Odejście heretyckiego faraona czyli koniec ery Tuska - Zygmunt Jasłowski
 

Rebus Sienkiewicza

Odejście heretyckiego faraona czyli koniec ery Tuska

Donald Tusk jest bez wątpienia politycznym trupem, a jego pozycję w państwie polskim może już tylko uratować rosyjski lub niemiecki desant. Same głupawe wypowiedzi niby-premiera (dalej udaje że nie wie o co chodzi!) mogą tylko o tym zaświadczać. Nie ma w ątpliwości że na tzw. górze toczy się bój na śmierc i życie o miejsce przy korycie. W samym PO trwają zaawansowane poszukiwania ludzi "uczciwych", a w liberalnych kołach unijnych zapewne utworzono jakiś sztab d/s awaryjnych. Trwa bój o rząd dusz, by na następne kilka lat, przy wydatnym wsparciu postępackich mediów, znowu zamącić Polakom w głowie jakimś odgrzewanym myśliwskim bigosem a'la Komorowski lub Sikorski, czy też Schetyna. W ambasadach III RP na całym świecie panuje niesamowite zdenerwowanie; od Seulu po Madryt, od Waszyngtonu po Buenos Aires panowie dyplomaci już liczą dni i pakują walizki, a co lepiej wtajemniczeni szykują się na następną kadencję : "Ehh, nic nie będzie, nasz Bronek, prezydent wszystkich Polaków i przyjaciel WSI, nas wyprowadzi z tej trudnej sytuacji ' Tusk- ch... dupa, kamieni kupa' " niczym Mojżesz Żydów z Egiptu.

Często rezolutna pani profesor Jadwiga Staniszkis radzi by czekać. No, i wszyscy czekamy: na cud. Prezes Kaczyński też czeka na rozwój wydarzeń, a nie dobrze, bo nawet Hilter wiedział, że po pięćdziesiątce jedyną szansą żeby zaistnieć jest napaść na Polskę. Tymczasem pan prezes jest zbyt cichy. Smoleńsk, sfałszowane wybory, a teraz afera podsłuchowa: takich okoliczności może już historia nie przydarzyć. Polska potrzebuje przywództwa; tu już nie chodzi o PiS, ale o przyszłość państwa i narodu. Natomiast, jeszcze-dziś-niemiłościwie-nam-panujący premier Tusk czeka na telefony z Moskwy i Berlina: "kochani, co ja mam robić?", lub "czy mam oddać władzę czy też rozpylać gaz i pałować "- histeryzuje. Możliwe że Angela i Władimir nigdy nie zadzwonią, albo zadzwonią do jego następcy by mu pogratulować poparcia polskiego narodu. Ano, bo pan premier z Gdańska, miasta dla sprawy wolności bardzo zasłużonego, pracował wytrwale przez 7 lat nad trwałym zainstalowaniem liberalno-lewackiej herezji w Polsce, a zachowywał się przy tym tak jakby w kraju tym nie było ludności katolickiej, a czuł się bezpiecznie bo miały ochraniać go niezawodne służby specjalne. Jeszcze niedawno temu chwalił się, że państwo zdało egzamin, a dziś jest tak jak powiedział nieudany prawnuk Henryka Sienkiewicza - dupa i kamieni kupa.

Wygląda na to, że pan premier Donek wypadł już z łask swych mocodawców, dlatego też zaistniał a znowu potrzeba zrobienia jakiejś nocnej zmiany, bo nietoperze nie lubią światła. I tu jest ten moment kiedy opozycja polityczna powinna wystąpić zdecydowanie, zmobilizować naród i usunąć ten cały gnój z Polski. Dobrze się składa, że święto 25 lat wolności zbiega się z jej widocznym brakiem. To już może zauważyć nawet najgłupszy leming.

Dziwny to człowiek ten Tusk, bo miał on kiedyś (dawno temu) nawet spore poparcie narodu, i nie tylko samych lemingów, ale on ten kapitał zaufania roztrwonił. Wybrał pracę za kasę na pasku Rostowskich, Rosattich i im podobnych tłuściochów światowej finansjery. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby "mężem opatrznościowym" - ratującym kraj od "faszyzmu" - okazał się europejski as Jerzy Buzek, który byłby doskonałym gwarantem by idee heretyckiego faraona-namiestnika były dalej propagowane w kraju katolickim.

Wprowadziłem tu egipską terminologię, bo przypomniał mi się faraon Akhenaten, który podobnie jak Tusk rozprzestrzeniał obcy Egipcjanom kult. Otóż władca ten, pospołu ze swąmałżonką Nefretete, rządził tylko lat 17. Zmarł w roku 1336 przed Chrystusem. W przeciągu tego krótkiego czasu wtrącił Egipt w rewolucję religijną, która zrujnowała całe wieki egipskiej tradycji. Zamiast Amuna - rządzącego w świątyniach Teb jako króla bogów - przez parę setek lat, wspomniana para czciła Atenę oraz samą Nefretete podzwigniętą do statusu bogini. Nie jest chyba przypadkiem, że Niemcy podchodzą z wielką czcią do "swej" królowej eksponowanej w Egipskim Muzeum w Berlinie. Przewracanie do góry nogami ustalonego tradycją porządku religijnego jest bowiem mocno zakorzenione w niemieckim charakterze narodowym.

Finał panowania faraońskiej pary był taki, że nastąpiła reakcja i powróciła ortodoksja; ich wrogowie nie dali za wygraną: zniszczyli ich popiersia, rozebrali świątynie ich bogów, a pamięć o nich wymazali raz na zawsze z historycznych ksiąg. I tak będzie z Tuskiem, i tymi wszystkimi którzy uwierzyli w "nową religię", bo jak się katolicki naród w końcu kiedyś gniewnie obudzi, to nie zostanie kamień na kamieniu na cmentarzach zdrady i zaprzaństwa. Pamięć o zdrajcach będzie zakopana na głębokości 10 metrów w piaskach Pustyni Błędowskiej w metalowych skrzyniach, a to po to by nie utrwalać złych wzorców w narodzie. Nowa historia Rzeczpopolitej musi być na nowo napisana tak by służyła budowaniu wielkiej i niepodległej Polski. Państwo polskie dziś jest fatamorganą, zjawą niewidą wołającą o pomstę do nieba.

dr Zygmunt Jasłowski

20.06.2014r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet