O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTĄP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button
Dwa płuca Europy - Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 

 


Dwa płuca Europy

Na progu powstania nowego państwa jakim staje się Unia Europejska, warto spojrzeć na geopolityczną mapę Europy z szerszego horyzontu i dłuższej perspektywy czasowej.

Bez wątpienia fundamenty tego czym dziś nazywamy Europą wywodzą się z cywilizacji stworzonej przez Imperium Rzymskie, grecką kulturę i zaadoptowane przez Rzymian Chrześcijaństwo. Późniejszy podział Imperium na część wschodnią i zachodnią, spowodował istotne różnice kulturowe i cywilizacyjne w Europie. Różnorodność ta nie była jednak na tyle drastyczna by można było mówić o dwu odrębnych cywilizacjach. Dopiero dalsze losy kontynentu sprawiły to, że zaczęto używać geopolitycznego pojęcia "Europa Wschodnia" i "Zachodnia". Znamiennym jest, że terminy te nie pokrywają się z kulturowymi różnicami spowodowanymi historycznymi wpływami Bizancjum i Rzymu. Polska jest tego najlepszym przykładem; należąc do obszaru kultury rzymskiej, zaliczana jest do "Europy Wschodniej". Popularny pogląd upatruje przyczyn tego zjawiska w porozbiorowej dominacji Rosji Carskiej, będącej klasycznym spadkobiercą Bizancjum. Pogląd ten nie posiada jednak odzwierciedlenia w rzeczywistości. W końcu z trzech zaborów, dwa znajdowały się w "Europie Zachodniej". Innym przykładem tej "niekonsekwencji" jest "dwupaństwowa" Monarchia Austro-Węgierska, z której jedno państwo (Austria) zaliczane jest do "Zachodu" a drugie (Węgry) do "Wschodu". Co prawda obszary "Wschodu" i "Zachodu" Europy nie są oznaczone jakąś konkretną linią demarkacyjną, ale w pojęciu krajów Europy Zachodniej tak się je potocznie definiuje. Aby móc pojąć rzeczywiste przyczyny tego nienaturalnego, przynajmniej na pierwszy rzut oka, podziału, należy przyjrzeć się procesom rozwojowym państw i społeczeństw kontynentu od upadku Imperium. Ponieważ upadek ten, w przypadku obu jego części, nastąpił w różnych momentach czasowych, skoncentrujemy się na Zachodzie, do którego kulturowo przynależy Polska.

Wczesny post-rzymski okres charakteryzował się, w stosunku do okresu imperialnego, znaczącym upadkiem, cywilizacyjnym i kulturowym. Płynne pojęcie narodu w połączeniu ze strukturami feudalnymi, powodowały chaos w zakresie politycznym kontynentu. Z chaosu tego, wyłonił się luźny twór zwany "Cesarstwem Rzymskim Narodu Niemieckiego", będący germańską próbą kontynuacji uniwersalizmu rzymskiego. Tak jak w czasach rzymskich, koncepcja konstrukcji tego tworu oparta była na podbojach. Jedynym momentem w historii omawianego okresu było panowanie cesarza Ottona, który marzył o stworzeniu autentcznej uniwersalnej nieimperialnej struktury w ówczesnej Europie. Przejawem tego dążenia, był słynny Zjazd Gnieźnieński w 1000 roku. Jednakże wraz ze śmiercią Cesarza "powróciła normalność", a wraz z nią imperialne podboje. Na szczęście, biorąc pod uwagę poziom cywilizacyjny ówczesnej Europy Zachodniej, nie były one zbyt groźne dla otoczenia. Faryzejską przykrywką tej działalności była wówczas idea nawracania pogan. Idea ta odgrywała wtedy taką rolę dla Zachodu jaką obecnie odgrywa "demokracja". Pogańskie (niedemokratyczne) narody nie miały prawa bytu, a każda, nawet największa, wobec nich zbrodnia, była uzasadniona i rozgrzeszona.

Oczywiście, ani wtedy ani teraz, nie przejmowano się nadmiernie faktami. Wbrew potocznym opiniom, słynna bitwa pod Grunwaldem nie była tylko starciem Polski z Zakonem, ale z całą Europą Zachodnią, której rycerstwo, w imię walki z "poganami", zgromadziło się pod sztandarami krzyżackimi. Fakt, że od ponad trzystu lat Polska była państwem Chrześcijańskim, nie stanowił dlań większego problemu. Prawdziwie orwellowska pogarda Zachodu dla faktów i elementarnej logiki pozostała niezmienna do dnia dzisiejszego. Po wojnie NATO w Kosowie, Unia Europejska postanowiła przyjść pokonanej Serbii z pomocą humanitarną. Ponieważ w wyniku "humanitarnych nalotów" zniszczono między innymi serbskie zasoby energetyczne, opracowany został program o wdzięcznej nazwie "paliwa za demokrację". W ramach tego programu, Unia dostarczała paliwo do tych regionów Serbii, w których w ostatnich wyborach, elektorat opowiedział się przeciwko znienawidzonemu przez Zachód Milosevičowi. Jak widać jedne i te same wybory mogą być jednocześnie "demokratyczne" i "niedemokratyczne" w zależności od tego na kogo zostaje oddany głos.

Rok 1410 był momentem zwrotnym w historii Europy. Ze względu na powstanie mocarstwowej Polski , na prawie trzysta lat zahamowana została ekspansja kolonialna Europy Zachodniej na wschód. Sfrustrowani zachodnioeuropejscy nadludzie zmuszeni byli do zadowolenia się walkami wewnętrznymi, wojnami religijnymi i truciem własnych władców. W tym okresie w Rzeczpospolitej kwitła demokracja i dobrobyt. W wielonarodowym państwie znalazły swe miejsce różne nacje i religie. Do Polski uciekali prześladowani Żydzi, Husyci, Szkoci. Zasymilowali się nawet Tatarzy, do dziś zamieszkujący wschodnie rubieże kraju. Dobrowolny akces w struktury tego prawdziwie demokratycznego mocarstwa, zgłaszały sąsiednie państwa (e.g. Inflanty), co stanowi ewenement w skali historii powszechnej.

O tym wszystkim nie można dowiedzieć się dziś z "nowoczesnych" podręczników szkolnych, bo eurolokaje zadbali o to by współczesne społeczeństwo poznało wypaczony patologiczny obraz historii Polski. Z tego też powodu współcześni Polacy wstydzą się swej historii, podczas gdy jedynie tym czym powinni się wstydzić są oni sami.

Upadek mocarstwowej Polski zbiegł się czasowo z erą kolonialną, dając tym samy pełne pole do popisów Zachodnim Europejczykom. "Wielki naród niemiecki", nie posiadający zbyt wielu kolonii zamorskich, "odbił" to sobie z nawiązką na Polsce i Polakach. Kulminacją jego wysiłków w tym kierunku była niewątpliwie II Wojna Światowa. Pozbawiony hipokryzji Hitler, mówił bez ogródek o celach i metodach ich osiągania. Wyłuszczył jasno te zasady, które zawsze stanowiły podstawy działania zarówno Niemiec jaki i reszty Zachodu. Brutalna bezwzględność w dążeniu do założonych celów, bark jakichkolwiek hamulców moralnych, prawo pięści, niedotrzymywanie zawartych umów to podstawowe elementy jego strategii.

Obecnie perfidnie obraca się kota ogonem, twierdząc, że ówczesne Niemcy były personifikacją złego Hitlera. Trudno zgodzić się z poglądem wygłoszonym przez Ojca Świętego Benedykta XVI w Oświęcimiu, że za wszystkie zbrodnie odpowiedzialna jest "grupka złych ludzi". Przyjaciel Hitlera z wczesnego okresu jego działalności, Ernst Hanfstaengl, wspomina w swych pamiętnikach, że zapytał się go o przyczyny tak wielkiego politycznego sukcesu jego retoryki. "Mówię po prostu ludziom to co chcą usłyszeć" - odparł na to Hitler. Tak więc to Hitler jest personifikacją wszelkiego odwiecznego germańskiego zła, a nie vice versa.

Tak więc podział na "Zachodnią" i "Wschodnią" Europę jest dla Zachodu niczym innym, jak semantycznym sposobem na odróżnienie "swoich" (agresorów) od "obcych" (ofiar).

Wraz z upadkiem muru berlińskiego, jak na zachodzie określa się koniec ery czerwonego socjalizmu, dyskontując tym samym rolę Solidarności w tym dziele; pojawiło się zapotrzebowanie na nowy paradygmat. Agnostyczni niebiescy socjaliści, zaproponowali koncept consensus bonorum omnium, czyli swoistego porozumienia ludzi dobrej woli różnych nacji w celu zapewnienia pokoju i wszelakiej szczęśliwości na kontynencie europejskim. Duchowi przywódcy uznali ten moment za odpowiedni do rozpoczęcia re-chrystianizacji Europy, podłączając oba rozdzielone dotychczas "płuca" do Jej organizmu. Pomimo diametralnie przeciwstawnych ideologii wyznawanych przez obie wspomniane grupy, na poziomie taktycznym istniała między nimi zgodność. Agnostycy skonstruowali system wysysający z "wschodniego płuca" wszelkie zasoby, nie wyłączając demograficznych i napędzając dzięki temu koniunkturę gospodarczą na Zachodzie. Masowa emigracja pozbawionych warsztatów pracy i podstawowych środków do życia Wschodnich Europejczyków, zmniejszała dodatkowo problemy demograficzne Zachodu, w sytuacji gdy asymilacja masy emigrantów spoza Europy okazała się całkowitym fiaskiem. Międzynarodówka plutokratyczna, dostała to o co zawsze jej chodzi, czyli dobra materialne zrabowane na Wschodzie. Duchowi przywódcy liczyli natomiast na to, że masy emigrantów ze Wschodu skatalizują proces powrotu Zachodu do Chrześcijaństwa. Struktury Unii Europejskiej miały dodatkowo zapewnić trwały pokój w Europie.

W takiej sytuacji, wydawało się że sukces był gwarantowany. Problemy jak zwykle tkwiły jednak w drobiazgach. Ten swoisty wschodni rezerwuar dóbr materialnych, duchowych i demograficznych, okazał się znacznie płytszy niż zakładano. Likwidacja wschodniego przemysłu przy równoczesnym otwarciu jego rynków przyniósł co prawda kilka milionów miejsc pracy na Zachodzie i kilkunastoletnią koniunkturę, ale zasoby ekonomiczne i demograficzne Wschodu już są na wyczerpaniu, nie rokując dobrze na przyszłość. Praktycznie wszystko co ma jakąś wartość materialną (za wyjątkiem gruntów i nieruchomości) jest już własnością plutokracji, wszyscy zdatni do emigracji już wyemigrowali. Rezerwuar jest już pusty.

Nie lepiej przedstawia się sprawa w sferze duchowej. Co prawda agencje towarzyskie Europy Zachodniej zaroiły się masą atrakcyjnych "polskich pań", ale proceder tam uprawiany trudno jest nazwać "Chrześcijańską miłością"- no przynajmniej na obecnym etapie rozwoju. Rozmnożyły się w europie polskie ośrodki duszpasterskie, ale nie wydaje się by miały one większy wpływ na sytuację duchową. Z własnej autopsji wiem, że exemplum na terenie południowej Kalifornii , do trzech istniejących tam ośrodków polskich uczęszcza regularnie około trzech tycięcy polskich emigrantów na ogólną liczbę trzystu tysięcy. Stanowi to więc zaledwie 1% całości, a na dodatek nie zawsze uczestnictwo to powodowane jest potrzebami duchowymi. Trudno przypuszczać by sytuacja w Europie była od tej amerykańskiej diametralnie różna. Tak więc wszystko wskazuje na to, że w dziedzinie duchowej cała para poszła w gwizdek.

W międzyczasie, wiodąca potęga Zachodu, jaką są Stany Zjednoczone, uwikłała się w bezsensowne wyniszczające wojny, rozpasaną konsumpcje na kredyt, i gigantyczne finansowe szwindle. Procedery te mogła ona bezkarnie uprawiać ze względu na posiadanie jedynej rezerwowej waluty współczesnego Świata jakim jest dolar. Długotrwała bezkarność wzmagała tylko to rozpasanie, prowadzone pod dyktando coraz bardziej bezczelnych plutokratów. Ostatnie osiem lat wybryków obłąkanej neokonserwatywnej administracji Busha, okazało się jednak kroplą przepełniającą czarę. Imperium rozsypuje się na naszych oczach w tempie, którego nie przewidywali nawet najbardziej krytyczni obserwatorzy. Wszystko wskazuje na to, że Plutokracja zdając sobie sprawę z sytuacji, na gwałt "wije sobie nowe gniazdko", w postaci kolejnej Wieży Babel - Unii Europejskiej.

W kontekście dramatycznego ekonomicznego załamania się amerykańskiego giganta, wątpliwą wydaje się jednak możliwość minimalizacji, w obszarze Euro, turbulencji wywołanych tą sytuacją. Przed Unią rysują się więc poważne niebezpieczeństwa ekonomiczne, a co za tym idzie i niepokoje społeczne. Szaleńcza polityka zagraniczna i etniczna, ukoronowana "narodzinami nowego narodu"- Kosowian, wprowadziła już na trwały kolizyjny kurs, UE i Serbię. W planowanych na maj wyborach, ten mały Naród prawie na pewno powie Unii NIE, głosując na "ksenofobów" i "skrajnych nacjonalistów". Pomimo ogromnej dysproporcji występującej pomiędzy tymi dwoma adwersarzami, na korzyść Serbów przemawia zarówno ich "twardość', jaki i istotny fakt, że nie mają oni już nic do stracenia. Serbski przykład może zainspirować inne narody tego regionu, tym bardziej, że w miarę upływu czasu, coraz bardziej ewidentna będzie prawda o negatywnym bilansie przynależności do UE. Turbulencje wewnętrzne w połączeniu z presją Islamu rozzuchwalonego przykładem Kosowa, spowodować może chaos nie do opanowania, niweczący jeszcze jeden unijny mit, jakoby wspólnota ta gwarantowała Europie stabilizację.

Nie powinno to nikogo zaskakiwać, biorąc pod uwagę to, jak absurdalnym był pomysł architektów nowej Europy, by zapewnić jej spokój poprzez dobrowolne ofiarowanie Niemcom tego o co stoczyli dwie przegrane przez siebie Wojny Światowe. Tak rozumując, równie dobrze można by zniwelować potencjał gangsterskich napadów, poprzez pozostawienie szeroko otwartych drzwi do bankowych sejfów.

Także założenie, że "gorsze" narody Wschodniej Europy dadzą się unicestwić bez słowa sprzeciwu dla benefitu Europy Zachodniej, jest nieco na wyrost. Być może jest on uzasadniony w przypadku Polaków, którzy utracili w okresie II Wojny Światowej i PRLu wartościowszą część swego społeczeństwa, ale nie można tego uogólniać na wszystkie narody regionu.

Tak więc na euroatlantyckim horyzoncie gromadzą się czarne chmury. Trudno przewidzieć rezultat zbliżającej się nawałnicy, tym bardziej, że nie wiadomo czy rządząca tym obszarem międzynarodówka plutokratyczna, ma jeszcze jakieś atuty w rękawie, czy też gubi się w sytuacji która ją przerasta.

Bez względu na to jak potoczą się losy kontynentu, sprawą podstawową dla narodów Europy Wschodniej jest uświadomienie sobie, że ich naturalnymi wrogami są nie tylko Muzułmanie i azjatycka Rosja, ale również Zachód stanowiący narzędzie działania światowej plutokracji.

Ignacy Nowopolski

28.03.2008r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS