Ordery i inne bajery - Mirosław Rymar  

 


 

 

 

 

 

 

 

Czy tutejsi mają prawo szafować polskimi odznaczeniami?
Ordery i inne bajery

Demokracja degraduje
Zamiast być systemem selekcji najlepszych z najlepszych, jak można sądzić po jej pierwotnych założeniach stała się metodą doboru miernych, ale wiernych. Poziom kwalifikacji ocenia lider partii, albo w wypadku "demokratycznego schorzenia" tejże, kilka osób ze ścisłego jej kierownictwa. Natomiast ocena poziomu wierności najczęściej jest w rękach szefa, bo to jemu mają być wierni. Jemu, partii i... Nie, nie. Reszta to już polityczny bełkot na użytek "wyborczego zamętu", aby zdobyć to, co jedynie w istnieniu partii się liczy - władzę! Posiąć władzę, to cel sam w sobie. Programy, zapowiedzi, ich realizacja w mniejszym czy większym stopniu, to już tylko techniki utrzymania się przy korycie, bo bywa, że grozi oderwanie przy następnych nominacjach zwanych wyborami, albo jacyś odKODowani tutejsi wespół z obcymi dokonają przewrotu w imię obrony demokracji, której ostatni werdykt im się nie spodobał. Wszystko to demokracja, a co?

Równanie w dół
Jeżeli zrozumiemy ten przecież nieskomplikowany system, to staje się jasnym, że jest on między innymi elementem demontażu jednolitego państwa narodowego. Następuje sprowadzanie państwa do roli administrowania bezwolnym, oszukiwanym i ogłupiałym "ludem" potrzebnym raz na kilka lat do uwiarygodnienia "kłamstwa demokratycznego", czyli legitymizacji władzy oraz do jej żerowiska. Tak jak wobec polityków, decydentów działa metoda równania w dół, tak samo wpływa ona na pospólstwo zwane wyborcami. Wmówiono "ludowi", że wszyscy ludzie są równi, że opinia wygłoszona przez człowieka wykształconego, inteligentnego i kulturalnego nie ma żadnych przewag nad bełkotem celebryty, czy prostaka i każdy ma jeden głos, równie ważny. W tak spreparowanej demokratycznej rzeczywistości zaczęło przybywać tutejszych obywateli kosztem rdzennej, polskiej ludności. Preferencje tych dwóch społeczności zamieszkujących jeden kraj zaczynają się dramatycznie rozjeżdżać. Tutejsi to toleraści. Tolerancyjni przede wszystkim wobec siebie i swoich braków. Podąrzający bez żadnych oporów za polityczną poprawnością mającą na celu degradację człowieka i środowiska w którym żyje. Pisząc środowiska nie mam na myśli "ocipienia klimatycznego", tylko kulturę, edukację, religię i wszelkie wartości wyższe wywodzące się z tradycji i dorobku wielu pokoleń. Bycie tutejszym jest łatwe, jak łatwe jest każde zło w zderzeniu z czynieniem dobra. Wystarczy odzielić deklaracje od czynów i postawić wyżej "mieć" niż "być", aby stać się nowoczesnym człowiekiem bez korzeni, skrupułów, zbędnych obciążeń, czerpiącym pełnymi garściami z oferty dla współczesnych niewolników demokratycznie wybierających swoich panów i gwarantujących im nietykalność.
Taki empiryczny przykład z życia: pewien bliski mi, młody człowiek, trzydziestolatek na fragment mojej wypowiedzi o tym jak to w stanie wojennym, kiedy wszyscy spieszyli do domów, aby zdążyć przed godziną policyjną ja ubierałem się w ciemne ciuchy i wychodziłem, żeby "zachowywać się jak trzeba" - powiedział, że byłem nieodpowiedzialny. Miałem wszakże rodzinę: żonę i dziecko. Kim dla takich młodych tutejszych były te wszystkie żony, matki, babcie i ci wszyscy mężowie, ojcowie i dziadowie, którzy oddali życie dla wartości o których tutejsi nie chcą słyszeć, a jak usłyszą to drwią i mówią o braku odpowiedzialności. Skoro ich przybywa, a nas ubywa, to demokratyczne rówanie w dół zastąpić musi cukier produktem cukropodobnym i tutejsi zepchną nas na margines, a Polska stanie się Tutlandią tak samo jak i te "demokracje wyżej rozwinięte" już przestają być Niemcami, Anglią, czy Francją. Im do Tutlandii jeszcze bliżej niż nam. Tutlandię od państwa zakotwiczonego w historii różni mnóstwo elementów, których w Tutlandii nie ma. Tutlandia jest pustką pełną pustaków, jej obywateli. W zakresie który na danym etapie uznaje za niezbędne posługuje się ona dorobkiem państwa na jakim żeruje. Od "polityki wstydu" negującej wszytko co dobre w historii narodu i państwa do symboli podpierających fałszywą ciągłość państwową niezbędną dla niepostrzeżonego obrócenia kraju z krwi i kości w pustkę.

Zamienić miejscami zło z dobrem, zabełtać znany świat
"... inne bajery", to frukta wynikające z posiadnia władzy i bycia tej władzy mniej lub bardziej świadomym wspornikiem. I nie ma tu znaczenia czy stajemy się tutejszym dokonując świadomie antynarodowego wyboru, czy też będąc "pożytecznym idiotą".
"... inne bajery", to łatwość życia bez obowiązku "ciągłego pięcia się w zwyż" dla wszytkich "po szczyt ideałów" osobistych i narodowych. To pewność - wreszcie - nagrody za przeciętność i małość w wypadku powszechnym, a za zaprzaństwo i zdradę w wypadku "elitarnym". Takiej inżynierii społecznej służy wiele narzędzi: media, pożyczki, podaż w odpowiedzi na kształtowany popyt, edukacja, brak sprawiedliwości nie tylko dziejowej, ale i w sądach, czy symboliczne, ale ważne - odznaczenia. Inne z tych narzędzi to "mianowanie" do roli elit szubrawców i sprzedawczyków gotowych na wszytko za "cokół elity". Często próżniaków, koniukturalistów, oportunistów, egoistów z jednej strony, a z drugiej inteligentnych i wyrafinowanych cyników idących świadomie na służbę zła w zamian za karierę, uposażenie i władzę.


Salonowy szyk pierwszego salonowca III RP.
Żydowski tutejszy nawet w ten sposób demonstruje pogardę dla polskości.
Krzyże Orderu Odrodzenia Polski nadawał prezydent tutejszych, Komorowski zasłużonym tutejszym A. Olechowskiemu, J. Lewandowskiemu i J. Onyszkiewiczowi

Ordery, medale z wstążką, bez wstążki, polskie a jednak nie polskie
Te nadania i wyróżnienia nie są istotne z puktu widzenia tutjszych, bo są widomym znakiem pogardzanego "bycia", ale mają jednak znaczenie jako symbol posiadania tego co cenne dla tych śmiesznych Polaków, więc póki co warto mieć takie cuś, żeby ich kłuło w oczy i było równocześnie elementem maskującym tutejszego przed dekonspiracją jako elementu wrogiego Polsce. Sprawa z odznaczeniami stworzonymi przez ruskie władze okupacyjne dla ich celów jest prosta. Zrobili, nadali, poszli na śmietnik i odznaczenia razem z nimi. Medal "Za udział w walkach w obronie władzy ludowej" otrzymał między innymi ruski generał Wojciech Jaruzelski będący, a jakże ruskim agentem o pseudonimie Wolski. Żadnego dysonansu, zasłużył i dostał, ale to Polaków już nie obchodzi. Zamilczeć łotra, wymazać z pamięci i zepchnąć w haniebny niebyt pod "murem cmentarnym", albo do bezimiennych dołów z wapnem nad którymi postawi się miejskie szalety, by posłużyć się przez nich sprawdzoną zasadą.

Gorzej rzecz się ma z tymi wyróżnieniami które dla celów propagandowych i systemowego kłamstwa peerel przejął był od Polski. By nie wnikać we wszystkie kategorie odznaczeń posłużę się tylko dwoma najważniejszymi: wojskowym Virtuti Militari i cywilnym Orderem Orła Białego.

Wśród odznaczonych Krzyżem Wielkim Orderu Virtuti Militari w okresie ruskiej okupacji zwanej Polską Ludową byli Gieorgij Żukow, Karol Świerczewski, czy Konstanty Ksawerowicz Rokossowski, klasyczny przykład nadzorcy kremlowskiego który był marszałkiem peerelu i Związku Radzieckiego. W latach 1948-1956 pełnił funkcję posła, wiceprezesa Rady Ministrów i ministra obrony(!) w Polsce pod ruską okupacją, by zaraz potem zostać wiceministrem obrony ZSRR i deputowanym do Rady Najwyższej tego zbójeckiego związku sowieckiego. Te łotry, okupanci i antypolacy zostali tym wyróżnieniem zrównani z naszymi, polskimi Bohaterami odznaczonymi tym Krzyżem i zamordowanymi jakże często przez posiadających Virtuti Militari! Nie pytam o sprawiedliwość. Pytam o sens takiego odznaczenia. Żeby sens ów przywrócić trzeba by było odebrać je wszystkim tutejszym zdrajcom i pospolitym bandytom, bo pozostawienie ich urąga zdrowemu rozsądkowi i poczuciu elemntarnej uczciwości. Tylko w ten sposób można przywrócić sens i wartość najwyższemu odznaczeniu bojowemu Wojska Polskiego. Nie okupacyjnego, nie najemnego, nie ludowego, a polskiego właśnie.

Nie wzbudzają większych oporów odznaczeni Orderem Orła Białego do końca II Rzeczpospolitej i wyróżnieni tym orderem przez władze RP na uchodźstwie w latach 1939 - 1990. Niechlubne wyjątki giną w otchłani czasu, ale co z "kawalerami i pannami" okresu kondominium zwanego III RP? Wiemy już jak niewiele wspólnego z Niepodległą Rzeczpospolitą ma ten kiszczakowy nowotwór, połać sukna targanego przez agentów i ich oficerów prowadzących wespół z komunistami, "elitarnymi tutejszymi" i wykreowanymi przez nich biznesmenami lokalnymi i obcymi. Czy Order Orła Białego ma tę samą wartość nadawany przez Jaruzelskiego, Wałęsę, Kwaśniewskiego, Kaczyńskiego i Komorowskiego? Czy wyróżniony to zawsze zasłużony Polak, czy tylko doceniony przez "pustaka prezydenta" tutejszy "pustak"?
Można założyć bez wielkiego ryzyka, że Polacy otrzymali to wyróżnienie z rąk prezydenta Kaczyńskiego, a pozostali? Są wśród nich ludzie szlachetni i wartościowi, ale tylko po to aby przykryć owo rozwodnianie polskości pośród tutejszości. Sztandarowym ostatnio przykładem na to zjawisko jest polakożerca Gross. Pojawiły się głosy domagające się odebrania mu Orderu Orła Białego. Żądania ze wszech miar słuszne, tylko co dalej? Czy na Grossie ma się skończyć? A jeżeli nie, to komu jeszcze odebrać to zaszczytne odznaczenie, żeby zachować jego symboliczną i rzeczywistą wartość? Jakie przyjąć kryteria żeby przywrócić temu najwyższemu odznaczeniu sens i znaczenie, a nie kontynuować symboliki kpin z Polski i zasłużonych Polaków wymieszanych orderowo z antypolakami.
Czy wreszcie - jak posiąść pewność, że "kłamstwo demokratyczne" i jego praktyka nie będzie ciągle od nowa zakłamywać wartości nagradzane tymi odznaczeniami? Może konstytucyjnie określić które odznaczenia mają prawa nadawać władze polskie, a które wybrańcy tutejszych. Prawda, że cyrk? Cóż żyjąc w cyrku trzeba na bieżąco korygować jego zasady. Raz z uśmiechem, a raz z batem. Raz w obliczu klauna, a raz w obliczu lwa.

Można też nie ruszać tych spraw, zostawić je jakimi są i traktować ordery, medale, wstążki i ich brak jako elementy należnego bajeru będącego w gestii sitwy aktualnie sprawującej władzę i przyznającej ten bajer po uważaniu dla jej wybrańców. Tylko wówczas bez tego nadęcia proszę i bez analogii do właściwych wartości jakie powinny stać za tymi odznaczeniami. Potraktować je jako jeszcze jeden przywilej, zdobycz zmieniających się władz i jej elektoratu. My swoich, a wy swoich! Jeszcze jedno "mieć". Mieć order.

Ponad 200 lat trwa proces przepoczwarzania Polaków w tutejszych z polskimi lub spolszczonymi nazwiskami, metryką urodzenia, językiem i szczątkami kultury i tradycji niezbędnymi do tego masowego oszustwa mającego na celu wynarodowienie finalizowane przy pomocy "oszustwa demokratycznego".

Mirosław Rymar

Czytaj także:
Tylko dla mężnych

Prawnicy oferują Kancelarii Prezydenta pomoc w weryfikacji niegodnych nadań Orderu Virtuti Militari. - opublikowano 26 luty
Odbierzmy Ordery Virtuti Militari mordercom żołnierzy antykomunistycznego i antysowieckiego podziemia! - opublikowano 25 luty

Podpisz petycję do prezydenta

Nie przypisuję sobie wpływu na powyższe działania, ale miło współbrzmią z moim tekstem. - MR

17.02.2016r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet