Polskie wojny - Mirosław Rymar

 

 

 

 

 

 

 

 

Polskie wojny

Pierwsza tura wyborów prezydenckich nie przyniosła rozstrzygnięcia. W zależności od "odchylenia ideowego" media podawały na gorąco zwycięstwo Komorowskiego od 0.8% do niemal 6% nad Kaczyńskim. Ostatnie wyniki, podane przez PKW z 94,3% obwodów to 41,22% dla Komorowskiego i 36,74% dla Kaczyńskiego. Czeka nas zatem druga tura za kilkanaście dni. Dni wypełnionych.... No właśnie, czym będą wypełnione. Ciekaw jestem co zademonstrują i czym postarają się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę kandydat do "żyrandolacji" (od koronacji) i kandydat do prezydentury.

Dwa skrajnie różne wojenne zawołania świetnie chrakteryzują tą kampanię bez kampanii. Wajda grzmiał i straszył wojną domową, a Kaczyński uspokajał wzywając do zakończenia wojny polsko-polskiej. Ze strony "jasnogrodu" surmy bojowe i kolumbryny, a od "ciemnogrodu" spokój i "michałowe wyciszenie". "Wielki reżyser", analityk polskich zachowań o wojnach niech się lepiej wypowiada obrazem, bo to jego język, jego ugór. Słowo niech zostawi słowa znawcom. A wojnę? - wogóle niech sobie daruje, bo a nuż znowu rzuci "lotne" szwadrony Kaczyńskiego z szablami na zakute łby Polszewików schowane w czołgach sił sprzymierzonych ze wschodu i z zachodu, razem wziętych, europejskich.

Wesoły staruszek, co mu "wszystko z racji wieku wolno" - tu nasuwa się watpliwość, bo owszem wolno, ale czy wiek nie narzuca ograniczeń co do możliwości? - wespół z popularyzatorem "protezy męskości" (swojej?) i łbów świńskich miast golonki pod małpkę, to uzupełnienie obrazu europejskiego w swym globalnym wymiarze "saloonu" klasy Q. Czas przestać ubliżać Salonom.

Wszystkie zabiegi socjotechniczne, manipulacje sondażowni, sterowane rozwydżenie młodzieży i nie tylko wraz z medialnym wypłukiwaniem resztek zasad i rozumu dały tak mizerne skutki, że aż strach myśleć do czego gotowi się posunąć michnikoidalni w drugiej turze, żeby zapewnić ciągłość linii wytyczonej przez "ludzi honoru" w Magdalence i ich agentów na "nocnej zmianie".

Miejmy nadzieję... - ciśnie się na klawiaturę, ale nie. Nie nadzieja, a tylko zdecydowana praca "do utraty tchu" w okresie dzielącym nas od drugiej tury może odsunąć "chłopców z nie naszego podwórka" od władzy totalnej. Powtórka z wyborów zwycięskich dla śp. Lecha Kaczyńskiego jest możliwa tylko przy pełnym zaangażowaniu wyborców Jarosława Kaczyńskiego w realizacji akcji Ruchu Rodaków "Weź z sobą 9-ciu" . Nie oglądajmy się na komitety, na spoty, na media. Zachowajmy się jak wolni obywatele, świadomi swojej roli i możliwości jakie daje nam akt wyborczy.

Dokonajmy wyboru między Polską, a Komorowskim!

Ludzi którzy w czasie pokoju kierują się uczuciami, zasadami patriotyzmu jest tylko niewielka część w naszym społeczeństwie. Nawiasem mówiąc aż dziw bierze, że nigdy nie spróbowano przeprowadzić na ten temat poważnych badań. To przecież szalenie ważny wyznacznik zachowań społecznych i ewentualnych kierunków działań podejmowanych przez państwo. Ogromna większość, a ta w demokracji decyduje chce mieć tzw. święty spokój i najdostatniejsze z możliwych życie. Najlepiej przy minimum własnego zaangażowania, bo to scedowali na swoich wybrańców. I tak powinno być: wybraliśmy was, to teraz przez kilka lat mamy spokojną głowę, że w kraju wszystko będzie szło zgodnie z obietnicami ku naszemu szczęściu i powodzeniu ojczyzny.

Ha! Powinno, ale nie jest i to nie tylko w Polsce. Podobne standardy to norma wielozłodziejska w całym świecie, o czym nie chcą wiedzieć wyrobnicy pióra bez względu na wykształcenie. Dla nich wszystko co poza granicami Polski to wzór i obiekt westchnień. Peweksowska mentalność! A to bzdura powielana bezmyślnie przez pożytecznych idotów dla idiotów kształtowanych na potrzeby "mięsa wyborczego". I jedni i drudzy są wszak pożyteczni z punktu widzenia władzy i na tym ich pożyteczność się kończy.

Ta patriotycznie nastawiona część społeczeństwa jest dodatkowo rozproszona po różnych partiach prawicowo-centrowych, co zwiększa zamęt i trudność w precyzyjnym określeniu pryncypiów ważnych politycznie dla niej i dla dokonywanych wyborów. Tu słowo wyjaśnienia. Lewizny nie uważam za możliwą do takich "zboczeń" jak patriotyzm z racji jej programowo-ideowych dążeń do internacjonalizmu, czyli ponadnarodowej dewiacji.

Myślenie propaństwowe, patriotyczne niestety cechuje też tylko część klasy politycznej, bo ona podobnie jak całe społeczeństwo jest jego odzwierciedleniem. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Większość polityków jest - jak większość społeczeństwa - zainteresowana świętym spokojem w zapewnianiu sobie najdostatniejszego z możliwych standardów życia, a nie mżonkami o patriotyzmie czy roli mężów stanu. Warto o tym pamiętać ilekroć myśli się o podstawowym akcie demokratycznym jakim powinny być wybory. Komu przekażemy władzę nad nami - luuudzie przekazujecie im władzę nad sobą! -. a kogo wyślemy "kury szczać prowadzać". Czy może być poważniejsza decyzja?

Na wstępie odniosłem się do głoszonej przez Wajdę "wojny domowej", a teraz pozwolę sobie niezgodzić się z określeniem naszego kandydata: "wojna polsko-polska". Ale wcześniej jeszcze jedna uwaga. "Wielki mistrzu" nawet to, co za powojenną wojnę domową miałoby uchodzić, w rzeczy samej nią nie było, bo to była wojna polsko-bolszewicka. Zapewne większość z nas rozumie co kryje się za sformułowaniem użytym przez JK i jakie zachowania miał on na myśli mówiąc o wojnie polsko-polskiej. Cały ten miałki jazgot, tą "dyplomację na kutasy" i elitarność samozwańców, kiszczakowych mianowańców. Rozumiemy empatię i ciężar bycia "kandydatem z wyrokiem" nie wykonanym, a czy będącym w zawieszeniu to życie pokaże. Rozumiemy też prawa jakimi rządzi się polityka. Jednak wszelkie chwyty i środki użyte w celu zrealizowania podstawowej racji bytu partii politycznych i polityków - zdobycie władzy - muszą uwzględniać cały wachlarz zasad nienaruszalnych. I dlatego, że tylko ten kandydat daje nadzieję ich przestrzegania ma nasz głos.

Jestem w stanie przyjąć to stwierdzenie o wojnie polsko-polskiej jedynie jako bardzo nieprecyzyjną formę, usiłowanie zdefiniowania - z pozycji człowieka unikającego konfliktu - sytuacji jaką wytworzyli politycy. Oni i tylko oni wespół z usłużnymi dla strony komorowskiej mediami.

Panie Jarosławie wojny polsko-polskiej nie ma i nigdy nie było. Polacy nigdy o Polskę z Polakami nie walczyli. Zawsze walczyli o Polskę z jej wrogami, niejednokrotnie z wewnętrznymi. To oni są najniebezpieczniejsi w tej wojnie ostatniej, dwudziestoleniej z okładem. I tutaj diagnoza jest zgodna, ale połowicznie, bo wojna jest, ale nie polsko-polska tylko jak zawsze polsko-obca. Jeżeli zatem taka jest ta wojna, to jej zakończnie staje się czymś więcej niż tylko wyciągnięciem ręki do zgody i złagodzeniem tonacji swarów. To nie może być tak, jak z tą oszukaną przy stole z kantami rewolucją - wojna bez wojny. Musi być zwycięzca i pokonany, bezwarunkowa kapitulacja, albo traktat pokojowy obwarowany wieloma szczegółowymi zapisami. Chcę wierzyć, że to JK może zakończyć tę wojnę prawdziwą, a nie tylko polityczno-medialną. Wojnę Polski z jej konformistyczno-oligarchicznym establiszmentem o mentalności wasali, dworaków, niewolników i donosicieli.

To nie są wybory między Poska taką, a taką. Polska jest jedna, a wybieramy między nią a Komorowskim. Między usiłowaniem zachowania niezależności, a gotowością do podległości, odwagą, a tchórzostwem.

Między sternikiem, a sterem, wreszcie!

***

Scenka:
Saloon "u Magdalenki" wspomnianej klasy Qmać - myśleć, albo kląć, co kto woli.
Oni wolą to drugie. Prawda małej rasy koniku, perło w żerandolu?

Patrzę.
- Wchodzi.
- Ślizga się na wymiocinach "palących kota" i koniecznie "pięć piw POprosił".
Za szynkwasem? - michnikoidalny, a i wokół tacyż sami. Saloon.

Mirosław Rymar

21.06.2010r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet