Oni, komentatorzy Ściosa wyznaczają poziom - Aleksander Ścios


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

Oni, komentatorzy Ściosa wyznaczają poziom,
czyli dyskusja jakiej nie uświadczysz w III-ciorzędnej RP nigdzie poza blogiem A.Ś.

Komentarze tam zamieszczane, to klasa sama w sobie.
Dwa spośród komentarzy zamieszczonych pod tekstem: BEZ ZAMAZANIA

przemek łośko 3 września 2014 15:35

Myślę, że przegrywamy walkę jako formacja intelektualna, etyczna i estetyczna głównie z tego powodu, iż dopuściliśmy do przewartościowania idei człowieczeństwa. Idei, która od początku istnienia cywilizacji oddzieliła Dobro i Zło od tego, co utylitarne.

Dziś Dobre jest to, co Skuteczne. A Złe, to co Nieskuteczne. Sprawiedliwe jest to, co zgodnie z Prawem przynosi korzyść. Prawo może w związku z tym istnieć, ale przede wszystkim obowiązywać poza sprawiedliwością i poza interesem społecznym i jednostki. Dylematem, a niekiedy tragedią jednostki nie jest już to, że Prawo w służbie społeczeństwa ją wyklucza z codziennego życia lub wręcz istnienia, tylko to, że Prawo nie daje jej dostępu do skuteczności, do sukcesu, o ile nie wyrzeknie się Dobra.

Jest to smutna refleksja. O takie zniszczenie wartości ludzkich zadbały wszystkie elity, także te, które miały stać na straży duchowości - zarówno elity Kościoła jak i tzw. intelektualiści laiccy. Ich opinie głoszone dzisiaj są pełne hipokryzji, ale przede wszystkim bezradności moralnej.

Nie można odbudować niczego, ani sięgnąć po władzę, ani zmienić tego państwa, ani zmienić Europy, ani świata, bez przywrócenia wartości ludzkich. Bez odrzucenia dyktatu pieniądza. Niewielkiej grupie osób, dla których najwyższą wartością jest władza i bogactwo, udało się narzucić ogromnej większości ludzi bezwzględne posłuszeństwo wobec pieniądza i hierarchii.
Posłuszeństwo nie zewnętrzne. Ta nieliczna elita zdołała wbudować wewnętrzne, autocenzurujące się posłuszeństwo wobec pieniądza i władzy nieomal wszystkim ludziom Zachodniego Świata.

Czeczenia, Gruzja, Ukraina - setki tysięcy pomordowanych, zgwałconych kobiet, mężczyzn i dzieci, poniżonych, wygnanych, pozbawionych domu ludzi. I wciąż słyszymy ten sam, ohydny, niegodny argument Ludzi Zachodu, którym jakoby bliskie są "wartości ludzkie": wojna z Rosją jest nieekonomiczna, przecież tyle można stracić! Czy ktokolwiek, kto rozumie, nawet jeśli jest z dala, jak ja, od religii, opowieść o Jezusie i kupcach w świątyni może bez obrzydzenia przyłączyć się do tego chóru?

Jako kompletny naiwniak myślałem, że nie, że to niemożliwe. Tymczasem ludzi Dobrej Woli jest garstka. Cała reszta jest otumaniona szmalem, władzą, żarłoczną konsumpcją życia tu i teraz, a garstka, cóż - garstka topnieje jak kwietniowy śnieg. Najdłużej przetrwają ci zaklęci w kryształ, ale i oni znikną pod tak rozumianym Światłem.

Taka opozycja jak do tej pory jest tylko jeszcze jednym kamieniem u szyi. Bo człowiek zaufa, doda swoje działanie, jak się okazuje, na zatracenie. Pyskówki o Tusku, Bieńkowskiej, a świat z resztką Dobra się wali na naszych oczach. Elity z obleśnym ni to zażenowaniem, ni to zaciekawieniem przyglądają się systematycznemu niszczeniu wartości. Ludobójstwo nie robi wrażenia, gdyż dotyka nieskutecznych, zatem Złych - tę prawdę ludzie pokroju obecnie rządzących już przyjęli i tej prawdzie ufają.

Nie można tego zwalczyć będąc choćby częściowo po stronie systemu, uwiarygadniając jego działanie. Nie można walczyć z systemem za dnia, a w nocy chadzać z nim na płatne schadzki. Z kurewstwa można się oczyścić tylko poprzez całkowite z nim zerwanie.

***

Aleksander Ścios 3 września 2014 18:37

przemek łośko,

Wyraził Pan myśli bardzo mi bliskie i niezwykle trafnie opisał upadek " idei człowieczeństwa". Nie jest on wywołany jakimś nieznanym ludzkości kataklizmem, lecz ma bardzo konkretne podłoże. To "pomieszanie pojęć", w którym zło nazywa się dobrem, zaś dobru odmawia prawa do istnienia, opisuje przecież mechanizm bolszewickiej technologii kłamstwa.
Poznaliśmy ten mechanizm w czasach PRL-u, gdy komuniści stosowali przeciwko Polakom słowa - paralizatory, wykorzystując je dla fałszowania rzeczywistości. Te same metody przyswoił układ III RP, oparty na ciągłości historycznej i personalnej z okresem komunizmu.
Pan stawia ten temat znacznie szerzej, ale w obszarze idei czy polityki, ma on identyczne podłoże. Wystarczy - jak pisał Józef Mackiewicz "odebrać ludziom pierwotny sens słów, a otrzymamy właściwie ten stopień paraliżu psychicznego, którego dziś jesteśmy świadkami".

Dlaczego przegrywamy tę walkę?
Ano dlatego, że na najważniejszym polu bitwy - w obszarze semantyki, ulegamy dyktatowi ćwierćinteligentów, oszustów, chamów i zbrodniarzy. Przyjmujemy ich język, pochylamy się na ich "systemem wartości", cofamy przed ich wrzaskiem, a nawet próbujemy podejmować z nimi dialog. To nie jest tylko kwestia siły pieniądza (on decyduje o działaniu, rzadko o myśleniu) lecz objaw "straszliwego zamazania" ocierającego się o szaleństwo, akt dobrowolnej rezygnacji z obrony słowa, z nadawania rzeczom ich prawdziwej nazwy.
Jeśli wiele lat temu Herbert przestrzegał przed zapaścią semantyczną, dziś możemy już mówić o semantycznym piekle, w którym słowo miesza się z artefaktem, a język z bełkotem.
Dlaczego są możliwe "pyskówki o Tusku, Bieńkowskiej"?
Bo nikt nie nazwie ich po imieniu, nie odedrze z nienależnych przymiotów, nie wskaże jako Obcych.
Dlaczego "ludobójstwo nie robi wrażenia"?
Bo zostało pozbawione grozy, ubrane w parciane neologizmy, osłonięte kazuistyką i fałszem tzw. dyplomacji.
W każdym przypadku, u podstaw tego mechanizmu, leży walka ze słowem. I nasza rezygnacja z przywracania znaczenia słowom.

Trafnie Pan napisał, że "nie można tego zwalczyć będąc choćby częściowo po stronie systemu, uwiarygadniając jego działanie". Cokolwiek rozumiemy przez określenie "system", jedno jest pewne: nie może być on obszarem kompromisu, nie wolno iść z nim na ugodę.
Tak jak nie ma "punktów wspólnych" między dwoma krańcowo różnymi światami, z których jeden czerpie siłę z tysiącletniej tradycji i kultury chrześcijańskiej, drugi zaś przynosi śmierć i zniszczenie. Próba połączenia tych światów, musi skończyć się klęską wartości i pochłonięciem ich przez "rozbestwione kłamstwo".
Nie warto się oszukiwać, że z kolaboracji ze złem wychodzi się zwycięsko lub idąc z nim na ustępstwa, można ocalić dobro. Takie myślenie cechuje nie tylko ludzi słabych i ograniczonych, ale podważa naturalny porządek, w którym zło nie jest częścią lecz przeciwieństwem dobra.

Pozdrawiam Pana

Aleksander Ścios
Blog autora

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

04.09.2014r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet