RODAKpress - head
HOME - button

Batalii o prawdę historyczną nie możemy przegrać - Zenon Baranowski

 

 

 

 

 

 


Batalii o prawdę historyczną nie możemy przegrać

Z senator Dorotą Arciszewską-Mielewczyk (PiS), prezesem Powiernictwa Polskiego, rozmawia Zenon Baranowski

Mimo rezygnacji kolejnych osób z członkowstwa w radzie Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" kanclerz Angela Merkel deklaruje poparcie dla planów stworzenia w Berlinie muzeum poświęconego wysiedleniom Niemców...
- Jest to przejaw troski o elektorat oraz pełnej gotowości do spełniania wszystkich życzeń i oczekiwań Związku Wypędzonych pod przewodnictwem Eriki Steinbach, np. postulatu o poszerzeniu rady fundacji. Bundestag, a nie zarząd czy rada tej fundacji, zadecyduje o kształcie Centrum przeciwko Wypędzeniom, co oznacza, że sprawa zostanie poddana pod dyskusję parlamentarzystów, którym zależy na głosach wyborców, a do nich zaliczają się również członkowie Związku Wypędzonych. Potwierdzeniem tego są wypowiedzi kanclerz Angeli Merkel, która uczestniczy w spotkaniach związku, co więcej nie unika ich, a nawet chwali tego typu działalność. Nie mam złudzeń w tej kwestii, ale i nie mam też satysfakcji, że potwierdzają się moje obawy co do Centrum przeciwko Wypędzeniom, które podzielają teraz również inni politycy. Warto jednak zauważyć, że głosy te dają się słyszeć dopiero po tym, gdy Centralna Rada Żydów zareagowała na przekłamania w fundacji.

Ich przedstawiciel Salomon Korn ostrzegł przed próbami upamiętniania wysiedleń Niemców w oderwaniu od kontekstu II wojny światowej. Podobnie wypowiedział się dyrektor Muzeum Żydowskiego we Frankfurcie Raphael Gross...
- Kiedy o tym mówiłam, zawsze byłam piętnowana przez obecny rząd i przedstawicieli PO. Kazimierz Kutz chciał mnie nawet "oddać do muzeum", a Andrzej Halicki twierdził, że mam fobię na punkcie II wojny światowej. Dziś politycy Platformy powtarzają moje słowa. Władysław Bartoszewski argumentował wcześniej, że to jest wewnętrzna sprawa Niemiec, i nie reagował, a tym samym pozwolił na realizację tego przedsięwzięcia. Potem zaś polski rząd wdał się w dyskusję, czy w radzie fundacji ma być Erika Steinbach, czy też nie, co jest sprawą drugo- albo trzeciorzędną, gdyż ma ona swoich zastępców, którzy na wypadek nieobecności Steinbach w radzie będą prowadzić politykę w jej imieniu. Tak naprawdę przegraliśmy sprawę już na samym początku, oddając pole do działania Niemcom. Obecny rząd nie kontynuował polityki premiera Jarosława Kaczyńskiego, który potrafił w tej sprawie przedstawić jednoznaczne stanowisko. Skończyłoby się to protokołem rozbieżności, ale tak właśnie trzeba robić i występować przeciwko przekłamywaniu historii.

Politycy opozycji twierdzą, że rada przechodzi głęboki kryzys, a ostatnie rezygnacje to "sygnał alarmowy". Media niemieckie przewidują, że prawdziwe kontrowersje dopiero się pojawią. Czy wobec tego nie jest to właściwy moment, aby nasza dyplomacja wystąpiła z jakimś mocnym stanowiskiem?
- Nasz obecny minister spraw zagranicznych do tej pory w ogóle nie reagował, i dziś mamy tego skutki. Nie możemy chować się za Radą Żydów, którzy mają odwagę powiedzieć prawdę i nauczyli cały świat, jak należy ich traktować. Powinniśmy postąpić podobnie. Ubolewam, że obecny rząd nic nie robi w tej sprawie. Koniecznie trzeba wykorzystać moment kryzysu w radzie i głośno mówić o problemie. Oczywiście wspierać tych, którzy przeciwko temu występują, ale również mieć odwagę przedstawić swoje argumenty. Nie możemy mówić: nie, bo nie, tylko musimy przeciwstawiać się kłamstwu historycznemu i pisaniu historii za nas. Absolutnie należy zareagować.

Media niemieckie ujawniły sprawę broszurki wybielającej nazistowską przeszłość założycieli Związku Wypędzonych. Pojawiły się co prawda zapowiedzi, że powstanie publikacja przedstawiająca tę kwestię we właściwym świetle...
- Już dawno Erika Steinbach powiedziała, że nie ma pieniędzy na to, aby przedstawić historię członków NSDAP, którzy byli twórcami Związku Wypędzonych. To są według mnie pozorne ruchy. Polska powinna dyplomatycznie tego rodzaju sprawy rozgrywać, a nie czekać, aż strona niemiecka wywoła kolejną dyskusję na niby, którą sama po cichu zakończy. Tymczasem to my powinniśmy wieść prym w tej dyskusji. Niemcy podejmują bowiem pozorne działania i tak naprawdę nadal zamierzają realizować projekt budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom. Jeśli Polacy nie upomną się o właściwe przedstawianie kontekstu historycznego niemieckich wysiedleń i traumy wojennej Polaków, zostaną z niczym. Powinniśmy na forum międzynarodowym walczyć o prawdę historyczną.

Zatem nie jest to sprawa tylko wewnątrzniemiecka?
- Oczywiście, że nie. Ta sprawa ma wymiar europejski i światowy. To centrum będzie emanowało na cały świat ...

Angela Merkel chce, aby problem niemieckich wysiedleń był zaprezentowany w proponowanym Domu Historii Europejskiej, który ma powstać z incjatywy Parlamentu Europejskiego...
- To będzie utopienie prawdy w oceanie słów. Będzie znowu mowa o dobrych Niemcach i złych nazistach, a przecież naziści byli Niemcami. Mówmy o tym otwarcie, tym bardziej że takie stawianie sprawy jest niebezpieczne i świadczy o skuteczności niemieckiej dyplomacji. Wszelkie podobne propozycje zgłaszali były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans Poettering, sama Angela Merkel czy organizacje mające wsparcie finansowe i polityczne. Przecież Związek Wypędzonych realizuje tak naprawdę cele państwa niemieckiego; rząd niby się od niego odżegnuje, ale poprzez uchwały Bundestagu wspiera związek finansowo. Nie bądźmy naiwni.

Jeszcze przed 60. rocznicą powstania Związku Wypędzonych Erika Steinbach postuluje, żeby prezydent Czech zaprosił Niemców sudeckich do ich dawnej ojczyzny...
- Nie znam dokładnie kontekstu tej wypowiedzi, więc trudno mi ją komentować. Wiadomo jednak, że Niemcy jeżdżą tam na wycieczki, ale nie są to podróże krajoznawcze. Podczas tych wyjazdów podkreślają, że tam mieszkali, że to jest ich dziedzictwo, tak jakby chcieli powiedzieć, że te należące dawniej do państwa niemieckiego ziemie są obecnie w tymczasowym zarządzie. Spotykałam się z przedstawicielami organizacji czeskich, którzy w momencie ratyfikacji traktatu lizbońskiego jasno wskazywali na te zagrożenia ze strony Niemiec.

Uroczystości jubileuszowe odbędą się 5 sierpnia w Stuttgarcie. "Dzień ten mógłby być dobrą okazją, aby rządy naszych krajów sąsiedzkich, które do tej pory nie uczyniły żadnego kroku wobec wypędzonych z obszarów należących do tych państw, wyciągnęły rękę do zgody, tak jak już dawno uczyniły to np. Węgry czy Słowacja" - mówi Steinbach...
- To jest tak jak z Władimirem Putinem, który na Westerplatte mówił o zgodzie, a jednocześnie oskarżał nas o współodpowiedzialność za czyny, których nie popełniliśmy. To jest hipokryzja. Jeszcze raz powtarzam: róbmy swoje. Budujmy własne centra, muzea, wydawajmy książki, a nie oglądajmy się na to, co robi strona niemiecka. Takie działania powinniśmy podejmować już od dawna, a na razie pozostajemy pod tym względem daleko w tyle.

Dziękuję za rozmowę.

29.03.2010r.
Nasz Dziennik

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS