SUKCESORZY KŁAMSTWA - Aleksander Ścios




 


SUKCESORZY KŁAMSTWA

Należy rozważyć i zadecydować:
1.czy nie powinno się rozpracować dokładnie życiorysów i kwalifikacji naukowych tych ekspertów,
2 czy nie powinno się rozpracować dokładnie życiorysów i kwalifikacji zawodowych profesorów, autorów elaboratu
3 Czy nie powinno się postąpić podobnie w stosunku do ekspertów, którzy uczestniczyli przy pracowaniu elaboratu,
Wreszcie należy się - moim zdaniem - zainteresować:
a) kwalifikacjami zawodowymi biegłych, którzy opinie podpisali, jest ich 12-tu, na pierwszy rzut oka można już stwierdzić, że niektórzy z nich nie byli nawet profesorami;
b) ich życiem i zachowaniem się poprzedzającym wydanie opinii i po tym;
c) opinią jaką cieszą się wśród swoich kolegów jako fachowcy i jako ludzie;

Ten cytat nie pochodzi z tajnej instrukcji PO w sprawie Smoleńska, ani nie ujawnia poleceń oficera prowadzącego wydawanych funkcjonariuszom medialnym. Nie jest też planem przygotowań do debaty smoleńskiej, w której rząd miał odgórnie ustalać "parytety" - większość prelegentów to naukowcy "W" (zwolennicy teorii wypadku), a tylko kilku "Z" (zwolennicy zamachu).

Ludzie, którzy tworzą dziś podobne instrukcje i usiłują zdyskredytować grupę ekspertów pracujących z zespołem smoleńskim Antoniego Macierewicza, dysponują jednak obszernym materiałem, na którym mogą wzorować swoje działania. Pochodzenie tego materiału, po raz kolejny potwierdza istnienie głębokich analogii między zbrodnią katyńską i zbrodnią smoleńską.

18 września 1951 roku Izba Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych przyjęła rezolucję dotyczącą powołania " Komisji specjalnej do przeprowadzenia śledztwa w sprawie faktów, wydarzeń i okoliczności masakry w lesie katyńskim " - jak brzmiała oficjalna nazwa organu, określanego później mianem Komisji Katyńskiej Kongresu.

Na powołanie komisji natychmiast zareagowały władze komunistyczne. Rozpoczęto przygotowania do wielowątkowej kampanii propagandowej, mającej zdezawuować ustalenia Kongresu. Nie mogąc w inny sposób podważyć prawdy o sprawstwie Sowietów, skupiono się na działaniach dyskredytujących ekspertów i naukowców biorących udział w ekshumacji w roku 1943 lub współpracujących z Komisją.

Plan działań w tej sprawie przygotował Henryk Świątkowski - ówczesny przewodniczący Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i założyciel Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli, a w latach terroru stalinowskiego, (1945-1956) pełniący funkcję ministra sprawiedliwości.

Świątkowski planował skupić atak propagandowy na niemieckiej pracy wydanej w 1943 roku (Amtliches Material zum Massenmord von Katyn) i obalić prezentowane w niej tezy przedstawicieli medycyny sądowej. W tym celu proponował posłużyć się opiniami "postępowych" polskich i zagranicznych lekarzy, którzy odwołali wcześniejsze zeznania dotyczące zbrodni katyńskiej lub otwarcie krytykowali ustalenia komisji niemieckiej. Szczególny nacisk w kampanii położono na "rozpracowywanie życiorysów" i podważanie kompetencji zawodowych ekspertów. Swoje propozycje Świątkowski przesłał Jakubowi Bermanowi i to on prawdopodobnie podjął ostateczne decyzję.

Zamieszczony na wstępie fragment jednej z notatek ministra sprawiedliwości wyraźnie wskazuje, w jakim kierunku zmierzały działania dyskredytujące. Są one tak charakterystyczne, że można przyjąć, iż podobne zalecenia mogłyby dziś inspirować ośrodki propagandy do ataków na osoby współpracujące z zespołem smoleńskim.

W ramach kampanii planowano m.in. zbieranie "materiałów krytycznych i analitycznych" kompromitujących ekspertyzy zawarte w niemieckiej publikacji oraz poszukiwanie "materiałów kompromitujących kwalifikacje naukowe i osobiste autorów tego dokumentu" .

Interesujący fragment zawiera notatka Świątkowskiego z 7 grudnia 1951 roku, w której autor wyjaśnia, jak komuniści oceniają wartość rzetelnej pracy naukowej oraz znaczenie dowodów rzeczowych. Warto o tym pamiętać, gdy ze strony prokuratury słyszymy dziś, że śledztwo smoleńskie może się zakończyć bez zwrotu wraku i rejestratorów lotu.

Odnosząc się do niemieckiego opracowania na temat zbrodni w Katyniu, Świątkowski tłumaczył Bermanowi: "Autorzy liczą na czytelnika wierzącego w "obiektywizm" autorytetów naukowych, do których rzekomo przemawiają tylko przedstawione dowody rzeczowe i z których w sposób "naukowy" wyprowadzane są "naukowo-obiektywne" logiczne wnioski, które się pokrywają w całości z tezą propagandową hitlerowców. Należy przy tym pamiętać, że burżuazyjna nauka i publicystyka od pół wieku bez mała (z przyczyn, których omówienie ta notatka nie wymaga) utwierdzają przekonanie i kształtują świadomość społeczeństwa, że jedynym ważkim, wartościowym i decydującym par excellence, do którego można mieć zaufanie, jest dowód rzeczowy. Do ugruntowania tego podejścia służyło wiele dyscyplin, m.in. również burżuazyjna nauka o psychologii zeznań. Dlatego zdyskwalifikowanie hitlerowskiego "dowodu rzeczowego" ma najistotniejsze znaczenie."

Praktyki stosowane wówczas przez komunistów doskonale obrazuje końcowy fragment notatki "Pierwszego Prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego" Stefana Kurowskiego. W roku 1947 rozmawiał on z François Navillem, profesorem medycyny sądowej Uniwersytetu Genewskiego, który w roku 1943 prowadził prace ekshumacyjne w Katyniu. Planowano doprowadzić do zmiany opinii Naville na temat zbrodni. Kurowski raportował do Bermana.

"W międzyczasie należy zebrać dodatkowe informacje o osobie Naville w szczególności - czy jest to człowiek, kierujący się wyłącznie ambicją naukowca czy też działają u niego pobudki materialnej natury. (Naville opowiadał mi bardzo wiele o ciężkiej sytuacji profesorów w Szwajcarii i o mizernej emeryturze z jakiej wypada im żyć po opuszczeniu katedry). Według Ambasadora Putramenta potrzebnych informacji można zasięgnąć za pośrednictwem radcy Mańkowskiego w naszym poselstwie w Bernie".

Lektura notatek wskazuje, że w fałszowanie prawdy o zbrodni katyńskiej zaangażowano cały ówczesny aparat państwowy. W propozycjach Świątkowskiego znalazło się stwierdzenie: "Ministerstwo Sprawiedliwości wyraża przekonanie, że taka akcja śledcza, specjalnie wśród kół naukowych, może ujawnić wiele materiału kompromitującego ich jako fachowców i jako ludzi."

Postaci ministra sprawiedliwości planującego gromadzenie "komprmateriałów" na ekspertów i naukowców oraz "pierwszego prokuratora" sugerującego skorumpowanie profesora medycyny - kreślą autentyczny obraz komunistycznej "praworządności". Z historii kłamstwa katyńskiego wiemy, że w działania propagandowe zaangażowano również zastępy "postępowych naukowców ", dziennikarzy i pisarzy.

Sygnał do rozpoczęcia akcji dało oświadczenie "rządu polskiego" z dnia 29 lutego 1952 roku w sprawie działalności Komisji Kongresu USA, zamieszczone w "Trybunie Ludu". Jednym z efektów kampanii była zaś książka tzw. dziennikarza Bolesława Wójcickiego - "Prawda o Katyniu" oraz wiele innych publikacji, w których prezentowano sowiecką wersję zbrodni.

Warto sięgnąć po te archiwalne dokumenty, by poznać niezmienny mechanizm kłamstwa i dezinformacji. Ich lektura ułatwia zrozumienie dzisiejszych zachowań urzędników ministerialnych, tłumaczy reakcje prokuratury i kombinacje medialne w wykonaniu ośrodków propagandy. Przypomina, że III RP jest zaledwie hybrydą państwa komunistycznego, a jej elity wciąż pretendują do miana sukcesorów po Bermanie i Świątkowskim.

Notatki ministra Świątkowskiego oraz notatkę prokuratora Stefana Kurowskiego z rozmowy z prof. F. Naville opublikował dr. Paweł Libera w pracy "Polska Ludowa wobec sprawy Katynia: nieznane dokumenty Ministerstwa Sprawiedliwości (1947-1951) w "Komunizm: system - ludzie - dokumentacja. Rocznik naukowy" 2012, nr 1, s. 211-228.
Link - http://komunizm.net.pl/wp-content/uploads/09.pdf

Aleksander Ścios
Blog autora

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

19.09.2013r.
RODAKnet.com

RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet