UDERZENIE Z BELWEDERU - Aleksander Ścios


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

UDERZENIE Z BELWEDERU

Nie próbuję dociekać, dlaczego tzw. niezależne media chcą widzieć w publikacjach tygodnika Wprost "uderzenie w prezydenta". Taka teza, choć wygląda kusząco, nie tylko nie ma nic wspólnego z faktami, ale niepotrzebnie zaciemnia sens tej kombinacji operacyjnej.

Jest tym bardziej niedorzeczna, że, podobnie, jak miało to miejsce w pierwszej odsłonie afery marszałkowej, prowadzi do tworzenia fałszywych tropów. Gdy na przełomie lat 2007-2008 rozpoczęto operację osłonową Bronisława Komorowskiego, ośrodki propagandy nadały jej nazwę "afery aneksowej". Miała sugerować, że chodzi o nielegalne działania związane z tajnym aneksem i wyciekiem informacji zawartych w tym dokumencie. Dopiero zaproponowana przeze mnie nazwa - "afery marszałkowej", wskazywała na logikę ówczesnej kombinacji.

Dzisiejsza teza o "uderzeniu w prezydenta" okazałaby się prawdziwa tylko pod tym warunkiem, że partia opozycyjna wykorzystałaby zainteresowanie opinii publicznej i przystępując do kontrataku sprawiła, że temat związków Komorowskiego ze środowiskiem WSI nie schodziłby przez wiele miesięcy z łam "naszych" mediów. Ponieważ brzmi to nierealnie, propagandowa nadinterpretacja nie służy rozbrojeniu celów kombinacji i w niczym nie przeszkadza jej autorom.

Cele te zostały precyzyjnie wykazane i ukierunkowane. Można je zawrzeć w trzech podstawowych twierdzeniach, zaczerpniętych z tekstów Wprost:
Pierwsze brzmi: " Wprost" ma ściśle tajne dokumenty komisji Antoniego Macierewicza, która pisała raport z weryfikacji WSI. Materiały, w których negatywnie opisywany jest obecny prezydent, wyciekły już w 2007 r" . Podobnie, jak w roku 2008, ma ono wskazywać na źródła przecieku oraz sugerować, że informacje pochodzą z aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI.
Druga teza jest równie klarowna: " Z dokumentów widać, że weryfikatorzy WSI próbowali dobrać się do skóry Bronisławowi Komorowskiemu " - co ma dowodzić, że członkowie komisji weryfikacyjnej kierowali się intencjami politycznymi i próbowali zbierać fałszywe haki na obecnego lokatora Belwederu.
Twierdzenie trzecie ma z kolei prowadzić do zdezawuowania treści aneksu i przekonania odbiorcy, że jest on zbiorem " publicystycznych tez Macierewicza ". Tytuł jednej z publikacji - " Dokument uwięziony w lochu " oraz instrumentalne użycie wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jasno wskazują na taki zamysł.

Jeśli publikacje tygodnika mamy traktować jako jeden z elementów kombinacji operacyjnej, należy przypomnieć definicje tego terminu. Tym bardziej, że bywa on fałszywie rozumiany. Kombinacja taka oznacza zatem zespół planowych działań, wzajemnie ze sobą powiązanych i podporządkowanych jednolitej koncepcji, mających na celu takie oddziaływanie na przeciwnika, aby przez wprowadzenie go w błąd lub wykorzystanie błędu, doprowadzić go do z góry zakładanych zachowań, które umożliwią wykonanie określonych zadań operacyjnych.

Prawidłowa analiza wymaga więc sprecyzowania: kim jest przeciwnik i jakie zachowania mają urzeczywistnić cele kombinacji. W przypadku niemal wszystkich operacji rozgrywanych przy udziale ośrodków propagandy, przeciwnikiem jest oczywiście odbiorca przekazu: czytelnik, telewidz, słuchacz. To on, na podstawie prezentowanych materiałów, ma utwierdzić się w błędnych opiniach i reagować zgodnie z wolą autorów kombinacji. Co i ile ma zrozumieć czytelnik "rewelacji" tygodnika Wprost, wskazałem powyżej. Nie ma wątpliwości, że wiedza odbiorcy zostanie ugruntowana również przy pomocy innych środków.

W zakresie tezy pierwszej, będzie nim reakcja prokuratury, która już kilka godzin po publikacji podjęła adekwatne działania. Ich cel ( wraz z potwierdzeniem podstawowej tezy publikacji) został jasno wytyczony w wystąpieniu szefowej Kancelarii Prezydenta:
"Ujawnienie tajnych informacji jest kolejnym skandalem w tak zwanej sprawie raportu WSI. Należy oczekiwać, że prokuratura tym razem, w przeciwieństwie do wcześniejszych skandali związanych z raportem, podejmie odpowiednie działania (...) W kontekście artykułu "Wprost" jeszcze większe wątpliwości budzi bierność prokuratury w sprawach związanych z raportem WSI".

Co oznacza określenie " odpowiednie działania " oraz, w jakim zakresie Belweder piętnuje "bierność prokuratury", nietrudno dociec. Błyskawiczna reakcja jest prawdopodobnie efektem przyjęcia tezy, iż źródłem przecieku są ludzie związani z Antonim Macierewiczem i Komisją Weryfikacyjną WSI. Można sądzić, że w tym kierunku będzie zmierzało śledztwo. Tak zrobiono w roku 2008, dlaczegóż więc nie powtórzyć udanej sekwencji. Najwyraźniej domyśla się tego również redaktor naczelny tygodnika Wprost, gdy bez najmniejszego oporu oddaje prokuratorom bezcennego " pendrive'a z dokumentami ws. WSI". Przypomnę, że robi to ten sam człowiek, który onegdaj stoczył bohaterską walkę "o wolność słowa" i na oczach całej Polski przyciskał do piersi laptop z nielegalnymi "podsłuchami kelnerów". Można dywagować, czy uczestniczący w tej inscenizacji "koledzy dziennikarze", również mają taką świadomość?

W zakresie tezy drugiej, kombinacja zmierza do rozbrojenia ewentualnych zarzutów pod adresem Bronisława Komorowskiego. Jeśli bowiem pojawia się sugestia o politycznym zamówieniu na haki, odbiorca ma powziąć przekonanie, że wszystko, co dotyczy kontaktów Komorowskiego ze środowiskiem WSI jest propagandowym humbugiem, spreparowanym na potrzeby kampanii wyborczej.

Ta myśl ma prowadzić do przyjęcia tezy trzeciej, zgodnie z którą, aneks do Raportu z Weryfikacji WSI jest dokumentem niewiarygodnym, sporządzonym pod dyktando polityczne i nacechowanym "konfabulacjami" Antoniego Macierewicza. Obecny przeciek sugeruje, że jest on używany do walki politycznej. Ponieważ odbiorca jest zdany wyłącznie na treści rzekomych przecieków, zaś wiedzę o działaniach WSI czerpie z ośrodków propagandy, twierdzenie zostanie tym łatwiej ugruntowane.

Ostatnim elementem układanki jest próba odpowiedzi na pytanie: do czego zmierza obecna kombinacja, wykonanie jakich zadań ma umożliwić? Wprowadzenie w błąd nie jest bowiem celem samym w sobie, lecz ma służyć osiągnięciu bardziej wymiernych efektów. W tym zakresie pojawiają się różne spekulacje: jest to "materiał przykrywkowy", mający chronić Komorowskiego przed złożeniem zeznań w procesie afery marszałkowej; chodzi o storpedowanie książki Wojciecha Sumlińskiego na temat związków Komorowskiego z WSI; publikacja ma uzasadnić potrzebę powołania sejmowej speckomisji ws. weryfikacji WSI.

Wszystkie te domniemania brzmią wielce wiarygodnie i nie sposób odmówić im logiki. Wydaje się jednak, że cele obecnej kombinacji trzeba postrzegać w dużo szerszym kontekście i wiązać je z projektami od dawna forsowanymi w Belwederze.

Wielokrotnie wskazywałem, że od chwili objęcia stanowiska prezydenta, Bronisław Komorowski konsekwentnie dąży do budowy i umocnienia reżimu prezydenckiego. By domknąć ten proces, potrzebuje nie tylko drugiej kadencji (co przy bierności opozycji wydaje się osiągalne), ale wsparcia ze strony środowiska byłych WSI. To wsparcie ma swoją wymierną cenę i nie należy jej mierzyć wyłącznie efektem propagandowym.

Sejmowa speckomisja, czy prokuratorski spektakl wokół "nielegalnych działań Macierewicza", nie byłyby tylko aktem ślepej zemsty, ale mają prowadzić do całkowitej rehabilitacji i rewalidacji WSI. Nie da się tego osiągnąć publikacjami ośrodków propagandy. Potrzeba ustaw i konkretnych decyzji prawnych. Te zaś mogą zostać podjęte tylko wówczas, gdy powstanie korzystna atmosfera "oczyszczenia" ludzi WSI z zarzutów zawartych w Raporcie z Weryfikacji.

Narzędzia służące tym celom zostały już przygotowane. Należą do nich:
- "ustawa o reaktywacji WSI" - czyli nowelizacja ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego projektu MON, z 16 października 2012 roku, która jest obecnie przedmiotem zaawansowanych uzgodnień (również z żołnierzami byłych WSI ze stowarzyszenia "Sowa"). Ma ona " określić na nowo procedury weryfikacji treści raportu ", a jej zakres będzie się odnosił do " uzupełnienia raportu ". Środki prawne przewidziane w nowelizacji mają ułatwić ponowną weryfikację żołnierzy i funkcjonariuszy byłych WSI oraz przygotować ewentualne "uzupełnienia" raportu, sporządzone zgodnie z wolą "pokrzywdzonych";
- projekt "konsolidacji przemysłu zbrojeniowego" oraz zwiększenia budżetu MON, w ramach realizacji tzw. doktryny Komorowskiego. Posłużą one generowaniu olbrzymich środków na rzecz środowisk związanych z przemysłem zbrojeniowym. Ludzie byłych WSI zostaną włączeni w procesy gospodarcze związane z tzw. modernizacją Sił Zbrojnych oraz nadzorem nad technologiami wojskowymi;
- wydawanie kolejnych aktów prawnych, w oparciu o orzeczenie Sądu Najwyższego. W czerwcu br. Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył rozpatrywanie zażaleń "pokrzywdzonych" na umorzenie śledztwa w sprawie powstawania Raportu z Weryfikacji WSI. Przed ich rozstrzygnięciem, Sąd Okręgowy postanowił z urzędu zapytać SN o wykładnię prawa. Chodzi o rozstrzygnięcie dwóch kwestii: czy szef komisji weryfikacyjnej WSI jest funkcjonariuszem publicznym w rozumieniu kodeksu karnego oraz jak rozumieć zwroty "inny organ państwowy" oraz "inna instytucja państwowa".
- powołanie sejmowej speckomisji ws. weryfikacji WSI - przy czym ten projekt, z uwagi na ryzyko niekontrolowanych przez reżim wydarzeń oraz groźbę ujawnienia prawdziwego oblicza "wojskówki", wydaje się najmniej prawdopodobny.

Publikacje tygodnika Wprost wpisują się w cele służące pełnej reaktywacji układu byłych WSI. Społeczeństwo ma się dowiedzieć, że likwidacja tej służby była nie tylko ogromnym błędem, ale wiązała się z szeregiem poważnych przestępstw i zagroziła bezpieczeństwu państwa. Raport z Weryfikacji WSI oraz aneks do raportu, okażą się dokumentami niewiarygodnymi, sporządzonymi na polityczne zamówienie i opartymi na "tezach publicystycznych Macierewicza". Publiczna eksploatacja takich wniosków zostanie wykorzystana w trakcie kampanii wyborczej i będzie służyła reelekcji lokatora Belwederu. W wyniku wielowątkowej operacji medialnej, Komorowski - obrońca i polityczny patron WSI, wyrośnie na postać "męża stanu", zaś kolejne akty prawne umożliwią wzmocnienie fundamentów reżimu prezydenckiego.

Aleksander Ścios
Blog autora

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

25.08.2014r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet