RODAKpress - head
HOME - button

10 ŚCIEM RADOSŁAWA SIKORSKIEGO - Piotr Lisiewicz

 

 

 

 

 

 


10 ŚCIEM RADOSŁAWA SIKORSKIEGO

Niszczył międzynarodowy wizerunek Lecha Wałęsy, nazywając go w zachodnich mediach prostakiem i zarzucając mu wspieranie dawnych komunistycznych służb. Dziś nadrabia to gorliwymi wyzwiskami pod adresem "karłów moralnych", krytykujących Wałęsę znacznie łagodniej i na własnym podwórku.

Kiedyś puszczał aluzje do stalinowskich rodowodów ludzi "Gazety Wyborczej", dziś broni na jej łamach tych spośród byłych komunistów, którzy "dobrze służą ojczyźnie". Dawniej upominał się o mordowanych przez Putina Czeczenów, dziś jest bodaj najbardziej proputinowskim polskim politykiem. A kto pamięta jeszcze, jak "europejski, przebojowy i nowoczesny" wedle obecnych deklaracji Radosław Sikorski był gwiazdą zlotów Ciemnogrodu Wojciecha Cejrowskiego?

Do tego, że politycy kłamią, zmieniają zdanie pod wpływem sondaży oraz wygłaszają obietnice bez pokrycia, przyzwyczajeni są wyborcy na całym świecie. Jednak przypadek ewolucji Radosława Sikorskiego zdaje się przerastać wszystko, co zdarzyło się na polskiej scenie politycznej po 1989 r.


O Wałęsie, czyli prostak, co lubi fizycznie

Nigdy żaden znaczący polski polityk nie atakował Lecha Wałęsy tak ostro jak Radosław Sikorski. O ile bowiem pozostali przeciwnicy krytykowali go w Polsce, Sikorski starał się niszczyć mit Wałęsy na arenie międzynarodowej. Gdy w 1992 r. przestał być wiceszefem MON, charakteryzował urzędującego prezydenta w artykule w "The Spectator": "Jak każdy prostak - a Wałęsa jest nim w głębi duszy - lubi >fizyczne< sprawowanie władzy, lubi dekretować, wydawać rozkazy".

Sikorski stwierdzał, że wcześniej miał co do Wałęsy pewne złudzenia, choć postrzegał go następująco: "Określiłem go jako kogoś, kto jest >nieokrzesany, nieprzewidywalny, nieodpowiedzialny, dyktatorski, próżny i skłonny do manipulacji<".

Wałęsa okazał się być zwolennikiem powrotu Polski pod skrzydła Moskwy: "Nie oczekiwałem, że człowiekiem, który ruszy na czele powrotnego marszu z Zachodu na Wschód, będzie prezydent Wałęsa".

Sikorski nie zmieniał zdania w sprawie Wałęsy przez wiele lat. "Związał się z twardogłowymi elementami armii i służb bezpieczeństwa" - pisał o nim w 1998 r. w "Foreign Affairs".

Po latach Sikorski wygłasza na temat Wałęsy poglądy w tonie nie mniej ostrym, z tym że tym razem atakuje tych, którzy wypowiadają jego dawne poglądy. "Panie Lechu, pan się nie przejmuje tym, co niektóre karły moralne w tej chwili wygadują" - mówił w czasie obchodów przyznania Wałęsie Nagrody Nobla.


O stalinowskim tonie, paranoi i kolaboracji "Gazety Wyborczej"

Największy wówczas polski dziennik Sikorski charakteryzował w 1992 r., nie unikając zakamuflowanych aluzji do stalinowskich rodowodów jego publicystów. Czytamy: ">Gazeta Wyborcza<, polski dziennik, który chlubi się swym kosmopolityzmem, uderzył w prawdziwie stalinowski ton i nazwał mnie >przedstawicielem międzynarodowego kapitału<".

Rolę środowiska "Gazety Wyborczej" i Unii Wolności Sikorski charakteryzował następująco: "Najzłośliwiej atakowali mnie i Jana Parysa dawni komuniści oraz niegdysiejsi dysydenci, członkowie dawnej opozycji o lewicowych sympatiach. Nie ma praktycznie żadnej gazety, czasopisma ani rozgłośni, które nie byłyby kontrolowane przez jedną z tych grup".

Podobnie Sikorski oceniał "GW" sześć lat później, w 1998 r. w "Foreign Affairs": "Potraktowali swoich komunistycznych negocjatorów nie jak łajdaków, którzy być może kiedyś zasłużą na przebaczenie, lecz jak sojuszników w rządzeniu ciemnym rzekomo i ksenofobicznym narodem. Ta kolaboracja podwyższyła i tak już wysoki poziom paranoi w polskiej polityce".

Dziś Sikorski wypowiada się w "GW" w tonie bliskim "grubej kresce" i ideologii Adama Michnika. "Są ludzie, którzy służyli kiedyś władzy ludowej, a dziś zweryfikowali się, dobrze służąc ojczyźnie" - dowodził w "GW" w wywiadzie z lipca 2009 r.


O WSI, gotowych oddać Polskę z powrotem Moskwie

W latach 90. rolę WSI Sikorski charakteryzował niemal identycznie jak dziś Antoni Macierewicz, jeśli nie ostrzej. Czytamy: "WSI były ostatnią funkcjonującą organizacją komunistyczną, która mogła przejąć kontrolę nad krajem, gdyby ze Wschodu znów zaczęły wiać chłodniejsze wiatry".

Sikorski zwracał uwagę, że to ludzie WSI są niezwykle silni w biznesie i zawdzięczają to ciemnym powiązaniom i operacjom: "Obecni i byli oficerowie WSI mieli mieszkania i zagraniczne konta bankowe, prowadzili operacje przemytu broni, mieli własne źródła dochodu i własne kontakty na Wschodzie i na Zachodzie".

Tymczasem obecnie minister Sikorski utrzymuje kontakty z byłym szefem WSI, gen. Markiem Dukaczewskim, któremu po zdymisjonowaniu go oferował szefostwo największego w kraju Śląskiego Okręgu Wojskowego. Pozostając w konflikcie z likwidatorem WSI Antonim Macierewiczem, Sikorski stwierdzał - co było zbieżne z linią ludzi WSI - że nie wierzy, iż Macierewicz jest w stanie zapewnić ochronę kontrwywiadowczą polskiej misji wojskowej w Afganistanie.


O nowoczesności, czyli gwiazda Ciemnogrodu

Wybór pomiędzy sobą a Bronisławem Komorowskim Sikorski scharakteryzował ostatnio jako wybór "między swojską, zachowawczą prezydenturą, prezydenturą z wąsem i gawędami kombatanckimi, a bardziej europejską, przebojową i nowoczesną".

1997 r. "Gazeta Wyborcza" relacjonuje zlot Ciemnogród zorganizowany przez Wojciecha Cejrowskiego: "Po wsi paradowali młodzi ludzie w koszulkach z napisem >Jestem z Ciemnogrodu<, a na stoiskach można było kupić >Protokoły Mędrców Syjonu<. W czasie zlotu na drewnianej scenie wystąpią m.in. bard ROP Leszek Czajkowski, Violetta Villas i były minister MON Radek Sikorski, kandydujący do Sejmu z ROP". "Tu można się policzyć i zobaczyć, że jesteśmy silni, że jest wielki entuzjazm, i że prawica to pewna formacja kulturowa" - mówił "GW" Sikorski.


O przepędzaniu ruskich żołnierzy

W czasie wspomnianego zlotu Ciemnogrodu Sikorski pokazywał "bagnet zdjęty z trupa ruskiego żołnierza". - Ten pan kandyduje. Ale w razie czego, jak mu się nie uda, to znowu gdzieś pojedzie ruskich przepędzać - wyjaśniał Cejrowski. Na łamach "Gazety Polskiej" Sikorski mówił o ludobójstwie Putina w Czeczenii, stwierdzając, że zbrodnie te będą dla niego jak krew na rękach Lady Makbet, która nie będzie chciała zniknąć.

Gdy Sikorski został szefem MSZ w rządzie PO, okazał się być politykiem bardziej promoskiewskim od najbardziej betonowych postkomunistów. Dopuścił się najbardziej haniebnego aktu służalstwa wobec Moskwy po 1989 r. - próby storpedowania misji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który poleciał do Tbilisi. Nawet Adam Michnik czy prof. Wojciech Sadurski, czyli osoby jak najdalsze prezydentowi, potrafiły docenić jego rolę w sprawie Gruzji.

Artykuł obrazujący zmianę swojego podejścia do Rosji opublikował Sikorski w "GW" przy okazji wizyty Putina na Westerplatte w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Dowiedzieliśmy się z niego, że "Rosja od bez mała 20 lat idzie drogą prób modernizacyjnych i demokratyzacyjnych".


O sojuszu z Ameryką, czyli dlaczego w Polsce nie ma tarczy

"Prezentowałem zbytnio prozachodnią, pronatowską orientację" - pisał Sikorski w "The Spectator". Zwolennikami sojuszu z Ameryką było u nas wielu polityków prawicy, jednak nie legitymowali się oni tak dobrymi jak Sikorski kontaktami w Ameryce.

Tymczasem jako szef MSZ w rządzie Tuska Sikorski okazał się zwolennikiem tego, by o amerykańskiej tarczy w Polsce rozmawiać z... Rosją. Jego polityka walnie przyczyniła się do opóźnienia negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi w tej sprawie. W wyniku tego bez żadnych gwarancji w sprawie tarczy dotrwaliśmy do czasów prezydenta Obamy, niechętnego temu projektowi.

O prawach człowieka tylko przed objęciem urzędu

Radosław Sikorski przez lata budował swój wizerunek jako polityka wrażliwego na kwestie praw człowieka.

W 2005 r., w 25. rocznicę powstania "Solidarności", zorganizował w Gdańsku konferencję Solidarity Twenty-Five Years On - Lessons in the Struggle for Freedom , na której spotkali się obrońcy praw człowieka z całego świata. Jako minister Sikorski stał się obojętny na zbrodnie reżimu Putina na Kaukazie, zasłynął też z obojętności na represje wobec Polaków na Białorusi.


O strasznych Kaczyńskich, którzy wcześniej nie byli straszni

"Chcę być prezydentem, by odsunąć Kaczyńskich" - tak swoją kampanię prezydencką rozpoczął Sikorski. Potem nazwał Lecha Kaczyńskiego "byłym prezydentem". "Prezydent może być niski, ale nie powinien być mały" - stwierdził też. Kaczyńscy nie wydawali się Sikorskiemu ani "małymi", ani "moralnymi karłami", gdy z ich namaszczenia zostawał ministrem.


O Waldemarze Pawlaku, czyli marionetce komunistów

We wspomnianym artykule w "The Spectator" Sikorski charakteryzował Waldemara Pawlaka: "Pawlak - przywódca b. ZSL, lojalnego w stosunku do partii komunistycznej, w b. marionetkowym parlamencie w czasie obrad >okrągłego stołu<, który przyczynił się do obalenia starego reżimu, siedział po stronie komunistów. Nareszcie Wałęsa ma obok siebie człowieka, z którym dobrze się czuje, premiera pochodzącego z obozu komunistycznego". Dziś Sikorski razem z Pawlakiem to bliscy współpracownicy w rządzie Tuska.


O hakach, czyli jak Sikorski zapałał moralnym oburzeniem

Ostatnie ostre wypowiedzi Sikorskiego na temat prezydenta Lecha Kaczyńskiego miały być wyrazem moralnego sprzeciwu wobec rzekomej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o hakach na niego. Tymczasem wcześniej o nieznanych bliżej hakach mówił publicznie... sam Sikorski. Gdy w 1997 r. minister Zbigniew Siemiątkowski wspominał o możliwości prowokacji rosyjskich w sprawie polskiego członkostwa w NATO, Sikorski sugerował, że mogą istnieć haki na Aleksandra Kwaśniewskiego: "Może chciał w ten sposób przygotować opinię publiczną na ujawnienie przez Rosjan jakichś >haków< na prezydenta Kwaśniewskiego".

Piotr Lisiewicz

25.03.2010r.
Gazeta Polska

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS