LENIN WIECZNIE ŻYWY Z BRONISŁAWEM KOMOROWSKIM W TLE - Aleksander Szumański


 

 

 

 

 

 

 

Korespondencja z Krakowa
LENIN WIECZNIE ŻYWY Z BRONISŁAWEM KOMOROWSKIM W TLE

"Lenin", Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego, to książka - legenda, a zarazem dokument niezwykłej wagi. Światowy bestseller lat trzydziestych XX wieku. To historyczny demaskatorski dokument zdzierający maskę rewolucji październikowej i odsłaniający prawdziwe oblicze jej przywódców, oraz mechanizmy ich postępowania, a jednocześnie dogłębna analiza i surowa ocena systemu komunistycznego. Uznano ją za antyradziecki paszkwil. Obok wielkiej sławy przyniosła autorowi, jako osobistemu wrogowi Lenina, groźbę represji i wieloletnie zapomnienie przez władze PRL - wycofana z bibliotek, powróciła dopiero w 1990 roku jako reprint w nakładzie zaledwie kilku tysięcy egzemplarzy. Czytelnicy musieli czekać następnych 20 lat na pierwsze powojenne wydanie tego porażającego dokumentu. Wiele szczegółów składa się na ten przejmujący portret "geniusza" rewolucji i walki klasowej, jego czynów, myśli, uczuć i jakże częstych między nimi dysonansów. Obraz rewolucji "od kuchni" zapada w pamięć tym bardziej, że jest to zapis wnikliwych obserwacji naocznego świadka wydarzeń zaledwie o sześć lat młodszego od Lenina. Należy podkreślić, iż Ossendowski był jednym z pierwszych, którzy ośmielili się uderzyć w mit, symbol, w legendę, w bożyszcze, w idola milionów biedaków całego świata, którego historia zapisała jako mordercę, stanowiącego inspirację do zbrodni ludobójstwa, dokonanych przez system sowiecki. "Lenina" należy traktować, jako wynik wieloletnich obserwacji autora, mających dzisiaj znaczenie historyczne, a nie beletrystyczne.

Ferdynand Antoni Ossendowski (ur. 27 maja 1876 w Lucynie w guberni witebskiej w Rosji , zm. 3 stycznia 1945 w Żółwinie koło Milanówka ) - polski pisarz, dziennikarz, podróżnik, nauczyciel akademicki, członek Akademii Francuskiej , działacz polityczny, naukowy i społeczny.

Oto kilka fragmentów zapisów "Lenina":

-" . Antychryst przyszedł i państwo na ziemi zakłada.dwa ów Antychryst posiada oblicza: jedno Lenina, drugie Trockiego. Boże zmiłuj się ! Boże zmiłuj się nad nami ! - wzdychali chłopi.

- .Towarzysze włościanie ! Ci ludzie są zakładnikami i będą rozstrzelani, jeżeli nie wydacie swoich sąsiadów. jak to! wrzasnął dowódca oddziału - nie wiecie, że własność prywatna została zniesiona na zawsze? Wszystko jest wspólne. będę liczył do trzech. Powiadajcie kto z was brał udział w bitwie? Raz.. dwa. liczył przejezdny komisarz wyjmując z pochwy rewolwer. Trzy ! Stojący przy zakładnikach agent "czeki" przyłożył lufę rewolweru do ucha włościanina i wystrzelił. Chłop z roztrzaskaną głową runął na ziemię.

- .Jacyś ludzie bili kogoś, wlokąc go po kamieniach bruku i co chwila wybuchając bezmyślnym śmiechem. Głowa bitego człowieka tłukła się i podskakiwała na kamieniach, a za nią ciągnął się krwawy ślad. Niech żyje socjalna rewolucja ! - krzyknął Lenin - niech żyje władza Rad, robotników, żołnierzy, wieśniaków ! Ho! Ho! Ho! - odpowiedział mu tłum i biegł dalej znęcając się nad zabitym. Lenin odprowadzał oddalających się morderców dobrotliwym wejrzeniem czarnych oczu. Zachodzące słońce zapaliło ognie i blaski na złotym krzyżu godle męki. Lenin przyjrzał się mu zmrużonymi oczami i rzekł: - no i cóż ? Gdzież potęga Twoja i Twoja nauka miłości ? Milczysz i nie sprzeciwiasz się ? I będziesz milczał, bo my zatwierdzamy prawdę !

- . codziennie rozstrzeliwano ludzi bez sądu, dopuszczano się prowokacji, wyłudzano pieniądze za zwolnienie z więzienia, bito aresztowanych, znęcano się w taki sposób, o jakim w najbardziej ponurych czasach caratu nie słyszano nigdy.

-. Lenin podniósł głowę i wesołym głosem krzyknął : Towarzysze ! Zajrzyjmy w oczy ciemiężców naszych ! Do katedry ! Lenin wkroczył do kościoła w czapce, a za nim szli komisarze, fińscy strzelcy i żołnierze i nikt nie obnażył głowy. Tłum skamieniał i ze zgrozą patrzył na bezbożników. Lenin stanął i pogardliwie spoglądał na popów, śpiewających i dymiących kadzidłami. .albowiem rzekł Chrystus, Zbawiciel nasz: "każda władza od Boga jest.." .dość tej komedii! - dobitnie rzekł Lenin. .władza pracujących nie jest od żadnego z istniejących bogów, tylko od warsztatów i pługów, z potu i krwi ! Dość tego! Nie znamy waszych bajek o bogach. Nie potrzebujemy tego opium, tego haszyszu, krępującego wolę ludu. Bogów nie ma, ani w niebie, ani na ziemi! Nigdzie ! Nigdzie ! Gdyby wasz Bóg istniał to i wtedy odstąpiłby od was - służalców carskich, pasibrzuchów, pijaków, rozpustników, ciemiężycieli pracującego ludu. Lecz nie ma Go nigdzie ! Pokarałby mnie za moje słowa, a tymczasem widzicie? Cofacie się i uchodzicie posłyszawszy prawdę ! .zatrzymał się przy jednym grobowcu i uderzył weń kolbą karabinu. Żołnierze i tłum rzucili się do rozbijania pobliskich grobowców, wywlekali trumny z zabalsamowanymi resztkami dawnych władców, otwierali je, zrywali złote przedmioty, drogie tkaniny i wlekli sztywne, zabalsamowane zwłoki po posadzce, śmiejąc się, krzycząc i dopuszczając się sprośnych, bezwstydnych żartów. Wrzućcie te lalki do Newy! - poradził Lenin, dobrotliwie patrząc na rozzuchwalony, rozbawiony tłum, niby ojciec na dzieci swawolne. Wyciągnięto ciała i trumny na plac i wleczono dalej aż do murów; wśród gwizdu, wycia, krzyku i śmiechu strącono wszystko do rzeki. Tłum z wesołymi okrzykami powracał do katedry, lecz baczny na wszystko Lenin zjawił się na krużganku. Twarz mu się śmiała. Wołał, wyciągając ręce do biegnących ku niemu ludzi: - wyrzuciliście te niepotrzebne śmiecie, te relikwie burżuazji! Pokazaliście całemu światu co myślicie o koronowanych katach!...był niezmiernie szczęśliwy. Dziś pierwszego zaraz dnia zrozumiał, że jest stworzony na wodza ludu. Wiedział do jakiego celu poprowadzi te masy ślepe z nienawiści; miał wolę nieugiętą, aby czynić to; dziś przekonał się, że potrafi wolę swoją narzucić. Wyniosły go na szczyt fali siły żywiołowe, nie będzie się nim opierał, jednak ulegając potędze mas, część tej potęgi skieruje w łożysko przez siebie przygotowane.. Śmierć burżujom !....Śmierć sługom burżuazji!... Śmierć książętom, bogaczom, generałom!... Śmierć ciemiężcom!... Nie mamy czasu do stracenia, szeregi wrogów rewolucji powinny być zdziesiątkowane - powiedział Lenin.

-. byłam w cerkwi ze swoimi wychowankami. Wierzyć się nie chce. Ach! To wprost straszne! Raptem wdzierają się żołnierze "czeki", zaczynają wypędzać modlących się ludzi szukających ukojenia i pocieszenia. Teraz w Boże Narodzenie! Żołnierze biją ludzi, bluźnią straszliwie, strącają ze ścian obrazy, wyłamują podwoje prowadzące do ołtarza, zwlekają z jego stopni biskupa, znęcają się nad nim, później strzelają".

Po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czyli po największej tragedii narodowej wszech czasów, prezydent elekt Bronisław Komorowski rozpoczął swoje urzędowanie od bezprecedensowej decyzji usunięcia z przed Pałacu Prezydenckiego na Krakowskim Przedmieściu symbolu chrześcijaństwa i celu modlitwy żałobnej narodu, Krzyża Męki Pańskiej. W ślad za tą decyzją rozpoczęła się walka z krzyżami w Polsce. W sposób podstępny, nocą, ścięto 7 metrowy krzyż papieski na krakowskich Błoniach, pod pretekstem samowoli budowlanej. W podobny sposób postąpiono na Wzgórzu Trzech Krzyży w Przemyślu, Stalowej Woli i na szczycie naszej ojczyzny tatrzańskich Rysach. Odbiór społeczny tych poczynań jest jednoznaczny: trwa walka z chrześcijaństwem. Pod Pałacem Namiestnikowskim na Krakowskim Przedmieściu, za zezwoleniem władz, w tym prezydenta Warszawy odbywały się różne sceny, łącznie z pijackimi wrzaskami, przekleństwami, bezczeszczeniem krzyża w rozmaity sposób, w tym oddawaniem na krzyż moczu. Sceny owe zostały dokładnie opisane, niestety wyłącznie w Internecie i częściowo przez "Gazetę Polską". Krzyż posadowiono dla upamiętnienia tragedii narodowej, władzom niewygodna jest pamięć o Lechu Kaczyńskim. Zresztą krzyż ten został również usunięty, a obrońcy krzyża nazwani sektą, oszołomami etc. Pod krzyżem również polała się krew, a sprawę normalnie "zamieciono pod dywan".

Bolesne było zachowanie niektórych hierarchów Kościoła, jak np. Biskupa Pieronka, który uważał, że należy pod krzyż wezwać brygady antyterrorystyczne. Metropolia warszawska zabroniła modlitwy pod krzyżem ks. Stanisławowi Małkowskiemu, który m.in. powiedział: -" katastrofa smoleńska to zbrodnia z zimną krwią, planowana przez wiele miesięcy przy współudziale służb rosyjskich i jakichś istotnych czynników na Zachodzie.
- Bronisław Komorowski popełnił świętokradztwo, a niektórzy duchowni są żyrantami zbrodni,
- w sprawie bitwy o krzyż hierarchia kościelna nie stanęła na wysokości zadania,
- spór o krzyż ma nie tylko wymiar polityczny, ale również cywilizacyjny i duchowy".

W historii chrześcijaństwa nikt jeszcze wojny z Krzyżem Pańskim nie wygrał, Tusk z Komorowskim również już przegrali. Smutne w tej wojnie, iż właśnie Polska jest Królestwem Jego Matki, która patrzy na to co się dzieje zatr oskana. Czy rządzący Polską i hierarchowie - urzędnicy - administratorzy Kościoła, a nie jego właściciele, nie widzą w swoim zacietrzewieniu i głupocie Jej męki, tak jak to było 2 tysiące lat temu gdy On konał, właśnie dla ich zbawienia.

Faktycznie prezydentura Bronisława Komorowskiego zatacza kręgi powinowactwa z tekstami Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego; awantur o krzyż zapewne będzie jeszcze co nie miara, zakończonych pyrrusowym zwycięstwem Komorowskiego. Polacy słyszą już słowa Komorowskiego: "jeszcze jedno takie zwycięstwo i będę zgubiony". Ale w międzyczasie Komorowski wydaje ossowski prykaz i staje jako żywy bolszewicki pomnik żołnierzy sowieckich AD. 2010 upamiętniający w ten zwykły bolszewicki sposób ich przegraną wojnę z naczelnikiem Państwa Polskiego Józefem Piłsudskim, który pokonał nawałnicę bolszewicko - leninowską o której wyżej. Niewątpliwie któryś z tych spoczywających w ziemi ossowskiej żołnierzy bolszewickich oddał śmiertelny strzał trafiając w głowę ks. Ignacego Skorupkę bohatera narodowego.

Należy w tym miejscu przypomnieć postać tego bohaterskiego kapelana:

W początku lipca 1920 roku, wobec zbliżania się wojsk bolszewickich , poprosił władze kościelne o zgodę na objęcie funkcji kapelana wojskowego . Początkowo jej nie uzyskał, dopiero dzięki poparciu biskupa polowego Wojska Polskiego Stanisława Galla został w końcu lipca kapelanem garnizonu praskiego . W koszarach i na dworcach spowiadał żołnierzy ruszających na front. Dnia 7 lub 8 sierpnia został, na własną prośbę mianowany kapelanem lotnym 1 batalionu 236 pułku piechoty Armii Ochotniczej . Batalion ten formował się w budynku szkoły im. Władysława IV na warszawskiej Pradze i składał się głównie z młodzieży gimnazjalnej i akademickiej.

13 sierpnia wymaszerował na front wraz z batalionem, który został ostatecznie włączony do 36 Pułku Piechoty Legii Akademickiej . Wieczorem batalion dotarł do wsi Ossów ( powiat wołomiński ), leżącej na linii frontu. 14 sierpnia 1920 roku Ignacy Skorupka zginął od postrzału kulą ekrazytową w głowę, w toczącej się pod tą wsią bitwie, będącej częścią bitwy warszawskiej .

W komunikacie Sztabu Generalnego WP z 16 sierpnia opisano "bohaterską śmierć ks. kapelana Ignacego Skorupki [...], który w stule i z krzyżem w ręku przodował atakującym oddziałom". Dowódca batalionu ppor. Mieczysław Słowikowski w swych wspomnieniach napisał, że zgodził się na wzięcie udziału ks. Skorupki w ataku i że widział moment jego upadku. Inna wersja opisu tej śmierci, podana bez przytoczenia źródeł przez Władysława Poboga - Malinowskiego mówi, że Ignacy Skorupka poległ udzielając ostatniego namaszczenia żołnierzowi rannemu podczas ataku.

Czy ks. kapelan Ignacy Skorupka ma w Ossowie pomnik, czy też w Polsce za prezydentury B. Komorowskiego upamiętnia się chwałę wyłącznie bolszewikom? Jakie zdanie ma na ten temat Konferencja Episkopatu Polski?

W bazylice Świętego Krzyża w Warszawie w dniu Święta Niepodległości 11 listopada 2010 roku ks. prałat płk Sławomir Żarski administrator Ordynariatu Polowego Wojska Polowego wygłosił homilię. Ta głęboko patriotyczna homilia otworzyła nową kartę w dziejach dialogu państwa i Kościoła, dla Bronisława Komorowskiego, niechlubną. Prezydent uzurpuje sobie prawo do recenzowania nauczania biskupów. Według "Naszego Dziennika" prezydent Komorowski "pcha się na ambonę". "Jak twierdzi "Nasz Dziennik" już niedługo kazania, które mają zostać wygłoszone podczas mszy św. z udziałem prezydenta RP, będą musiały zostać najpierw zweryfikowane, a może nawet napisane, przez służby prasowe Bronisława Komorowskiego. Prezydentowi nie spodobała się homilia, którą 11 listopada, w Święto Niepodległości, w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie wygłosił ksiądz prałat pułkownik Sławomir Żarski. Komorowski dał temu wyraz publicznie, podniesionym głosem wyrażając swój sprzeciw do treści homilii bezpośrednio po mszy św. Osoby będące świadkami zdarzenia są zszokowane zachowaniem prezydenta. Jak daleko głowa państwa może posunąć się w ingerencji w nauczanie głoszone przez duchownego z ambony? Na stanowisku prezydenta trzeba było dopiero Bronisława Komorowskiego, aby stwierdzić, iż bardzo daleko. Jego ambicją jest najwyraźniej, w myśl polityki józefinizmu, rozwijanej w XVIII wieku przez Józefa II Habsburga, przeprowadzenie procesu podporządkowywania Kościoła katolickiego państwu i regulowania życia religijnego swoich poddanych.

10 listopada br. w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej prezydent Komorowski pouczał Kościół, "gdzie tkwi największe zagrożenie" dla stosunków Kościół - państwo.

To wcale nie w głoszących antykościelne hasła - lewicy czy środowisku Janusza Palikota - widzi to zagrożenie. - Poważne zagrożenie dostrzega gdzie indziej. W pierwszym rzędzie obserwując katastrofalne skutki działania prawicowych i przy tym katolickich fundamentalistów - mówił prezydent. - Jestem przekonany, że dla Kościoła olbrzymie zagrożenie płynie ze strony radykalizmów i fundamentalizmu różnej maści. Kościół katolicki jest Kościołem powszechnym - musi być otwarty na innych ludzi, na różne poglądy czy kultury. A każda forma wewnętrznego bądź zewnętrznego fundamentalizmu Kościołowi szkodzi. Bardzo szkodzi jego wizerunkowi, szczególnie dla młodego pokolenia. Spycha też Kościół na niewygodne pozycje (...) - pouczał Komorowski.

11 listopada prezydent wykonał następny krok. Po mszy św. w Święto Niepodległości prezydent zbeształ publicznie kapłana za treść kazania, które ten wygłosił. Eucharystia w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie była jednym z elementów obchodów rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Do zdarzenia z udziałem prezydenta Komorowskiego i administratora Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego ks. płk. Sławomira Żarskiego doszło w przejściu między prezbiterium a zakrystią w kościele Świętego Krzyża, w stosunkowo szerokim kręgu osób. Świadkami zdarzenia byli znajdujący się tam: minister obrony narodowej Bogdan Klich, księża i wojskowi, liczni wierni. Jedna z osób, która widziała całe zdarzenie, powiedziała "Naszemu Dziennikowi", że prezydent Komorowski, zwracając się do ks. Żarskiego, stwierdził, że jest zawiedziony i zaskoczony fragmentem kazania dotyczącym antywartości. - Jest ksiądz pułkownikiem, wojskowym, jak tak można - że Polska jest budowana na antywartościach - relacjonował część wypowiedzi prezydenta świadek zdarzenia. Duchowny z prezydentem w polemikę nie wchodził. Stwierdzić miał natomiast, iż prezydent chyba nie zrozumiał kazania i odesłał głowę państwa do treści homilii. Świadkowie incydentu byli zszokowani słowami Bronisława Komorowskiego, który tak wprost pozwolił sobie skrytykować treść kazania. To, że prezydent Komorowski interweniował w sprawie kazania, potwierdził minister w Kancelarii Prezydenta Sławomir Nowak. - Prezydent akurat w tej kwestii bardzo jasno się wypowiedział również zaraz po tej homilii, odbył rozmowę z tym księdzem, księdzem pułkownikiem, i wyraził swój - powiem delikatnie - sceptycyzm wobec tego rodzaju słów. Uważam, że tego rodzaju wypowiedzi, jak powiedziałem, zbudowane na nieprawdzie, polskiemu oficerowi po prostu nie przystoją - powiedział wczoraj Nowak w Radiu Zet. Dodał, że "jest kłopot z narracją i pewnymi zachowaniami księdza pułkownika".
Ksiądz płk Sławomir Żarski, administrator Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego, był wymieniany jako główny kandydat na stanowisko ordynariusza polowego Wojska Polskiego, które od śmierci w katastrofie smoleńskiej ks. bp. Tadeusza Płoskiego pozostaje nieobsadzone. Sam ks. Żarski nie chce komentować swojej rozmowy z prezydentem Komorowskim. Co zabolało prezydenta?
Jakie to - jak twierdzi minister Nowak "zbudowane na nieprawdzie", a może po prostu niewygodne dla prezydenta Komorowskiego - treści zawarł w swoim kazaniu ks. Żarski? Fragmenty kazania z 11 listopada były przytaczane w wielu mediach. Ksiądz Żarski z ubolewaniem stwierdzał m.in., że patriotyzm przestał być dziś w Polsce uważany za konieczny do egzystencji. We fragmencie, w którym pada słowo "antywartości", mówił: "(...) Ostatnimi laty patriotyzm jako wartość życia indywidualnego i wspólnotowego przestał być uważany za konieczny do egzystencji. Zaradność w zaspokajaniu własnych potrzeb i gromadzeniu dóbr osobistych, nawet za cenę zniszczenia dobra wspólnego, stała się wartością. U podstaw III Rzeczypospolitej miejsce patriotyzmu zajęło stwierdzenie jednego z pierwszych premierów "nowej" Polski, który powiedział, że "aby zostać bogaczem, pierwszy milion trzeba ukraść". Propagowanie podobnych haseł zaowocowało tym, że wartość została zastąpiona "antywartością". Patriotyzm zastąpiono promowanym kosmopolityzmem; miejsce uczciwości zajęła nieuczciwość; prawdę zastąpiono kłamstwem i pomówieniem; ofiarność i poświęcenie - chciwością i pazernością; miłość - nienawiścią. Natomiast z dziejowego doświadczenia Kościoła i Narodu wiemy, że "prawdziwym bogactwem jest stan ducha i umysłu ludzkiego, a nie grubość portfela". Każda społeczność, która swe prawa opiera na "antywartościach", napełnia się bólem i krzywdą. Czy w czasie zeszłorocznych obchodów Święta Niepodległości ktokolwiek z nas przypuszczał, że prawo do własnej niepodległej Ojczyzny, oraz obowiązek ochrony i obrony jej niepodległości zostaną nam przypomniane krwią prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego i 95 towarzyszących mu osób? Kolejny raz potwierdziła się prawda, że "drogę do wolności i niepodległości krzyżami się mierzy (...)".

W innym fragmencie homilii stwierdzał natomiast: "Polityka to zadanie dla ludzi wielkich duchem, wielkich intelektem, wielkich kulturą osobistą i wielkich charakterem. Zadaniom polityki są w stanie sprostać tylko ludzie wielkiej miłości do Ojczyzny, a nie polityczni "klauni" z antykościelnymi kompleksami. Przypomnę, że wszelkie nawoływanie do rasizmu i nienawiści wobec kogokolwiek nie jest politykowaniem, ale działalnością przestępczą. Takie zachowania zawsze poprzedzały krwawe akty przemocy człowieka wobec człowieka".
Co takiego w tych słowach mogło wzbudzić tak stanowczą reakcję prezydenta Komorowskiego? Można tylko spekulować. Być może prezydent nie zgadza się ze stwierdzeniem, że "zadaniom polityki są w stanie sprostać tylko ludzie wielkiej miłości do Ojczyzny, a nie polityczni "klauni" z antykościelnymi kompleksami". Zwłaszcza jeśli prezydent mógł pomyśleć, iż może chodzić np. o któregoś z jego przyjaciół.
A może nie zgodził się ze zdaniem, że: "U podstaw III Rzeczypospolitej miejsce patriotyzmu zajęło stwierdzenie jednego z pierwszych premierów nowej Polski, który powiedział, że "aby zostać bogaczem, pierwszy milion trzeba ukraść"? Zwłaszcza jeśli były premier, a obecnie bliski współpracownik premiera Donalda Tuska, "podejrzewany" o to, że był bohaterem tych słów, dzień wcześniej został odznaczony przez prezydenta Komorowskiego Orderem Orła Białego. Albo może wreszcie prezydent uznał za niestosowne kolejne przypomnienie osoby Lecha Kaczyńskiego. Głowa państwa wystąpiła w roli cenzora.
- Upomnienie skierowane ze strony prezydenta nosi znamiona ograniczania księży w swobodzie ich pasterskiego nauczania - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" jeden z hierarchów. - Uczestniczę właśnie w rekolekcjach dla biskupów polskich na Jasnej Górze, które głosi biskup kielecki ks. Kazimierz Ryczan. Ich celem jest ukierunkowanie biskupów, ich posługi, a przez to wiernych, na Chrystusa, naszego Najwyższego Kapłana, Proroka, Nauczyciela, oraz na zachowanie całej Ewangelii. Rekolekcjonista przywoływał wielkie postacie ojców Narodu Wybranego, proroków i apostołów, wyprowadzał wnioski teologiczne i konsekwencje moralne oraz aktualizował je - wskazywał na odniesienia we współczesności. Ksiądz biskup, mówiąc o ukierunkowaniu, wspomniał o tym, że kaznodzieje powinni tak jak prorok odważnie głosić prawdę i dążyć konsekwentnie w tym kierunku, zejść na inną drogę. Wszyscy, którzy przychodzą na Mszę Świętą, niezależnie od stanowiska, jakie pełnią w życiu publicznym, przychodzą jako osoby wierzące i powinni przede wszystkim wykazywać posłuszeństwo Panu Bogu, Jego Słowu wypowiadanemu przez kapłana, które przemienia nasze życie i porządkuje nasze sumienia. To jest obowiązek duszpasterzy i wierzących - przyjmowanie Słowa Bożego, również jako dobra dla całego Narodu. Odnosząc się do homilii ks. prałata Sławomira Żarskiego, skrytykowanej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, należy podkreślić, że treść tego kazania nie jest tajemnicą, każdy może do niego sięgnąć - dodaje. Przypomina, że na łamach "Naszego Dziennika" był opublikowany tekst homilii. - Nie sposób dopatrzyć się w nim czegoś niezgodnego z nauczaniem Magisterium Kościoła. Przeciwnie, wzywał on do poszanowania wartości w życiu publicznym. Upomnienie skierowane ze strony prezydenta nosi znamiona ograniczania wolności księży, ponieważ może rodzić to precedens - od tej chwili będą próby wpływania na to, żebyśmy nie mogli mówić prawdy przez kapłanów, a każde kazanie może być przedmiotem cenzury - wyjaśnia ksiądz biskup. Jego zdaniem, społeczeństwo może to odebrać jako sygnał, że skoro prezydent tak postępuje, to teraz każdy może publicznie cenzurować treść homilii, które są przecież tłumaczeniem Słowa Bożego. - Ksiądz głosi kazanie do wszystkich wiernych, aby przekazywać prawdę, a nie po to, aby przypodobać się indywidualnym gustom. Bardzo cenię ks. prałata Sławomira Żarskiego jako wielkiego przyjaciela ks. bp. Tadeusza Płoskiego, tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej, jako duszpasterza wojska, człowieka bardzo szlachetnego. Niepokojąca jest ta sytuacja, zwłaszcza że w roli cenzora występuje głowa państwa - konkluduje rozmówca "Naszego Dziennika".
"Gazeta Wyborcza" we wczorajszym wydaniu oceniła, iż szanse na to, że ks. Żarski zostanie biskupem polowym Wojska Polskiego, gwałtownie zmalały, podając jedynie, iż decydujące znaczenie w tym przypadku miała właśnie msza św. w bazylice Świętego Krzyża, gdzie "wobec najważniejszych polityków i generalicji ostro zaatakował on całą III Rzeczpospolitą".

Według "GW", jeszcze 11 listopada doszło do rozmowy prezydenta Komorowskiego z szefem MON Bogdanem Klichem w sprawie kandydatury ks. Żarskiego. Prezydent miał wtedy przypomnieć, że choć o nominacji decyduje papież, to prezydent przyznaje awans generalski, który nadawany jest ordynariuszowi polowemu. O kompromitującym Komorowskiego zachowaniu wobec ks. płk. Sławomira Żarskiego "Wyborcza" milczy"./ opracowanie wg. "Naszego Dziennika" 25. XI. 2010 Artur Kowalski,
współpraca Paulina Jarosińska /.

Niedługo po tym, w dniu 2 grudnia 2010 Ministerstwo Obrony Narodowej wydało komunikat mówiący, że "z dniem 30 listopada 2010 ks. płk Sławomir Żarski zakończył trzyletnią kadencję na stanowisku Wikariusza Generalnego - Zastępcy Biskupa Polowego WP i zgodnie z przepisami został przeniesiony do rezerwy kadrowej".

Zapewne pocieszenie, iż płk. Sławomira Żarskiego nie spotka los ks. Jerzego Popiełuszki.

Komorowski naciskał na Watykan: następnego dnia po kazaniu ks. płk. Sławomira Żarskiego Bronisław Komorowski wezwał nuncjusza apostolskiego abp. Celestino Migliore. - Prezydent oświadczył, że jeżeli papież zdecyduje, by ks. Żarski został biskupem polowym, nie przyzna mu stopnia generalskiego, który ci biskupi zwyczajowo otrzymują. Wymusił na Stolicy Apostolskiej wyznaczenie odpowiadającego mu kandydata czyżby "księdza patriotę"?

Prałat ks. płk Sławomir Żarski w swojej homilii powiedział m.in:

- To zastanawiające, że przebywając wśród "zmarłych żyjących w Chrystusie" można nauczyć się życia mądrego i odpowiedzialnego. Wiele kamiennych epitafiów w naszych świątyniach i na cmentarzach przypomina, że nieśmiertelną jakością ludzkiego życia jest patriotyzm. To świadczy dobrze, że nie przechodzimy obojętnie nad grobami tych, którzy wypełnili swoje życie ofiarną służbą Ojczyźnie i służyli jej swoim życiem nic ze swego nie zatrzymując dla siebie. Tak, patriotyzm, czyli umiłowanie Ojczyzny ziemskiej jest cechą mówiącą o jakości ludzkiego życia. Patriotyzm jest wartością świadczącą o jakości człowieka. Jest wartością dającą świadectwo również o jego świętości; o jego nadprzyrodzonym wymiarze.

Ostatnimi laty patriotyzm jako wartość życia indywidualnego i wspólnotowego przestał być uważany za konieczny do egzystencji. Zaradność w zaspokajaniu własnych potrzeb i gromadzenie dóbr osobistych, nawet za cenę zniszczenia dobra wspólnego stała się wartością U podstaw III Rzeczpospolitej miejsce patriotyzmu zajęło stwierdzenie jednego z pierwszych premierów "nowej " Polski, który powiedział, że "aby zostać bogaczem, pierwszy milion trzeba ukraść".

Propagowanie takich haseł spowodowało, że wartość została zastąpiona "antywartością". Patriotyzm zastąpiono promowanym kosmopolityzmem, miejsce uczciwości zajęła nieuczciwość, prawdę zastąpiono kłamstwem i pomówieniem, ofiarność i poświecenie - chciwością i pazernością, miłość - nienawiścią. Natomiast z dziejowego doświadczenia Kościoła i Narodu wiemy, że "prawdziwym bogactwem jest stan ducha i umysłu ludzkiego, a nie grubość portfela". Każda społeczność, która swe prawa opiera na "antywartościach", napełnia się bólem i krzywdą.

Czy w czasie zeszłorocznych obchodów Święta Niepodległości ktokolwiek z nas przypuszczał, że prawo do własnej niepodległej Ojczyzny, oraz obowiązek ochrony i obrony jej niepodległości zostaną nam przypomniane krwią prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego i 95 towarzyszących mu osób? Kolejny raz potwierdziła się prawda, że "drogę do wolności i niepodległości krzyżami się mierzy". Czy ktokolwiek przypuszczał u progu III Rzeczypospolitej, że aby "Polska żyła w nas" za naszego życia, to konieczne trzeba nam uczyć się miłości do Polski i Polaków? .potrzeba od dziś uczyć się patriotyzmu ! Dlatego garniemy się do Jezusa Chrystusa, garniemy się do Boga, który jest Miłością, by z Nim i od Niego nauczyć się patriotyzmu, czyli miłości do Ojczyzny ziemskiej, która jest "Bramą Niebios, dla pokoleń wędrujących przez polską ziemię ( Stefan kardynał Wyszyński, Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego ). Lekcję patriotyzmu dostali od Jezusa Apostołowie.

Rodacy! Sursum corda! ( w górę serca ! ) . Jest od kogo w ojczystym domu uczyć się miłości do Ojczyzny. Jak nie wspomnieć w dniu dzisiejszym Marszałka Józefa Piłsudskiego, gorliwego i oddanego żołnierza, polityka, ale też wielkiego patriotę? Jak przejść obojętnie wobec premiera Ignacego Paderewskiego, wspaniałego pianisty, kompozytora, polityka, porywającego mówcy i jednocześnie wielkiego patrioty?

Jak nie zauważyć dziś wielkich miłośników wolnej i niepodległej Polski: Romana Dmowskiego, Wincentego Witosa i wielu, wielu innych? Są ich tysiące - patriotów na miarę żołnierzy z pod Ossowa pod Radzyminem z sierpnia 1920 roku, "często mniejszych od własnego karabinu", którzy bohaterstwem odpowiedzieli na wezwanie "Za Boga i Ojczyznę" wypowiedziane przez księdza majora Ignacego Skorupkę. Prymas Tysiąclecia, Stefan kardynał Wyszyński, kamień węgielny powojennego patriotyzmu, przez całe dziesięciolecia przypominał i nauczał nas, swoich rodaków: "Dla nas po Bogu największa miłość to Polska! Musimy po Bogu dochować wierności przede wszystkim naszej Ojczyźnie, kulturze narodowej i polskiej. (.) Stąd istnieje obowiązek obrony kultury rodzimej. (.) Mamy obowiązek chrzcić i nauczać Naród Polski, oraz upominać się o uszanowanie naszej kultury rodzimej, narodowej, abyśmy nie musieli kochać najpierw wszystkich narodów, a potem dopiero na zakończenie, czasami od święta i Polskę" ( S. Wyszyński - Prosimy - wymagamy - żądamy, Kraków 12 maja 1974 ). Miłość ku Ojczyźnie uczy męstwa. A męstwo, wiemy, broni czasu wojny, służy słabym, potrzebującym opieki czasu i pokoju. Miłość uczy roztropności, umiarkowania w wymaganiach dla siebie, uczy też wielkoduszności, gdy mamy myśleć o innych. Naród prawidłowo wychowany i wychowujący młode pokolenie wie, że bez miłości nie przygotuje młodego pokolenia do wypełnienia przyszłych zadań. Miłość ku Ojczyźnie jako wartość wychowawcza uczy tez wspaniałomyślności i daje siłę ducha na chwile trudne, gdy trzeba zapomnieć o sobie. Miłość ku Ojczyźnie uczy patrzeć daleko w przyszłość Ojczyzny i pragnie jej istnienia i pomyślności - nie tylko dziś, ale i w przyszłości. Uczy też przebaczać innym. Nauka Prymasa Tysiąclecia to nauka wielkiego biskupa i wielkiego Patrioty, która nie może leżeć w archiwum. Przyszedł czas, aby Prymas Tysiąclecia jeszcze raz przeprowadził nas przez czasy trudne! Gdyby nie miłość Prymasa Wyszyńskiego do Boga i Ojczyzny, nie byłoby Polski, nie byłoby tez Papieża Polaka. Niech nam zostanie w pamięci widok wielkiego Ojca Świętego Jana Pawła II klęczącego przed wielkim Prymasem i wielkim Patriotą Stefanem kardynałem Wyszyńskim. Jan Paweł II, syn polskiej ziemi i Kościoła Chrystusowego, w dzień po inauguracji pontyfikatu, na spotkaniu z rodakami uczył patriotyzmu. Mówił wówczas: "Miłość Ojczyzny łączy nas i musi łączyć ponad wszelkie różnice. Nie ma ona nic wspólnego z ciasnym nacjonalizmem czy szowinizmem. Jest prawem ludzkiego serca. Jest miarą ludzkiej szlachetności - miarą wypróbowaną wielokrotnie w ciągu naszej historii". Zadaniom polityki są w stanie sprostać tylko ludzie wielkiej miłości do Ojczyzny, a nie polityczni "klauni" z antykościelnymi kompleksami. Przypominam, że wszelkie nawoływanie do rasizmu i nienawiści wobec kogokolwiek nie jest politykowaniem, ale działalnością przestępczą/ Takie zachowania zawsze poprzedzały krwawe akty przemocy człowieka wobec człowieka. Żadna Polka, ani żaden Polak nie mogą być ludźmi pozbawionymi wyobraźni, szczególnie wyobraźni niepodległości i wyobraźni nieśmiertelności. Nadchodzi bowiem czas, kiedy trzeba zdać sprawę ze swego włodarzowania przed Bogiem i Narodem. Są takie decyzje, które umacniają niepodległość Polski i wolność Polaków. Ale są tez takie postawy i zachowania, słowa i decyzje, które bezpośrednio zmierzają do utraty niepodległego bytu Narodu i państwa, oraz pozbawiają człowieka łaski odkupienia. Wyobraźnia niepodległości i wyobraźnia nieśmiertelności każą wejść na drogę miłości Boga i Ojczyzny. Do narodowego skarbca wielkich nauczycieli patriotyzmu, z dniem 10 kwietnia br. dołączyło 96 wielkich Polaków, którzy z niewyjaśnionych przyczyn zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem, będąc w pielgrzymce pamięci o Katyniu. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, pan profesor Lech Kaczyński i towarzyszące mu do Katynia Osoby, kierując się wyobraźnią niepodległości, przypomnieli nam, że fundamentem miłości jest pamięć, nawet wtedy, gdy zachowanie pamięci może kosztować życie.

Komunikat- "Zastępca Biskupa Polowego WP zgodnie z przepisami został przeniesiony do rezerwy kadrowej" jest wynikiem zemsty politycznej Komorowskiego na patriotycznym kapłanie. Zapewne decyzja besztania kapłana w kościele jak i późniejsza odesłania 55 - letniego kapłana na emeryturę "zgodnie z przepisami" i nie mianowania go Biskupem Polowym Wojska Polskiego zapadła dużo wcześniej w ramach walki Komorowskiego z Kościołem katolickim w Polsce. Komorowski otoczony anty - Radio - Maryjnym episkopatem, gocłowskimi, dziwiszami, , filozofami, pieronkami i pieron wie jakimi jeszcze "księżmi patriotami", krok za krokiem wypełnia swoją godną pożałowania misję. Po Bolesławie Bierucie agencie NKWD, Wojciechu Jaruzelskim agencie "Wolskim", Lechu Wałęsie agencie bezpieki "Bolku", Aleksandrze Kwaśniewskim agencie bezpieki "Alku" / tfu! mój imiennik /, nastał nam Bronisław Komorowski, zwany komoruskim, godny wymienionego pocztu prezydentów. Prezydenturę rozpoczął od walki z symbolem Męki Pańskiej, zapominając w swojej rządzy władzy, o wiadomym zabarwieniu, że Królową Polski jest Matka Chrystusa Pana. Kamraci kościelni komoruskiego zwani hierarchami, to zwykli urzędnicy - administratorzy których z Kościoła Pańskiego powinno się wykurzyć natychmiast. Potem mogą sobie śpiewać "wyklęty powstań ludu ziemi". Podpisuję się pod tym jako "oszołomska - anty-komoruska sekta" z księżmi biskupami patriotami w tle.

Ks. prał. płk Sławomir Żarski (ur. 11 października 1955 w Gruszówce na Białorusi ) - polski duchowny katolicki , kapelan wojskowy w stopniu pułkownika , od 10 kwietnia 2010 administrator Ordynariatu Wojskowego . Pochodzi z rodziny Piotra i Danuty z d. Jankowska. W Węgrowie ukończył szkolę podstawową oraz Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza . W roku 1974 wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Siedlcach , gdzie odbył studia filozoficzno - teologiczne . 7 czerwca 1980 z rąk Biskupa Siedleckiego Jana Mazura przyjął święcenia kapłańskie . Do 1989 roku był wikariuszem parafii pw. Niepokalanego Poczęcia w Ostrowie Lubelskim i w parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Garwolinie . Od roku 1989 pracował jako proboszcz w parafii pw. św. Wojciecha w Tyśmienicy , gdzie dokończył dzieła budowy i wystroju kościoła parafialnego. W 1992 został oddelegowany do Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego podejmując posługę w parafii wojskowo-cywilnej pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Kielcach .

Niedługo potem rozpoczął studia specjalistyczne w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie , na wydziale prawa kanonicznego. W 1993 objął posługę proboszcza w Parafii Wojskowej pw. Matki Bożej Królowej Pokoju w Bydgoszczy oraz Dziekanem Pomorskiego Okręgu Wojskowego.

W 1995 , przez Ojca Świętego Jana Pawła II został mianowany "Kapelanem jego Świątobliwości" ( prałatem ).

16 września 2005 powołany do Rady Kapłańskiej Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. W latach 1998 - 2002 sprawował funkcję proboszcza w parafii wojskowej pw. św. Rafała Kalinowskiego w Warszawie-Rembertowie , a od roku 2002 został proboszczem parafii wojskowo-cywilnej pw. św. Elżbiety we Wrocławiu . W 2007 rozpoczął studia doktoranckie w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie . 21 grudnia tego samego roku powołany do Rady Duszpasterskiej Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. 13 września 2008 został członkiem Kolegium Konsultorów Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. 15 grudnia 2009 został powołany do Rady Ekonomicznej Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Również w 2009 został Delegatem Biskupa Polowego Wojska Polskiego ds. Duszpasterstwa Kobiet. 10 kwietnia 2010 w wyniku śmierci biskupa Tadeusza Płoskiego w katastrofie polskiego samolotu Tu-154M w Smoleńsku został Administratorem Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Był kandydatem na biskupa polowego Wojska Polskiego [1] . W listopadzie 2010 podczas mszy św. w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie z okazji Święta Niepodległości wygłosił kazanie, w którym stwierdził, że "patriotyzm przestał być dziś w Polsce uważany za konieczny do egzystencji", a "zaradność w zaspokajaniu własnych potrzeb i gromadzeniu dóbr osobistych, nawet za cenę zniszczenia dobra wspólnego, stała się wartością", "u podstaw III Rzeczypospolitej miejsce patriotyzmu zajęło stwierdzenie jednego z pierwszych premierów nowej Polski, który powiedział, że " aby zostać bogaczem, pierwszy milion trzeba ukraść " , " patriotyzm zastąpiono promowanym kosmopolityzmem ; miejsce uczciwości zajęła nieuczciwość; prawdę zastąpiono kłamstwem i pomówieniem; ofiarność i poświęcenie - chciwością i pazernością; miłość - nienawiścią". / Wikipedia strona zmodyfikowana 13 grudnia 2010 /.

Istnieją kaznodzieje, którzy są wzorem sługi słowa uświęcającego siebie i innych przez pełnienie swej misji. Do ich grona należą bezprzecznie :

- Piotr Skarga, polski jezuita , teolog , pisarz i kaznodzieja , czołowy polski przedstawiciel kontrreformacji , kaznodzieja nadworny Zygmunta III Wazy , rektor Kolegium Jezuitów w Wilnie , pierwszy rektor Uniwersytetu Wileńskiego.

- Hieronim Kajsiewicz (1812-1873), powstaniec listopadowy, polityk emigracyjny, zmartwychwstaniec.

- ks. prałat płk. Sławomir Żarski kaznodzieja polskiego patriotyzmu

- oo. Jerzy Pająk / któremu prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski zakazał odprawienia mszy św. / w krakowskim Parku Jordana / stanowiącej dziękczynienie za beatyfikację ks. Jerzego Popiełuszki.

- ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski - duszpasterz polskich Ormian - laureat Medalu "W Hołdzie Komendantowi" walczący o prawdę ludobójstwa na Kresach.

Bronisław Komorowski otwiera nową kartę w dziejach dialogu państwa i Kościoła, niestety, niechlubną. Prezydent uzurpuje sobie prawo do recenzowania nauczania biskupów.

Komorowski zapraszając i rehabilitując Wojciecha Jaruzelskiego, sowieckiego janczara, członka jaczejki bolszewickiej, wymierzył policzek Narodowi Polskiemu, nam wszystkim, bezimiennym działaczom, drukarzom, kolporterom podziemnej "Solidarności". Wojciech Jaruzelski, przyjaciel polityczny Komorowskiego, Tuska i całej antypolskiej zgrai platfomierskiej, agentów Moskwy, wewnętrznej i zewnętrznej czerezwyczajki, wchodzi na salony III Rzeczypospolitej. Wierny janczar sowieckiego imperium kryptonim "Wolski", twórca wojny z Narodem zwanej "stanem wojennym", dławiciel wolności Czeskiej Wiosny, kat robotników Wybrzeża w 1970 roku, kat Narodu Polskiego w roku 1981. Miał na tyle cynizmu, aby pojawić się z "przeprosinami" u rodziców zamordowanego przez siebie Bogdana Włosika.

Komorowski eliminuje z pracy duszpasterskiej wybitnego duchownego, patriotę, kaznodzieję i wojskowego, podłą sztuczką wymuszając to na Stolicy Apostolskiej. To następny krok niszczenia chrześcijaństwa w Polsce przez obecnego prezydenta. Nie ma wstydu honoru "hrabia" rezydent sowiecki zwany prezydentem Polski.

Aleksander Szumański

25.12.2010r
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet