Za zdradę kara śmierci: Grzegorz Braun komentuje postępowanie prokuratury - ANNA TARNAWSKA  
 

Za zdradę kara śmierci: Grzegorz Braun komentuje postępowanie prokuratury

Czy będzie śledztwo dotyczące słów znanego reżysera filmów dokumentalnych Grzegorza Brauna? Warszawska prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające. Specjalnie dla "Nowego Dziennika" sprawę komentuje sam Grzegorz Braun.

Jak poinformował w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura, wszczęto postępowanie sprawdzające w kierunku przestępstwa polegającego na wzywaniu do popełnienia zbrodni, które jest zagrożone karą więzienia do lat 3. Prokuratura w pierwszej kolejności zwróci się do mediów o ewentualne nagrania ze spotkania Klubu Ronina z 10 września br.

Prokuratorzy będą też szukać świadków. Co ciekawe, choć nagranie jest w internecie od 11 września, "Gazeta Wyborcza" i TVN poinformowały o sprawie w zeszłym tygodniu, już po doniesieniach o zatrzymaniu podejrzanego o przygotowanie zamachu terrorystycznego Brunona K.

Co powiedział Grzegorz Braun? W kilkunastominutowej wypowiedzi w czasie spotkania Klubu Ronina, przedstawiając się jako "monarchista", rozprawiał się z kolejnymi przesądami trawiącymi polskie życie: demokratyzmem, etatyzmem, modernizmem i służbie obcym mocarstwom.

Najbardziej drażliwe wypowiedzi znalazły się we fragmencie poświęconym "pacyfizmowi".

"Ja mam wrażenie, że tutaj kule powinny świstać, a jest jakiś kabaret, są jakieś żarty. Kule powinny świstać. To jest kolejny przesąd polskiej inteligencji ta wiara w pacyfizm. Wiara, że tu można cokolwiek załatwić, jak nie zostaną wyprawieni na tamten świat w sposób nagły, drastyczny i nieprzyjemny. powiedzmy wziąłbym tak z tuzin redaktorów 'Gazety Wyborczej' i ze dwa tuziny drugiej gwiazdy śmierci mediów centralnych - TVN.

Nie wspominam o etatowych zdrajcach i sprzedawczykach ze starego reżimu, którzy przeszli ze starego reżimu suchą stopą. Jeśli się nie rozstrzela co dziesiątego, to znaczy: hulaj, dusza, piekła nie ma. Skoro nie jest karana karą główną zdrada państwa, jeżeli nie karze się śmiercią za zdradę, to co? Skoro nie jest karana karą główną zdrada państwa, to jest popyt, rynek na zdradę i zaprzaństwo" - tak brzmiał inkryminowany fragment wypowiedzi Brauna.

Oto jak w rozmowie z "Nowym Dziennikiem" mówił o sprawie sam zainteresowany.

Czy potwierdza pan swoje słowa m.in. o tym, że co dziesiątego dziennikarza "Gazety Wyborczej" i TVN-u należałoby rozstrzelać?
Sądząc z rozmiarów nagonki, jaka ruszyła w ostatnich dniach, to chyba szacunek zaniżony, "co dziesiąty" - to chyba zbyt optymistyczna prognoza? [śmiech]. Jak rozumiem pani czerpie wiedzę z wiadomości redagowanych przez te dwa centra propagandy antypolskiej, więc ja panią bardzo namawiam, żeby pani nie polegała wyłącznie na informacjach selektywnie redagowanych przez oficerów frontu ideologicznego z gwiazdy śmierci z ul. Czerskiej w Warszawie i tej drugiej. I była łaskawa zapoznawać się z moimi wypowiedziami w kształcie integralnym i nie polegała na wiadomościach, których istotą jest wyjmowanie wiadomości z kontekstu po to, by odmalować mnie jako najmożliwie najczarniejszy charakter. Jestem polskim państwowcem i jako polski państwowiec wyrażam zatroskanie o stan państwa polskiego, o jego perspektywy, które rysują się bardzo marnie w sytuacji, w której zdrada stanu nie tylko nie jest karana, tak jak powinna być karana karą główną, która niestety od dłuższego czasu nie figuruje w polskich kodeksach karnych. Otóż te ośrodki propagandy antypolskiej specjalizują się w propagowaniu zdrady i zaprzaństwa jako wzorców osobowych i w związku z tym taką wyrażam myśl, że gdyby istniało prawdziwe państwo polskie, to działalność antypolska, antypaństwowa, antynarodowa tych ośrodków propagandowych byłaby przedmiotem dochodzeń i śledztw i mam nadzieję surowych wyroków.

Czyli nie podpisuje się pan pod tymi słowami, które są panu przypisywane przez "GW"?
Podpisuję się obiema rękami pod stwierdzeniem, że zdrada stanu powinna być piętnowana i karana, że zdrajcy i zaprzańcy nie powinni chodzić bezkarni po tym świecie i nie powinni cieszyć się zyskami ze swojej zdradzieckiej pracy, niezagrożeni jakąkolwiek sankcją. Jestem wielkim zwolennikiem stawiania zdrajców i zaprzańców przed sądami Rzeczypospolitej i jestem wielkim zwolennikiem przykładnego, surowego karania aktów zdrady i zaprzaństwa najwyższym wymiarem kary. Mam nadzieję, że kiedyś Polska wróci - i wówczas wymiar sprawiedliwości upomni się o tych wszystkich, którzy dziś działają na zgubę państwa polskiego, postawi ich licznie przed sądami, a niektórych - pod ścianą.

Jak ustosunkowuje się pan do faktu, że prokuratura ma zająć się zbadaniem, czy nawoływał pan do zabójstwa dziennikarzy?
Prokuratura postpeerelowska nieraz już ośmieszała się podejmując sprawy na zlecenie polityczne wydane właśnie m.in. przez te centra propagandowe, a jak się ośmieszy raz jeszcze, to dziury w niebie nie będzie. Jako państwowiec ubolewam jednak nad tym faktem, że prokuratura w Polsce nie ściga jawnych publicznych i bezczelnych zdrajców i zaprzańców. Zamierza natomiast zajmować się mną niegodnym. Ale jako zwolennik praworządności, ma się rozumieć, zjawię się na każde wezwanie prokuratury.

Czy ma pan już prawnika?
Jestem w dość regularnym kontakcie z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości w post-PRL-u. Na przykład piąty rok ciągnie się mój proces o rzekomą napaść na funkcjonariuszy policji wrocławskiej, którzy to w istocie mnie poturbowali i mnie bezprawnie zatrzymali w 2008 r., więc jedna sprawa więcej czy mniej przypuszczalnie nie zrobi większej różnicy.

Czy przyczyny tych procesów mogą tkwić w pana filmach?
To jest pytanie, na które nie mnie wypada odpowiadać. To pani musi odpowiedzieć, czy to jest przypadek, czy to jest jakaś metoda w tym szaleństwie. Mnie, chwała Bogu, mimo że całkiem sporo czasu spędziłem w ostatnich latach w różnych sądach, to od czasu do czasu udaje się jeszcze zrobić jakiś film. W ostatnich miesiącach skończyłem pracę nad dwiema częściami cyklu dokumentalnego pt. "Transformacja - od Lenina do Putina" - to są dwa nowe godzinne filmy, które, mam nadzieję, znajdą sobie jakąś drogę do publiczności. W ubiegłym tygodniu tygodnik "Gazeta Polska" dołączył do swojego kolejnego numeru mój film "Eugenika - w imię postępu", za który to film dostałem w roku 2011 nagrodę na festiwalu w Niepokalanowie, a w tym roku nagrodę Stowarzyszenia Wydawców Katolickich. Dla komisarzy frontu ideologicznego z "GWiazdy śmierci" to oczywiście skandal, że w ogóle jeszcze żyję i twórczo pracuję.

ROZMAWIAŁA: ANNA TARNAWSKA

28.11.2012r.
Nowy Dziennik

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet