Komu potrzebne świadczenie za Polską?- Mirosław Rymar


 

 

 

 

 

 

 


Komu potrzebne świadczenie za Polską?

Nocne Polaków rozmowy nie ustały wraz z wyjazdem z kraju, bynajmniej.
I nie ma tu znaczenia pytanie: dla ilu? Właściwszym wydaje się pytanie dla kogo polskie tematy ciągle są na tyle ważne, by nie odkładać ich do lamusa, by nie usiłować wdeptać ich w przeszłość.
By nie usiłować, a zatem...?
Chodzi o tych spośród nas, którzy żyjąc z daleka od Polski zupełnie dobrze funkcjonują w nowym otoczeniu, realizują się, są zadowoleni z dokonanych wyborów, a jednak - jak stwierdził niegdyś mój dobry znajomy - "... można było nic nie robić, ale pozostając, samą swą obecnością świadczyłoby się za Polską...". Takich ludzi z potrzebą świadczenia za Polską zapewne jest całkiem spora grupa wśród milionów polskich emigrantów. Ludzi których świadomość wykracza poza szelest mamony, a poziom moralny i intelektualny daje żywić nadzieję na znalezienie punktów zbieżnych w celu robienia wspólnie rzeczy z sensem.

Są sprawy, których nikt za nas nie załatwi, bo tylko my jesteśmy nimi zainteresowani i gotowi zawalczyć. Parę osób na świecie od lat toczy bój z władzami Polski o tzw. "pułapkę paszportową".
Nie będę tu przytaczał argumentów stron sporu, ani opisywał samej "pułapki". Dla mnie istotne jest zaangażowanie i efektywność działań podjętych przez nieliczną i co nie jest bez znaczenia niezorganizowaną formalnie grupę osób. Przez pewien czas starałem się uczestniczyć w tych działaniach, co pozwoliło mi nie tylko wyrazić swoje w tej sprawie stanowisko, ale również zgromadzić całkiem spore archiwum korespondencji tak z zaangażowanymi w "pułapkę" przestawicielami polskiej emigracji jak i decydentów. Zarówno tych z kraju jak i tych co to "wszystkie problemy w mig rozwiążą" ze Zjednoczonej Europy. To było cenne doświadczenie.

Czas na krótką analizę powyższego pod kątem zaangażowania i efektywności.
Jest temat, problem na tyle poważny, że znalazły się osoby chętne poświęcić bardzo wiele czasu na jego nagłośnienie i podjęcie próby rozwiązania paszportowej bzdury. Zatem aktywność pobudzić może jedynie temat ważny. Osoby te - same pozostając poza strukturami organizacyjnymi - podejmując temat paszportów wyręczyły wręcz istniejące gremia przedstawicielskie polonii. Ich działania spowodowały sprzeciw Rady Naczelnej Polonii Australii i Nowej Zelandii, która opowiedziała się przeciw istniejącym rozwiązaniom prawnym dotyczącym paszportów i zrzekania się obywatelstwa. Dzięki temu nie można już sprawy pozamiatać pod dywan. O "pułapce" się mówi.
Czy jest to wystarczający efekt paru lat pracy? Nie jest, a więc co dalej?
I tutaj nasze drogi zaczęły biec już nie całkiem razem. Nadal uważam za konieczne doprowadzenie zmian w prawie polskim do satysfakcjonującego końca.
Jakich zmian? O tym za chwilę.
Pojawiło się przekonanie, że Unia nauczy rozumu waaadze polskie i będą musiały......
Albo, że będziemy się sądzić w Strasburgu.
Osobiście wątpię, aby te waaadze można było nauczyć czegoś czego jej brak. Sądy zaś pozostawiam wytrwałym i zdecydowanym dochodzić swego w labiryntach paragrafów.
Nie podoba mi się uciekanie do innych, by robili za nas, u nas porządki. To już przerabialiśmy. Niskie to i bez wiary, a równocześnie woda na młyn tych co to "kochają" Polaków. Nader często słyszało się i nadal słychać, żeśmy warchoły i zakała Europy.
Warchołów wśród nas zapewne nie brak, ale i inni w tej mierze mają niezłe osiągnięcia.
Dlatego tak jak już wyżej powiedziałem: czego my nie załatwimy, tego nikt za nas nie zrobi!
A już napewno nie dla nas, Polaków.

I teraz pora na wyjaśnienie mojego stanowiska.
Otóż, niewątpliwie potrzeba zmian w prawie polskim. Tego dokonać może tylko ustawodawca polski, ale on nie ma woli politycznej. Trzeba więc wywrzeć zdecydowany nacisk, aby zmian dokonano.
Dotąd pewnie się zgadzamy.
Różnica polega na tym, że - moim zdaniem - zmiany muszą wybiegać dużo dalej poza sprawę "pułapki paszportowej" i wszelkie zmiany dotyczące tylko Polonii.
Uważam, że Polonia ma wszelkie dane, by pomóc Rodakom w kraju dokonywać zmian na miarę potrzeb obecnych czasów. Polonia potrzebuje poważnego i silnego sojusznika. Takim sojusznikem może być tylko i wyłącznie podobnie myślący rodak w kraju. Są mechanizmy demokratyczne, którym nie może się oprzeć nawet tak zwyrodniały system sprawowania rządów jak obecnie istniejący w Polsce.

Zdegenerowany układ z Mandalenki czas zastąpić innym.
Układem Polonia - Polska - Polonia, który odkłamie wzajemne stosunki i stworzy warunki dla nowego rozdania z pominięciem graczy z asem w rękawie.

A póki co cieszy bardzo, że są ludzie którzy chcą razem z nami, Polakmi - mieszkańcami świata porozumieć się i wspólnie działać. To z nimi nam po drodze, a nie z władzami, które wiele robiły i nadal robią, by nasze istnienie sprowadzić do okazjonalnych kongresów i pogłębiania przekonania o folklorystyczno-ciekawostkowym charakterze polskiej diaspory. To ci ludzie tworzą Ruch Rodaków.

Uśpienie aktywności politycznej polskiej emigracji było i jest marzeniem rządzących, a Ruch Rodaków chce zamienić te marzenia w nightmare.
Komu zatem potrzebne jest świadczenie za Polską?
Tym wszystkim, którym nie jest obojętne co im się śni.

Mirosław Rymar

RODAKpress
12. 09. 2004r.

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet