RODAKpress - head
HOME - button
Obama, Obama, Obama! - Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 

 


Obama, Obama, Obama!

Zwycięstwo senatora Obamy w wyborach prezydenckich spowodowało istną lawinę komentarzy i prognoz w amerykańskich i światowych mediach. Jak nigdy w najnowszej historii płaskich i strywializowanych mediów, wyrażały one całą gamę możliwych poglądów, ocen i prognoz na przyszłość. Pomimo, że w publikacjach przeważał tryumfalizm i wzniosła radość (zwłaszcza w publikatorach tzw. głównego nurtu), to można też było znaleźć opinie prognozujące przyszłość prezydenta-elekta jako antychrysta.

Ze względu na kolor skóry Obamy, prawie wszyscy komentatorzy zgodni byli natomiast w ocenie tego wyboru jako "historycznego".

Trudno się z tą popularną opinią zgodzić. Mianowanie cesarskiego konia senatorem Imperium Rzymskiego, z wielowiekowej perspektywy, posiada przecież tylko wartość anegdotyczną.

Dla plutokracji finansowej, sprawującej faktyczną władzę w USA, jest bez znaczenia, czy ich kolejna marionetka w Białym Domu jest tak czarna jak Obama, biała jak Carter, głupia jak Bush, inteligentna jak Clinton; czy jest chrześcijańska, muzułmańska, lub ateistyczna. Liczą się tylko dwie wartości: całkowita dyspozycyjność w stosunku do mocodawców i dozgonna wierność najważniejszemu państewku świata. Plutokraci nie dopuścili by nigdy do nominacji kandydata nie spełniającego tych wymogów. Również w tych wyborach, dwaj "poważni" kandydaci (Republikański i Demokratyczny), posiadali te niezbędne walory.

Odbiorcy mediów głównego nurtu nie mogli znaleźć nawet jednej wzmianki o innych (niezależnych) kandydatach, nie wspominając już o ich nazwiskach czy programach. Tak więc, z praktycznego punktu widzenia, kandydatów do Białego Domu było tylko dwóch. Obaj zademonstrowali pełną dyspozycyjność, czego najwymowniejszym przykładem było ich jednoznaczne poparcie "pakietu ratunkowego" dla zubożałych plutokratów w minimalnej wysokości $700 miliardów. Obaj zostali też zakwalifikowani przez potężne lobby wspomnianego państewka, jako koszerni. W celu uzyskania pozytywnej rekomendacji, senator Obama musiał się co prawda publicznie owinąć we flagę państewka, ale czego nie robi się dla sławy i kariery?

Tak więc, z punktu widzenia amerykańskich władców, zwycięstwo Obamy było czysto incydentalne. Z wrodzoną łaskawością pozwolili pospólstwu zdecydować, która z uprzednio wyselekcjonowanych kukiełek ma nim zarządzać.

Podobnie incydentalnie wygląda to z perspektywy wyborców. Jak trafnie zauważył jeden z komentatorów, społeczeństwo było już tak zmęczone ośmioma laty obłędnych rządów Republikanina Busha, że każdy kandydat Demokratów wygrałby z republikańskim. Z widmem nędzy zaglądającym w oczy, elektorat gładko łyknął hasło "zmian"głoszone przez Obamę. Rzekome "przełamanie uprzedzeń rasowych" nie miało nic wspólnego z tym wyborem.

Mechanizm przedstawiony powyżej celnie charakteryzuje Clyde N. Wilson: "Zwycięstwo to można by uznać za dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że kandydat ludu i zwolennik szerszej dystrybucji bogactwa uzyskał tak bezgraniczne poparcie ze strony najbogatszych finansistów.... Każdy kto obserwował obecną kampanię wyborczą i ciągle uważa, że mamy w Ameryce rzeczywisty system dwupartyjny, musi być osobą intelektualnie niereformowalną".

Tak więc można zaryzykować stwierdzenie, że "historycznym" w tych wyborach jest jedynie to, że czarnoskóry prezydent-elekt obrazuje swą osobą spektakularny upadek amerykańskiego supermocarstwa w każdym możliwym do wyobrażenia wymiarze.

Powyższa konkluzja mogłaby zakończyć dywagacje na ten temat, gdyby nie ciekawy punkt widzenia zaprezentowany przez dr Srdja Trifkovica w Chronicles Magazine .

Oto fragment jego komentarza:

"Trzydziestego stycznia 1933 roku, Adolf Hitler został kanclerzem Rzeszy, dzięki poparciu wielkiego byznesu, który uznał, że pomimo jego radykalnej retoryki, można nim będzie kierować. Dwudziestego stycznia 2009 roku, Barak Obama zostanie 44-tym prezydentem Stanów Zjednoczonych, głównie dzięki gigantycznemu poparciu finansowemu ze strony wielkich korpracji i Wall Street . Oni również myślą, że jego społeczny, kulturalny i ekonomiczny program, nie mniej radykalny od tego z NSDAP, będą w stanie kontrolować. Lenin stwierdził, że kapitaliści sprzedadzą sznur na którym się ich powiesi. Obecnie wygląda to jeszcze lepiej, oni ten sznur podarowali.... Obama nie jest ich człowiekiem, pomimo że będzie grać taką rolę przez jakiś czas. W ostatecznym rozrachunku pokaże się jednak, że ich wizje odległe są od siebie o całe lata świetlne. Tak jak w przypadku Kruppa, Flicka, czy von Papena, zrozumieją to gdy będzie już za późno.... W rezultacie przyniesie to totalny upadek, tak jak Wielka Depresja z lat trzydziestych doprowadziła do ósmego maja 1945 roku."

Doświadczenia związane z brunatnym i czerwonym socjalizmem, nic ludzi nie nauczyły. Wydaje się, że podobnie wygląda sytuacja w przypadku tego niebieskiego (unijnego). Być może jego czarna odmiana przekaże stosowną lekcję; o ile będzie komu, oczywiście.

Ignacy Nowopolski

12.11.2008r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS