Korespondencja z Krakowa
Lwowska piosenka z bałakiem w tle
"Piosenka jest dobra na wszystko", właśnie. Szczególnie lwowska. Lwowskie piosenki wybitnych autorów /Marian Hemar, Jerzy Petersburski, Henryk Wars, Emanuel Szlechter, Witold Szołginia, Feliks Konarski, Jerzy Michotek, Jerzy Janicki/, jak i te anonimowe, uliczne, stanowią dokument polskiej kultury obyczajowej i muzycznej, a także języka przełomu XIX wieku, oraz dwudziestolecia międzywojennego, w regionie, gdzie współżyły różne narodowości, krzyżowały się różne prądy obyczajowe i kulturowe, a kultura i język polski, mające zdolność asymilowania elementów obcych, rozwijały się potężnie i dumnie.
Młodzi Polacy, ale nawet i ci średniego pokolenia pozbawieni są dzisiaj słuchania tych lwowskich melodii i piosenek. Nikt bowiem, może za wyjątkiem Radia Katowice, w co niedzielnej audycji Danuty Skalskiej nie przypomina w Polsce chlubnych tradycji przedwojennego Radia Lwów i jego "Wesołej Lwowskiej Fali" o czym za chwilę.
Lwów, stołeczne miasto Galicji stanowił wybitny ośrodek naukowego życia polskiego. Przede wszystkim Uniwersytet Lwowski od 1910 roku noszący imię Jana Kazimierza - skupiał uczonych - twórców wielu szkół naukowych, liczących się w ówczesnej Europie, a utrzymujących swoją pozycję także w dwudziestoleciu międzywojennym.
Życie kulturalne Lwowa XIX i XX wieku pomimo narzekań krytyków na parweniuszostwo, kosmopolityzm i wiedeński stempel na wszystkim, rozwijało się intensywnie, prężnie i systematycznie, osiągając rozmach i wysoki poziom w dziedzinie teatru, literatury, krytyki, dziennikarstwa i sztuk pięknych.
Wystarczy wskazać choćby niektóre nazwiska urodzonych, lub działających we Lwowie twórców: ludzi teatru - W. Bogusławski, S. Skarbek ; pisarzy i krytyków - W. Pol, S. Goszczyński, A. Fredro, W. Bełza, K. Ujejski, G. Zapolska, M. Konopnicka, K. Makuszyński, J. Kasprowicz, M. Wolska, J. Balicki, J. Parandowski; malarzy, rzeżbiarzy i architektów - A. Grottger, K. Sichulski, M. Dulębianka, Z. Gorgolewski, L. Marconi.
Doniosłą rolę w dziejach piśmiennictwa i kultury polskiej odegrały lwowskie firmy księgarsko - wydawnicze.
Życie codzienne XIX i XX - wiecznego Lwowa toczyło się barwnie na jego licznych przedmieściach, okalających miasto ze wszystkich stron.
Od północy rozciągało się jeszcze w średniowieczu ogromne przedmieście Żółkiewskie /najstarsza część miasta/, stanowiące wylot z miasta ku Żółkwi, zamknięte od zachodu ul. Szpitalną i Źródlaną, od wschodu Górą Zamkową i wertepami /po lwowsku - debrami/ pod Piaskową Górą i Drogą do Kisielki, od południa placami: Krakowskim, Gołuchowskich i Strzeleckim.
Gromadziła się tu głównie ludność żydowska, osiadła w tym miejscu jeszcze w średniowieczu za książąt ruskich. Zajmowała się ona głównie handlem starzyzną. Ulice Żółkiewska i Smocza pokryte były kramami z tanią, znoszoną odzieżą skupowaną przez t.zw. handełesów po domach miasta i przedmieść. Zaopatrywał się tu plebs miejski. Z czasem to niezwykłe centrum handlowe przeniosło się bardziej na południe, t.j. na plac Krakowski, oraz przyległe ulice. Miejsce to nazwano z żydowska Krakidałami, lub żartobliwie Paryżem. Miejsce owo barwnie opisał Jerzy Janicki /"Krakidały" - "Lwowskie Spotkania" nr.4 i 5 z 2007 r./.
"Bałak"
"Czego mi naprawdę żal - to lwowskiego bałaku. Bo co tu dużo ukrywać, bo szkoda gadać, czyli właśnie po naszemu szkoden-goden, ale niestety skazany jest ten nasz bałak na zagładę i tylko patrzeć, a umrze i nie pozostanie po nim nawet wspomnienie" - żalił się Jerzy Janicki.
W "Krakidałach" Janicki wspomina o ..australijskiej tęsknocie za bałakiem. Bo jakże inaczej nazwać książki wydane w Melbeurne - "W krainie wielkiego bałaku", "Ziemia księżycowa", "Pamiętnik poetycki", autorstwa Andrzeja Chciuka. Aby przeczytać piękną inwokację do bałaku, dziewięciozgłosowym wierszem rozpoczynającą się:
"Lwowski bałaku, liczna mowo.." należy sięgnąć do "Krakidałów" Jerzego Janickiego, wspomnień drukowanych w "Lwowskich Spotkaniach", o czym powyżej.
Drogi Panie Jerzy! Niech się Pan nie smuci. Bałak nie zaginie i nie umrze. Utrzymamy go przy życiu piosenką lwowską, która bez bałaku by nie istniała.
Trwa przecież II Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej i Bałaku Lwowskiego z moją konferansjerką, o którym szeroko piszę w "Kurierze Codziennym" i magazynie internetowym "RODAKpress" w korespondencji z Katowic z dnia 27-29 czerwca 2008 r. w reportażu "Ocalić od zapomnienia".
Imprezy festiwalowe odbyly się już w Katowicach, Tarnowie, Rzeszowie, Nowym Sączu, Zamościu, Warszawie, Lublinie. Ważnym spotkaniem z piosenką lwowską i bałakiem w tle będzie koncert galowy w dniu 21 września 2008 w krakowskim teatrze "Groteska", z udziałem m.in. Marty Stebnickiej, Haliny Kunickiej, Danuty Skalskiej.
Bałak z piosenką lwowską ocalimy od zapomnienia!
W Chicago, przeszło milionowym skupisku Polaków istnieje Koło Lwowian /gdzie nas nie ma?/.
Redaktor naczelny "Kuriera Codziennego" Chicago z którym współpracuję, p. Marek Bober udostępnił swoje łamy i Radio "Kuriera Codziennego" do nawiązania łączności medialnej z Radiem Lwów i lwowską, polsko języczną prasą.
Zaowocuje to ściślejszymi więzami Polaków mieszkających we Lwowie z Polonią amerykańską, niestety zaniedbywaną przez media macierzyste.
Nie należy zapominać, iż emigracja polska to ok. 20 milionów Polaków rozsianych po całym świecie. "A to Polska właśnie", druga Polska! Z iloma lwowianinami? Na pewno z wieloma. I do nich należy dotrzeć!
To nasze zadanie: "Kuriera Codziennego" Chicago, "Radia Kuriera Codziennego", "Radia Lwów", "Lwowskich Spotkań", "Kuriera Galicyjskiego", "RODAKpress" i uczestników corocznych "Światowych Forum Mediów Polonijnych" ze 160 dziennikarzami polonijnymi z 29 krajów świata, w których udział biorą m.in. polscy dziennikarze lwowscy i polonijni amerykańscy również z chicagowskich mediów polonijnych.
Zapewne w pażdziernikowym numerze "Lwowskich Spotkań" i "Kurierze Codziennym" Chicago opiszę ciąg dalszy II / już! / Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Lwowskiej i Bałaku Lwowskiego.
Lwowski bałak to przecież nic innego jak przedmiejska gwara. Termin "bałak" nie figuruje w słownikach poprawnej polszczyzny, nie odnajdziemy go również w encyklopediach. A jednak, jednak jest swoistym językiem na trwale wpisanym w historię naszej mowy.
Medialnie, zapewne też i historycznie język bałaku zaistniał dzięki autorstwu Wiktora Budzyńskiego i tak urodziła się słynna "Wesoła Lwowska Fala". Pierwszą stałą, cotygodniową, półgodzinną audycję rozrywkową lwowska rozgłośnia Polskiego Radia nadała w dniu 16 lipca 1933 roku. Bałakiem w tej audycji posługiwali się przede wszystkim Tońcio i Szczepcio, czyli Henryk Vogelfaenger i Kazimierz Wajda, tworząc duet dialogowy.
Przeciwieństwem bałaku był tzw. szmonces, inny duet dialogowy w mistrzowskim wykonaniu Aprikozenkranza i Untenbauma, czyli Mieczysława Monderera i Adolfa Fleischena.
Szmonces zaginął bezpowrotnie!
Mistrzem szmoncesu był również Lopek /Kazimierz Krukowski/, łodzianin. "Lwowską Falę" tworzyli jeszcze radca Strońć w osobie mistrza Wilhelma Korabiowskiego i występująca do dzisiaj mistrzyni, Włada Majewska, wykreowana oczywiście przez Wiktora Budzyńskiego.
Specjalnie dla Włady Majewskiej, Marian Hemar napisał piosenkę: "Ta to jest wprost nie do wiary" śpiewaną również na naszym Festiwalu, o którym wyżej.
W tym mistrzowskim poczcie zakwitali jeszcze Ada Sadowska, Teodozja Lisiewicz, Love Short, Czesław Halski, Juliusz Gabel, Alfred Schutz /twórca muzyki do "Czerwonych maków pod Monte Cassino" z tekstem Feliksa Konarskiego/, Tadeusz Seredyński, Zbigniew Lipczyński, Izydor Dąb - tylu zapamiętałem.
Oczywiście należy przypominać ten żywy do dzisiaj język, na przykładzie: dialogów Tońcia i Szczepcia,
lwowskiej piosenki i tej ulicznej i tej z wybitnymi autorskimi tekstami, czy słownika bałaku lwowskiego - słownika gwary lwowskiej.
A oto fragmenty bałakania:
Tońcio: Swoi baby kocham!!!
Szczepcio: I w swoi Polscy kity odwalisz.
Tońcio: Ta bu powidz sam Szczepciu: z babu źle - ali bez baby gorzy.
Szczepcio: Kużda jedna baba ino szpanuji tak o - żeby jakiś prezynt z pudarunkiem dostać, a samego człuwieka tu nie chcy, żeby był nawyt najśliczniejszy.
Tońcio: Ee to niprawda. Moja Karolcia cali ni patrzy na tu, żeby ja ji dał prezynt inu właśnie na tu, że ja najśliczniejszy.
Szczepcio: A tobi si zdaji - że ty taki śliczny znowu ?.
W piosence:
"Choć ojca nie znał, matki tyż,
Wychował si byz troski,
Żył, boć najmniejsza żyji wesz,
Nikt go ni pytał: Jak si zwiesz?
Na Łyczakoskij".
lub
"Na ulicy Kupyrnika
Stoi panna bez bucika,
Bez bucika stoi
I martwi si.
Ja si pytam: dzie jest bucik?
Ona mówi: bucik ucik,
Może pan poszukać
Zechce mi".
"Na ulicy Kołłuntaja
biła baba pulicaja,
Pulicaja biła
Ni bała si,
A pulicaj chap za łydki,
Taskał baby na Brygidki:
Tutaj babu trochi
Wypocznisz sy"
Te dowcipne kuplety powstały w czasie I wojny swiatowej, lub tuż po niej i posiadały różne wersje tekstów, niekiedy niecenzuralnych:
"Idzie baba bez ulicy
ubtargana, ży aż strach.
Pan pulicaj z nij si śmieji
Śpiwa sobi rach, ciach, ciach"
albo:
"Na ulicy Kołłuntaja
Bije baba pulicaja
Kop go w dupe, kop go w jaja
Tak si bije pulicaja".
Bogactwo języka bałaku odnajdziemy w "Słowniku bałaku lwowskiego". Oto przykłady:
absztyfikant - adorator
bałak - rozmowa, gadka
bajbus - niemowlę
bandzioch - duży brzuch
chatrak - konfident
chirus - pijak
cwajer - dwója
ćmaga - wódka
drybcia - stara kobieta
dziunia klawa - ładna dziewczyna
powozić dziunię - reszta jest milczeniem
fafuły - pełne policzki
funio - zarozumialec
galanty - elegancki
graba - ręka
hajda - wynocha
handełes - handlarz
hołodryga - oberwaniec
jadaczka - gęba
juszka - rzadka zupa
jucha z kinola - krew z nosa
kacap - głupiec
pedały - nogi
pinda - niedorosła dziewczyna
potyrcze - pomietło
szantrapa - niechlujna kobieta
ścierka - ladacznica
śledź - krawat
krawatka - krawat /dostojnie/.
Bałakiem porozumiewali się nie tylko batiarzy, w moim lwowskim domu, gdzie spotykali się również ludzie sztuki i nauki slyszałem nierzadko elementy bałaku.
Niedawno jedna z lwowskich koleżanek, wybitna intelektualistka, na moją e-mailową propozycję by przyjechała z mężem na kilka dni do nas do Krakowa, odpisała : "jestyś durnuwaty pomidur".
Aleksander Szumański
03.08.2008r.
RODAKpress