RODAKpress - head
HOME - button
Kryzys gospodarczy czy klęska żywiołowa? - Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 

 


Kryzys gospodarczy czy klęska żywiołowa?

Postronny obserwator wydarzeń związanych z rozwijającym się kryzysem gospodarczym, może dojść do wniosku, że światowi "przywódcy" zmagają się z rezultatem klęski żywiołowej, takiej jak exemplum trzęsienie ziemi, która była nie do przewidzenia i za którą odpowiedzialnością można jedynie obarczyć ślepe siły natury, a nie z efektami działań konkretnych ludzi i konkretnej ideologi.

Prezes zbankrutowanego ostatnio giganta, Royal Bank of Scotland, inkasując swą bajońską odprawę, stwierdził że przykro mu z powodu utraty pracy przez tysiące jego pracowników, ale kryzysu, za tą sytuację odpowiedzialnego, nie sposób było przewidzieć.

Trudno zgodzić się jednak z twierdzeniem tego "finansisty". Są bowiem osoby, które od lat przestrzegały o nadchodzącej nieuchronnej katastrofie finansowej. Sam, od prawie trzech lat, piszę o tym w swych artykułach, opierając się na informacjach uzyskiwanych od tych nielicznych finansistów, którzy zachowali uczciwość i zdrowy rozsądek.

Pochodzący z tzw. szkoły chicagowskiej, "kuźni talentów" i "wylęgarni noblistów", wybitny ekonomista, współtwórca pierwszego suwerennego funduszu inwestycyjnego ( Sovereign Fund) na Wall Street , dr Michael Hudson, nie waha nazywać swych "kolegów" szarlatanami, tworzącymi i rozpowszechniającymi pseudonaukowe teorie, w celu stworzenia korzystnych warunków "inwestycyjnych" dla patronującej im międzynarodówki plutokratycznej.

Zarówno on, jak i były amerykański wiceminister skarbu, dr Paul Craig Roberts, przedstawiają prosty i logiczny obraz mechanizmów, które doprowadziły do obecnej sytuacji. W przeciwieństwie do uczonego bełkotu "wybitnych ekspertów" różnej proweniencji, mechanizm ten łatwo można zweryfikować przy pomocy szczypty zdrowego rozsądku i bez konieczności ukończenia studiów ekonomicznych na którejś z "renomowanych uczelni". Wiele jego szczegółów opisywałem już poprzednio, ale wartym wydaje się skrótowa prezentacja całokształtu, dająca również możność wyciągnięcia wniosków na przyszłość.

Obecny kryzys zapoczątkowany został na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych, określanym mianem subprime. Terminem tym oznacza się tą grupę pożyczkobiorców, którzy nie kwalifikują się do uzyskania kredytu. Pomimo to banki oferowały im pożyczki, w celu poszerzenia bazy klientów.

Polityka taniego pieniądza (niskich stóp procentowych), lansowana latami przez konsorcjum prywatnych banków, zwanym dla niepoznaki US Federal Reserve , a posiadającym koncesję rządu Stanów Zjednoczonych na emitowanie jedynej światowej waluty rezerwowej (USD), spowodowała dynamiczny wzrost cen nieruchomości.

Bank oferując swe usługi klientowi, niezdolnemu do spłacania pożyczki hipotecznej, przykładowo w wysokości $1 miliona, argumentował to tym, że po roku lub dwu, wartość nabywanej nieruchomości znacznie wzrośnie, umożliwiając jej sprzedaż i zainkasowanie przez klienta zysku wynikającego z różnicy cen. Dynamicznie wzrastające ceny domów umożliwiały "skonsumowanie" niezrealizowanych zysków, nawet wcześniej. Pozwalały na to tzw. home equity loans , czyli pożyczki udzielane pod zastaw nieruchomości, w wysokości stanowiącej różnicę pomiędzy wartością kredytu hipotecznego, a obecną rynkową wartością nieruchomości. Jeżeli w rok po zakupie, przykładowy dom wart był już, $1.5 miliona, to pożyczkobiorca, mógł wziąć kredyt w wysokości $500 tysięcy i spożytkować go częściowo na "wsparcie" swych miesięcznych rat kredytu hipotecznego, a częściowo na konsumpcję. Praktyka ta, w żargonie globalistycznej propagandy, zwana była "tworzeniem bogactwa", ale w rzeczywistości była procesem lichwiarskiego zadłużania klienta. Jak w każdej typowej piramidzie finansowej, jedynym realnym bogactwem były wpłaty dokonywane z rzeczywistych dochodów pożyczkobiorcy, resztę stanowił, rosnący ciągle,wirtualny kredyt przeksięgowywany tylko z jednej formy na drugą.

System ten funkcjonował dobrze tak długo, jak długo następował wzrost cen nieruchomości i poszerzał się strumień nowych klientów. Pożyczkobiorcy rezydowali w nowych drogich domach. Dzięki home equity loans , oddając się na dodatek niepohamowanej konsumpcji, ale tonąc coraz bardziej w morzu długów. Banki nie martwiły się perspektywą niewypłacalności dzięki "innowacjom finansowym", polegającym na "pakowaniu" tych pożyczek w papiery dłużne takie jak CDO, MBS, itp. Sprzedając je na rynku wtórnym, pozbywały się one kłopotu. Podobnie postępowano ze wszystkimi innymi kredytami, takimi jak pożyczki samochodowe, studenckie, czy kart kredytowych. Dzięki globalizacji, wspomniane "papiery wartościowe" rozwłóczono po całym świecie. Banki pozbywając się własnych, nabywały jednak podobne aktywa z innych instytucji finansowych.

W momencie "pęknięcia" bańki spekulacyjnej, spowodowanej wyczerpywaniem się zasobów nowej klienteli, ceny nieruchomości zaczęły spadać, właściciele domów nie mogli więc finansować swej konsumpcji i rat miesięcznych z home equity loans , zmuszając banki do wprowadzenia tzw. negatywnej hipoteki. Klient spłacał w tym przypadku tylko część miesięcznych odsetek, a reszta dodawana była do rosnącego z czasem długu hipotecznego. Ta forma lichwy, nie zabezpieczała jednak dodatkowych możliwości konsumpcyjnych, jakie występowały w przypadku home equity loans. Spadek konsumpcji wywołał więc kontrakcję realnej gospodarki. To powodowało wzrost bezrobocia. Bezrobotny właściciel domu, przestawał spłacać nawet tą część przypisanych odsetek. Dom w procesie tzw. foreclosure , przejmował bank i sprzedawał go za obniżoną cenę, powodując dalszy spadek wartości nieruchomości. Wędrujące gdzieś po świecie papiery dłużne, stawały się de facto bezwartościowymi. Ponieważ pakowane one były na równi z tymi "dobrymi" (spłacanymi), a nie istniał w tym układzie system identyfikacji, cały rynek tych papierów został "skażony", a "innowacyjne instrumenty finansowe" zaczęto od tej pory nazywać "toksycznymi derywatywami". Handel nimi zamarł, gdyż nikt nie kupiłby exemplum zboża, nie wiedząc ile w nim jest ziarna a ile plew. Narastające bezrobocie powodowało to, że nawet klienci posiadający dotychczas realne możliwości spłaty długu hipotecznego, tracili pracę, a tym samym powyższą zdolność. Kryzys rozszerzył się na cały rynek kredytów.

Banki, straciwszy możliwość egzekwowania długów od indywidualnych klientów, zwróciły się do państwa o pomoc. W wyniku czego powstało szereg "programów pomocowych" . W celu ukrycia przed opinią publiczną ich rzeczywistego znaczenia, konstruowane one były na różne, skomplikowane sposoby. Meritum ich wszystkich stanowi jednak jeden element, jakim jest wymiana bezwartościowych "toksycznych derywatyw" na państwowe obligacje. Transakcja ta powoduje zamianę indywidualnych (niewypłacalnych) dłużników, na "zbiorowego", jakim są podatnicy, czyli całe społeczeństwo.

Opisane powyżej praktyki stosowane były także w innych państwach ( exemplum Irlandia czy Hiszpania), a ich efekty odczuwalne są wszędzie tam, gdzie banki handlowały wspomnianymi derywatywami, jak również w krajach, gdzie system bankowy jest własnością międzynarodowych konglomeratów finansowych. Klasycznym przykładem, tych ostatnich, jest Polska, której obywatele nie prowadzili rozpasanej konsumpcji na kredyt, a lokalne banki nie angażowały się w handel "toksycznymi derywatywami". Zagraniczni właściciele "polskich" banków, drenują z nich wszelkie dostępne środki finansowe, w celu ratowania swych własnych bilansów.

W kontekście obniżania się zapotrzebowania na dobra konsumpcyjne w zglobalizowanej gospodarce, kryzys ten dotyka wszystkich mieszkańców ziemi, nie wyłączając nawet komunistycznych Chin.

Lichwa pojawiła się na świecie przed wiekami, wraz z pewnym azjatyckim plemieniem nią się parającym. Również "bańki spekulacyjne" są zjawiskiem znanym w gospodarce. Nigdy jednak kryzys, z tymi zjawiskami związany, nie ogarnął całego świata. Nidy również zadłużenie świata u lichwiarzy nie osiągnęło tak astronomicznych rozmiarów.

Szacuje się, że do dnia dzisiejszego, rządy światowe wydały w sumie około 8 tysięcy miliardów dolarów na "pomoc" dla banków. Pomimo to, ta ogromna suma jest tylko kroplą w morzu "toksycznych derywatyw". Obok opisanego powyżej rynku papierów dłużnych, szacowanego na około kilkadziesiąt tysięcy miliardów dolarów, "finansiści" skonstruowali dodatkowo, globalne kasyno finansowe, w postaci tzw. Credit Default Swaps (CDS) , stanowiących coś w rodzaju zakładów odnośnie wypłacalności wspomnianych derywatyw. Wielkość tego "rynku" nie jest znana, ale specjaliści szacują go o rząd wielkości wyżej. Tak więc rozmiary globalnego zadłużenia wynoszą zapewne około kilkuset tysięcy miliardów dolarów, co znacznie przekracza wartość całego bogactwa naszego globu, liczonego po obecnych cenach rynkowych.

Realna gospodarka globalna jest więc jak statek tonący pod naciskiem nadmiernego ładunku. Coraz więcej realnych środków finansowych przeznaczane być musi na obsługę tego gigantycznego zadłużenia. Służą temu również rządowe "programy ratunkowe" w formie "zaciskania pasa". Ujmując to w formie prostego przykładu; jeżeli rząd polski, w ramach cięć budżetowych zrezygnuje z zakupu karabinków dla policji, to rezultatem jest nie tylko jej niedozbrojenie, ale i bezrobocie pracowników Łucznika, a w rezultacie kontrakcja realnej gospodarki i dochodów z niej płynących. Mniejsze dochody oznaczają, że proporcjonalnie większa ich część musi zostać przeznaczona na obsługę zadłużenia. To z kolei powoduje dalsze zmniejszenie konsumpcji i inwestycji, a co za tym idzie dalszą kontrakcję realnej gospodarki itd., itd. Teoretycznie proces ten powinien zakończyć się w momencie agonii gospodarki i związanych z nią dłużników. W praktyce zakończy się zapewne rewolucją.

W tym kontekście istnieje jeszcze jeden scenariusz, polegający na tym, że "inwestorzy" nie będą skłonni do akceptowania długu publicznego ( exemplum US Treasury Bonds) zmuszając rządy do procesu, który niezwykle uczenie nazywa się po angielsku quantitative easing , a w swej istocie stanowi, znane z epoki prymitywnego PRLu, zjawisko drukowania pieniądza bez pokrycia. Scenariusz ten jest bardzo prawdopodobny w przypadku dolara i spowodować on może względną obniżkę, denominowanych w rezerwowej walucie, obciążeń kredytowych, ale za cenę super-inflacji, a więc globalnego chaosu i krachu.

Jedyną alternatywą w stosunku do powyższych scenariuszy jest anulowanie tego gigantycznego długu, który i tak stanowi tylko lichwiarski szwindel, przejęcie przez rządy, bankrutujących z tego powodu instytucji finansowych i pociągnięcie do odpowiedzialności "finansistów", którzy stworzyli tą globalną piramidę finansową, tak jak tego wymaga praktyka autentycznego państwa prawa. Dopiero wtedy, realna gospodarka uwolniona od obciążenia kredytowego mogłaby zacząć prawidłowo funkcjonować i rozwijając się, zapewnić byt materialny społeczeństwom świata.

Nic nie wskazuje jednak na to by światowe "elity" miały zamiar skierować swe działania w tym kierunku.

Ignacy Nowopolski

15.03.2009r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS