O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTĄP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button
Keine grenzen - Michał Tyrpa


 

 

 

 

 

 

 


Keine grenzen

W sześćdziesiątą ósmą rocznicę podpisania Paktu Ribbentrop - Mołotow zapytałem bywalców jednego z portali, dokąd powinniśmy zmierzać w naszych relacjach z Niemcami. W odpowiedzi usłyszałem, że nie mogłem sobie wybrać gorszej okazji do poruszenia takiego tematu.

Być może przytoczona reakcja stanowi dowód, że słynna teza prof. Bronisława Geremka, iż Polacy nie dorośli jeszcze do demokracji, zdążyła się już zdezaktualizować. Tym bardziej, że na ów rażący nietakt zwrócili mi uwagę ludzie młodzi i naprawdę postępowi.

Może rzeczywiście jest tak, że dla dzisiejszych stosunków między Polską, a Niemcami nie ma znaczenia ani Pakt Ribbentrop - Mołotow, ani Traktat Poczdamski, ani nawet ich trwające po dziś dzień rzekome konsekwencje. A wziąwszy pod uwagę, że od działalności prof. Aleksandra von Waldow odżegnuje się nawet jego własny brat Eberhard, trzeba być naprawdę niemądrym, by twierdzić, że ma ona jakikolwiek wpływ na relacje polsko-niemieckie. To przecież tak, jakby sądzić, że na sferę publiczną w Polsce wpływa to, co robi Jacek Kurski. W obliczu faktu, iż niezbyt rozgarnięty Jacek ma naprawdę mądrego brata Jarosława, jest to całkowity nonsens. Sam nie wiem, dlaczego czasem tak trudno dostrzec tę oczywistość.

Jestem człowiekiem starej daty. Być może jednak jeszcze nie jest za późno, żeby nauczyć się sprawy i fakty kojarzyć p r a w i d ł o w o . By nauczyć się rozumować p o p r a w n i e . Przyjmować do wiadomości argumenty nie do odparcia, zamiast z delikatnością drwala wciągać bliźnich na trzęsawiska pseudo-hermeneutycznych pseudo-analiz.

Człowiek, którego miejsce jest na śmietniku historii, powinien przecież starać się wyzyskać każdą okazję, by lepiej rozumieć świat. By uczyć się świata od młodszych. Kwestionować nie tylko cudzy, ale również własny punkt widzenia. Poszerzać perspektywę, zamiast nieustannie ją zawężać. W pluralistycznym społeczeństwie, gdzie mniemania więcej są warte niż prawdy, umiejętność ta ma rangę cnoty. Warunkuje harmonijny rozwój. Stanowi niezbędny kompas w naszej wędrówce do powszechnego zdrowia, szczęścia i pomyślności.

W jaki sposób tam dojść? Przede wszystkim z ludźmi trzeba rozmawiać. Każdemu oddać, co mu się należy. Temu Berlinkę, tamtemu ziemię, jeszcze innym współczucie i odszkodowania. Tylko jak można mówić o budowaniu atmosfery wzajemnego zrozumienia, jeśli często sami tego nie zauważając (!) stosujemy język wykluczenia. Język pogardy, nienawiści i uprzedzeń. Język nie tylko symbolicznej przemocy. Język konfrontacji, agresji i nietolerancji.

No bo, doprawdy, czy można sensownie debatować na przykład o stosunkach polsko-niemieckich, jeśli jako punkt zaczepienia wybiera się Rapallo, Ribbentropa z Mołotowem, Plan Marshalla, "Solidarność", albo Gazprom? Dziś, w przededniu niemieckiego akcesu do Rady Bezpieczeństwa ONZ inteligentny człowiek powinien zdawać sobie sprawę, że w ten sposób dyskutować nie tylko się nie godzi, ale po prostu n i e w o l n o .

To przecież tak, jakby ni z tego, ni z owego lokajowi zachciało się wdawać w dyskursy z państwem. I to nie w kwestii, o jakiej porze życzą sobie podać kawę, ale o sprawach, które dotyczą przyszłości majątku. A nawet przyszłości całej ordynacji..! Ja wiem, że to co powiem, w dzisiejszych czasach nie brzmi dobrze. Ale nie bójmy się najbardziej nawet niepopularnej prawdy: Każdy powinien znać swoje miejsce. Wiedzieć kiedy, komu, o czym i w jaki sposób mówić wypada.

Tyle zasady. Ale skoro już doszło do ogólnego rozwydrzenia, skoro pozwalamy sobie na zbyt wiele, zabieramy głos nieproszeni i odpowiadamy nie pytani, może warto by było przemyśleć kwestię, która tylko na pozór stanowi oczywistość.

Przywykliśmy mianowicie sądzić, że linia Odry i Nysy Łużyckiej to zachodnia granica polskiej suwerenności. Nie słyszymy, co mają do powiedzenia na ten temat dostojne niewiasty, zacni profesorowie i junkrzy, których działalność coraz chętniej wspierają niemieckie elity.

Być może nienawykłym do porządku warchołom znad Wisły dobrze by zrobiło przemyślenie tego, co od dawna, konsekwentnie powtarzają berlińscy specjaliści od prawa międzynarodowego: Allenstein, Danzig, Kolberg, Stettin, Landsberg, Breslau, Gleiwitz leżą na terenach "pod czasową administracją polską".

Bądźmy szczerzy, przecież w zjednoczonej Europie kwestia granic przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Zastanówmy się, czy naprawdę relikty epoki nacjonalizmu i wyrządzonych wówczas, do dziś nie naprawionych krzywd mają w nieskończoność rzutować na polsko - niemiecki dialog.

Może nie bądźmy aż tak głusi, aż tak zacietrzewieni w tym anachronicznym dogmatyzmie..

Może nie bądźmy aż tak pryncypialni..

http://donau.homepage.t-online.de/Karten/Ostgebiete-b.jpg

http://www.heimatkreis-neumark.de/refera2.gif

Michał Tyrpa,
Blog autora: http://mementomori.salon24.pl/index.html

27.08.2007r.
RODAKpress

RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS