RODAKpress - head
HOME - button
Nie ma sprawy-gramy dalej? - Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 

 


Nie ma sprawy-gramy dalej?

W miarę załamywania się amerykańskiego systemu finansowo-bankowego, do publicznej wiadomości i świadomości dochodzą coraz to nowe rewelacje.

Ostatnio w nagłówkach tytułów medialnych zaczęły się pojawiać nazwy dwu firm finansowych: Fannie Mae i Freddie Mac, których straty związane z kryzysem subprime, znacznie przekroczyły sumę $11 miliardów, do której się one oficjalnie przyznawały.

Firmy te, należące do tzw. kategorii GSE ( Government-Sponsored Enterprises ), posiadają około połowy amerykańskiego rynku pożyczek hipotecznych, to jest ponad $5,3 tysięcy miliardów ($5.300.000.000.000). Papiery wartościowe przez nie emitowane, w celu pokrycia wspomnianej sumy, są w posiadaniu funduszy inwestycyjnych i emerytalnych z całego świata, międzynarodowych instytucji finansowych oraz skarbów wielu państw.

Obecna sytuacja finansowa Fannie i Freddie, do tego stopnia zaniepokoiła administrację waszyngtońską, że zdecydowała się ona na powtórkę "amerykańskiej nocnej zmiany" z marca bieżącego roku (wykupu Bear Stearns) , opracowując w czasie weekendu program ratunkowy dla tych firm w wysokości $300 miliardów.

W oficjalnej deklaracji dotyczącej wspomnianego programu ratunkowego, Sekretarz Skarbu USA, Hank Paulson stwierdził między innymi: Dług GSE jest w posiadaniu instytucji finansowych całego świata i z tego powodu jest niezbędnym utrzymanie zaufania i stabilności naszego systemu finansowego, zanim wprowadzimy mocniejsze zasady regulacyjne.

Przedstawiciele administracji rozważają też alternatywę umieszczenia obu firm w zarządzie komisarycznym ( conservatorship) , gdyż jak twierdzą upadek nawet jednej z nich miałby katastrofalne skutki dla gospodarek państw świata, a w przypadku Stanów Zjednoczonych oznaczałoby to praktyczne zamrożenie rynku nieruchomości.

Tylko w zeszłym tygodniu Freddie stracił 45%, a Fannie 30% swej wartości. Już dziś Freddie jest praktycznym bankrutem według zasad fair accounting rules, które wymagają księgowania wartości aktywów zgodnie z ich obecną rynkową wartością. Dlatego też przedstawiciele administracji prywatnie przyznają, że rozważa się nawet możliwość całkowitego przejęcia tych dwu instytucji przez państwo.

Proponowany pakiet ratunkowy będzie w praktyce oznaczał przejęcie, przez amerykańskiego podatnika, ryzyka gigantycznych strat związanych z zadłużeniem tych firm, a cała strategia administracji stanie się dokładnym zaprzeczeniem głoszonej oficjalnie globalistycznej ideologii "wolnorynkowej".

Jak długo plutokratyczni spekulanci rujnowali realną gospodarkę swymi szwindlami zyskując krocie, "święty dogmat wolnego rynku" musiał obowiązywać. Z chwilą kiedy wpadli w tarapaty interwencja państwa w "wolny rynek" (w formie dotowania ich z kieszeni podatnika) nie jest już "ideologiczną herezją", ale wymogiem chwili.

Bajeczka o cudownej "niewidzialnej ręce rynku" przestaje obowiązywać i nawet Sekretarz Paulson zaczyna mówić o nowych regulacjach rynków finansowych. Nie jest on zresztą w tym odosobniony.

Przewodniczący Komisji Finansowej Kongresu, Barney Frank stwierdził w niedawnym wywiadzie, że jesteśmy w światowym kryzysie spowodowanym nadmierną deregulacją i w związku z tym musimy przerobić "stary skrypt" na nowy.

Prezes Federal Reserve, Ben Bernanke powiedział w zeszłotygodniowym przemówieniu, że istnieje potrzeba solidniejszych zasad nadzoru banków i firm maklerskich.

Dyrektor Center for Economic Policy Studies w Hudson Institute, Irwin Stelzer uważa, że kryzys subprime spowodowany został przeświadczeniem maklerów o pozbyciu się ryzyka poprzez szybkie odsprzedanie problematycznych pożyczek postronnym inwestorom. Osoba kreująca ryzyko musi za nie odpowiadać, to jest oczywiste- twierdzi. A to z kolei wymaga całego systemu regulacji. Uważa on również, że należy znaleźć metodę powiązana pensji kierownictwa z efektami działalności ich firm.

Tego samego zdania jest Barney Frank, który dodatkowo wzywa do przemyślenia zasad globalnego wolnego rynku. Globalizacja- twierdzi- odpowiedzialna jest za powstanie dużych ilości mobilnego kapitału, który daje ogromną przewagę właścicielom nad pracownikami. Właściciele mają możność przeniesienia produkcji w inne miejsce, podczas gdy pracownicy taką opcją nie dysponują. Wony rynek przyczynił się do wzrostu bogactwa, ale zostało ono zmonopolizowane przez małą grupkę osób -konkluduje.

Wydaje się, że te trywialne prawdy powinny być zawsze w powszechnym użytku, chroniąc przed patologiami. Niestety w ideologii globalistycznej nie było dla nich miejsca.

W Polsce, uczony bełkot mesjasza "wolnego rynku", Balcerowicza, przyjmowany był zawsze przez jego apostołów głośnym aprobującym beczeniem, zagłuszającym jakiekolwiek głosy zdrowego rozsądku. Dzięki działalności "Profesora" i reszty jego gangu, zrabowano i zniszczono dorobek gospodarczy wielu pokoleń. O ile zrabowany majątek można by ewentualnie odebrać plutokracji, o tyle sam proces re-industrializacji musiałby zająć wiele dekad, bowiem w parze z materialnym zniszczeniem szła utrata know-how i kadr specjalistów.

Społecznych konsekwencji tej ideologii (pauperyzacji, degradacji, emigracji, etc.) nie da się w ogóle naprawić, a twórcy tego eksperymentu wydają się mówić: Nie ma sprawy, gramy dalej.

Ignacy Nowopolski

20.07.2008r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS