Dwa portrety królewicza Władysława Wazy - Zygmunt Jasłowski  
 


Wizerunki Polaków XVI i XVII wieku
Dwa portrety królewicza Władysława Wazy

Władcy polscy posiadali bardzo bogate kolekcje malarstwa w swoich zbiorach. Nie powinien nikogo dziwić fakt, że kiedy po śmierci Petera Paula Rubensa urządzano wyprzedaż jego płócien, obecni na tej aukcji Polacy dali się ubiec tylko Hiszpanom. W kontraście, skromność dzisiejszch kolekcji zachodniego malarstwa w zbiorach polskich złożyć należy na karb klęsk wieku XVIII, ale także dużo wcześniejszych grabierzy szwedzkich okresu potopu. Wśród namiętnych kolekcjonerów malarstwa i patronów teatru, ponoć najlepszego w ówczesnej Europie, wyrożniał się król Władysław IV, którego pragnę tu zaprezentować tylko jako królewskie dziecko. Dzieci były i są nadzieją Rzeczpospolitej. Jak widać na tym konkretnym przykładzie zadbać jeno musimy by właściwych otrzymali nauczycieli.


Marcin Kober, Królewicz Władysław Waza w roku 1596

Radość z narodzin następcy tronu była olbrzymia. Piękny chłopiec urodził się 9 czerwca 1595 roku w pałacu królewskim w Łobzowie, był pierwszym potomkiem króla Zygmunta III z linii męskiej i jedynym z pięciu, który dożył wieku dorosłego. Był cudownym dzieckiem, nadzieją polskiej monarchii, ulubieńcem polskiej szlachty. Portret królewicza Władyslawa Wazy autorstwa Marcina Kobera z roku 1596 służy właśnie takiemu celowi - pokazuje rocznego następcę tronu w pełnej gali; młodziutki blondowłosy chłopczyk o ciemnych oczach, odziany w powłóczysty, czerwono-złoty strój z białym wachlarzowym kołnierzem, demonstruje niespotykaną wprost na tak młody wiek koordynację postawy, spojrzenia oraz ułożenia rąk, które wyrażać mają dostojeństwo majestatu. Niewątpliwie mamy tu do czynienia z upozowanym wizerunkiem młodego królewicza, mieści się on jednak doskonale w konwencji europejskiego malarstwa portretowego z przełomu końca XVI wieku i początku wieku XVII. Podobnie przedstawiali władców i ludzi możnych Frans Hals, Isaac Oliver, Diego Velazquez czy Daniel Mytens.

Pochodzący z Wrocławia Kober był w środowisku malarskim Rzeczpospolitej postacią bardzo ważną, gdyż przed nim sztuka samodzielnego portretu była przez malarzy lokalnych traktowana po macoszemu. Kober przywiózł ze Śląska wyuczone metodą rzemieślniczą (był malarzem cechowym, czeladnikiem) malarstwo potretowe, które posiadało dość wyraźne piętno malarskiego środowiska praskiego. Swe umiejętności Kober spożytkował jako malarz nadworny króla Stefana Batorego, a po śmierci króla, pracował na dworze cesarza Rudolfa II w Pradze, a także na dworze arcyksięcia Ferdynanda w Grazu, by zakończyć swą karierę malując członków dynastii Waza. Jego sztuka wyrosła z renesansu plasuje się gdzieś pomiędzy manieryzmem i barokiem.

Następnym ewenementem polskiego baroku stanie się portret trumienny. Jak widać na przykładzie biografii Kobera, ani Rzeczpospolita, ani jej królewski dwór nie należały to jakiejś nieznanej i tajemniczej peryferii Europy, jak to często Polska bywa, zresztą całkiem niesłusznie, przedstawiana. Wręcz przeciwnie - dynastie polskie były spokrewnione ze wszystkimi niemal dworami Europy. Sam Władysław był pierwszym synem Zygmunta III Wazy, Jagiellona po kądzieli, oraz jego pierwszej żony Anny Habsburżanki. Przypomnijmy, że babką Władysława była Katarzyna Jagiellonka (1526-1583), a matką chrzestną cioteczna babka, królowa Anna Jagiellonka (1523-1596), żona Stefana Batorego. Obie były siostrami Zygmunta Augusta, ostatniego z rodu Jagiellonów po mieczu. Dziadkiem po mieczu był Jan Waza, królewicz fiński, król Szwedów, Gotów i Wandalów. Ojciec królewicza, Zygmunt III Waza, był wladcą ultra-katolickim, stąd też jego ścisłe związki rodzinne ze znienawidzonymi w Polsce Habsburgami. Najbardziej zastanawiające jest to, że Zygmunt musiał pokonać jako kontr-kandydata do tronu polskiego samego Maximiliana Habsburga, a potem o dziwo skumał się z Habsburgami; przecież druga żona króla, Konstancja rownież była Habsburżanką. Kiedy w lipcu roku 1599 sejm w Sztokholmie zdetronizował Zygmunta III, to na następce tronu powołano zaledwie wtedy czteroletniego królewicza Władysława. Po tej uchwale sejmowej Szwedzi postawili Polakom ultimatum, że królewicz w przeciągu sześciu miesięcy ma opuścić Polskę, przybyć na dwór szwedzki, gdzie miał być wychowany w wierze luterańskiej. Naturalnie Zygmunt III na tak postawione warunki nie przystał. Niezmiennie tytułował się królem Szwedów, Gotów i Wandalów, i nie zamierzał też rezygnować z podboju heretyckiej Skandynawii dla Kościoła Rzymskego. Po klęsce wyprawy przez Bałtyk rozwścieczony król posłał pod topór czterech szwedzkich arystokratów z Erykiem Sparre na czele, pomimo przyrzeczenia, że po przegranej bitwie odeśle ich do Szwecji.

Młodość następcy tronu upływała w cieniu walk z protestantami i heretykami, dziś już wiemy po tym jak wyszła na jaw determinacja obu wspomnianych różnowierców w niszczeniu katolickiej wiary, że były to działania słuszne, choć nie zawsze należycie zorganizowane i przeprowadzone do końca. Nie tylko Szwedzi, ale rownież Rosjanie pragnęli mieć na swoim tronie rzutkiego i przystojnego polskiego królewicza, ale niestety tu na drodze stanął sam król, który częsciowo przez obawę utracenia jedynaka w na poły barbarzyńskim, schzimatyckim kraju, a częściowo przez swoje własne ambicje, zaprzepaścił szansę trwałego związania Rosji z Polską. W ten sposób popierana przez Rzym eskapada pozyskania Rosji dla katolicyzmu została zmarnowana na zawsze. Władysław pozostał carem przez trzy lata, od roku 1610 do roku, 1613, potem Rosjanie stracili cieprpliwość i wybrali własnego kandydata - Wasyla Szujskiego.


Nieznany malarz polski, Królewicz Władysław w roku 1605

Na drugim portrecie, autorstwa nieznanego malarza polskiego, królewicz Władysław ma lat zaledwie 10, ale swym wzrostem i postawą wygląda na lat 15. Jest to wysoki, w dalszym ciągu blondowłosy chłopak ubrany w srebrno-złoty strój z delikatnym ornamentem, pantalony oraz wiązane buty. Na strój wierzchni składa się srebrno-czarna peleryna oraz kapelusz spoczywający na stole przykrytym purpurowym obrusem. Władysław trzyma w lewej ręce szablę. Poddani królewscy uwielbiali wprost królewicza; kiedykolwiek pojawiał się w miejscu publicznym był witany entuzjastycznie. W kraju, gdzie królowie byli wybierani w wolnych elekcjach popularność królewicza Władysława była czymś rzadkim. Szlachta widziała w nim pięknego króla, kontynuatora wielkości dynastii jagiellońskiej. A właśnie takie portreciki królewicza z szabelką cieszyły sią szczególną popularnością wśrod szlachty i magnaterii. Goście zagraniczni też tylko mieli pozytywne rzeczy do powiedzenia o Władysławie:
Poseł króla hiszpańskiego na dwór warszawski, Abraham de Dohna pisał o nim:
Jest to wielkich nadziei młodzieniec, wyposażony we wszystkie dary natury, postawny, o wysokim czole, jasnej płci, wielkiego, łaskawego i przystępnego ducha. Włada doskonale 4 językami: polskim, niemieckim, włoskim i łacińskim. Poczynił znaczne postępy w naukach humanistycznych, teraz przyswaja sobie prawo. Świetny to jeździec, zapalony żołnierz. Stąd też cieszy się miłością Polaków, a Rosjanie chcą go pozyskać. (...) wydaje się też, że odznacza się roztropnością niezwykłą w tych latach.

Łezka się kręci w oku na taki oto opis pochodzący z Życiorysów Panujących w Polsce: "Odważny, uprzejmy, hojny, a do tego przywiązany do mowy, stroju i zwyczajów ojczystych, kochanym był od narodu - po śmierci ojca, jednomyślnie obrany został królem polskim pod Wolą d. 13 listopada 1632 r. - W roku następnym, dnia 6 lutego, uroczystą odbył koronacyą w Krakowie.

Zygmunt Jasłowski

Przypisy

1. Władysław Czapliński: Władysław IV i jego czasy. Warszawa: PW "Wiedza Powszechna", 1976, s. 30.
2. Życiorysy Panujących w Polsce, wydane nakładem Zakładu Artystycznego A. Dzwonkowskiego i Spółka, 1861. w Warszawie, ul. Miodowa No. 482 (4)., s. 100.

03.05.2013r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet