Warszawska policja jest bezradna - Łukasz Kołak


 

 

 

 

 

 

 



Warszawska policja jest bezradna

W Bogatyni mamy kolejną odsłonę "małej apokalipsy" a w stolicy podpite i bezwstydne bydło ciągle przeszkadza ludziom modlić się pod smoleńskim krzyżem. Jak twierdzą media "policja jest bezradna". No cóż, podpity tłum debili stanowi dla warszawskiej policji problem nie do rozwiązania. Osobiście doradziłbym warszawskim policjantom aby zwrócili się o pomoc do policji gdyńskiej. Ta wiedziałaby co robić. Kiedy w 2003 r. przed wiekopomnym referendum w sprawie przystąpienia Polski do Związku Socjalistycznych Republik Europejskich, dwóch studentów dokonywało w "mieście z morza i marzeń" obrzydliwego łamania prawa III Rzeczpospolitej, w postaci przyklejenia kilku naklejek o treści antyunijnej na wiatę przystankową (imiona i nazwiska znane autorowi), gdyńska policja przygotowała się solidnie. Przeciwko owym dwóm studentom zorganizowano obławę jakiej nie powstydziłby się, w latach okupacji, sam Hans Frank, albo inny Albert Forster. Policjantów i radiowozów pojawiło się wtedy w centrum Gdyni tyle, jakby samego "Bujaka aresztowali, albo kogoś ważniejszego". Jeden z wrogów porządku prawnego III RP, schwytany podczas obławy, spędził poranek na komisariacie, gdzie był przesłuchiwany. Następnie sprawa, na wniosek policji, trafiła do sądu grodzkiego, który z kolei "uraczył" młodego terrorystę wyrokiem nakazowym, wydanym bez obecności tegoż terrorysty na rozprawie.

Tyle opowieści styropianowych, ale jak widać policja i sądy potrafią sobie radzić z osobami niebezpiecznymi dla porządku publicznego. I to całkiem sprawnie. Ale nie w Warszawie. Tam "policja jest bezradna". Nic dziwnego zatem, że tyle szumowin do stolicy zjeżdża, aby w tych dniach bezkarnie szydzić z symbolu męki pańskiej, który jest święty dla milionów chrześcijan na całym świecie.

Właściwie to bezradność warszawskiej policji jest już tradycją. Kiedy rok temu neozomowcy z prywatnej firmy starego ubeka, zwanej dla niepoznaki "firmą ochroniarską", bili i gazowali warszawskich kupców z KDT, policja także stała bezradnie i nie broniła obywateli przed sprywatyzowanym ZOMO.

Kiedy w Bogatyni ludzie walczą z morderczym żywiołem, podpite (naćpane) towarzystwo w stolicy dokonuje rytualnego bluźnierstwa. Gdybym to ja stał na czele "bezradnej" policji wiedziałbym co z tym tałatajstwem zrobić. Zebrać do kupy, zapakować w wagony i.do Bogatyni sypać wały! Powiecie, że jestem wrogiem wolności? Ajatollahem? Że chcę iranizacji Polski? Nie, nic z tych rzeczy! Jestem bardzo liberalny jeśli chodzi o kulturę. Jako prezydent Warszawy bez mrugnięcia okiem zezwoliłbym na happening polegający na tym, że ludzie przynoszą zdjęcia matek i ojców tych, którzy obrzucają bluzgami ludzi pod krzyżem i bluźnią przeciw samemu krzyżowi, a następnie publicznie oddają na zdjęcia, owych matek i ojców, mocz i kał. Prawda, że wyszukane!? Cóż za dowcip! Sam Palikot by na to nie wpadł! A ja jak najbardziej poparłbym taki performance. Nawet sam odlałbym się na takie fotografie.

Skoro już przy pani płezydent Wałszawy jesteśmy, to jej urzędnicy nie ułatwią policji wykonywania obowiązków. Bo oto wałszawski magistłat wydał zezwolenie na kolejną antykrzyżową hucpę jakiegoś kolesia, który fotografuje się w sieci z karabinem na wodę i w berecie. Policja znowu będzie mogła wykazać się "bezradnością" a pani Waltz zebrać punkty u wszelkiej maści lewaków i degeneratów, co przed wyborami samorządowymi jest ważne. Jedno mnie tylko poważnie zastanawia. W latach 90. pani Waltzowa twierdziła, że ma dobre kontakty z Duchem Św. Druga Osoba Boska miała ją nawet nawiedzać czy jakoś tak. Ale ja poważnie zastanawiam się co a właściwie kto nawiedzał wtedy i być może dzisiaj panią Waltz

Łukasz Kołak
Blog autora

09.08.2010r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet