NIE BĘDZIE "CUDU NAD WISŁĄ" - Aleksander Ścios


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

NIE BĘDZIE "CUDU NAD WISŁĄ"

Endecki publicysta Stanisław Stroński, który w wigilię bitwy z bolszewikami skojarzył ją z francuskim "cudem nad Marną", nawet nie marzył o tym, że określenie przetrwa dziesięciolecia i zrobi oszałamiającą karierę. Ten zadeklarowany przeciwnik Józefa Piłsudskiego wolał dopatrywać się ingerencji sił nadprzyrodzonych, niż uznać, że o zwycięstwie nad sowiecką zarazą zdecydował geniusz marszałka i odwaga jego żołnierzy.

Słowa o "cudzie nad Wisłą" zostały natychmiast podchwycone przez publicystów endeckich i hierarchów Kościoła. Ci ostatni, nie ukrywając niechęci do Piłsudskiego, nadali zwrotowi treści religijne i połączyli dzień bitwy ze Świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polski.

Prosty zabieg propagandowy miał posłużyć umniejszeniu roli Naczelnego Wodza i utrwalić przekonanie, że nie wysiłek i bohaterstwo żołnierzy, lecz nadzwyczajny przypadek rozstrzygnął losy wojny z bolszewikami.

Większość z tych, którzy sięgają dziś po "cud nad Wisłą", być może nie zna politycznych konotacji związanych z tym zwrotem i nie obchodzą ich konflikty sprzed kilkudziesięciu lat. Zakładam, że jeśli nawet traktują słowa literalnie, to nie z intencją lukrowania historii lub odbierania zasług polskiemu żołnierzowi. Próba zwalczania takiej maniery byłaby zresztą bezcelowa, bo (niestety) określenie na stałe weszło do naszego słownika i jest używane nawet przez tych, którzy deklarują się piewcami marszałka.

Weszło zaś tym łatwiej, że o ile z zadziwiającą prostotą dostrzegamy rękę Bożej Opatrzności i jesteśmy skłonni przypisać Jej opiekę nad polską historią, o tyle trudniej przychodzi nam zrozumieć, że za narodowe zwycięstwa trzeba wpierw zapłacić - czasem cenę najwyższą. Akceptacja dla "cudu" wydaje się o wiele przyjemniejsza, od świadomości ponoszenia ofiar, wyrzeczeń i ciężkiej pracy.

Nie jesteśmy społeczeństwem zdolnym do długiego marszu. Tym bardziej - do buntu i stawienia czoła wrogowi. Nikt nie akceptuje prawdy, że hybrydy komunizmu nie upadają pod ciosami demokracji. Anektują jej fasadę, by ukryć własne draństwa, jednak nie po to, by oddać władzę. Odzyskać ją można tylko w taki sposób, jak została narzucona. I nie za cenę partyjnego kuglarstwa i medialnego bełkotu, lecz poprzez twardą, bezwzględną wojnę, w której nie ma miejsca na żaden kompromis.

Zwycięstwo nad bolszewicką nawałą lepiej zatem kojarzyć z bogoojczyźnianym nastrojem i rozpamiętywaniem minionej chwały, niż dostrzec w nim wyzwanie, któremu nie potrafilibyśmy sprostać.

Bo jeśli nie Boża interwencja, lecz mądrość dowódców, odwaga żołnierzy i narodowa danina krwi zdecydowały o wyniku Bitwy Warszawskiej - jak zmierzyć tą miarą nasze dzisiejsze aspiracje i oczekiwania?

Co może wyrosnąć z "sondażowych nadziei" i paplaniny partyjnych żołnierzyków? Jakim orężem okażą się wyborcze karteczki i werbalne deklaracje? Strach przed nazywaniem rzeczy po imieniu i dychotomią My-Oni, może usprawiedliwiać wiarę w "cud", ale nie daje szans na realne zwycięstwo.

Gdy będziemy wspominali dzień, o którym Eugeniusz Małaczewski pisał, że był " walką na życie i śmierć o pokój dla wszystkich ludów na ziemi", może pora zmierzyć się z pytaniem: jaka Polska wyrośnie z tego, co gotowi jesteśmy dla niej poświęcić?

Aleksander Ścios
Blog autora

AŚ w opiniach:
W dzień 15 sierpnia należałoby twardo przypominać przywódcom "wolnego świata", że to nam zawdzięczają ten dar i nam winni wdzięczność za powstrzymanie bolszewickiej zarazy. Nie byłoby tych wszystkich sytych mędrków, gdybyśmy nie okazali się "szalonymi ponad miarę" i ulegli namowom powstrzymania walki i oparcia obrony na tzw. linii Curzona.

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

14.08.2014r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet