(klik)
...
KOMOROWSKI. W CIENIU MOSKWY - 4 - ZAKOŃCZENIE
Gdyby nie doszło do napaści Rosjan na Ukrainę i wymuszonego odwrotu od polityki "pojednania", państwo Putina byłoby dziś gwarantem bezpieczeństwa III RP. Nasi rodacy nadal wydają się nie rozumieć, że tylko wydarzenia na Majdanie i odwaga Ukraińców uratowały nas od wprowadzenia w życie obłędnych koncepcji bezpieczeństwa narodowego, których celem była "redefinicja dotychczasowych tez polityki polskiej" i uczynienie z III RP państwa bezbronnego wobec współczesnych wyzwań.
Projekt tzw. Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN) został podjęty natychmiast po zaprzysiężeniu obecnego lokatora Belwederu i miał stać się sztandarową inicjatywą Bronisława Komorowskiego. Już wówczas wiele wskazywało, że mamy do czynienia z realizacją autorskiego pomysłu gen. Stanisława Kozieja, który od wielu lat prowadził prace nad narodową strategią. Ta hipoteza znalazła potwierdzenie, gdy do SPBN zaangażowano osoby z prywatnej uczelni i fundacji, w szef BBN zasiadał do niedawna jako członek rady nadzorczej. Fundacja Gloria Victoribus oraz Wyższa Szkoła Zarządzania Personelem (WSZP), w której pracował gen. Koziej, były szczególnie zaangażowane w projekt Strategicznego Przeglądu i zainteresowane jego realizacją. Już w roku 2006, w ramach działalności WSZP powołano tzw. Instytut Bezpieczeństwa Krajowego (IBK), na którego czele stanął Stanisław Koziej. Jednym z podstawowych zadań instytutu miało być " badanie spraw bezpieczeństwa i sporządzanie analiz prognoz i ekspertyz", a jego struktura w dużej mierze odzwierciedlała misję prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Z bełkotliwej nowomowy uzasadniającej projekt SPBN można było wywnioskować, że chodzi o sporządzenie raportu zawierającego "analizy i rekomendacje w zakresie bezpieczeństwa narodowego RP ". Jego opracowaniem miało zająć się szereg komisji, sztabów oraz grono tzw. ekspertów. Wśród nich znaleźli się m.in.: Adam Rotfeld, Dariusz Rosati, Krzysztof Kozłowski, Janusz Onyszkiewicz, Leon Kieres, Roman Kuźniar, Aleksander Smolar, Paweł Świeboda, Janusz Reiter, Maria Wągrowska, Jerzy Nowak, Marek Goliszewski, Piotr Gulczyński, Henryk Goryszewski i Marek Siwiec. Szefem sztabu SPBN został zastępca szefa BBN Zdzisław Lachowski - zidentyfikowany przez "Gazetę Polską" jako tajny współpracownik SB o pseudonimie "Zelwer". Zespołowi Systemu Bezpieczeństwa Narodowego przewodniczył Andrzej Karkoszka z WSZP, jego zastępcą był płk Maciej Marszałek, zaś członkami zespołu Krzysztof Janik i płk Jacek Pawłowski z Instytutu Bezpieczeństwa Krajowego WSZP. Członkiem zespołu Interesów Narodowych i Celów Strategicznych został Tadeusz Chabiera z rady naukowej IBK WSZP. Sztandarowym dokumentem opracowanym na potrzeby nowej strategii bezpieczeństwa, była ekspertyza autorstwa prof. dr hab. Ryszarda Zięby i dr hab. Justyny Zając zatytułowana "Budowa zintegrowanego systemu bezpieczeństwa narodowego Polski". Znajdujące się w niej rekomendacje miały posłużyć sporządzeniu końcowego dokumentu.
W opracowaniu tym mogliśmy m.in. przeczytać:
"Warunkiem jaki musimy zaakceptować, co wymaga kroku do przodu ze strony Polski i całej wspólnoty atlantyckiej, jest porozumienie z Rosją taką jaka ona jest i chce być. Trzeba zrezygnować z misyjności i życzeniowej polityki zmierzającej do skłonienia Rosji do pełnego przyjęcia zachodniego modelu ustrojowego i uznać, że jest możliwa promowana przez Kreml modernizacja Rosji bez demokratyzacji na wzór zachodni.
Polska w tym scenariuszu musi zdecydować się na pojednanie z Rosjanami i traktowanie ich państwa nie jako tradycyjnego przeciwnika, lecz istotnego gwaranta bezpieczeństwa europejskiego, w tym naszego bezpieczeństwa. Zacieśnianie współpracy z Rosją ułatwi pojednanie polsko-rosyjskie. Zwielokrotni się również szansa innych państw poradzieckich na utrwalenie demokracji i włączenie się w proces integracji europejskiej. Stanie się tak dlatego, że nie będzie to wywoływało dezaprobaty w Moskwie ani zachowawczych elit politycznych w tych krajach".
"Z racji tego, że w tej średnioterminowej perspektywie nie należy się spodziewać bezpośredniego zagrożenia naszego terytorium ani zagrożenia naszych sojuszników, specjalny wysiłek na rzecz dozbrojenia polskiej armii nie wydaje się konieczny. Wystarczy unowocześnianie posiadanego uzbrojenia i zwiększanie interoperacyjności z armiami naszych sojuszników" .
W najważniejszym rozdziale pracy zatytułowanym - "Rekomendacje dla priorytetów i zadań polityki bezpieczeństwa w perspektywie średnioterminowej (2010-2020)" stwierdzono:
"Redefinicji wymaga dotychczasowa teza polityki polskiej, mocno opowiadająca się za dalszym rozszerzaniem NATO. (.) W czerwcu br. przywódcy Ukrainy jasno oświadczyli, że rezygnują ze starań o przystąpienie do Sojuszu. Niestabilność wewnętrzna w Gruzji i konfliktowe stosunki tego państwa z Rosją raczej eliminują go z grupy kandydatów do NATO. Oznacza to, że rewizji wymaga stanowisko Polski w sprawie wschodniego rozszerzenia, tym bardziej, że w raporcie Grupy Mędrców znalazła się teza, że rozwijanie partnerstwa z Rosją jest gwarancją bezpieczeństwa w regionie euroatlantyckim".
"Stosunki ze Stanami Zjednoczonymi powinny nadal odgrywać istotną rolę w polskiej polityce bezpieczeństwa, choć należy odejść od polityki bezwarunkowego, a wręcz bezrefleksyjnego popierania wszystkich działań tego mocarstwa. Polityka Polski w tym względzie winna mieć wyraźne odniesienie do własnych interesów, a nie nosić znamiona strategii bandwagoning".
"Należy odpolitycznić kwestię importu gazu z Rosji i traktować ją w kategoriach biznesowych. Należy zrozumieć, że mamy interes w tym, aby gaz od Rosji kupować, bo jak na razie i w dającej się przewidzieć perspektywie, nie ma dla tego alternatywy".
"Aby przezwyciężyć nieufność, która utrudnia percepcję Rosji przez polskich polityków i media należałoby podjąć zorientowaną na przyszłość politykę normalizacji stosunków wzajemnych i pojednania polsko-rosyjskiego. Warunki ku temu powstały już jesienią 2009 r., po udziale premiera FR Władymira Putina w obchodach 70-tej rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, a zostały wzmocnione zbliżeniem polsko-rosyjskim po katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. Jednak czołowa partia opozycyjna w Polsce - Prawo i Sprawiedliwość podjęła kilka miesięcy później działania na rzecz ponownego konfliktowania z Rosją, sugerując odpowiedzialność tego państwa za katastrofę. W tej sytuacji rząd Polski powinien szybko podjąć działania na rzecz ratowania szansy jaka szybko może zniknąć".
Nie próbuję uzasadniać rzeczywistego znaczenia powyższych "rekomendacji", bo każdy, kto pamięta wydarzenia z lat 2010-2014 z łatwością dostrzeże, że wytyczały one kierunki ówczesnej polityki reżimu III RP i tworzyły instrukcję dla relacji polsko-rosyjskich.
Trzeba pamiętać, że tezy końcowego dokumentu SPBN, zaprezentowane w roku 2014, zostały wymuszone i uwarunkowane nową sytuacją międzynarodową, powstałą po agresji Rosjan na Ukrainę. Nawet belwederskim "przyjaciołom Rosji" nie wypadało forsować koncepcji opartych na skompromitowanym dogmacie "pojednania". Gdyby zatem porównać brzmienie końcowego dokumentu SPBN z "rekomendacjami" z lat 2010-2012, okazałoby się, że mamy do czynienia z całkowicie inną strategią i innymi założeniami. Wspólny jednak pozostał stosunek do putinowskiej Rosji.
Przez wcześniejsze lata belwederscy stratedzy nie tylko nie dostrzegali zagrożenia ze strony tego państwa i próbowali wymyślać egzotyczne koncepcje militarne, ale zakładali niedorzeczne scenariusze "kształtowania się strategicznych warunków bezpieczeństwa w najbliższym dwudziestoleciu".
W dokumencie zatytułowanym "Główne ustalenia i rekomendacje Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego" z roku 2013, nakreślono trzy takie scenariusze: "integracyjny - optymistyczny (z przewagą pozytywnych i pożądanych zjawisk i tendencji); dezintegracyjny - pesymistyczny (z przewagą niekorzystnych i niebezpiecznych zjawisk zewnętrznych i wewnętrznych) oraz ewolucyjny - realistyczny (zakładający kontynuację względnej równowagi negatywnych i pozytywnych zjawisk)".
Za podstawę dalszych rozważań przyjęto "scenariusz ewolucyjny-realistyczny", w którym założono że "Unia Europejska - mimo występowania kryzysów gospodarczych o niskim lub średnim stopniu intensywności - przetrwa jako rynek zjednoczony wspólną walutą, a podstawowe elementy spójności zostaną utrzymane. Jednocześnie NATO pozostanie podmiotem zdolnym wspierać i wzmacniać bezpieczeństwo państw członkowskich oraz selektywnie interweniować wszędzie tam, gdzie zagrożone są żywotne interesy".
Już po kilku miesiącach okazało się, że prognozy belwederskich strategów nie są warte funta kłaków, a ich scenariusz ewolucyjny-realistyczny legł w gruzach.
W żadnym miejscu owych "ustaleń i rekomendacji" nie było wzmianki o realnych zagrożeniach:
o nadzwyczajnej aktywności służb rosyjskich (w skali porównywalnej z okresem "zimnej wojny"),
o konsekwencjach nowej doktryny wojskowej Kremla, wzroście nakładów na zbrojenia, wrogich posunięciach militarnych w obwodzie kaliningradzkim czy o agresywnej i konfrontacyjnej polityce propagandowej. Opracowanie SPBN przemilczało następstwa procesu integracji na obszarze poradzieckim, ignorowało skutki stosowania "miękkiej siły", jako narzędzia w rosyjskiej polityce zagranicznej i pomijało zagrożenia związane z perspektywą szantażu energetycznego bądź cyberataku ze strony wschodniego sąsiada.
W innym z dokumentów, tzw. Strategii Rozwoju Systemu Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczpospolitej Polskiej 2022 z kwietnia 2013 r. uznano, że - "W horyzoncie obowiązywania strategii prawdopodobieństwo konwencjonalnej agresji zbrojnej na Polskę jest niewielkie" . Politykę obronną III RP miała potwierdzać "społeczna percepcja bezpieczeństwa narodowego" , w której wiodące było założenie, iż "większa grupa Polaków bardziej ceni sobie utrzymanie dobrych relacji z Rosją niż bliską współpracę z krajami dawnego ZSRR". We wnioskach zawartych w rozdziale " zadania operacyjne dla Sił Zbrojnych RP" umieszczono natomiast postulat "budowania zaufania w stosunkach z Rosją przez rozszerzanie współpracy w dziedzinie wojskowej w ramach istniejących możliwości wynikających z członkostwa w NATO".
W miejsce poważnej refleksji, uwarunkowanej sytuacją polityczną i realną oceną zagrożeń, otrzymaliśmy wówczas zbiór bezużytecznych komunałów o budowaniu "zintegrowanego systemu bezpieczeństwa narodowego" i zestaw całkowicie chybionych, pseudonaukowych dywagacji. Zwracałem uwagę, że taki sposób prezentacji tematyki bezpieczeństwa narodowego, nie tylko wskazywał na niekompetencję twórców SPBN i nieumiejętność formułowania rzeczowych wniosków, ale mógł mieć na celu ukrycie prawdziwych intencji środowiska Belwederu. Jeśli dla przeciętnego odbiorcy, treść dokumentów SPBN brzmi niezrozumiale i wręcz abstrakcyjnie, nie zrozumie on również, że owe "strategie" mają ścisły związek z konkretnymi działaniami reżimu, wywierają wpływ na wiele rozstrzygnięć politycznych i ekonomicznych i w dużym stopniu decydują o przyszłości Polaków. Realny kształt naszego bezpieczeństwa zależy bowiem od efektu prac legislacyjnych, prowadzonych najczęściej poza uwagą opinii publicznej. Zapowiadana przez Belweder "implementacja wyników SPBN" oznaczała konieczność nowelizacji szeregu ustaw i tworzenia nowych rozwiązań. Ponieważ istotną cechą stwierdzeń użytych w "ustaleniach i rekomendacjach" była możliwość dowolnej ich interpretacji - nie narażano się na zarzut odstępstwa od wypracowanej "doktryny". Podkreślanie rzekomej "nieprzewidywalności i niedookreśloności" scenariuszy pozwalało na dowolną modyfikację dotychczasowej polityki bezpieczeństwa, a w jej ramach - nawet na rewizję sojuszy militarnych. Kluczowe słowo SPBN - "integracja", otwierało natomiast pole do konsolidacji struktur siłowych i budowania reżimu prezydenckiego na wzór kremlowski.
Dość podkreślić, że wywodząca się z SPBN tzw. doktryna Komorowskiego (na którą Polacy mają w najbliższych latach wyłożyć kolosalne pieniądze), została oparta na nonsensownej przesłance "samodzielnej reakcji" i równie abstrakcyjnym "własnym potencjale obronnym". Ma ona obowiązywać w latach 2014-2023 i zagwarantować finansowanie tzw. polskiej tarczy antyrakietowej. Wprawdzie "polska tarcza" nie zostanie nigdy zbudowana, pomysł ten pozwoli na polityczną eksploatację tezy o tworzeniu "własnego potencjału" oraz generowanie olbrzymich środków na rzecz środowisk związanych z przemysłem zbrojeniowym. Jednym z elementów planu wydaje się zamysł powierzenia ludziom byłych WSI nadzoru nad technologiami wojskowymi oraz zaangażowanie tego środowiska w procesy gospodarcze związane z modernizacją Sił Zbrojnych. W wymiarze globalnym, "doktryna Komorowskiego" wychodzi naprzeciw rosyjskim oczekiwaniom: służy m.in. utrąceniu projektu amerykańskiej tarczy antyrakietowej oraz dalszemu ograniczaniu obecności USA na Starym Kontynencie.
Jeśli zatem ktoś twierdzi, że temat belwederskich "strategii" jest oderwany od naszych realnych problemów, wykazuje nie tylko totalną ignorancję w kwestii własnego bezpieczeństwa i własnej przyszłości, ale też kompletną obojętność na sposób, w jaki wydawane są jego pieniądze. Ponieważ większość projektów Belwederu spotykało się z akceptacją i wsparciem ze strony partii opozycyjnej, również wyborcy PiS-u nie mają wiedzy o tym zagrożeniu. Gdy przed kilkoma tygodniami pojawił się "gorący" temat przetargu na dostawę śmigłowców, nikt nie zechciał zauważyć, że wybór francuskich maszyn był możliwy dzięki zapisom nowej ustawy offsetowej, podpisanej przez Komorowskiego w połowie ubiegłego roku. Była ona związana z procesem tzw. konsolidacji przemysłu zbrojeniowego i stanowiła jeden z efektów "implementacji" założeń SPBN. Ustawa miała w zasadzie jedno, praktyczne zastosowanie i była kosztownym prezentem na rzecz lobby zbrojeniowego. Od tej chwili MON (a konkretnie ludzie zarządzający zbrojeniówką oraz grupa wyższych oficerów zajmujących się zakupami uzbrojenia), otrzymali prawo dokonywania transakcji według własnego uznania. Już wówczas zwracałem uwagę, że ustawa otwiera ogromne pole do nadużyć i korupcji. O zakupach broni nie będą bowiem decydowali urzędnicy ministerialni, lecz przedstawiciele zakładów zbrojeniowych. Tam też trafią pieniądze przeznaczone na "modernizację sił zbrojnych" - dokonywaną według projektów Belwederu i propagandowej wizji pod nazwą "doktryny Komorowskiego". Można się spodziewać, że przy umiejętnym rozgrywaniu różnych straszaków i demagogicznych haseł, będą to największe pieniądze, jakie wypłyną z budżetu III RP w najbliższych latach. Posłużą nie tylko umocnieniu lobby zbrojeniowego (w którym główną rolę będą odgrywali ludzie związani z byłymi WSI) ale staną się jednym z najważniejszych "grantów" stabilizujących reżim prezydencki.
Zdaję sobie sprawę, że teksty przybliżające temat prorosyjskości Komorowskiego, nie są łatwą lekturą. Być może, nie są nawet lekturą interesującą, bo o większości poruszonych tu spraw pisałem już na blogu. Jeśli przypominam je w takim zestawieniu i kondensacji, to dlatego, że tę cechę BK i jego środowiska uważam dziś za najgroźniejszą. Jest to trwałe, fundamentalne piętno, odciskające się na wszystkich działaniach Belwederu. Nie mam też wątpliwości, że przyćmione dziś nakazem "mądrości etapu", objawi się ponownie i przez kolejne lata będzie ciążyć nad sprawami naszego bezpieczeństwa.
Aleksander Ścios
Blog autora
Z komentarzy na blogu:
Halka 7 maja 2015 20:29
Witam
Pani Lichocka ma taktykę na ośmieszanie BK, a Pan Szeremietiew i Radio Maryja ma taktykę na przemilczanie.
Pan Szeremietiew to dopiero wybrał metodę zniechęcania "BeKiem". I tak właśnie działa ta "nasza" opozycja. W wypowiedzi tego pana jest wszystko to, co wolno, a czego nie wolno powiedzieć opozycji o IIIRP ale i jak przy okazji zmanipulować. by czasem się nie okazało, że JEDNAK nie żyjemy w demokratycznym państwie.
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/rosja-zainteresowana-wyborami-prezydenckimi-w-polsce/
I słucha tego ze 2 miliony rodaków w kraju a ile za granicą. i ja już nie mam żadnych złudzeń!
Wywód nt. agentury sowieckiej, która interesuje się wyborami w Polsce jest... pomijam to.
A komentarz do "fikcyjnego państwa", które to Sienkiewicz ujawnił światu jako najbardziej strzeżoną "tajemnicę państwową", nad czym p. Szeremietiew ubolewa, jak to się wyraził "zirytowało mnie.", "bo niezależnie od tego jak jest naprawdę."- uwaga - pan Szeremietiew ma wątpliwości czy Sienkiewicz mówił prawdę. Pan Szeremietiew dopuszcza, że IIIRP może nie być fikcyjnym państwem. Dla p. Szeremietiewa ważniejsze jest, co pomyślą sobie Rosjanie, po usłyszeniu takiego "wystrzału"? A nie, co pomyślą sobie Polacy! "No nie powinni tego typu rzeczy mówić" - cały czas ubolewa Pan Szeremietiew, zupełnie jak przed laty p. Zemke, kiedy to zlikwidowano WSI i można było poczytać w raporcie to o "tym" to o "tamtym". Truchlał pan Szeremietiew tak bardzo, że zdawać by się mogło, iż jeśli czem prędzej ojciec nie zmieni tematu, tak rozmówca chyba zacznie płakać w obie garści z powodu ujawnienia tak ważnej tajemnicy państwowej, o której absolutnie do momentu dopóki się " nie wysypał" Sienkiewicz, to Rosjanie nie mieli bladego pojęcia. Bo niby skąd? Od kogo?! Nie słyszano przecież od dekad, aby jakiś agent obcych państw panoszył się w okolicy.
A dalej to już ani nie podejrzewałam ani nie oczekiwałam, że p. Szeremietiew zdolny będzie. odważy się na powiedzenie takich słów odnośnie BeKi i książki Sumlińskiego. W 10 minucie, tak nieśmiało ojciec przy okazji zapytał, na odchodne, o taki niusik tylko. Zwykła ciekawość, ot co. Nie żeby to jakieś ważne było.
OJCIEC: Czy zapoznał się Pan z publikacja Pana Sumlińskiego, czy chociaż z jej częścią?
ROZMÓWCA: - Oczywiście, że tak! Czekałam na jej wydanie i jak tylko ją otrzymałem to zaraz, niemal z zapartym tchem zabrałem się do czytania. Nic nie jadłem i nic nie piłem przez 3 dni byle by tylko przeczytać tę książkę. Nic nie mogło mnie oderwać od tej książki. Nie było rzeczy dla mnie ważniejszej, jak ta publikacja, pomimo iż miałem tyle innych ważnych zajęć. Pis natychmiast powinien pochwycić ten temat, a Pan Duda na swoich wiecach przedwyborczych tylko o tym mówić. Każdy Polak powinien przeczytać, wiedzieć o tej postaci i wówczas dopiero iść na wybory.
OJCIEC: Ostatnio tygodnik "w sieci" tylko część informacji z panem Sumlińskim zamieścił, bardzo poważną, mroczną.. Bardzo to są rzeczy ciekawe.
Co powiedziawszy już ojciec właściwie nie czekając na reakcję rozmówcy zakańcza: "no dzięku.".
Ale gdzie tam rozmowca zdawał się rozkręcać dopiero. Chce mówić! Niech więc mówi!
I proszę.
ROZMÓWCA: To są rzeczy budzące trwogę, zgrozę, trzeba bić na alarm, trzeba przestrzegać Polaków jeszcze w tej ostatniej chwili, aby się dowiedzieli prawdy, kim jest ten człowiek - BK??!!!! Jestem już nie tyle zaniepokojony, że takie rzeczy się dzieją, ale jestem przerażony!
OJCIEC: Tak, ale za dwa dni są wybory.
ROZMÓWCA: Oczywiście! Jeśli BK wygra to czeka nas 'długi marsz", Wielkie to szczęście, że ta publikacja Pana Sumlińskiego ukazała się właśnie teraz. Jest jeszcze szansa, że polski Naród oprzytomnieje, ze jak dowie się prawdy to może uratować się od wepchnięcia w łabska sowieckie! Mam nadzieję, że ta publikacja wpłynie na wynik wyborów, że po to TYLKO ją p. Sumliński opublikował właśnie teraz.
"No i z Panem Bogiem drodzy słuchacze!"
***
Red. Rp:
"Nasze" media różnym celom służą. Niekoniecznie naszym.
ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO - 2010r.
06.05.2015r.
RODAKnet.com