Katyń: Prawda i pamięć - Marek Jan Chodakiewicz

 


Katyń: Prawda i pamięć

Pod takim tytułem odbyła się impreza w Muzeum Polskim w Chicago, jednej z najstarszych placówek polonijnych w Ameryce. Pojechałem do Chicago, bo obiecałem p. Betty Uzarowicz, mamie Piotra, reżysera wielokrotnie nagrodzonego dokumentu "Officer's Wife," właściwie pierwszego dokumentalnego filmu o Katyniu w anglosferze. Jego dziadka rozstrzelano w ramach operacji katyńskiej, tak zresztą jak kuzyna mego dziadka, ppor. Symeona Kazimierza Chodakiewicza. Rodowód zobowiązuje.

Impreza świetna, sala zapełniona, szczególnie cieszy nadreprezentacja młodych. Ale publiczność właściwie polska, a nie amerykańska. Nawet żołnierze (w mundurach), którzy się zjawili, to Amerykanie polskiego pochodzenia. Szkoda. Wyjątkiem był nasz absolwent z IWP, który pełni teraz funkcję konsula generalnego Filipin w Chicago.

Rozdano nagrody gimnazjalistom, którzy napisali prace o Katyniu na konkurs zorganizowany przez muzeum. Szczególnie wzruszające były publiczne wyrazy szacunku dla Sybiraków, których garstka jeszcze przybyła, aby z nami być. Przedstawiciele Muzeum, konsul z MSZ Warszawa, reprezentant Sybiraków, szefowa nauczycielstwa polskiego w USA, inni działacze polonijni mówili po swojemu o Katyniu i swojej misji z tym związanej. Piotr Uzarowicz wspomniał o bezwzględnej wartości przekazów rodzinnych - w jego wypadku wspomnień babci - dla utrwalania pamięci i dla inspiracji do czynu. Ponieważ wszyscy podkreślali tragizm i martyrologię Polaków w historii ich kraju, ja zauważyłem, że większość historii Polski to triumf i zwycięstwa z kilkoma podknięciami. Tylko ostatnie 300 lat jest raczej do luftu, z małymi przerwami - dwudziestolecie i teraz. A teraz o Katyniu. Katyń to symbol patologii, czyli 20 wiecznego totalizmu, masowych mordów, kłamstwa, oraz cynicznej ślepoty politycznej naszych sojuszników. Katyń to również martyrologia: kwiat elity polskiej został wymordowany. Bez świadomej elity nie ma narodu, jest tylko materiał etnograficzny.

A dlaczego mamy pamiętać? Dlatego, że ludzie to nie bestie i pamiętają oraz honorują swoich zmarłych. Nie pozwalano nam ofiar Katynia pogrzebać przez pół wieku. Prawo naturalne, czyli boskie, zostało pogwałcone przez prawo pozytywne, czyli ludzkie - w tym wypadku sowieckie, komunistyczne: wyrok, mord, terror i cenzurę. Polacy (odwrotnie niż przedtem PRLowcy, czy teraz post-Polacy) nie zwracali na to uwagi. Pamiętali. I pamiętają. Dlaczego? Najlepszą odpowiedź dała Antygona królowi Teb Kreonowi, który też zabronił pogrzebać i honorować zabitych. Przyznała się do naruszenia królewskich praw, bowiem "to nie Bóg wydał je, ani Sprawiedliwość..., a śmiertelny człowiek. Niepisane prawa boskie, które nie znają zmiany. Nie powstały ani dziś ani jutro ale żyją życiem wiecznym." Antygona pogrzebała zabitych. Wiedziała, że czeka ją kara śmierci. Ale zrobiła co trzeba, a więc "nie czuję bólu." Komunistyczne bestie karały, ale Polacy pamiętali. Bez względu na konsekwencje.

Nie pozwalano nam bowiem pamiętać o Katyniu. A pamiętać, oznacza wiedzieć. Wiedza jest bezwzględnie potrzebna, aby podejmować mądre decyzje. Uczymy się przecież z doświadczenia. Przekazujemy wiedzę z jednego pokolenia na drugie. Totaliści chcieli, abyśmy nic nie pamiętali. Maoistyczny kanibal Joseph Kabila w Kongo wyrżnął wszystkich starszych ludzi w swojej mrocznej twierdzy w dżungli, aby łatwiej zindoktrynować młodych, którzy nic nie pamiętali i nic nie wiedzieli. Po 30 latach zdobył władzę na czele tej wyzutej z pamięci hołoty.

A co my wiemy? Wiemy, że Katyń jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Katyń zaczął się w 1917 r. Najpierw mordowano ziemian, potem księży, inteligencję, harcerzy, społeczników. W liberalnych latach dwudziestych w Sowdepii zabrano się za Kościół: pasterzy i laikat. Między 1929 a 1933 Polacy, szczególnie nasza szlachta zagrodowa na Mińszczyźnie i ziemiach ukrainnych -- byli nadreprezentowani pośród ofiar kolektywizacji. Potem dorżnięto ich w operacji kułackiej w 1935 r. Jak pokazał Tomasz Sommer, największa masakra czasów pokojowych dwudziestolecia międzywojennego rozpoczęła się z rozkazu Stalina i Politbiura w sierpniu 1937 r. i trwała do listopada 1938 r. "Rozstrzelać polskich szpiegów!" Gdy nie udawało się komunie wypełnić planu mordów, NKWD poszukiwała polskich nazwisk w książkach telefonicznych, aby aresztować nieszczęsnych. Szacuje się, że ofiar było do 250,000, zwykle mężczyzn od 16 do 65 roku życia.

Deportacje na Sybir i masowe rozstrzeliwania po 1939 r., a w tym i Katyń, były logicznym dopełnieniem orgii totalitarnego szaleństwa. Terror powojenny komunistów to ostatni akord. Operacja augustowska z sierpnia 1945 r. to jeden z jej przejawów: ujęto kilka tysięcy ludzi, zamordowano wielu z nich. Po 1945 r. na terenach okupowanej przez Sowietów i ich kolaborantów okrojonej Polski stacjonowało prawie dwa razy więcej pułków NKWD niż w podbitych Niemczech.

Czerwoni, Sowieci, spadkobiercy imperium carów, chcieli eksterminować pamięć o Katyniu i tych wszystkich innych tragediach. Mimo to, pamiętamy. A teraz wie o tym cały świat -- o ironio! - za sprawą Smoleńska. Gdy w kwietniu 2010 r. zginął prezydent Lech Kaczyński, wszystkie agencje prasowe miały jednakową narrację - Katyń! Gdy Prezydenta grzebano na Wawelu, to przecież nie był to tylko jego pogrzeb, a przede wszystkim - w końcu! - oficjalny, państwowy pogrzeb naszych oficerów zamordowanych w Katyniu. Hańba osłom, co nie padli na kolana.

W amerykańskiej armii jest zasada: "No man is left behind." Nikogo nie zostawiamy na polu bitwy niepogrzebanego. W wojsku RP i w narodzie ta sama zasada obowiązuje. Teraz, gdy wiemy o Katyniu, możemy iść naprzód. W ariergardzie zostają jednak historycy i inni nieobojętni, którzy jeszcze kilka spraw muszą załatwić. Po pierwsze, musimy wydobyć białoruską listę katyńską. Po drugie, musimy szczegółowo opracować operację antypolską NKWD z 1937-38. To co mamy, to wstęp do badań. Po trzecie, zająć się trzeba polskimi wątkami rzezi z lat dwudziestych i wczesnych trzydziestych. Po czwarte, musimy przekopać kaźnię Polaków w czasie rewolucji i wojny domowej.

Silni prawdą i pamięcią -- Alleluja i do przodu!

Marek Jan Chodakiewicz

16.02.2015r.
Tygodnik Solidarność

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet