Musimy powrócić do patriarchatu - Roberto de Mattei

 

Nie ma innego ratunku
Musimy powrócić do patriarchatu

Życie i odnowę społeczną można uzyskać wyłącznie poprzez przywrócenie naturalnego i boskiego modelu rodziny. Żeby z Bożą pomocą powstrzymać szaleństwo, które niszczy nasze narody, musimy powrócić do patriarchalnego modelu rodziny, ufundowanego na autorytecie ojca, będącego głową rodziny i na świętości matki, która jest jej sercem - pisze prof. Roberto de Mattei.

***

Po zamordowaniu 11 listopada młodej kobiety Giulii Cecchettin Włochy odkryły, że grozi im "patriarchat". La Repubblica wymownie zatytułowała swój artykuł na ten temat: "Kobietobójstwo: zatrzymajmy rzeź". Dziennik postawił tę samą tezę, którą rozpowszechniają główne media, która przetacza się przez media społecznościowe i która jest głoszona przez rozmaitych infulencerów - to znaczy, że mamy prawdziwą plagę kobietobójstwa, a odpowiedzialnością należy za to obarczyć dominującą wciąż kulturę "patriarchatu". Trzeba zwalczyć patriarchat żeby zatrzymać przemoc wobec kobiet.

Patriarchat był systemem społecznym, który zakładał władzę mężczyzn i podział ról w rodzinie. Aż do naszych czasów, autorytet ojcowski zawsze uchodził za niezmienny element porządku społecznego, konieczny dla wszystkich ludzi we wszystkich czasach. Przez stulecia to ojciec wykonywał w rodzinie rolę, którą w społeczności politycznej wykonywał suweren (samo słowo "Ojczyzna" wywodzi się od "ojca"), a którą papież, "Ojciec Święty", wykonuje w Kościele. Jeszcze 50 lat temu był to wciąż model włoskich rodzin: ojciec musiał kierować rodziną, zapewniać jej finansowe utrzymanie; matka zajmowała się domem i wychowaniem dzieci, których było wiele. Rodzina obejmowała często dziadków, strażników tradycji, którą przekazywano z pokolenia na pokolenie.

Ten system społeczny został zniszczony przez rewolucję kulturową 1968 roku i to, co nastąpiło później: takie prawa jak rozwód czy aborcja. Specyficznie we Włoszech, także prawo o nowej rodzinie z 22 kwietnia 1975 roku, które ukróciło autorytet ojcowski, likwidując prawny prymat ojca, co przyczyniło się do zaniknięcia autorytetu i tożsamości włoskich rodzin.

Wśród ideologów '68 byli tacy ludzie, jak anty-psychiatra David Cooper, autor wielokrotnie wznawianej książki o znaczącym tytule: "Śmierć rodziny". Taki pogląd zaczął się upowszechniać pod koniec lat '60: nadchodzący i nieuchronny kres instytucji rodziny. W swoim eseju Cooper zaproponował wymazanie roli ojca poprzez zastąpienie jej rolą brata, mając nadzieję, że w ten sposób powstanie paradoksalne społeczeństwo braci bez ojców, a raczej braci jako morderców Ojca: tak jak stało się w 1793 roku wraz z zabójstwem Króla Francji, a na co miał nadzieję Nietzsche przepowiadając zabójstwo Boga Ojca.

Demokratyzacja Kościoła, społeczeństwa i rodziny to jeden i ten sam proces. Zniszczenie rodziny miało opierać się przede wszystkim na "wyzwoleniu" kobiet. Feminizm ogłosił likwidację podziału na role męskie i żeńskie, niszcząc naturalne powołanie do macierzyństwa i kobiecości. Żądanie "prawa" do aborcji i antykoncepcji zostało podniesione jako prawo kobiety do samostanowienia o swoim ciele i seksualności, co miało wyzwolić ją spod władzy mężczyzny i od "ciężaru" macierzyństwa. Maskulinizacji kobiet towarzyszyła demaskulinizacjia mężczyzn, promowana na pełną skalę w modzie, reklamie i muzyce. Teoria gender jest punktem dojścia, ale rezonujące do dzisiaj hasła przeciwko kulturze patriarchatu mają swoją genezę w demonstracjach feministek, takich jak ta, która odbyła się w Rzymie 6 grudnia 1975 roku, gdzie zebrało się 20 000 kobiet, krzycząc na przykład: "Żadnych żon, matek ani córek! Zniszczmy rodziny!"

Rodziny rzeczywiście zostały zniszczone. Autorytet ojca usunięto, zniknęły role płciowe, a wszyscy członkowie rodziny - ojciec, matka, dzieci - przechodzą przez głęboki kryzys tożsamości. We Włoszech nie ma już patriarchalnej rodziny, za wyjątkiem jakichś szczęśliwych wyjątkowych miejsc. W tych miejscach nie ma zresztą tyle patriarchatu, co raczej porządek naturalny, gdzie żona szanuje męża, a dzieci szanują rodziców. Kobiety nie są tam zabijane, ale kochane i poważane. Zabójstwo Giulii Cecchettin nie jest owocem kultury patriarchatu, ale efektem roku 1968, relatywistycznej i feministycznej kultury, która przenika dziś całe społeczeństwo, a za którą każdy jest odpowiedzialny, będąc zarazem jej ofiarą.

Kryzys rodziny wykracza poza kres patriarchalnej rodziny. Włochy znalazły się na drodze do społeczeństwa "singli", gdzie rodzin nie będzie już wcale. Zgodnie z ostatnim badaniem CENSIS dotyczącym społecznej sytuacji kraju, w 2040 roku tylko jedna na 4 pary będzie mieć dzieci, a gospodarstwa domowe "singli" będą stanowić 37 proc. wszystkich. Co trzeci Włoch będzie sędziwy i samotny. Dziś w kryzysie jest już nie tylko rodzina, ale nawet samo istnienie pary. Ludzie nie tylko coraz rzadziej zawierają małżeństwa i mają coraz mniej dzieci, ale w ogóle żyją ze sobą coraz rzadziej, bo odrzucają ideę jakiejkolwiek odpowiedzialności za partnera czy towarzysza, który mógłby być zbyt długo blisko nich.

Tak zwane kobietobójstwo nie jest rezultatem starej kultury patriarchatu, ale nowej kultury anty-patriarchatu, która miesza idee, osłabia uczucia, destabilizuje psychikę pozbawioną naturalnego wsparcia, jakiego rodzina dostarczała zawsze człowiekowi od urodzenia, ze swoimi punktami stabilności, ojcostwem i macierzyństwem. Człowiek został sam ze swoimi koszmarami, strachem, niepokojem, stojąc na krawędzi otchłani: otchłani pustki w którą wpada się wtedy, kiedy przestaje się być tym, kim się jest; kiedy człowiek porzuca swoją niezmienną naturę jako mężczyzny, kobiety, ojca, matki, dziecka. Wszyscy mówią o kobietobójstwie, ale nikt nie mówi o dalece bardziej rozpowszechnionej zbrodni: dzieciobójstwie popełnianym każdego dnia we Włoszech, Europie i na świecie, przez ojców i matki, którzy dokonują na swoich niewinnych dzieciach największego aktu przemocy, zanim to dziecko ujrzy w ogóle światło dnia.

Społeczeństwo, które zabija swoje dzieci, jest skazane na śmierć. Oddech śmierci jest coraz bardziej odczuwalny, we wszystkich formach, nie tylko kobietobójstwa. Życie, odnowę społeczną, można uzyskać wyłącznie poprzez przywrócenie naturalnego i Boskiego modelu rodziny. Żeby z Bożą pomocą powstrzymać szaleństwo, które niszczy nasze społeczeństwo, musimy powrócić do patriarchalnego modelu rodziny, ufundowanego na autorytecie ojca, głowy rodziny, na świętości matki, która jest jej sercem: oboje są zjednoczeni w zadaniu zrodzenia i wychowania potomstwa, żeby uczynić je obywatelami nieba. Alternatywą jest piekło, które zaczyna się już na tej ziemi.

Roberto de Mattei

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com

26.12.2023r.
Pch24.pl

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet