Powstanie Warszawskie miało szansę na zwycięstwo - Zygmunt Jasłowski
 


"Hej chłopcy, bagnet na broń, droga długa, daleka przed nami..."

Paryż i Warszawa sierpień 1944 - analogie i porównania
Powstanie Warszawskie miało szansę na zwycięstwo

Nie można zbyć milczeniem tych 63 dni, które wstrząsnęły światem, a dzieli nas już od tych wydarzeń 70 lat. Warszawa, stolica dumnego kraju w którym Niemcy i Rosjanie pospołu z ich ukraińskimi i litewskimi pomagierami wymordowali już do tego czasu kilka milionów ludzi, musiała podjąć walkę z wrogiem. Bilansem powstania była anihilacja miasta i śmierć 200 000 mieszkańców; pomoc jeśli nawet przyszła w formie alianckich zrzutów, to przyszła za późno i była niewystarczającą. Zabrakło broni, amunicji i środków medycznych, oraz wojskowej pomocy aliantów. Nie zabrakło odwagi i woli walki aż do momentu przymusowej kapitulacji.

Czy mogło być inaczej! Z całą pewnością mogło, a los Paryża jest tego dowodem. Ostatni komisaryczny prezydent Warszawy, Stefan Starzyński pragnął by Warszawa była wielka, i choć to marzenie materialnie się nie spełniło, bo Warszawa tylko częściowo jest tym pięknym Paryżem Północy jak ją niegdyś nazywano, ale w dniach powstania Warszawiacy dowiedli jak wielcy są sercem i duchem, i do jak wielkich poświęceń są zdolni. Skąd mogli wiedzieć ci tak przystojni często młodzi chłopcy, oraz te piękne dziewczyny ("sanitriuszki to piękne panny" - jako podają słowa piosenki), że po drugiej stronie Atlantyku pan w wózku inwalidzkim ułożył już ze Stalinem i Churchillem karty do nowej gry, a przy stole karcianym zabrakło miejsca dla przedstawicieli Polski. To Rosja Sowiecka w wizji Roosevelta miała być tą aliancką potegą, która po II wojnie, u boku USA, miała doprowadzić do demokratyzacji i dekolonizacji świata. Efekty tej "dekolonizacji" kraj nasz odczuwa do dziś. Jak słusznie dostrzegł profesor Kieżun, Polska jest krajem kolonialnym urządzonym przez nomenklaturę na modłę afrykańskich krajów post-kolonialnych. To jest dziedzictwo Roosevelta. Dodać należy, że Polska jest do dziś zakładnikiem zachodnio-rosyjskich sporów.

Skąd mogli wiedzieć sterroryzowani metodami okupanta Warszawiacy, że w dalekiej Moskwie działacze związku "patriotów polskich" z Wandą Wasilewską na czele (córką Piłsudczyka!), stanowczo storpedowali misję Mikołajczyka do Moskwy, żądając od Stalina wstrzymania ofensywy na linii Wisły, by nie pomagać siłom "sanacyjno-rewizjonistycznym" pańskiej Polski, czyli chłopcom i dziewczętom z AK i harcerzom. - "Tym Poliakam nie pomagać, panimajetie".

Warszawa i Polska zostały zdradzone przez wszystkich. Potrzebna była stanowcza pomoc wojskowa, a ta była niedostateczną. Nie nastąpiło wcześniej spodziewane lądowanie w Grecji, co było podarunkiem zachodnich aliantów dla Rosjan, Odtąd to oni mieli być gospodarzami do niedawna niemieckiej Mitteleuropy; i są - pospołu z Niemcami- do dziś. Znowu knują razem nowe spiski. A Grecja jest w tarapatach większych niż Polska.

Lądowanie w Normandii oraz Grecji mogło uchronić Europę od komunizmu, ale pan w wózku inwalidzkim - otoczony sowieckimi szpiegami paralityk - myślał inaczej, To pierwsze lądowanie się zmaterializowało, a punktem kulminacyjnym - o którym tu mowa - było wyzwolenie Paryża. Deuxieme Division Blindeé pod dowództwem generała Leclerca wyznaczony do uderzenia na Paryż był -jak piszą Anthony Beevor i Artemis Cooper w "Paris after Liberation"- niesamowitym zlepkiem Gaullistów, komunistów, monarchistów, socjalistów, anarchistów (i Bóg wie czego jeszcze) pracujących zgodnie dla dobra Francji. Było to częścią naiwnej wizji samego De Gaulle'a, że pod jego przywództwem cały naród się maiał po wojnie zjednoczyć. Rzeczywistość paryska zaskoczyła samego De Gaulle'a - komuniści zupełnie spontanicznie (ponoć bez pomocy Rosji) chcieli nie tylko pozbyć się Niemców, ale także wzniecić nową komunę paryską, a może nawet utworzyć kraj rad w Europie Zachodniej. Dziś już chyba nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości, że było to także w interesie Rosji. Każda koncepcja rosyjskiego imperium jest dobra, czerwona biała i różowa, ale żadna z nich nie jest zgodna z polską racją stanu, z polskim interesem narodowym,


Paryż wolny - Vive de Gaulle

Wielkie szczęście mieli Francuzi, że w sierpniu roku 1944 Rosja nie leżała w Hiszpanii. Ale miłość do Rosji jest we Francji ciągle żywa: pro-rosyjska polityka Nicolasa Sarkozego była żywym dowodem zdrady ideałów gaullistowskich. Wiekszość Francuzów w dalszym ciągu nosi dziedzictwo "Wielkiej Rewolucji" oraz Komunę Paryską schowane -na wszelki wypadek- pod kołnierzem koszuli. Nikt na Zachodzie nie rozumie, że silna Polska leży w interesie bezpieczeństwa całej Europy, i to tu skoncentrowany powinien być europejski wysiłek militarny, bo to tu kończy się cywilizacja zachodnia.

Powstanie paryskie powinno przypominać Europejczykom o komunistycznym zagrożeniu. Naiwny, wierzący w jedność wszystkich Francuzów, De Gaulle miał szansę się szybko przekonać czym jest komunizm. W końcu to dzieci czerwonych pozbawily go władzy w roku 196; to by ten sam "prąd odnowy" co dał nam Michnika, Kuronia i Modzelewskiego, a Zachodowi Joschke Fischera, Daniela Cohn-Benditta czy Rudiego Dutschke, wysadził go z siodła polityki.

Kiedy w sierpniu 1944 roku De Gaulle wrócił z Algierii i dowiedział się, że Paryż ogarnęła powstańcza gorączka zainspirowana przez komunistów, to się wielce wystraszył, przypuszczając że takie powstanie nigdy nie dostanie pomocy wojskowej zachodnich aliantów. Tymczasem lądowanie aliantów w St. Tropez jeszcze bardziej rozochociło komunistów by rozpocząć powstanie. Werbowali oni do powstania nawet skompromitowanych w służbie Petaina policjantów. Choć Narodowej Radzie Oporu (Nacional Council de Resistance) przewodził chrzescijański demokrata Georges Bideault, to zarówno rada jak i wojskowy komitet były całkowicie opanowane przez czerwonych. Naturalnie de Gaulle wydał rozkaz, że nie ma zgody na żadne powstanie bez jego rozkazu. Niemcy też wcale nie mieli zamiaru budować Festung Paris (jak to chcieli zrobić w Warszawie) i rozpoczęli stopniową ewakuację.

Przypomnijmy, że w Warszawie Niemcy wezwali 100 000 Warszawiaków do budowania twierdzy przewidując sowiecką ofensywę, ale zgłosiło się tylko około 40 osób. Warszawiacy potraktowali ten niemiecki rozkaz podobnie jak brankę do wojska carskiego w roku 1863 - "czas szkopom obić mordy, albo nas wszystkich wymordują". Powstanie musiało wybuchnąć, choć jego termin -jak nam wiadomo - był przesuwany. Ja wiem, że Radek Sikorski by nigdy na takie polskie powstanie nie

dał zgody, bo Radek zawsze kalkuluje i myśli na zimno, ale w roku 1944 do walki z najpoteżniejszą armią świata paliły się gorące polskie głowy wierząc, że w końcu nadejdzie jakaś pomoc. Cały świat był uwikłany w wojnę z Niemcami, logicznym było więc mniemanie, że ich koniec bliski. Pomoc nie nadeszła, bo o losie Rzeczpospolitej zadecydowali trzej starsi panowie.

Dzielni Warszawiacy walczyli 63 dni, a wyzwolenie Paryża - do niedawna miasta kolaboranta Niemiec jakby nie było - nastąpiło zaledwie w 6 dni. Tyle potrzeba było Warszawie do szczęścia sześć dni zmasowanego ataku aliantów z lądu i powietrza. Resztę by uczyniła Armia Krajowa i odwaga Warszawiaków. No, ale powstańcy nie mieli wtedy pojęcia, że alianci to już nie ich alianci lecz alianci Rosji.

Pozycja komunistów w Paryżu u schyłku ery Petaine'a była tak silna, że De Gaulle musiał działać ostrożnie by nie dopuścić do wojny domowej. Często szedł na kompromis, bo to oni byli tu główna armią. We Francji jedna armia kolaborowała z Niemcami, a druga z radością przywitałaby Armię Czerwoną, ale to armie wolnego świata przyniosły komunistom wolność. Francuzi, którzy w roku 1939 nie chcieli umierać za Gdańsk - a przecież była szansa skończenia wojny w roku 1939 - za swe tchórzostwo i kolaborację dostąpili łaski prawdziwego wyzwolenia. Patriota De Gaulle przejrzał, że Amerykanie czekają aż komuniści całkowicie opanują sytuację, i wtedy uderzą z cała siłą i uczynią z Francji protektorat. Do takich myśli by napewno nie była zdolna "patriotka"-towarzyszka Wasilewska, ani też tow. Osóbka-Morawski, którzy zawsze pragnęli by ojczyzną wszystkich Polaków był kraj rad.

Powstańcy w Paryżu zostali wzmocnieni wojskowo przez uderzenie z dnia 19 sierpnia 1944 przez Wolną Francuską Armię Wyzwolenia i III Armię Amerykańską pod dowództwem generała Pattona. 25 sierpnia skapitulował niemiecki garnizon w Paryżu, Powstańcy w Warszawie krwawili dwudziesty piąty, a za Wisłą stała biernie Czerwona Armia z NKWD oraz "ludowe wojsko polskie", które dało poźniej Polsce "generała-słońce" - Jaruzelskiego. O czym myśleli "wielcy politycy" na Zachodzie; przestraszeni zachowaniem komunistów w Paryżu. Dlaczego pozostali głusi na wołanie o pomoc tam gdzie komunizm był największym zagrożeniem? Teraz już wiemy dlaczego.

Cierpienie i upokorzenie zrodziło w Warszawiakach tak silną nienawiść do okupanta, że napięcie które się nagromadziło musiało znaleźć ujście w woli walki o wolność.

Pozostawieni samym sobie, musieli złożyć w końcu broń, Potem było palenie stolicy, potem był Pruszków. Pamięć o tych dniach musi być wieczna.

To my dzisiejsi Polacy musimy starać się zrozumieć motywy żołnierzy tamtych lat. Wierzmy, że ich poświęcenie nie poszło na marne, a z tej wiary odrodzi sie Polska naszych marzeń i snów. Być pokonanym, ale nie ulec - oto nasz testament Powstania Warszawskiego, oto nasza misja na przyszłość.

Epilog: Rosyjscy "wyzwoliciele" z 11 stycznia 1944. Pomoc wojskowa? Tfu! Spasiba bolszoje, druzja!


Gruzy "wyzwolonej" Warszawy

Czlonek H onorowego Komitetu Poparcia akcji "Goń z pomnika bolszewika" Przemysław Górny tak pamieta "wyzwolenia Warszawy" w wywiadzie dla portalu Blogpress.pl:

" Ani jeden sowiecki żołnierz nie zginął w Warszawie. Po co są te pomniki? To jest policzek, upodlenie Narodu i państwa polskiego, wszystko jedno, jakie ono jest (.) Nie było żadnego wyzwolenia Warszawy. Ja wchodziłem przed armią radziecką i polską do Warszawy z chłopakami z podwórka. Szliśmy po lodzie. Elektrownia nie działała i Wisła była skuta lodem. Rosjanie dopiero wtedy budowali most pontonowy. W Warszawie było 400 Niemców, którzy wysadzali budynki. Rosjanie weszli. Nie było wyzwolenia. Nikt do nich nie strzelał ".

Dlaczego ta "armia" czekała aż do stycznia, bo już w sierpniu widziano rosyjskie czołgi na rogatkach Pragi. Wszyscy wiemy, dlaczego! Taki byl rozkaz z Moskwy

dr Zygmunt Jasłowski

03.08.2014r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet