Obcasem o posadzkę - Magdalena Żuraw


 

 

 

 

 

 

 

Obcasem o posadzkę

"Kobieta "robiąca karierę" nie ma czasu na miłość, rodzinę, przyjaźnie, nie ma czasu na sen. Jada sałatki, żeby marynarki leżały jak należy na jej ambitnym ciele, podczas ustalonych wcześniej i wpisanych w kalendarze spotkaniach (ze znajomymi z pracy piastującymi wyższe stanowiska) pija trunki, których nie lubi, ale które pijać powinna, śmieje się nie dlatego, że jest radosna a wzrusza dlatego, że wie, iż w tej właśnie chwili powinna"

Kobieta "robiąca karierę" nie jest dziś zjawiskiem ani nowym, ani rzadkim, ani skandalizującym. Kobieta "robiąca karierę" nie zaskakuje, nie bulwersuje, nie rodzi naturalnego jeszcze parędziesiąt lat temu sprzeciwu ani wśród kobiet, ani wśród mężczyzn. Kobieta "robiąca karierę" stała się ikoną nowoczesności, postępu cywilizacyjnego, wyzwolenia z domowego kieratu, konwenansów i ucisku. Kobieta "robiąca karierę" jest bystra, pyskata, inteligentna, błyskotliwa, ostra jak brzytwa, łaskawie sympatyczna, z tysiącami dyplomów najlepszych uczelni równiutko poukładanych w eleganckich teczkach. Kobieta "robiąca karierę" nie ma czasu na miłość, rodzinę, przyjaźnie, nie ma czasu na sen. Jada sałatki, żeby marynarki leżały jak należy na jej ambitnym ciele, podczas ustalonych wcześniej i wpisanych w kalendarze spotkaniach (ze znajomymi z pracy piastującymi wyższe stanowiska) pija trunki, których nie lubi, ale które pijać powinna, śmieje się nie dlatego, że jest radosna a wzrusza dlatego, że wie, iż w tej właśnie chwili powinna.

Kobieta "robiąca karierę" robi ją każdym gestem, każdym ruchem, każdym stuknięciem obcasa o biurową posadzkę, każdą myślą. Kobietę "robiącą karierę" czuć na odległość. Kobieta "robiąca karierę" nie może, nie chce i nie potrafi ukryć wypisanych na czole haseł: praca, pieniądze, sława, docenienie. Kobiecie "robiącej karierę" przez myśl nie przejdzie, że ktoś przy zdrowych zmysłach może widzieć w niej nie to, czego by sobie życzyła. Nie sukces - a porażkę. Nie wzór kobiecości - a całkowitą automatyzację. Nie błyskotliwość - a pustkę. Nie szczęście - a przejmujące i straszne wynaturzenie.

Dlaczego o tym?

Bo to smutne. Smutne, przejmujące i rodzące uczucie, którego nie można nawet nazwać oburzeniem. Smutne jak widok idealnie wytresowanego psa, którego nauczono nie merdać ogonem, nie okazywać radości, nie lizać z miłością i oddaniem ręki swojego pana i który nawet nie wie, że obca siła wpłynęła i diametralnie zmieniła jego naturę. Że siła ta podkuliła mu ogon, wyrwała z jego oczu szczenięcą radość i beztroskę i która chwali za wykonywanie wyuczonych, sztucznych, sprzecznych z faktem bycia psem czynności. Że siła ta wkłada na niego idiotyczne ubranka na zimę, prowadza po psich fryzjerach i karmi preparatami na poprawienie jakości sierści, zabijając w nim całą psowatość.

Co takiego wpływa na człowieka, że jak bezwolna marionetka pozwala kierować swoimi myślami, pozwala kształtować niezgodne z jego istotą poglądy, pozwala zamienić się w coś, co nie jest do niego podobne - co jest mu w gruncie rzeczy obce i wrogie? Dlaczego tak się dzieje, że kobieta potrafi uwierzyć w sens życia karierą i dla kariery? Zagłuszyć samą siebie i przekonywać innych, że siebie samą odnajduje? Skąd wzięły się w niej męskie pierwiastki rywalizacji, walki o pozycję w stadzie?

Kobiety "robiące karierę" nie są wcale rzadkością. Spotkać je można w każdej firmie, w każdym miejscu każdej pracy. Co więcej: kobiety "robiące karierę" zaczęły już realnie wpływać na kształtowanie postaw młodych ludzi. I nim się obejrzałam w pułapkę gonitwy za mirażami sławy, mającej zagłuszyć strach i obawę przed pustką duszy, dała się złapać moja niepełnoletnia kuzynka, która w wieku siedemnastu lat zachowuje się i wygląda na trzydzieści. Która zna perfekcyjnie parę języków, pokończyła tuzin kursów, nigdy nie opuszcza zajęć (nawet jak jest chora), od początku liceum wie, jakie podejmie studia i gdzie będzie pracować, która ma najlepsze wyniki ze wszystkiego, ale z którą nie bardzo jest o czym rozmawiać.

Dla jasności: nie ma nic złego w chęci kształcenia się i zdobywania wiedzy. Problem leży gdzie indziej. Kuzynka ma dużo znajomych - żadnych przyjaciół. Jest wygadana - a nie ma własnych poglądów. Mówi mądre rzeczy - ale nie zrodzone z własnego procesu myślowego a z wypisanych i wyuczonych cytatów. Zna się na bardzo wielu rzeczach - ale żadna jej naprawdę nie interesuje. Nie ma najmniejszej pasji, choć wie, że pasję mieć wypada więc postanawia być dobra we wszystkim. Nawet uczucia wrzuca w tabelki posegregowane na zasadzie użyteczności. Z tym chłopakiem nie warto się spotykać, bo jest za tuzinkowy. W tym nie warto się kochać, bo z biednej rodziny. Przy tym nie będę szczęśliwa, bo chce być nauczycielem a nie prawnikiem.

Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby któregoś dnia zniknęło z tego świata absolutnie wszystko, poza samymi ludźmi. Jakbyśmy stali zadziwieni horyzontem bez dzieł ludzkich rąk, ludzkiej myśli a oprócz drzew, wód, traw mielibyśmy przed sobą tylko innych ludzi. I nagle nie musielibyśmy nigdzie się spieszyć, za niczym gonić. Czy wtedy kobiety "robiące karierę" zrozumiałyby, do czego zostały powołane? Zauważyłyby bezsens przewartościowanego świata, gdzie nie ma miejsca dla - najbardziej przecież realnej, nadającej nam samym sens - duszy?

Taki dzień przecież nastąpi...

Magdalena Żuraw

Artykuł ukazał się na stronie portalu Debata.pl

Z wpisów pod artykułem na portalu Debata:
Pani Magdo!
W pani subtelnym ciele zagnieździł się walec parowy miażdżący bez litości te wszelkie feministyczno-lewicowe bzdety, którymi karmi się dziś ludzi. Podziwiam Panią, ale w drogę Pani nie wejdę:)
[Adam Kowalczyk 2010-03-28 17:47:18]

Red. Rp podpisuje się pod tym z entuzjazmem :-)

RODAKpress
06.04.2010r.

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet