O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTĄP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button
Łużycka Prekursorka - Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 

 


Łużycka Prekursorka

Obecny fin de siecle , jest widownią niespotykanej od czasów wędrówki ludów i migracji ludności w Europie. Poza napływem emigrantów spoza kontynentu, ogromny strumien Polaków rozlewa się po krajach zachodnioeuropejskich w poszukiwaniu lepszego jutra. TV Polonia, "obsługująca" Polaków mieszkających poza granicami specjalizuje się w prezentacji reportaży z ich życia. W większości wypadków są to banalne tabloidowe opowiastki o "pomyśle na sukces".

Ostatnio wyemitowała ona jednak ciekawy program, który zapewne mimo woli jego autorów, ilustruje wiele zjawisk związanych z procesami, takimi jak raptowne przemiany demograficzne, etniczne i kulturowe na naszym kontynencie.

Program przedstawia historię życia i pracy mieszkanki Cottbus, która zdobyła pewien rozgłos jako działaczka społeczna zamieszkujących te tereny Łużyczan. W reportażu prezentuje ona zarówno swoje życie osobiste jak i pracę jako kierowniczka szkoły języka serbołużyckiego, nadawcy programu radiowego w tym języku i przedstawicielki Łużyczan w landzie Saksonii. Według jej własnych słów ten słowiański naród i jego kultura "roztapiają się powoli w germańskim morzu jak bryłka lodu". Już obecnie egzystują oni na poziomie skansenu czy rezerwatu, ale między innymi dzięki jej wysiłkom, agonia tego narodu ma powolniejszy charakter. Wbrew pozorom bohaterka reportażu nie jest rdzenną Łużyczanką. Pochodzi z Poznania i po wyjściu za mąż za Niemca mieszka na Łużycach. Opisuje ona zarówno okres NRD-owski, jak i "wielkogermański" swojego życia. Wspomina opresyjność reżimu komunistycznego w NRD, nieporównywalnie gorszą do PRL-owskiego.

Będąc jeszcze w Polsce udało się jej uzyskać stypendium do Norwegii. Podczas pobytu stypendialnego, zapewne doszedłszy do wniosku, że nie uda jej się "załapać na Norwega", kieruje swoja uwagę ku swemu enerdowskiemu przyjacielowi i wysyła mu kartkę z pozdrowieniami. Ruch ten okazuje się niefortunnym, bo powoduje on wyrzucenie z pracy rodziców jej przyszłego męża i nieprzyjemne perswazje Stasi, zmuszające jego samego do zerwania z nią kontaktów. Już podczas pobytu w NRD ma kłopoty z władzami, kiedy dzieci wygadują się w szkole, że oglądają "burżuazyjną (francuską).... Pszczółkę Maję" osiągalną w polskiej telewizji. Życie w enerdowskim reżimie, w środowisku o obcej Słowianom mentalności sprawiało jej tyle trudności że pomimo względnego dobrobytu nie "wytrzymałaby tego" gdyby nie spotkanie z Łużyczanami i ich kulturą. Szybko nauczyła się ich języka i zaangażowała we wspomnianą wyżej działalność. Po zjednoczeniu Niemiec represje ustały, ale według jej słów "by mieć możność robienia jakiejkolwiek kariery", musiała stać się Niemką i przyjąć obywatelstwo niemieckie.

Życie ma to do siebie, że nie ma w nim nic za darmo. Za "szczęście i luksus emigracji" też trzeba zapłacić. Mogę to zaświadczyć na podstawie własnej autopsji. Ale cena ta wydaje się szczególnie wysoka w przypadku emigracji do Niemiec. Pierwszy raz miałem okazję to zauważyć już we wczesnych latach dziewięćdziesiątych podczas podróży z Niemiec do Polski. Do pustego przedziału w którym podróżowałem, dosiadła się młoda kobieta w zaawansowanej ciąży. Stwierdziwszy, że jestem Polakiem rozpoczęła ze mną konwersację, a raczej monolog, gdyż sam niewiele się odzywałem. Cały monolog był emocjonalną krytyką Niemiec i Niemców nie wyłączając jej własnego męża i teścia. Biorąc pod uwagę, że mówiła to osoba, która przed chwilą wyskoczyła z niemieckiego łóżka i za parę tygodni do niego powróci a na dodatek transportuje w swoim brzuchu przyszłego Niemca, zachowanie to wydawało mi się początkowo niezrozumiałym. Po jakimś czasie doszedłem jednak do wniosku, że widocznie odreagowuje tak na stresy życia w niemieckiej rodzinie. Dopiero kiedy pod koniec podróży powiedziała, że jedzie odwiedzić rodzinę i nie wie jak ma odpowiedzieć ojcu, który ciągle ją pyta: "czy jego wnuk będzie Niemcem?"; spojrzawszy na nią zauważyłem na jej twarzy autentyczne cierpienie i zrozumiałem że "pęknięcie" jej świadomości jest głębsze niż można by przypuszczać.

Podobne symptomy zdradzała bohaterka omawianego reportażu. Sprawiała ona wrażenie osoby inteligentnej, energicznej, konkretnej i solidnie umocowanej w realiach. Pomimo tych cech miała ona wyraźne problemy z określeniem swego ego . Z całą powagą i stanowczością twierdziła, że jest Łużyczanką, opisując sprawy tej Nacji jako "moje" czy "nasze". Deklarowała też, że jest Niemką ponieważ przyjęła obywatelstwo, ale to nie przeszkodziło jej w innym momencie powiedzieć, że "choć może się to dziś wydać śmieszne, ale jest polską patriotką".

Abstrahując od godnych współczucia problemów psychologicznych jednostek, to patrząc na zjawisko emigracji w skali macro , należy z niepokojem skonstatować, że w Niemczech aż roi się do "polskich patriotek" dostarczających wymierającemu powoli narodowi niemieckiemu nowych obywateli kosztem wymierającego szybko i "krwawiącego" niekończącą się emigracją, Narodu Polskiego. Wszystko wskazuje na to, że poziom serbołużycki uda się Polsce osiągnąć w ciągu paru dziesięcioleci i to na dodatek bez prawa do obywatelstwa Republiki Federalnej stanowiącego przepustkę do lepszej przyszłości.

W tym kontekście można zrozumieć dążenia "polskiego jasnogrodu" do jak najszybszej i najgłębszej "integracji europejskiej" i przekształcenia Polski w kolejny skansen na podobieństwo Serbołużyckiego. W końcu jak być Łużyczanką to już całą gębą.

Ignacy Nowopolski


RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS