ROSYJSKI ŚLAD - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

ROSYJSKI ŚLAD

Informacja o zatrzymaniu oficera 36. specpułku, współpracującego z rosyjskim wywiadem, stanowi istotne uzupełnienie dotychczasowej wiedzy na temat tragedii smoleńskiej.
Zespół parlamentarny ds. zbadania przyczyn katastrofy od dawna wskazywał, że nad całym procesem przygotowania i przebiegu wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu czuwały rosyjskie służby specjalne.
Analiza poszczególnych wydarzeń poprzedzających Smoleńsk, nie pozostawia też wątpliwości, że mieliśmy do czynienia z celową, spójną i logiczną sekwencją, w której działania służb rosyjskich odgrywały zasadniczą rolę. Pytaniem otwartym pozostaje - na ile działania te były skorelowane z decyzjami politycznymi grupy rządzącej oraz z aktywnością służb specjalnych III RP?
Można wskazać przynajmniej trzy wydarzenia o takim charakterze:
- 7 kwietnia 2009 roku podjęto decyzję o powierzeniu remontu Tu 154 M konsorcjum firm MAW Telecom Intl. i Polit-Elektronik - ściśle powiązanych z przemysłem rosyjskim. Wbrew wcześniejszym praktykom, remontu tupolewa dokonano w zakładach lotniczych Awiakor w Samarze, należących do przyjaciela W.Putina, Olega Deripaski. W raporcie zespołu parlamentarnego z roku 2013 stwierdzono, że to " służby rosyjskie decydowały o tym, jakie firmy i w jakim zakresie będą przeprowadzały remonty najważniejszych polskich samolotów ". Okazało się także, że SKW nie nadzorowały remontu tupolewa, a cała modernizacja była kontrolowana przez wywiad rosyjski. Pytany o to były wiceszef MON Marcin Idzik twierdził, że " podczas pobytu w Samarze jedna osoba nie opuszczała tego samolotu ", ale nie potrafił wskazać - kim była ta osoba i czy należała do 36. specpułku.
- Od września 2009 roku rząd Donalda Tuska współdziałał z władzami Rosji w celu rozdzielenia rocznicowych uroczystości katyńskich. Przez wiele miesięcy toczyła się gra, w której uczestniczyli przedstawiciele polskiej dyplomacji, szefowie rządów Polski i Rosji oraz ambasada rosyjska w Warszawie.
- Organizację wizyty polskiego prezydenta powierzono komunistycznemu agentowi Tomaszowi Turowskiemu - byłemu oficerowi Wydziału XIV Departamentu I Służby Bezpieczeństwa PRL. Turowski został zatrudniony w MSZ 14 lutego 2010 roku i już następnego dnia udał się do Moskwy, gdzie - jako kierownikowi wydziału politycznego ambasady RP - powierzono mu zadanie zorganizowania uroczystości w Katyniu. Jeśli T. Turowski był w tym czasie funkcjonariuszem lub tajnym współpracownikiem Agencji Wywiadu (na co wskazuje szereg przesłanek), decyzja o skierowaniu go do Moskwy musiała być konsultowana z szefostwem tej służby, a rodzaj powierzonego mu zadania mógł dotyczyć funkcji łącznika ds. kontaktów ze służbami Federacji Rosyjskiej.

W kontekście informacji o rosyjskim szpiegu ulokowanym w 36. Pułku Specjalnym, warto też przypomnieć o kilku innych faktach, mogących mieć związek z zamachem smoleńskim.
Na krótko przed wizytą w Katyniu, 6 kwietnia 2010 r. na polecenie szefa techniki lotniczej 36. Specjalnego Pułku nakazano zmianę konfiguracji wnętrza samolotu z 90 na 100 miejsc dla pasażerów. Była to zmiana nielegalna, nieuzgadniania z producentem, po której nie dokonano wyważenia samolotu. Przebudowa dotyczyła trzeciego salonu, w którym, podczas lotu do Smoleńska znaleźli się generałowie WP. Według ekspertyzy sporządzonej przez dr Grzegorza Szuladzińskiego, to w śródpłaciu samolotu, w bezpośrednim sąsiedztwie salonki numer trzy (lub nawet w samej salonce) doszło do drugiego, decydującego wybuchu.
Kilka dni później, 9 kwietnia 2010 w bazie lotniczej na Okęciu nastąpiła awaria i przez dwa dni nie działał system elektronicznych przepustek. Dowództwo Sił Powietrznych tłumaczyło incydent "wymianą serwera". Zdaniem pilotów, taka sytuacja stwarzała ryzyko wejścia na teren bazy osób nieuprawnionych.
36 Pułk Specjalny i służący w nim lotnicy, byli też przedmiotem szczególnego zainteresowania ze strony Rosjan, polskojęzycznych ośrodków propagandy i rządu Donalda Tuska. Opinia publiczna była m.in. dezinformowana doniesieniami o istnieniu w pułku "tajnej instrukcji", która miała zakładać, że lądowanie na lotnisku zapasowym mogło odbyć się tylko za zgodą "głównego pasażera". To wśród ludzi z 36 specpułku poszukiwano winnych tragedii smoleńskiej, obwiniano i szkalowano załogę tupolewa, zarzucając jej słabe wyszkolenie czy nieznajomość języków. Pierwsze zarzuty w sprawie Smoleńska prokuratura wojskowa postawiła szefowi jednostki - płk Ryszardowi Raczyńskiemu oraz oficerowi dowodzącemu eskadrą tupolewów. Pilotom służącym w jednostce stawiano też "zarzuty korupcyjne", dotyczące rzekomego wyłudzania diet, winiono ich za szereg zaniedbań i łamanie procedur.
Wspólne tezy - rosyjskiego raportu MAK i tzw. komisji Millera, były głęboko krzywdzące dla żołnierzy tej jednostki. W efekcie takich działań doprowadzono do likwidacji pułku i decyzją D. Tuska z sierpnia 2011 roku, 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego został rozformowany.

Antoni Macierewicz komentując przed kilkoma dniami doniesienia o rosyjskim szpiegu, zauważył, że " rosyjskie działania musiały się wiązać z penetracją różnych części polskiego systemu bezpieczeństwa, pozwalającej na pozyskiwanie szczegółowych informacji ". Służby Federacji Rosyjskiej miały w tym zakresie mocno ułatwione zadanie. Od czasu objęcia rządów przez grupę PO-PSL mieliśmy bowiem do czynienia z demontażem podstawowych struktur bezpieczeństwa oraz celowym niszczeniem i osłabieniem służb ochrony państwa. Czystki personalne i powrót do koncepcji służb - jako "zbrojnego ramienia grupy rządzącej", zablokowanie weryfikacji WSI i odbudowa wpływów tego środowiska na życie publiczne, wielowątkowe kombinacje operacyjne, mające na celu inwigilację prezydenta i pozbawienie go buforów bezpieczeństwa, osłabienie kontroli nad tajnymi formacjami czy bagatelizowanie zagrożeń wynikających z aktywności obcych służb - należały do działań, które znakomicie ułatwiały Rosjanom penetracje polskiego systemu bezpieczeństwa. Bez tych kompleksowych decyzji, nie mogłoby dojść do zastawienia pułapki smoleńskiej. Jeśli nawet decydenci tych procesów nie planowali zastawienia pułapki, była ona możliwa dzięki świadomym działaniom rządów PO-PSL i wynikała z wewnętrznej logiki dokonywanych wówczas wyborów. Służbom specjalnym III RP należałoby natomiast przypisać rolę tych, którzy - przed i po Smoleńsku - jako pierwsi wywiesili białą flagę i ponieśli najbardziej spektakularną klęskę.
Ulokowanie rosyjskiego agenta w jednostce wojskowej obsługującej loty VIP-ów, świadczy oczywiście o iluzoryczności osłony kontrwywiadowczej Sił Zbrojnych i kompromituje szefostwo tych służb. Nie jest to pierwsza i jedyna kompromitacja związana z zabezpieczeniem lotu do Smoleńska. Nadzwyczajna kumulacja takich zdarzeń, nakazuje jednak postawić zasadnicze pytanie - jaką rolę przypisać służbom III RP przed, w trakcie i po zamachu z 10 kwietnia?
Czy była to rola biernych acz nieudolnych wykonawców poleceń wydawanych przez polityków, czy może rola ukrytych inspiratorów i faktycznych decydentów? Czy chodzi tylko o indolencję, błędy i zaniechania, czy też mieliśmy do czynienia ze współdziałaniem z Rosjanami i spiskiem tajnych służb, którego celem była eliminacja przeciwników reżimu Putina i osób zagrażających interesom grupy rządzącej?
Próbę odpowiedzi na takie pytania podjąłem już w roku 2012, w książce zatytułowanej "Smoleńsk. Pułapka Tajnych Służb?". Niedawno zaś Jürgen Roth, powołując się na dane wywiadu niemieckiego, napisał, iż " umieszczenie w samolocie ładunków TNT wyposażonych w zdalne zapalniki byłoby niemożliwe bez zaangażowania polskich sił ".
Nie mamy dziś informacji o działaniach, jakie podejmował zatrzymany oficer 36. specpułku. Nie wiemy - czy i na ile były one związane z lotem Tu-154M i zamachem smoleńskim. Mając na uwadze dotychczasową praktykę, nie sposób przypuszczać, by takie informacje zostały ujawnione przez prokuraturę wojskową lub stały się przedmiotem rzetelnego śledztwa. To zadanie dla ludzi, którzy przejmą władzę po październikowych wyborach.
Jedno wydaje się pewne. Działaniom służb rosyjskich wokół Smoleńska musiały towarzyszyć nie tylko nadzwyczajne środki asekuracji, ale również wsparcie ze strony polskiej - w tym, ze strony agentury oraz służb specjalnych III RP. Wyjaśnienie - jak doszło do ulokowania rosyjskiego szpiega w tak newralgicznym miejscu, może zatem odsłonić istotne mechanizmy zamachu smoleńskiego, ale też ujawnić relacje istniejące między służbami polskimi i rosyjskimi.

Aleksander Ścios
Blog autora
Artykuł opublikowany w nr. 25/2015 Gazety Polskiej.

28.06.2015r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet