Czy showman ma szanse pójść w ślady Aktora? - Mirosław Rymar  

 


 

 

 

 

 

 

 

A on wziął i wygrał. "Ale jaja" powiedziałaby Brukselka Bieńkowska
Czy showman ma szanse pójść w ślady Aktora?

Tego nie wiem, ale na ocenę działań Donald'a Trump'a przyjdzie czas jak zacznie czynić, a nie tylko mówić. Jestem sceptykiem mającym nadzieję, że tak jak jeden z najlepszych prezydentów USA, Ronald Regan otoczy się profesjonalnym i wysokiej klasy zespołem współpracowników, fachowców którymi ten skuteczny menadżer będzie równie dobrze zarządzał jak tymi których zawsze miał w działalności biznesowej. Regan zagrał rolę życia, rolę prezydenta wyśmienicie. Pozostaje otwartym i pełnym wątpliwości pytanie czy nowy prezydent będzie w stanie stworzyć równie porywający show.

Nie będę - tak na gorąco - drążył tematu Donald'a Trump'a, 45-tego prezydenta elekta USA. Na wnikliwą analizę i ocenę jego potencjału zaczekam do czasu publikacji Aleksandra Ściosa. Dzisiaj, w dniu klęski establiszitmentu* amerykańskiego chcę jedynie podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat aktu wyborczego i kampanii go poprzedzającej. To się wydarzyło. To można oceniać bez uciekania się do spekulacji.

Nie byli w stanie kupić jej prezydentury (przełamanie pierwsze i drugie)
Hillary Clinton, gender żeńska typowana przez cały main stream na murowaną prezydent w tej kampanii wydała na swój lans ponad miliard dolarów ($1.3mld). Przebiła Kenijczyka i miała stać się ciałem dążeń "liberalnej" polityki: gender żeńska - niestety dopiero - po murzynie miała zostać prezydentem USA. Spełnienie i początek przyspieszenia końca znanej nam cywilizacji. Trump wydał dużo mniej ($795mln) i cofnął zegar wydatków niemal do roku 2000. Warto zauważyć, że jak publicznie przyznał: przegrana to będzie dla mnie największa porażka w życiu, ogromne zaangażowanie, wielki wysiłek i strata własnych 100 milionów dolarów. Słyszeliście o polityku który w zdobycie swojej posady zainwestował taką kasę? Nie, bo oni często tam idą po nią.

Pierwsze przełamanie(1) w tych wyborach to wygrana z dużo mniejszym budżetem. Dało się kupić tę posadę za mniejszą kasę.

Drugie przemłanie(2), włożył swoje pieniądze, bo nie jest politykiem, pasożytem. On kasę już ma. Teraz chce mieć power. Co z tą mocą zrobi? Nie wiem, to się okaże.

Klęska mediokracji (przełamanie trzecie)
To media głównego nurtu i "sponsorzy" ich redakcji kreują zwycięzców plebiscytów na "reprezentantów narodu" i na to min. idzie lwia część środków zgromadzonych przez sztaby wyborcze kandydatów. To jest zatem trzecie przełamanie(3). Trump wygrał wbrew nawałnicy madialnej, zaklinaniu rzeczywistości i widocznej stronniczości mediów. Dzienni-każe* robili wszystko, żeby utrącić tego "szowinistę" odkąd tylko się pojawił jako kandydat. Była to operacja na tyle skuteczna, że jak się okazało wielu jego zwolenników "wstydziło" się przyznać do swoich preferencji i stąd niskie notowania w sondażach i tym większe zaskoczenie na koniec. Było dla mnie dużą frajdą obserwowanie "gadających głów", które w miarę rosnącej przewagi "niechcianego i wyszydzanego" musieli na gwałt szukać nowych interpretacji jakie wcześniej nie przyszły im do głowy. Byli po prostu kompletnie nie przygotowani na taki obrót spraw: szok, niemożliwe, trzęsienie ziemi, to najczęściej powtarzane zwroty mające pokryć brak rzeczowej oceny sytuacji. I te obrazki ze sztabu Hillary: płaczące, zrozpaczone dziewoje, strach w oczach jej zwolenników, pełne niedowierzanie. Mnióóód na dusze antysystemowca. No i rejterująca Clinton! Czegóż chcieć więcej od tych Jankees którzy dzisiaj odnieśli zwycięstwo nad "kastą polityków". Czy wygrali "amerykańską zmianę", czy tylko "dobrą". Zobaczymy, ale życzę im, by była amerykańska.

Totalna opozycja (przełamanie czwarte)
Startował z pozycji outsider'a, nikt mu nie dawał żadnych szans. Nigdy nie "wpuszczono" go na prowadzenie w publikowanych rankingach. Cały czas pompowano Clinton i jego republikańskich rywali. Każdy tylko nie on. Miał przeciw sobie media, aparat państwowy, celebrytów, ogromną większość murzynów i latynosów, wykształciuchów i... urzędującego prezydenta, który bezpośrednio włączył się w ostatnich dniach w kampanię "podejrzanej" Clinton. Nie tylko odparł, ale pokonał wszechogarniającą "poprawność polityczną". Nasza nieszczęsna "dobra zmiana" uskarżająca się na "totalną opozycję" PO jest żałosna wobec tego, czemu stawił czoła Trump. To czwarte przełamanie(4) dotychczasowych praktyk.

Swoją drogą chciałbym zamienic słówko z republikańskimi przeciwnikami Trump'a odmawiającymi mu poparcia i Dablju Bush'em co oddał nieważny głos. Jak się czują przegrani z Kenijczykiem, panowie "szlachta" republikańska, która dzięki niemu odzyskała pełnię władzy? Zapewne czują się świetnie, jak tylko politycy czuć się mogą z każdym świństwem.

Kampania negatywna (przełamanie piąte)
Zaklęcie wszystkich pijarowców i postrach polityków. Negatywna kampania jest źle postrzegana przez wyborców i pogrzebie każdego kto się nią posłuży. Trzeba ładnie, delikatnie, "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych", jesteśmy jedną polityczną rodziną i chwilowo się sprzeczamy, ale potem w sejmowej restauracji czy hotelu wychylimy nie jedną flaszkę. To wzorcowe podejście do plebiscytowych igraszek. Sprzeczamy się, czasem ostro, ale nie budujemy murów, bo przecież na jednym wózku konstruktywnie jedziemy, wróć - pedałujemy w stronę tęczy. Wszyscy przestrzegają nakreślonych, nieprzekraczalnych ram "dyskursu publicznego". Żadnych brudów, żadnych radykalizmów i populizmów, bo będziecie natychmiast napiętnowani przez... wyborców. Skąd to wiedzą? Bo wiedzą, że media o to zadbają, aby wszcząć rejwach i zrównać z ziemią wychylających się z szeregu "demokratycznego kłamstwa".

Od początku do końca walki z "podejrzaną" Clinton, Trump szedł do zwarcia. Poprowadził wzorcową kampanie negatywną i wciągnął w nią Hillarzycę. To piąte przełamanie(5). Nie błysnął "politycznym" kunsztem zapowiadając wyrzucenie z Ameryki nielagalnych emigrantów, sprowadzając ich w całości do zdegenerowanych bandziorów i gwałcicieli.
Jednym z jego kluczowych punktów kampanii była kwestia muru na granicy z Meksykiem i zapewnianie, że to Meksyk za niego zapłaci. Nie przejął się, że traci tym samym szase na poparcie Meksykanów i większości latynosów. Okazało się ku rozpaczy "zdradzanej żony", że 30% z nich zagłosowało na Trump'a wbrew wszystkim mądralom. W transmitowanej na cały świat debacie zapowiedział, że jednym z jego pierwszych kroków będzie desygnowanie specjalnego prokuratora którego zadaniem będzie prześwietlenie dotychczasowych poczynań Clinton i posłanie jej do więzienia jeżeli okaże się to zasadne.
Czy to tylko kampania, czy też rzeczywiście ich wsadzi? Ma za co.
To tylko kilka przykładów "negatywnej kampanii", których było dużo więcej. Mało, że nie przyniosły mu porażki wieszczonej przez doświadczonych i mających tajemną wiedzę o preferencjach wyborców, to okazała się ona kluczem do sukcesu jakiego nie mogą przetrawić "magowie poprawnego świata". Ku rozpaczy "wolnego świata" wygrał!
A Wielki Strateg mając wszystkie narzędzia władzy pęka przed rzeplińskimi i "rozczochranymi Belgami".
Donald Trump będzie 45 prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki i tego mu nie wybaczą, bo spowodował "trzęsienie ziemi" nie tylko w ich załganym świecie, ale co gorsza wśród "głupiego ludu co wszystko kupi". Pokazał że można inaczej, wbrew skostniałym regułom "demokratycznego kłamstwa", a do tego inaczej tęsknili jego wyborcy w większości stanów. "Zmiana" Kenijczyka okazała się jeszcze jednym oszustwem politruków. Ludzie zrzucili garb poprawności.

Czy zawieje oczyszczający wiatr?
Czy przerwany, a może odwrócony zostanie trend "marszu przez instytucje"? Po dziesięcioleciach niepodzielnej dyktatury "dzieci kwiatów-68" obserwujemy znaczące zmiany. W Europie do głosu dochodzą siły pronarodowe, konserwatywne, którym paliwa dostarcza lewizna przeginająca w swoich niszczycielskich zapędach. Oddająca Europę w ręce islamistów bez "jednego strzału". Nawet Szwaby już zaczynają budować mury w czym naśladują Orbana i wyprzedzają Trump'a.

Trump nigdy nie poddał się weryfikacji społecznej. Nigdy nie startował w żadnych wyborach. Jak pokazała właśnie zakończona jego zwycięstwem kampania prezydencka było ogromne zapotrzebowanie społeczne na kandydata antysystemowego, na przeciwieństwo utartego schematu "zmian bez zmian". System demokratyczny nie potrafił nikogo takiego wyłonić spośród aktywnych obywateli, znanych liderów lokalnych czy krajowych. To on, Trump dostrzegł tę tendencję i zagospodarował społeczne niezadowolenie. Zrobił to niezwykle skutecznie i nikt nie może mu tego odmówić.

Spoglądając na mapę USA widać jak ogromną uzyskał przewagę, w ilu stanach na niego oddano głosy. Moja przychylność nie jest po stronie pełnego niewiadomych prezydenta, którego jako Polak nie bez podstaw podejrzewam o niezbyt dla nas korzystne postrzeganie Rosji i Putina. Obawiam się że Kagiebista min. imponuje mu jako silny lider. Oby chciał się z nim zmierzyć, a nie być jego uczniakiem i marną kopią. Czy biznesmen ma szanse w starciu z kagiebistą? Czy będzie "starcie", czy kolejny "reset"? Moja życzliwość jest po stronie Amerykanów, którzy powiedzieli stop "nietykalnym oszustom" przyspawanym przez dziesięciolecia do stołków jak Clinton, właśnie. To im życzę sukcesów, pomimo iż demokracja po raz kolejny pokazała że więdnie nawet tam.

Życzę im sukcesu tak po ludzku i życzę dlatego, że od niego zależy czy ze Stanów pójdą w świat wici wzywające do walki z powszechnym dążeniem do destrukcji cywilizacji.

Co zostało przegranym?
Cep, to po pierwsze, czyli okładanie medialne i szczucie. Już wybijają się na czoło przekazu słowa cepy: radykał i populista. Gorsze w ich pojęciu może być tylko antysemita, ale poczekajmy. To w opinii poprawnych totalniaków najgorsze epitety, które mają zdyskredytować nowo wybranego prezydenta w oczach "normalnych" ludzi całego świata. Powszechne zaczynają być obawy czy podoła, czy potrafi znaleźć dostatecznie mądrych (w domyśle ten głupiec) ludzi, którzy nas ustrzegą przed jego fanaberiami, itp.

W obliczu tej klęski Clinton nie była w stanie nawet wyjść do swoich zwolenników, żeby im chciaż podziękować. Wysłała z tą niewdzięczną misją swego szefa sztabu. To jest ta załgana, elitarna klasa, to jest ta umiejętność przegrywania? To jest wreszcie świadectwo ogromu zwycięstwa tego "człowieka znikąd". Chyba, że i to jest efektem jakiejś operacji.

Przegrani nie mają wyjścia. Będą mu utrudniać życie na ile potrafią, ale świat będzie z Ameryką robił interesy tak długo, jak długo nie da się ona zepchnąć z wiodącej roli bez względu na to kto stoi na jej czele.

Zobaczymy czy Giuliani miał rację mówiąc: "Oto co, jak uważam, zrobi republikański prezydent. Nie tylko Trump, ale także Cruz lub Kasich. Po pierwsze, zwiększy nasze zaangażowanie w Europie o 30 tys. żołnierzy. I rozlokuje ich tak blisko rosyjskiej granicy, jak to tylko możliwe - w Polsce, na Łotwie, na Litwie".

Wszelkim tutejszym słowiano - a co za tym idzie - rusofilom powiem, że nie miałbym nic przeciwko, żeby zamiast pod onucą sowieciarzy po II Wojnie Światowej "cierpieć" pod Jankeskim butem i być dzisiaj na miejscu Szwabów, a nie "murzynów Europy".

Donald T. zapytany o szanse Trump'a błysnął peowskim zaiste dowcipem i jak na "króla Europy" przystało stwierdził, że w polityce (miał na myśli wielkiej, światowej) jeden Donald wystarczy.

Co za sznyt!
Ale faktem jest, że jest on dowodem na "American dream": z pucybuta na "króla Europy".

Słuchaj Donaldzie T., kapciowy knechcie Kanclerzycy różnica między wami Donaldami jest taka, że on pierwszy milion pożyczył od ojca, pomnożył i oddał z odsetkami, a ty twierdziłeś, że pierwszy milion trzeba ukraść. On nie jest politykiem. Ty tak. To też czyni różnicę. Na jego korzyść.

Reasumując, wszystko to i tak zaświadcza dobitnie o beznajdziejnej kondycji demokracji i potwierdza oszukańcze cechy tego systemu. Suweren jest ułudą, władza ludu też, a reprezentanci reprezentują własne interesy i swoich dobrodziei. Wyborca robi za "mięso wyborcze" w którym kilku cymbałów, siłą swej liczby góruje nad każdym, nawet najinteligentniejszym profesjonalistą.

Interesujące jest - jak już wspominałem - to, że tak wielu Amerykanów ma dosyć tego zakłamania w jakim żyją. Problem w tym, że dali się wyłonić tak miernemu przywódcy.

Mirosław Rymar

Ps.
Donald Trump dokonał conajmniej pięciu zasadniczym wyłomów w dotychczasowej praktyce "kłamstwa demokratycznego". To też jego - już dokonana - zasługa.

***

Establiszitment - gówniany establiszment
Dzienni-każe - to ci co robią tylko to, co im "góra" każe

09.11.2016r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet