OD KALININGRADU DO MARSZU NA EUROPĘ - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

OD KALININGRADU DO MARSZU NA EUROPĘ

Jeśli przedstawiciele reżimu mogą dziś uchodzić za rzeczników Ukrainy i przeciwników kremlowskiego satrapy, mamy do czynienia z tak niebywałym zjawiskiem, że nie sposób wyjaśnić go w racjonalnych kategoriach. Pokolenia przyszłych historyków i socjologów będą musiały zmierzyć się z odpowiedzią na pytanie - jak to możliwe, że najbardziej prorosyjska i regresywna grupa polityków, jaka kiedykolwiek pojawiła się w polskiej rzeczywistości, mogła uchodzić za formację "postępową" i "liberalną"? Uważam, że na miano "liberałów" bardziej zasługują peerelowscy towarzysze Olszowski i Grabski, niźli ludzie, którzy decydują dziś o polityce III RP. Wielka w tym wina tzw. opozycji i związanych z nią mediów, że przez ostatnie osiem lat nie potrafiły pokazać oblicza tej obskuranckiej i twardogłowej zbieraniny.
Prowadzona od wielu miesięcy kampania medialna wykreowała owych "liberałów" nie tylko na przeciwników Putina i koalicjantów europejskich "sił postępu", ale sprawiła, że są postrzegani jako proamerykańscy i pro natowscy.
To już wizja bardzo niebezpieczna i byłoby prawdziwym nieszczęściem, gdyby w roku wyborczym politycy USA mieli zostać przekonani, że reżim Komorowskiego gwarantuje skuteczny opór przed zakusami Putina. W perspektywie procesów zachodzących w Ameryce (mocna opozycja Kongresu wobec Obamy) i bliskiego odejścia najgorszego w dziejach prezydenta, takie okoliczności mają niezwykle istotne znaczenie.
Poza tworzeniem fałszywego wizerunku, celem kampanii propagandowej jest wzbudzenie przeświadczenia, jakoby przedstawiciele reżimu mogli zapewnić Polakom bezpieczeństwo i byli gotowi bronić nas przed rosyjską agresją.
Czytelnikom tego bloga nie muszę wyjaśniać, że taka teza jest kompletnie nonsensowna - dla każdego, kto posiada wiedzę o rodowodzie PO i zachowaniach tej grupy przed, w trakcie i po zamachu smoleńskim. Jej niedorzeczność ujawnia się w polityce zagranicznej III RP, sprowadzonej do roli rosyjskiego konia trojańskiego, w decyzjach dotyczących energetyki, czy służb specjalnych, w obszarze wojskowości i kultury, w rozlicznych "strategiach" środowiska Belwederu, w setkach rozstrzygnięć politycznych i ekonomicznych. Trzeba byłoby zapomnieć o realiach lat 2008-2013, by uwierzyć, że tak prorosyjski reżim może być zdolny do zrzucenia niewolniczych pęt.
I jeśli możemy dziś mówić o zatrważającej skuteczności tej kampanii, to tylko dlatego, że większość naszych rodaków nie jest w ogóle zainteresowana przyszłością kraju lub nie potrafi sięgnąć pamięcią dalej niż w bieżący przekaz propagandy.
Wydawałoby się, że przypominanie prorosyjskich "dokonań" reżimu PO-PSL leży jednak w interesie opozycji i będzie podstawą każdej, racjonalnej kampanii wyborczej. To temat niewyczerpany i dostępny do eksploatacji przez wiele miesięcy. Nie tylko w kontekście Smoleńska, ale poprzez ukazanie, jak szkodliwe i groźne dla Polaków były decyzje podejmowane w imię utrwalania "przyjaźni polsko-rosyjskiej". Tym bardziej, jeśli zagrożenia te nigdy nie zniknęły, a to, co robi reżim nadal sytuuje go w roli wykonawcy obcych dyspozycji.
W poprzednim tekście wskazywałem na priorytety interesów rosyjskich i niemieckich związanych z likwidacją polskich kopalni. Późniejsze wydarzenia potwierdziły intencje reżimowych graczy. By uniknąć nadmiernych emocji, ale też uchylić się od dosadnej krytyki, zaniechałem komentowania tego, co o tzw. porozumieniu z górnikami mówili przedstawiciele "wolnych" mediów i politycy PiS.

Uważam jednak za konieczne, by jasno i bez niedomówień postawić postulat arcyważny dla polskiego bezpieczeństwa i zrozumiały dla każdego, kto zna intencje naszych wrogów: trzeba uczynić wszystko, by w roku 2015 zamknąć granicę z Kaliningradem.
Na temat tego antypolskiego projektu pisałem już wielokrotnie i poniżej zamieszczam linki do niektórych tekstów. Nie będę więc przypominał rzeczy oczywistych ani po raz kolejny wyjaśniał - dlaczego zamknięcie granicy leży w polskim interesie.
W ostatnim czasie pojawiły się jednak dodatkowe argumenty, o których warto wspomnieć. W ciągu półrocza drastycznie spadła liczba osób zainteresowanych przekroczeniem granicy (w relacji styczeń 2014 - styczeń 2015 granicę przekroczyło dwukrotnie mniej Rosjan). Spadła także wymiana handlowa z obwodem kaliningradzkim (w okresie trzech kwartałów 2014 r. import z Polski zmniejszył się o 13,5 proc, a Polska znalazła się zaledwie na 7 pozycji wśród krajów-dostawców do Obwodu Kaliningradzkiego). Prawie dwukrotnie wzrósł za to eksport do Polski i dziś wynosi 102,2 mln USD (4,2 proc udziału w eksporcie obwodu). Warto przy tym zauważyć, że o ile Polska wysyłała do Kaliningradu głównie artykuły spożywcze, wyroby chemiczne i elektromaszynowe, to do Polski trafiają przede wszystkim odpady przemysłu spożywczego, pasze oraz tytoń i wyroby tytoniowe. Nie przypadkiem profil tej "wymiany" przypomina realia PRL-u.
Biura turystyczne w Kaliningradzie notują 70 procentowy spadek zainteresowania wyjazdami do Polski. Rosjanie nie tylko nie mają pieniędzy na zakupy w polskich sklepach, ale ich sytuacja bytowa wygląda wręcz tragicznie. W Kaliningradzie podrożały wszystkie artykuły spożywcze i opustoszały półki sklepowe. Szczęśliwcy, którym uda się wyjechać do Polski muszą liczyć się z drobiazgowymi kontrolami celników rosyjskich. Media kaliningradzkie codziennie informują o zatrzymaniu "przemytu" polskiego mięsa, sera, a nawet pieczywa.
Tych, którzy zwyczajowo bredzą o "argumentach ekonomicznych", "ożywieniu gospodarczym" i "regionalnych korzyściach" płynących z otwartej granicy, odsyłam do oficjalnych statystyk, z których jednoznacznie wynika, że opowieści o Rosjanach - cennych klientach należą do mitologii. Powinni również zapoznać się z dziesiątkami antypolskich, wrogich wypowiedzi publikowanych w mediach kaliningradzkich. Oskarża się tam Polaków o "rusofobie" i wykorzystywanie "przejściowych trudności" w handlu, naśmiewa z "polskich sankcji" i jako przykład uzależnienia od Rosjan wskazuje na jedyną formę "polskiej turystyki" - tankowanie paliwa na rosyjskich stacjach. Trzeba też przypomnieć o wydarzeniach z ostatnich tygodni. Wydana niedawno rosyjska "doktryna wojenna" przewiduje "koncentrację i umocnienie możliwości bojowych " w najważniejszych dla Rosji obszarach. Zaliczono do nich Obwód Kaliningradzki. Zgodnie z wolą Putina ten " przyczółek Rosji wobec najbardziej agresywnych i rusofobicznych państw NATO " ma stać się "militarną tarczą" oraz miejscem, w którym " Rosja skoncentruje swoją siłę bojową" . Nie sposób dziś zliczyć ćwiczeń i manewrów wojskowych, prowadzonych na terenie obwodu. W 2015 roku rozpocznie się tam budowa nowych radiotechnicznych kompleksów służących " kontroli przestrzeni kosmicznej ", a już dziś Rosjanie zgromadzili na granicy z Polską siły dostateczne do natychmiastowej agresji. Dzisiejsza informacja o zatrzymaniu we Francji grupy rosyjskich terrorystów, wysłanych tam przez Kadyrowa (o tych ustaleniach wywiadu propaganda III RP już nie wspomina) powinna przypomnieć, że otwarta granica z Kaliningradem stwarza idealne warunki do przeprowadzenia dowolnej prowokacji lub akcji terrorystycznej, ułatwia przenikanie do Polski rosyjskiej agentury i jest zarzewiem potencjalnych problemów i konfliktów. W relacjach dotyczących zatrzymania terrorystów wspomina się, że ich dotarcie do Paryża było możliwe dzięki braku kontroli na granicach UE. Pojawia się pytanie - ilu "rosyjskich turystów", przechodząc przez przejścia Obwodu Kaliningradzkiego dostało się następnie na teren państw UE? Ilu z nich jest już w Polsce i planuje akcje na Litwie czy Ukrainie?

Wydaje się oczywiste, że temat otwartej granicy z obwodem nie powinien schodzić z łam "wolnych" mediów i być wciąż przypominany przez polityków opozycji. Jeśli nie z uwagi na zagrożenia, których wielorakość (od epidemiologicznych, po militarne) ukrywa się przed Polakami, to z tego powodu, że nie ma dziś tematu równie doniosłego i równie niezastąpionego, by obnażyć prawdziwą twarz moskiewskich marionetek i pokazać prorosyjski charakter reżimu. Nie sądzę, by w okresie przedwyborczym był to błahy argument.
Żądając natychmiastowego zamknięcia granicy z Kaliningradem (umożliwia to art. 12 umowy o zasadach małego ruchu granicznego) i wskazując na zagrożenia związane z projektem " Prusy Wschodnie ", można nie tylko przyczynić się do poprawy naszego bezpieczeństwa, ale łatwo udowodnić, że nie dba o nie grupa rządząca.
Utrzymywanie otwartej granicy z Rosją jest przecież wyrazem słabości i uległości reżimu. Potwierdza również, że jest on uzależniony od Moskwy i Berlina, zaś sprawy bezpieczeństwa Polaków traktuje z niebywałą nonszalancją i pogardą. Trudno znaleźć temat bardziej nośny i adekwatny, by wykazać fałsz obecnej narracji propagandowej i pokazać, że ludzie PO-PSL są bardziej "przyjaciółmi Putina" niż dbają o interesy Polaków.
Temat Kaliningradu musi być podnoszony na forum międzynarodowym - również dlatego, że stanowi element antypolskiego paktu, w którym współuczestniczą przywódcy unijni. Trzeba o nim mówić w USA i zainteresować nim opinię światową. Dla normalnych społeczeństw jest niezrozumiałe - dlaczego państwo zagrożone rosyjską napaścią i doświadczone półwieczem rosyjskiej okupacji, utrzymuje otwartą granicę z agresorem i pozwala na "ruch graniczny" z najbardziej zmilitaryzowanym miejscem na świecie.
Jeśli są dziś środowiska polityczne poważnie myślące o czekających nas wydarzeniach, powinni sformułować jasny przekaz: jak Ukraina jest etapem i "polem doświadczalnym " nowego sojuszu Moskwy i Berlina, tak " projekt Prusy Wschodnie " i otwarta granica z Kaliningradem mają stanowić symbol tego przymierza i prowadzić do reaktywacji historycznych demonów.
Utrzymując tak groźne status quo, reżim III RP nie może być wiarygodnym partnerem dla sił, które chciałyby ukrócić rosyjską dominację i powstrzymać "marsz na Europę".

Linki:
http://bezdekretu.blogspot.com/2011/01/projekt-prusy-wschodnie.html http://bezdekretu.blogspot.com/2011/11/kaliningrad-demony-uwolnione.htm http://bezdekretu.blogspot.com/2014/05/trzeba-zamknac-granice-z-kaliningradem.html


Aleksander Ścios
Blog autora

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

21.01.2015r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet