Libański kalejdoskop religijny - Marek Jan Chodakiewicz

 


Libański kalejdoskop religijny

Od czasu do czasu patrzę jak wojna domowa w Syrii wpływa na sytuację w Libanie. Są znaki, że - między innymi - przemeblowuje ona powoli mapę religijną tego kraju. Głównie chodzi o wpływy i władzę. Konstytucja Libanu bowiem stanowi, że każde wyznanie otrzymuje ilość głosów w zależności od ilości zwolenników. Dominują sunnici, ale ich pozycja podminowywana była przez wpływy rywalizujących szyitów, druzów, chrześcijan (ormiańskich, greko-prawosławnych, maronitów i protestantów), oraz innych.

Sytuacja taka ewoluje od czasu upadku imperium osmańskiego i przejęcia przez Francję mandatu kolonialnego nad tym obszarem w okresie międzywojennym. Gdy po II wojnie światowej region ten starał wybić się na niepodległość, Francuzi zgodzili się na powstanie odrębnych państw, w tym Syrii i Libanu (w ramach wcześniejszego traktatu z Brytyjczykami, czyli tzw. Sykes-Picot Agreement). Ale wszędzie kolonialiści pozostawili u władzy ludzi - a raczej grupy religijne - uznane za spolegliwe, albo przynajmniej zależne od byłych panów. Stąd na początku w Libanie faworyzowaną pozycję zajęli chrześcijanie, a w Syrii alawici. Podpisany w 1943 r. libański Pakt Narodowy, proporcjonalnie dzielący władzę między wszystkie wzynania funkcjonował do 1975 r. Demografia była nieubłagalna, libańscy chrześcijanie stracili większość na rzecz sunnitów, zresztą w ramach wojny domowej. Sunnicka potęga - wyrażana w najbardziej ekstremalnej formie Państwem Islamskim (ISIS) - przeszkadza też szyitom, którzy desperacko walczą o wpływy.

Podczas gdy w Syrii wojna wciąż trwa, w Libanie wyłonił się relatywnie stabilny system zdominowany przez muzułmanów na bazie umowy podpisanej w 1989 r. (później zmodyfikowanej traktatem w Doha z 2008 r.), który formalnie zakończył tamtejszą wojnę domową. System oparty jest na czterech głównych pryncypiach. Po pierwsze, wszystkie wyznania reprezentowane są proporcjonalnie we władzy politycznej. Po drugie, elity służą swym poszczególnym społecznościom wyznaniowym oraz "narodowi libańskiemu." Po trzecie, społeczności wyznaniowe cieszą się szerokim samorządem, wręcz autonomią. Po czwarte, każda społeczność ma prawo weta w stosunku do posunięć rządowych uznanych za negatywne dla wspólnot wyznaniowych i "narodu libańskiego." Przypomina to system kurialny z imperium habsburskiego. W dodatku wiele zależy od geograficznego określenia okręgów wyborczych (quadaa, których jest trzydzieści w ramach 5 prowincji zwanych muhafaza). Przesunięcie ich granic może oznaczać na przykład chrześcijańskie zwycięstwo wyborcze w zmajoryzowanej przez muzułmanów stolicy kraju.

W zasadzie od 2005 r. Libanem rządzą dwie koalicje: głównie szyicki Sojusz 8 marca, oraz sunnicko-chrześcijańska Koalicja 14 marca. Pierwsza grupa jest pro-syryjska, druga zwalcza wpływy Damaszku. Dochodzą do tego mniejsze partie i partyjki, które podłączają się do dominujących grup, od czasu do czasu zmieniając konstelacje parlamentarne. Wpływowa jest choćby Progresywna Partia Społeczna, bowiem jej członkowie to głównie członkowie synkretycznej sekty Druzów.

Stabilność tego systemu oparta jest na dobrej woli milicji partyjnych i ich szefów, związanych z poszczególnymi wyznaniami, oraz na interesach państw ościennych, które w Libanie mieszają. Celniej może powiedzieć, że mieszają w regionie. Główne siły to Syria i Izrael. Ich polityka wpływa na równowagę sił wewnętrznych libańskich.
Spójrzmy na przykład na szyitów. Sponsorowana przez Iran partia szyicka Hezbollah posłała swoje bojówki z Libanu do Syrii dla wsparcia Bashira Assada, wywodzącego się z sekty alawitów. Hezbollah ponosi duże straty, a więc jej pozycja na scenie libańskiej słabnie. Z drugiej strony do Libanu napływają alawiccy uchodźcy. Wzmacniają współwyznawców, ale również i szyitów, z którymi zwykle są sprzymierzeni. Do niedawna Syria liczyła się najbardziej, bowiem ona narzuciła nowy system z Taif. Syryjczycy interweniowali permanentnie, wręcz okupowali Liban: bezpośrednio bądź przez swoich klientów i agentów. Jednak wojna domowa w Syrii zmieniła układ wewnętrzny Libanu. Sojusz 8 marca stracił głównego sponsora zagranicznego.
Do tego dochodzą uchodźcy. Łącznie szacuje się, że w Libanie znalazło się około 1.2 miliona uchodźców z syryjskiej wojny, dołączyli do około 400000 osiedleńców palestyńskich, którzy uciekli do Libanu po przegranych przez Arabów wojnach z Izarelczykami.

To wszystko wpływa na libański kalejdoskop religijny. Byle się nie rozsypał, bo inaczej będzie powrót do wojny domowej lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w.

Marek Jan Chodakiewicz
www.iwp.edu

27.07.2015r.
Tygodnik Solidarność

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet