Najnowsza historia morderczej nienawiści - prof. Andrzej Nowak

 


Prawda, że sympatyczny i reprezentatywny egzemplarz tuskowej polityki miłości?
Za co go wyrzucili? Za ujawnienie tajnych intencji zawartych w sms-ach? Te egzekucje mieli wykonać tutejsi wespół ze Szwabami idącymi z bratnią pomocą?

Dopóki redaktorzy "Gazety Wyborczej", dopóki liderzy KOD nie odrzucą retoryki nienawiści
- dopóty będzie im groziło współsprawstwo zbrodni

Najnowsza historia morderczej nienawiści

Giertych do wora, wór do jeziora" - tak skandowali uczniowie w czerwcu 2006 roku. Zachwycona "Gazeta Wyborcza" reklamowała ten protest.

W grudniu 2015 roku Roman Giertych, jednak nie utopiony w jeziorze, skakał razem z inicjatorami wezwania do jego zabicia. "Wyborcza" reklamowała ten protest jeszcze głośniej niż przed 9 laty. Tym razem manifestanci KOD-u chętnie nosili plakaciki z dubeltówką wymierzoną w kaczkę. W delikatniejszej wersji brzmiało to tak: "kaczka na taczkę". Można to jednak rozumieć bardziej dosłownie. Zachęcał do tego już w czerwcu 2010 roku jeden z najważniejszych polityków partii rządzącej Polską, Janusz Palikot: "Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie". Zachwycona posłem Palikotem "Wyborcza" stawiała go jako wzór nowoczesnego obywatela. "Dorżnąć watahę" - pisowską watahę - zachęcał wtedy publicznie minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski. Nieco później, obywatel Ryszard Cyba, pod wpływem takich zachęt i zachwytów, poszedł szukać żywego posła PiS - żeby go zabić. Musiał się "zadowolić" radnym: zabił pana Marka Rosiaka, radnego PiS z Łodzi. "Wyborcza" nie przypominała przy tej okazji swoich tradycyjnych przestróg przed powtórzeniem przypadku prezydenta Narutowicza - zabójstwa politycznego po wpływem kampanii nienawiści.

11 kwietnia 2010 roku, kiedy nie ostygły jeszcze szczątki prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, zaczęła się seria "dowcipów" o "zimnym Lechu" i szyderstw z cierpienia rodziny posła Gosiewskiego - którego "ducha:, ku uciesze wyznawców bon tonu "Wyborczej", widziano na dworcu we Włoszczowej. Tego samego dnia ta sama gazeta zainicjowała pełne ubolewania spekulacje nad czterema podejściami do lądowania - efektem "narodowej choroby" Polaków, którzy z samobójczą fantazją dążą do ryzyka śmierci na ołtarzu ojczyzny. Zaraz potem zaczęły się insynuacje bezpośrednie: że to prezydent Lech Kaczyński wydał pilotom rozkaz samobójczego manewru, albo może - co podpowiadał sam Lech Wałęsa - wszystkich do śmierci zmusił telefon Jarosława Kaczyńskiego.

I są ludzie, którzy w te nienawistne, chore spekulacje wierzą. I tak dzisiaj wyrażają swoje emocje:
Mam szczerą nadzieję, że zobaczę kiedyś egzekucję tej pisowskiej bandy - Kaczyńskiego, Dudy, Macierewicza, Szydło, Kuchcińskiego, Kępy i kilku innych. Pokazową i publiczną, tak żebym mógł otworzyć szampana, opluć i rzucić kamieniem. Piszę to w pełni świadomy i trzeźwy. Jako człowiek, radny oraz członek PO. I będę pisał dopóki ta egzekucja nie nastąpi. Oni nie zasługują nawet na proces tylko na piach.

To słowa Michała Skocznia, radnego PO z Krakowa. Akurat zbiegła się ta deklaracja z publiczną egzekucją 47 osób w Arabii Saudyjskiej. Piękny wzór do naśladowania, w ramach oswajania nas z kulturą przybyszów ze świata szariatu.

Na manifestacjach KOD w dniu 9 stycznia pojawił się plakat "Stalin i Dzierżyński lepszy niż Kaczyński". Zwolennicy KOD , występujący tego dnia pod patronatem zastępcy Adama Michnika, nie tylko nie odcięli się od treści owego plakatu, ale uznali go za wart obrony. Wyraża on bowiem ich emocje, ich opinię.

Stalin? Nie był taki zły. Mogliby o tym przekonywać z pełną siłą perswazji generałowie, którzy oficjalnym listem poparli w ostatnich wyborach prezydenckich "obóz demokracji", czyli kandydaturę Bronisława Komorowskiego. Przypomnijmy tylko: sam generał Teodor Kufel, mistrz i nauczyciel Czesława Kiszczaka, w latach Stalina zwierzchnik organów bezpieczeństwa w Kielcach, Gdańsku i Poznaniu, potem absolwent pierwszego rocznika szkoły KGB (w 1954 roku) w Moskwie; za generałem Kuflem - młodsi, ale też dobrze, jak najlepiej pamiętający stalinowskie czasy generałowie, członkowie WRON - Józef Użycki, Józef Baryła, naczelny prokurator wojskowy w stanie wojennym - Józef Szewczyk czy komendant Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego, Mieczysław Michalik. Dla nich na pewno Stalin i Dzierżyński są lepsi niż Kaczyński. Tamci mieli na sumieniu tylko kilkadziesiąt milionów ludzi. W tym np. kilkaset tysięcy Polaków (może warto przypomnieć rozkaz nr 00485 z 11 sierpnia 1937, o którym pewnie nikt z manifestantów KOD -u nie pamięta, a kosztował życie 111.091 osób rozstrzelanych w ramach tzw. operacji polskiej NKWD - najbardziej ludobójczy pojedynczy rozkaz, jaki zachował się w historii ludzkości - ot, taki "drobiazg", obok innych, setek tysięcy zesłanych do łagrów, dziesiątków tysięcy zabitych w operacji katyńskiej, wdeptanych w dno ubeckich więzień). Dzierżyński - też, tylko setki tysięcy rozstrzelanych, zamęczonych w imię "czystości" rewolucji. Cóż to jest, w porównaniu ze "zbrodniami" Kaczyńskiego?

Pani Agnieszka Holland i setki jej podobnych "guru" z "Wyborczej", podobnie jak oświecani przez tę gazetę politycy i dziennikarze zachodni, jeszcze chętniej wskazują dziś Putina jako odpowiednik Jarosława Kaczyńskiego, oczywiście - lepszy odpowiednik. Przecież sami padali na twarz przed KGB -owskim idolem polsko-rosyjskiego pojednania w latach 2007-2014. Najniżej upadali w kwietniu 2010 roku. Teraz więc mogą sobie poużywać: Kaczyński jak Putin. Naprawdę? Gdzie jest w bilansie "ludobójczej IV RP " 200 tysięcy zamordowanych - a tylu zginęło pod rządami Putina Czeczeńców? A gdzie kilkuset dziennikarzy pozbawionych życia (a tylu zginęło pod władzą najlepszego przyjaciela Donalda Tuska na Kremlu)? Czy Tomasz Lis, przez 7 lat dysponujący - z łaski pisowskiego prezesa telewizji publicznej, Andrzeja Urbańskiego - najbardziej intratnymi warunkami prowadzenia swojego programu jest taką samą ofiarą jak Anna Politkowska, zabita w dzień urodzin prezydenta Putina?

A jednak w to wierzą, łatwo się przekonują, wzbudzają do nienawiści, do najpotworniejszych porównań - do Stalina, do Hitlera. Zabić! Wypatroszyć! Dorżnąć! - zanim będzie za późno. To jest jakże logiczna konkluzja tych nienawistnych rojeń. Tak jak pułkownik Pietruszka i kapitan Piotrowski dopowiedzieli sobie praktyczną konkluzję do artykułów Jerzego Urbana, dziś duchowego patrona KOD , a niegdyś autora serii publikacji o potrzebie uciszenia "seansów nienawiści" księdza Jerzego Popiełuszki. I uciszyli. To są tradycje, do których nawiązują, które aktualizują plakaty i hasła KOD -u.
Dopóki redaktorzy "Gazety Wyborczej", dopóki liderzy KOD nie odetną się jednoznacznie od tych haseł, nie odrzucą retoryki nienawiści - dopóty będzie im groziło jedno: współsprawstwo zbrodni, która za tymi hasłami już się czai, idzie nieuchronnie.

Morderczy czyn Ryszarda Cyby jeszcze nie dał chyba do myślenia takiemu "wesołkowi" jak aktor Jerzy Stuhr, który w programie TVN24 zaproponował niedawno, by obrońcy "ideałów wolnościowych", zagrożonych przez reżim PiS, sięgnęli po "święty napój krwi". Ktoś sięgnie, proszę pana. I ktoś panu wtedy przypomni te słowa.

prof. Andrzej Nowak

11.01.2016r.
wPolityce

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet