Tusk w Brukseli - wyższa liga, większe koryto - Zygmunt Jasłowski
 


Tusk w Brukseli - wyższa liga, większe koryto

Wybór Tuska na prezydenta Rady Europejskiej jest czarnym dniem w historii Polski i Europy, ale tej prawdziwej, która jest niszczona przez instytucje unijne. Europa, którą mamy nie jest Europą, o której marzyli mieszkańcy tego kontynentu; nie jest to przede wszystkim Europa ojczyzn, której wszyscy pragnęliśmy, ani związek wolnych, równoprawnych państw, które mają przed sobą wspólny cel. Tusk, premier kraju od siedmiu lat lekceważonego przez insytucje tejże Unii, kraju odpychanego od podejmowania kluczowych decyzji w sprawach dla Polski kluczowych, został wezwany do Brukseli, gdyż akumuluje w sobie wszystkie cechy, które polityczna kukiełka powinna posiadać. To "wyróżnienie" spotyka człowieka, który na ten urząd sobie zasłużył konformistyczną postawą, lizuzostwem i służalczością wobec prawdziwych graczy polityki miedzynorodowej. Oni go na ten fotel wynieśli wiedząc że jest osobą, która nie zawiedzie ich zaufania. Można byłoby być dumnym z wyboru Polaka, gdyby był on zasłużnym synem tej ziemi i pracował dla jej dobra i lepszej przyszłości narodu, który po cieżkich doświadczeniach historycznych zasłużył sobie na wolne i suwerenne państwo. Przeciwnie, Tusk firmuje swoim nazwiskiem liberalno-lewacką formację, która konsekwentnie niszczy najstarszą polską instytucję jaką jest Kościół Rzymsko-Katolicki oraz namaszcza ruchy genderowskie i neo-pogańskie w Polsce, tym samym niszcząc żywą tkankę narodu i państwa.

Z kierunku brukselskiego niczego dobrego w obecnym układzie nie należy się spodziewać: nie ci ludzie, nie ta Unia. Płonne są nadzieje, że Tusk dla Polski coś zrobi dobrego jako prezydent Rady Europejskiej, bo ani on nie ma takich intencji czy zdolności, ani też nie jest zadaniem Unii by umacniać narodowe państwa, w tym państwo polskie. Gdyby sama Unia Europejska prowadziła uczciwą politykę wzmacniającą wszystkich jej członków, a nie tylko tych, którym jak na ironię historii znowu wyznaczono rolę Herrenvolku, to nie bylibyśmy Europejczykami drugiej kategorii. Piszę te słowa 1 września 2014 roku pamietając o poranku roku 1939.

Gdyby tylko sam Tusk był wart tego społecznego awansu w nagrodę za solidną pracę na mniejszym poletku jakim jest droga nam wszystkim Rzeczpospolita, to cały naród by w podzięce przyklęknął i namaścił olejami święymi, ale wszyscy wiemy że on sobie na ten zaszczyt zasłużył, tylko w inny, jemu najlepiej znany sposób. Problem Tuska polega na tym, ze brak mu honoru i dumy, z którymi to cechami każdy normalny Polak się rodzi. Urodził się w kraju o znaczących osiągnięciach cywilizacyjnych, który dał Europie wielu wybitnych ludzi. Z dorobku Rzeczpospolitej Obojga Narodów do dziś korzysta nie tylko Polska, ale tak że Litwa, Białruś, Ukraina, Rosja, Estonia i Łotwa. Kraj wielkich przodków jest dla przyszłego prezydenta Unii "nienormalnością", biednym wagonikiem przyklejonym taśmą do niemieckiej super-szybkiej lokomotywy. Ten człowiek o "niezwykle silnej osobowości", który posłał na zieloną trawkę niejednego konkurenta swej PO-partii (choćby Rokitę,Olechowskiego, Schetynę), w istocie okazał się politycznym słabeuszem: swym zaprzaństwem i nieudolnością doprowadził do obniżenia rangi polskich instytucji państwowych realizują cych rozkazy Brukseli. Skandaliczne, niekompetente, nieodpowiedzialne, wręcz zdradliwe podejście premiera do śledztwa w sprawie zamachu smoleńskiego, znacząco obniżyło pozycję Polski w Europie; był to ważny sygnał dla Berlina, Brukseli i Moskwy, że w Warszawie siedzi ich człowieczek z plasteliny, którego można formować w dowolny sposób w zależności od potrzeb.

W czasie swej siedmioletniej kadencji zubożył i pomniejszył Polskę, obniżył jej autorytet na arenie mięzynarodowej, a obecnie swym prezydenckim ciałem ma stwarzać iluzję przed światem, że Polska jest przykładem udanej transformacji ustrojowej, a to dzięki "ludziom kompromisu", takim jak on kolesiom komunistyczno-neo-solidarnościowego układu. Prawda jest zgoła inna: z Polski uczyniono poletko doświadczalne środkowo-europejskiego kolonializmu, dziecko Mitteleuropy. Tymczasem świecznikowa prezydentura Tuska ma służyć jedynie do odbierania bodźców pochodzących od rzeczywistych decydentów niemieckiego superpaństwa. Wybór Tuska powinien być czerwonym światłem, ostrzeżeniem przed ogromnym niebezpieczeństwem, bo oto w Brukseli zasiądzie polityk z mentalnością polsko-kaszubsko-niemieckiego pogranicza, który z pewnością czułby się lepiej w niemczyźnie, na knedlach u Angeli lub na śniadaniu u Guentera Grassa, niż w polszczyźnie, na biesiadzie u Sopliców. A zachowanie Sikorskiego w Berlinie oraz paplanie Wałęsy o polsko-niemieckim państwie, tylko potwierdza opcje polityczną tych panów.

Wieloma posunięciami Donald Tusk pokazał społeczeństwu polskiemu, i narodowi, że nie dorastają do jego ambicji bycia, napierw drugą Irlandią , a potem drugim Reichem. Medialne pudrowanie zrobiło z Tuska Dyzmę, którym do dziś jest, i w tej roli czuje się, jak widać na zdjęciach, świetnie.

Krol jest nagi, i wszyscy musza zachowywć się tak, a zwłaszcza jej prezydent, by rzeczywistość kreowana przez instytucje unijne nie wymknęła się z rąk jej urzędasów skrzętnie rugujących prawa narodów Europy do samostanowienia. Zarówno Putin jak i Merkel będą mieli w Brukseli wasala i pływaka, który potrafi się ślizgać po każdej powierzni dla samej przyjemności bycia w tej innej, wyzszej lidze. Tak unia wynagradza swoich lokajów "za drobne przysługi", których koszty pokrywają narody Europy, zwykli ludzie pracy.

Po wyeliminowaniu z europejskiej gry Lecha Kaczyńskiego, Europa została sam na sam z uległym "polskim przywódcą ", dla którego priorytetem było i jest pomniejszanie polskiego stanu posiadania, prowadzenie brutalnej polityki laicyzujacej i genderyzującej wobec narodu, który w roku 1966 celebrował 1000-lecie chrześcijaństwa. Papierem lakmusowym są polskie placówki dyplomatyczne propagujące motto ambitnego triumwiratu Tusk-Sikorski-Komorowski - "Europę budować, a Polsce służyć". Każdy niemal Polak może czuć na własnej skórze, że Polska jest rozbierana, że Polski ubywa, a o "służbie" tych panów społeczeństwo dowiedziało się o tym, o czym było od dawna wiadomo. Jedna afera goni drugą , kłamstwa, korupcja, niekompetencja, przekupstwo, bezprawie, zdrada interesów narodowych. Nie trzeba być Rejtanem by to zauważyć .

System ochrony zdrowia i emerytur w Polsce jest w stanie agonalnym, szkolnictwo kształci dla Unii nie dla Polski, wszystkie prócz jednego banki w Polsce są w obcychrękach, sądownictwo woła o pomstę do nieba, bo obsiadły je trutnie z dawnego PRL-u. Prawie 3 miliony Polaków musiało opuścić Ojczyznę w poszukiwaniu chleba, a następna fala uchodźtwa to już tylko kwestia czasu.

Dla mnie osobiście Tusk już na zawsze pozostanie tym chłopaczkiem z nocnej zmiany: "panowie, no to policzmy głosy". Jest rzeczą daleko wątpliwą by ten kawaler Medalu Karola Wielkiego, wasal Ottonicy z Berlina, mógł przynieść Polsce chlubę. Sama pozycja potrzebuje człowieka o miałkim charakterze - moderatora i koordynatora, jednym słowem będzie znowu liczenie głosów ponad głowami obywateli, a na tym polu ob. Tusk ma spore doświadczenie.

Same odejście Tuska powinno sprawić przyjemność wielu Polakom. Jest to jednak ucieczka człowieka, który w momencie całkowitej kompromitacji rządu nie podał się do dymisji. a teraz odleci w glorii do Brukseli. Zachował się jak nie posiadający honoru makaroniarz, a nie Sarmata.

W praworządnym kraju ten człowiek wraz z całą sitwą powinien znaleźć się przed trybunałem stanu, a następnie za kratkami. Bardzo dziwi wypowiedź prezesa Kaczyńskiego, który uważa że "to dobrze dla Polski", że Polak został wybrany. Jak może być dobre dla Polski sprawowanie urzędu prezydenta Rady Europejskiej przez człowieka, który Polskę ustawicznie upokarza, niszczy i umniejsza? Nie rozumiem pana prezesa. Czy nie lepiej byłoby dla Polski i Europy, gdyby prezydentem został np. Nigel Farage lub Vaclaw Klaus, albo nawet pan Rewiński. Gdyby ten wybór do tej ułomnej instytucji był ukoronowaniem wysiłków Tuska na rzecz Polski, której przez siedem lat premierował, to bym starał sie być bardziej wyrozumiały. Panie prezesie, jeśli w przyszłym roku nie odzyskamy swej godności, to już nigdy. Nie podzielam hura optymizmu części społeczeństwa, które się zachowuje jak byśmy wygrali letnią, olimpiadę . Polską rządzi grupa przestępcza, która zamiast ponieść odpowiedzialność za swe czyny, chce zwiać za granicę. I z tego mają się cieszyć Polacy. Hańba!!!

Niech Tuskowi towarzyszy duch Rejtana oraz ten fragment wypowiedzi Józefa Becka, który w maju 1939 mówił, że za wszelką cenę to nie można godzić się nawet na pokój. Jest jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor". Cóż zanczy honor dla polityka dla którego tylko liczy się skuteczność, medialny wizerunek i chore ambicje. Gdzie tu miejsce dla Polski?

dr Zygmunt Jasłowski

03.09.2014r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet