedzialności pana Kaczyńskiego i jego roli w tragicznym wyborze A.Dudy, jest dostatecznym dowodem na prawdziwość mojej tezy.

Bardzo mnie cieszą różnego rodzaju dowody poparcia dla ministra Macierewicza, ale nie przywiązywałbym zbyt wielkiej wagi do tego rodzaju deklaracji. Układ rządzący ma w głębokim poważaniu opinie wyborców i póki dysponuje instrumentami „rządu dusz”, nie musi obawiać się takich reakcji. Myślę też, że wielu z tych, którzy dziś wyrażają poparcie dla szefa MON, za rok lub dwa lata, będzie odpowiednio „uformowanych”.
Teza – któż jak nie PiS”, wzmocniona emocjami „walki z opozycją” zrobi swoje i wyborcy szybko rozgrzeszą „strategiczny unik” prezesa Kaczyńskiego.

Pozdrawiam

***

Pan Prezes Jarosław Kaczyński musi albo wydać wojnę ośrodkowi prezydenckiemu albo na zdradzi sprawę Polski, tę, której jego brat - najbliższy mu w całym życiu człowiek,najwierniejszy przyjaciel - poświęcił życie.

Oprócz zobowiązania wobec Polski, Premier Kaczyński ma zatem również zobowiązania wobec Brata i idei, którą obaj kiedyś żyli. Czy Pan Kaczyński żyje tą ideą nadal?

Jeśli żyje, to - jak wiadomo od czasów Aleksandra Macedońskiego - węzły rozsupłuje się w sposób prosty: mieczem. Należy zrekonstruować rząd, ponownie zostać premierem i dać pełne poparcie Panu Antoniemu Macierewiczowi. Tu należy szukać korzyści ze zjednoczenia, nie w wirtualnym świecie "zjednoczonych wyborców".

Działając razem, panowie Kaczyński i Macierewicz mają szansę, aby Polskę trwale wyleczyć z posowieckiego chłoniaka. Należy pamiętać, iż liszaje na skórze Rzeczpospolitej - czy to dudaczewskie, czy komorowskie - są jedynie zewnętrznymi objawami niszczącej organizm choroby: po ekstrakcji prawdziwych ognisk chorobowych, te zewnętrzne objawy ustąpią, zanikną, a skóra wróci do zdrowia.

Trzeba, aby dłoń, lancet, wola i oko - współdziałając - dokonały operacji.

Pozbawienie życia chłoniaka nie niesie ze sobą żadnych skutków etycznych lub moralnych. O tym także warto pamiętać.

Jestem za... Tak powinno sie stac!

Objecie funkcji premiera przez pana Kaczyńskiego będzie równoznaczne ze zwolnieniem pana Macierewicza . Po prosti zgodu na niego nie wyrazi PAD . Mniejszym złem jest pozostawienie tego rządu z równoczesnym wprowadzeniem kilku zmian(np.Gowin out). Ale obawiam się że doprowadzi to do rozpadu tzw Zjednoczonej Prawicy.Prezes jest szachowany z dwóch stron . Zatem może lepiej by było doprowadzić do przedwczesnych wyborów .Pojawiły się nowe ruchy , które mogą wiele zmienić . Czasami kpalicja może być lepsza niż tzw.zjednoczenie które jest tylkopozorem takiego.

Panie Przemku,

Szczerze wątpię, by ludzie, o których rozmawiamy oceniali takie kwestie poprzez prymat etyki lub moralności.
Jeśli prawdziwa jest hipoteza, że do wygranej A.Dudy w roku 2015 doszło na skutek ustaleń ze środowiskiem „akuszerów”, a ta wygrana miała otworzyć PiS-owi drogę do władzy, jakże pan Kaczyński mógłby wybrać „szansę, aby Polskę trwale wyleczyć z posowieckiego chłoniaka”?
Czy nie należy się spodziewać, że wybierze raczej to, co zapewniło jego partyjnym kamratom objęcie państwowych stanowisk i nadal może zagwarantować drugą kadencję?
Nie podejrzewam prezesa PiS, by był „marzycielem”, czyli posiadał ten wielki dar, jaki był udziałem marszałka Piłsudskiego.
Pan Kaczyński jest raczej „pragmatykiem” i „partyjnym strategiem” -co oznacza, że wybiera to, co służy trwaniu u władzy i pomaga partyjnym interesom.
Jeśli ma świadomość, jak naprawdę wyglądało zwycięstwo „dobrej zmiany” i ile zawdzięcza środowisku, które promowało pana Dudę, dokona wyboru zgodnie z tą „pragmatyką”.
Może sobie na to pozwolić, ponieważ wmówiono nam, że PiS=Polska.

No tak, Makiawelli, rozdział XVIII - 'W jaki sposób książęta powinni dotrzymywać wiary'.

***

1.
Czy J. Kaczyński może przehandlować ministra A. Macierewicza?

Owszem, może. Niestety, właśnie tak oceniamy J. Kaczyńskiego, że on jest do tego zdolny. I to nie tylko my tu ale to jest raczej powszechne przekonanie ponieważ dla pisoskich lemingów zdradzenie A. Macierewicza (a co za tym idzie własnego brata – prowadzenie sprawy smoleńskiej) będzie manewrem, jakąś zaledwie roszadą polityczną, kolejnym genialnym posunięciem genialnego stratega.
Wspólne stanowisko z panem Dudą w sprawie Aneksu jest tu wskazówką. Protesty „radykałów” uciszono i zostało to łyknięte bez zająknięcia.

2.
Przez prawie dwa lata elektorat zaczął się przyzwyczajać jak to jest gdy Oni się boją a My zaczynamy powoli wygrywać. Przyznajmy, że jest zmiana w porównaniu z czasami PO. Dlatego Duda zadał cios psychologiczny w spektakularny sposób bo ten entuzjazm mógłby się rozlewać szerzej, ludzie mogliby zacząć sobie wyobrażać, że Polska należy do nich.

3.
@rodakvision 12 grudnia 2017 00:56
O właśnie, zła Zosia, Czerepach i jakiś Adrian z kabaretu – to mają być rzekome powody, że Duda taki zmieniony jakoby urok padł na niewinną białogłowę.

A Duda musi mieć plecy w postaci bardzo silnego lobby. Kasta w sądach i kasta w wojsku.

4.
Urząd prezydenta, jak już zauważono, jest w IIIRP kontrolować z zewnątrz najłatwiej (w porównaniu ze skomplikowaną i rozbudowaną maszynerią partyjną). Począwszy od Jaruzelskiego, przez Bolka, Alka, Brąka – Duda wpisał się właśnie w ten poczet.

Marcin Ís,

Trafnie Pan zauważył, że „wspólne stanowisko z panem Dudą w sprawie Aneksu jest tu wskazówką”. Podobnie, jak współudział w pierwszej odsłonie „esbeckiego gambitu”, która miała zastraszyć otoczenie szefa MON, ograniczyć go w polityce personalnej oraz osłabić ośrodek ministerialny i poddać go partyjnej „lustracji wizerunkowej”.
Gdy premier, prezes i politycy PiS ochoczo włączyli się w nagonkę na ministra Macierewicza, w tekście „Esbecki gambit” z lutego br. pisałem - „Jeśli Jarosław Kaczyński włącza się w cele ataku wymierzonego w ministra Macierewicza, a trudno inaczej zinterpretować to zachowanie, konkluzja może być tylko jedna: nie jest to efekt błędu, ale świadomej intencji i przemyślanej strategii. Ten wniosek, może z kolei prowadzić do przypuszczeń, że pojawia się zamysł odsunięcia Antoniego Macierewicza od zarządzania ministerstwem obrony narodowej.
Taka decyzja, z pewnością ucieszyłaby niemałe grono polityków PiS, uradowała „niezależnych” żurnalistów i została „ze zrozumieniem” przyjęta w Pałacu Prezydenckim. Ludzie, których jedynym celem jest druga kadencja i pełny portfel, muszą dostrzegać zagrożenie w „kontrowersyjnych” działaniach szefa MON i wzdrygać się przed perspektywą wskazywania winnych tragedii smoleńskiej.”

W wyznawaniu takiej tezy, utwierdza mnie dziś partyjna narracja o „złym Andrzeju Dudzie i dobrym Jarosławie Kaczyńskim”. To znana odmiana komunistycznej „strategii nożyczek”.
W kontekście psychologicznym, można ją porównać do koncepcji „dobrego i złego gliniarza”, w której jeden gra przysłowiowym „kijem”, drugi zaś oferuje „marchewkę”, zaś delikwent ma być przekonany, że ten „dobry” działa w jego interesie.
Wzorcowym przykładem takiej narracji jest dzisiejszy tekst T.Sakiewicza - „Nie powielać polityki PR”:
http://niezalezna.pl/210366-tomasz-sakiewicz-redaktor-naczelny-gazety-polskiej-apeluje-nie-powielac-polityki-pr
Zwróciłem na niego uwagę na TT, bo ten tekst anonsuje rozwiązanie konfliktu (podobno nieistniejącego) na linii PiS-Pałac i przemyca tezę, zgodnie z którą Kaczyński zawsze – niezależnie co i jak zrobi- pozostanie politycznym herosem i jedyną nadzieją Polaków.
Wychwalając więc „dobrego” prezesa PiS i zapowiadając, że jeśli „zły” prezydent doprowadzi do dymisji Macierewicza -”nie zagłosuję na Andrzeja Dudę w żadnych wyborach, nawet gdyby jego miejsce miał zająć Tusk” - Sakiewicz uprawia klasyczną demagogię.
Bo – jakże ów „zły” Duda może doprowadzić do dymisji Macierewicza, jak nie za zgodą prezesa Kaczyńskiego?
Czy można sobie wyobrazić, że taka decyzja zapadnie wbrew woli „naczelnego stratega”?
A skoro nie można, to w jakiej pozycji stawia to szefa PiS i jaką nań nakłada odpowiedzialność?
W tekście Sakiewicza nie znajdziemy takich odpowiedzi, a ponieważ media Sakiewicza „dorobiły” się już czytelników politycznie uświadomionych, nikt też nie zada naczelnemu GP równie „nieodpowiedzialnych” pytań.

***

PiS nie równa się Polska. PiS to mgła powstała z przepuszczenia partyjnych strategii, pragmatyzmu, strategicznych uników i przeróżnych mądrości etapu przez mikser Prezesa. Mgła dosyć gęsta wokół Prezesa a rzedniejąca po promieniu. To corpus delicti dzisiejszego układu. Z jądra wypadają w naszym kierunku postaci z wielkimi słowami na ustach, inne z gromkimi okrzykami a inne z rozwianym włosem i obłędem w oczach. Ale wszyscy są spreparowani. Bez wyjątku. Zarówno „silny strateg”, „najlepszy minister”, „autonomiczna premier”, „przebudzony prezydent” no i „tumaniący odbiorców bredniami”. Tuman – po rosyjsku mgła. Dlaczego opozycja jest tak nieskuteczna? Też błądzi we mgle? Jak doskonały jest nośnik który tak jak powietrze unosi parę wodną w prawdziwej mgle, unosi kurz wydobywający się z miksera pracującego w pobliżu Prezesa? Panie Aleksandrze już go Pan tu nie raz nazwał, nasz Mackiewiczu. Jak długo nie pozwoli mgle opaść. Miejscami chyba już coś widać. Gdzie Pan stoi Panie Aleksandrze że udaje się Panu tyle dostrzec?
Jeśli chodzi o deklaracje poparcia to dla Pana mogą być one pozbawione wagi lub nawet niezrozumiałe. Jednak warto się przyglądać tym którzy je składają bo być może nie wszyscy dadzą się „uformować” i będą swoich deklaracji bronić do krwi. Środowisko z którego wyłania się partia Ruch 11 Listopada wydaje się przynajmniej w części zbudowane na fundamencie który może to gwarantować. Z drugiej strony działania o. Dyrektora też nie wydają się być budowane na piasku.

Nie jest niczym odkrywczym, że PIS nie równa się Polska. Tak jak, nie przymierzając, Piłsudski nie równa się II RP. Choć jest pewnym rechotem historii, że tak jak dla Marszałka Naród był wspaniały tylko ludzie k.. tak dla dzisiejszego stratega Polacy są zbyt głupi by stanowić wolny (przynajmniej od socjalistycznej maszyny biurokratycznej) naród. Możemy oczywiście klepaniem w klawiaturę użalać się nad naszym ciężkim losem zbiorowiska osób pretendujących do miana dumnego wolnego Narodu. Możemy pluć na JK, bo nie jest prawicowym politykiem na miarę najlepszych światowych wzorców. Możemy wylewać żółć (chyba najbardziej polskie słowo ? ) z powodu ciągłych, skutecznych na domiar złego, działań rozbijających patriotyczne prawicowe ruchy polityczne. Ale zadajmy sobie jedno podstawowe pytanie: co sami zrobiliśmy/robimy, by skutecznie odmienić otaczającą nas rzeczywistość?
Od dłuższego czasu zastanawiam się czy jest jakieś „oficjalne” środowisko, które można wesprzeć zarówno finansowo jak i pracą „u podstaw” i takiego środowiska nie znajduję (nie chodzi mi o wpłaty na konto pojedynczego człowieka, ale konkretne środowisko ludzi).
W różnych miejscach Internetu można znaleźć grupki ludzi mających dobro Polski na sercu. Ale w sumie jak liczna jest to grupa ludzi? Ile z tych osób jest w stanie choćby drobną stałą wpłatą poprzeć „marsz”? Ile z tych osób rozumie o co jest ta gra?
Wspomina Pan o Ruchu 11 Listopada. Nie mam wątpliwości, że są to ludzie ideowi. Ale mnie osobiście razi megalomania p. Chojeckiego. Trudno mi wesprzeć człowieka, który oskarża o zdradę na podstawie choćby jednej niepodobającej mu się wypowiedzi. Media o. Tadeusza o ile szalenie potrzebne nie mogły się oprzeć pragmatyzmowi i nie poruszają tematów zabronionych (jak chociażby wynika z wypowiedzi p. Sumlińskiego).
Czy jesteśmy w stanie na tyle się zorganizować, by przeprowadzić choćby jedną skuteczną akcję?

Karol Krzeszewski, Rafał Stańczyk,

Mój blog nie jest dobrym miejscem do prowadzenia jakiejkolwiek agitacji partyjnej, dlatego nie dopuszczam komentarzy, w których pojawiają się entuzjastyczne wzmianki na temat inicjatyw politycznych, w tym środowiska „Idź pod prąd”.
Cieszy mnie, że wielu ludzi z tego środowiska wyraża akceptację dla tez zawartych w „Nudis verbis-przeciwko mitom”, ale też mam przeświadczenie, że przy dokładniejszym zbadaniu poglądów prezentowanych w tej książce, mogłyby pojawić się rozbieżności.
Musze też podkreślić, że choć nie identyfikuję się z pomysłem łączenia polityki z „biblijnym fundamentem”, z zainteresowaniem przyglądam się inicjatywie pana Chojeckiego i jego przyjaciół.
Proponowałbym jednak zachować sporą rezerwę wobec wszelkich nowych inicjatyw i pozwolić im sprawdzić się w dłuższym odstępie czasu oraz w konkretnych sytuacjach. Nie sposób też mówić dziś o politykach lub działalności politycznej tego ruchu.
Nie potrafię również ocenić – na ile solidna jest wola wspierania ministra Macierewicza przez środowisko IPP i jak dalece pan Chojecki i jego koledzy potrafiliby podzielać poglądy pana ministra, np. w kwestiach historycznych czy światopoglądowych. Chciałbym wierzyć, że hasło „murem za Macierewiczem”, oznacza „murem za tymi wartościami, które Antoni Macierewicz reprezentuje”.
Nie wykluczam natomiast, że tego rodzaju środowiska, mogłyby aktywnie uczestniczyć w budowaniu antysystemowej siły politycznej.
Jest wiele osób, które dostrzegają potrzebę obalenia zmurszałych fundamentów komunistycznej hybrydy oraz odrzucenia partii i polityków związanych z systemem III RP. Ci ludzie nie mają dziś swojej reprezentacji politycznej ani dostępu do rządowych mediów. Nie mają również mocnego przywódcy - autorytetu.
W kwietniu br. w tekście „ESBECKI GAMBIT CZY MAT MACIEREWICZA ?” napisałem m.in. o potrzebie budowania takiej opozycji:
„Po to, by nie była to kolejna „trzecia siła”, inspirowana przez środowiska esbeckie, trzeba jednego warunku – wiarygodnego i silnego przywódcy, który z klęski zawiedzionych nadziei i traumy utraconych szans, potrafiłby zbudować potencjał ruchu politycznego. Można przypuszczać, że taki ruch zdobyłby poparcie ogromnej większości „twardego” elektoratu PiS, ale też przyciągnął wyborców z innych środowisk, wykluczonych dziś na mocy systemowych inscenizacji.
Lęk przed podobnym scenariuszem jest tym większy, że ze strony Antoniego Macierewicza nigdy nie groziły i nie grożą działania wymierzone w partię J. Kaczyńskiego, a tym bardziej, sprzeczne z interesem Polski.
Żadna „partia ludu pisowskiego” nie musi być wrogiem pana Kaczyńskiego ani dążyć do marginalizacji PiS-u. To sprawia, że próba przymusowej „radykalizacji” takiej inicjatywy lub szermowanie zarzutem „ataku na PiS”, byłoby absurdalne i skazane na porażkę.
Teoria szachowa mówi, że poprawne przeprowadzenie gambitu, powinno gwarantować graczowi uzyskanie lepszej pozycji. Ponieważ „esbecki gambit” nie jest potyczką dwóch szachistów, lecz niespotykaną w teorii gier kombinacją „organizatora turnieju”, to zakończenie ma wzmocnić wyłącznie jego pozycję. Gdyby odpowiedź na pytanie – co dalej, uwzględniała zamysł powstania autentycznej opozycji, efekt fałszywego gambitu okazałby się zabójczy dla kreatorów tej gry.”

Jestem przekonany, że dziś jesteśmy jeszcze bliżsi rozstrzygnięcia tego gambitu. Niewykluczone, że (najdalej w kwietniu 2018 roku) okaże się, iż logika ludzi w brązowych butach oraz zamysły ich politycznych pomagierów, są niewiele warte. Wówczas, ewentualna dymisja szefa MON, może nabrać całkowicie innego charakteru.

... środowiska tzw. "prawicowe", "antysystemowe" nie są aż takim problemem, jakby mogło się wydawać. Oczywiście, powoli gromadzą co raz większy kapitał społeczny, jednak najczęściej brakuje im trwałego spoiwa "ideowego", które zastępują generalnie wspólną, znaną pulą postulatów politycznych. Nagminnie też, część z tych postulatów, propagowanych przez zwolenników według obecnej popularności, przyjmowana jest bez głębokiej refleksji. To wszystko sprawia wrażenie chwilowych sojuszy, a skoro tak, w pełni zasadne jest spostrzeżenie Pana Ściosa, aby pozwolić im sprawdzić się w dłuższej perspektywie czasowej, o ile w ogóle którekolwiek z nich jeszcze wg kogoś takiej obserwacji wymaga.

Wracając do postulatów; powyższy wywód sprowadza się do dwóch kwestii - pewna partia postulatów może zostać łatwo rozbita, poprzez zagospodarowanie i wdrożenie w życie przez będących u władzy (co poniekąd jest aktualnie czynione przez obóz rządzący), kolejna: najzwyczajniej w świecie - spacyfikowana w bitwie informacyjnej, poprzez rzetelną analizę tych postulatów.

Co do trwałego spoiwa ideowego, a raczej jego braku - wg mnie świadczy on w wystarczający sposób o proweniencji "prawicowych" organizacji, o istotnej i nieodzownej różnicy kulturowej, która pozwala na trafne rozstrzygnięcie o ich realnym poziomie antysystemowości; pomimo towarzyszącej im pewnej retoryki historycznej i innych propaństwowych miraży narracyjnych.

Kłopot w tym, że łączy je (te ruchy) osobliwa spuścizna po PRL, widoczna także w działaniach środowisk określanych przez Autora jako "wspólnota brudu". Ten toksyczny spadek przeniesiony do IIIRP, instrumentalnego podejścia do ludzi, niczym do pustych bukłaków, a w konsekwencji wypełniania ich zupełnie nieistotną substancją - w interesie doraźnym danej grupy trucicieli; ten spadek stanowi zagrożenie, przed którym dzięki Bogu potrafimy się obronić.

W temacie ewentualnej dymisji szefa MON, z wyrokiem co najwyżej półrocznym, nie pozostaje nic innego jak podpisać się pod przewidywaniami Autora, co do "elitarnej" specyfiki tej logiki. Ile jest warta - czas pokaże; pole możliwych scenariuszy działań zawęża się z każdym tygodniem.

***

SEMANTYKA STOSOWANA

Setna rocznica odzyskania niepodległości.

Stulecie odzyskania niepodległości.

Stulecie niepodległości.

Sto lat Niepodległej!

...

Panie Aleksandrze,

Jak Pan myśli, CO BĘDZIE DALEJ z samozwańczymi "sukcesorami" Marszałka?

Może tak?

- I będą się spotykali,
rozstawali, śmiech na sali,
siedem rzek, siedem gór
między sobą obmyślali.

A potem się nam pokłonią
I to będzie farsy kres
Spektatorzy pójdą spać
ubawiwszy się do łez.

Mała farsa z kupletami,
trochę słońca, dużo śmiechu,
trafny rys obyczajowy
I oklaski.

Tyle, że u tych z nas, którzy Polskę mają w sercach, a nie w zakłamanych orędziach,
będzie to gorzki śmiech przez łzy. I upokarzające poczucie bezsilności...

Pozdrawiam Pana serdecznie

Pani Urszulo,

Bardzo celny przykład semantyki stosowanej.
Nie przypadkiem, w III RP fetuje się tak „egzotyczne” dla tego państwa rocznice, jak „obchody 90. rocznicy powstania formacji, chroniącej najważniejsze osoby w państwie”, czy „95 rocznicy ustanowienia Sztabu Generalnego Wojska Polskiego”.
Uczestniczący w nich politycy, nawet słowem się nie zająkną, że współczesna, działająca w III RP formacja „chroniąca najważniejsze osoby w państwie” wywodzi się z tzw. Jednostki Wojskowej Nr 1004 i Wydziału Ochrony Rządu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego PRL i nie ma nic wspólnego z tradycją II Rzeczpospolitej.
Dzisiejszy BOR (podobnie jak Policja czy ABW) to zaledwie zmodyfikowane formacje z czasów okupacji sowieckiej, zarządzane od początku III RP przez ludzi służących okupantowi.
Podobnie – co wspólnego ze Sztabem Generalnym Wojska Polskiego, utworzonym w roku 1918, ma instytucja powołana sowieckim rozkazem z sierpnia 1944 roku i kierowana przez takich degeneratów, jak Spychalski, Korczyc czy Zarako-Zarakowski?
Świętujący 95 lecie SGWP generałowie III RP wywodzą się z tzw. ludowego wojska, które nie było żadnym wojskiem polskim lecz formacją zbrojną założoną i kierowaną przez okupanta.

W podobny sposób, Polacy zostaną okłamani „stuleciem niepodległości”. Nikt z obecnych polityków nie odważy się powiedzieć, że z tego stulecia, jedynym okresem niepodległego bytu państwowego jest czas między 1918 – 1939 rokiem. Pozostałe 79 lat, to okres okupacji niemieckiej i rosyjskiej, a od 1989 roku – czas sukcesji komunistycznej, zwanej III RP.
Ale nie to jest najgorsze.
Za wyjątkowo podły, cyniczny i groźny uważam zamysł Andrzeja Dudy „świętowania 100 lecia niepodległości” razem z antypolską targowicą, ze zdrajcami, apatrydami i wszelkimi odmianami Onych.
Ten pan zamierza zapraszać do swoich komitetów przedstawicieli „wszystkich środowisk” III RP - a zatem tych, którzy służyli w formacjach okupacyjnych, byli członkami partii kolaboranckich, prześladowcami Polaków, kapusiami bezpieki, sługusami reżimu sowieckiego.
Tacy ludzie – z woli prezydenta wskazanego przez partię pana Kaczyńskiego, mają reprezentować naród i „elitę” współczesnego państwa. Tacy ludzie – mają „uświetniać” swoją obecnością uroczystości zorganizowane przez rządzących III RP.
Trudno o bardziej szatański pomysł na fałszowanie historii i oszukanie Polaków.
Trudno o bardziej widowiskowe splugawienie pamięci o Niepodległej.

Pozdrawiam Panią

Dobry wieczór, Panie Aleksandrze,

Byłam pewna, że akurat Pan w najwłaściwszy sposób rozwinie celowo hasłową "semantykę". Dziękuję i dobrej nocy życzę. :)

PS. Prezydenckie orędzie ostatecznie dowiodło, że pan Duda nieodwracalnie przystąpił do Targowicy. Teraz czekamy na drugiego zucha (przyszłego konkurenta do najwyższego urzędu?) - Mateusza Krzywoustego. Będę się naprawdę dobrze bawić, kiedy obaj pupile pana Kaczyńskiego skoczą sobie do oczu! :))

***

Szanowni Państwo,

W komentarzu z 6 grudnia 2017 g. 20:11, skierowanym do panów Karola Krzeszewskiego i Rafała Stańczyka napisałem, że mój blog nie jest dobrym miejscem do prowadzenia jakiejkolwiek agitacji partyjnej.
Poinformowałem również, że nie dopuszczam komentarzy, w których pojawiają się entuzjastyczne wzmianki na temat inicjatyw politycznych, w tym środowiska „Idź pod prąd”.
Ponieważ cały czas trwają próby zamieszczania tego typu wypowiedzi, ponawiam informację. Szkoda czasu i fatygi.

Obserwując natomiast zachowania osób kreujących Ruch 11 Listopada na Twitterze oraz ich usilne próby łączenia mojej książki "Nudis verbis-przeciwko mitom" z tezami głoszonymi przez pastora Chojeckiego, zaczynam nabierać przekonania, że dokonuje się dość mętnej, a nawet demagogicznej operacji. Co więcej, gdy zwróciłem uwagę na niestosowność takich zabiegów, natychmiast pojawiły się (doskonale mi znane) objawy wrogości ze strony niektórych zwolenników pana Chojeckiego. A skoro w identyczny sposób reagują na moją krytykę wyznawcy PiS i miłośnicy pana Dudy - na czym polega różnica?
Uwadze tych osób umyka zapewne fakt, że nie jestem i nigdy nie będę związany ze środowiskiem Ruchu 11 Listopada i, jak zaznaczyłem wcześniej, nie identyfikuję się z pomysłem łączenia polityki z „biblijnym fundamentem". Sposób organizowania tego ruchu zbyt przypomina mi inicjatywy znane z lat poprzednich, bym miał traktować go jako sensowną propozycję polityczną.
Obawiam się również, że tak instrumentalne traktowanie moich tekstów - bez związku z całością przekazu bloga bezdekretu, za to pod "polityczno-bibilijną" tezę, jest fatalną i niebezpieczną praktyką.
Oby na tej samej zasadzie nie było traktowane poparcie udzielane ministrowi Macierewiczowi.
Dlatego wszelkie próby łączenia mojej osoby lub książki "Nudis verbis-przeciwko mitom" z inicjatywą pana pastora Chojeckiego, uważam za niedopuszczalne i nieuprawnione.
Takie treści głosiłem na długo przed tym, nim powstało środowisko "Idź pod prąd" i nim ktokolwiek z dzisiejszych zwolenników tej inicjatywy próbował zainteresować się tematem mitologii III RP.
Cieszy mnie oczywiście, że ludzie identyfikujący się z Ruchem 11 Listopada sięgają też po moją książkę, ale wyraźnie zaznaczam, że nie byłem, nie jestem i nie będę związany z żadnym środowiskiem politycznym.
Do czasu, aż w przestrzeni publicznej III RP pojawi się autentyczna, antysystemowa inicjatywa, za którą będzie stał mocny i wiarygodny przywódca. Wiem, że taka inicjatywa powstanie.
Jeśli nawet tego rodzaju oświadczenie nie przysporzy mi sympatii zwolenników pastora Chojeckiego lub będzie odebrane negatywnie, uważam za konieczne poinformowanie o tym Czytelników bezdekretu.

Szanowny Panie Aleksandrze,
dziekuje za takie postawienie swojego stanowiska. Panskie opinie, wnioski i deklaracje napawaja, nadzieja na lepsza przyszlosc Polski i Polakow, a co i bez znaczenia w moim osobistym zyciu.

Uklony i powodzenia ...

M. Lappalainen

Panie Aleksandrze,
Pragnę sprostować, że swoim wpisem nie miałem zamiaru agitować na rzecz jakiegokolwiek ruchu politycznego. Mój wpis zawierał jedynie wątpliwość w słuszność upatrywania realnego silnego przywódcy we wspomnianych w owym komentarzu środowiskach. Absolutnie zgadzam się z panem, że pański blog nie powinien być miejscem na agitację polityczną i pozwoliłem sobie na wpis, by nieco ostudzić zapał do wspomnianych środowisk.

 

13.12.2017r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet