O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTAP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button

Michnik przestrzega przed Wałęsą - Piotr Lisiewicz

 

 

 

 

 

 


Michnik przestrzega przed Wałęsą

Oto do kogo porównywała niegdyś Lecha Wałęsę "Gazeta Wyborcza": Płynący na fali antysemickiej fobii dyktator, bolszewik, pijany ojciec bijący żonę, zagrożenie dla demokracji i jej groteskowa karykatura, ten co zniszczył "Solidarność", podobny do Lenina i Stalina. Adam Michnik posunął się nawet do tego, że pomstował na Jarosława Kaczyńskiego za to, iż... bezkrytycznie aprobuje szokujące zachowania Wałęsy.

W ostatnich tygodniach jesteśmy świadkami wielkiej kampanii w obronie Lecha Wałęsy na łamach "Gazety Wyborczej". Ale to nie pierwsza akcja dotycząca byłego lidera "Solidarności" na tych łamach. Do poprzedniej doszło w 1990 r., gdy Wałęsa głosił program przyspieszenia zmian, "Nowego Początku" i rozliczenia komunistów.

Przegląd ówczesnej publicystyki "GW" pokazuje nam wnikliwą charakterystykę Wałęsy: osobnika dość prymitywnego, akceptującego antysemityzm, pragnącego dyktatury, sprawcy agonii "Solidarności". Zapewne młodsi czytelnicy "GW" przecierać będą oczy ze zdumienia. Zatem wróćmy do 1990 r. i przeżyjmy to jeszcze raz!

Dyktator, który zniszczy demokrację

Dyktatorem Wałęsa był właściwie od zawsze. Według Adama Michnika, dyktatorskich metod używał już w "Solidarności", a to w celu zniszczenia wszystkich potencjalnych rywali. "Wałęsa podzielił >Solidarność<. Usunął tych wszystkich, którzy umieli mu się przeciwstawić i mogliby zagrodzić drogę. W tym celu uznał za pożyteczne określić ich publicznie mianem >jajogłowych< lub >Żydów<" - pisze Michnik (27.10.1990).

Zdaniem redaktora naczelnego "GW", z powodu tych cech Wałęsa nigdy nie będzie głową państwa demokratycznego kraju: "Lech Wałęsa nie będzie prezydentem demokratycznej Rzeczpospolitej. Być może przegra powszechne wybory prezydenckie. Słuchając jego kolejnych deklaracji samochwalczych, łatwo można nabrać przekonania, że przewodniczący NSZZ >Solidarność< nie ma nic do zaproponowania poza własną osobą i potokiem sprzecznych ze sobą obietnic".

Nie będzie nim także w sytuacji odwrotnej: "Być może Wałęsa zwycięży w wyborach prezydenckich. Ale i wtedy nie będzie prezydentem demokratycznej Rzeczpospolitej, lecz czynnikiem destabilizującym polityczny układ, wprowadzającym chaos, izolującym Polskę od świata".

Władza Wałęsy skończy się likwidacją demokracji: "Wódz charyzmatyczny będzie ze złowrogą intuicją likwidował wszelkie odruchy niezależne, aż złamie kruchą polską demokrację". Nawiązując do odebrania swojej redakcji znaczka "Solidarności", Michnik pisze: "Nie odczuwam bowiem żadnej solidarności z ludźmi, którzy z symbolu wolności i nadziei uczynili znak konformizmu i knebla".

Pijany ojciec, który może zbić żonę

To, co szkodzi dziś Polsce, to tolerowanie mitu Wałęsy rodem z lat 80. Michnik stwierdza: "Lech Wałęsa jest politykiem obdarzonym wielkim talentem skłócania ludzi i dlatego jest tak bardzo niebezpieczny. Jego wielkie zasługi przeobrażą się w swoje przeciwieństwo - staną się przekleństwem dla Polski".

Do kogo porównać można Wałęsę? "Wałęsa może zwyciężyć w wyborach, jeśli zdoła utrzymać swój mit >ojca narodu<. Ojciec - jak wiadomo - może się upić i zbić żonę, ale dzieciom na ojca nie wolno podnieść ani głosu, ani ręki. Jeśli ten mit sparaliżuje polskie umysły i serca - wtedy Wałęsa zwycięży. Zwycięży, choć jasno zapowiada w swych wypowiedziach, że demokracja jest mu potrzebna jako instrument do objęcia steru rządów. A potem - obawiam się - demokratyczne będzie już tylko to, co on sam zadekretuje" - uważa Michnik (27.10.1990).

Wałęsa nie pasuje do demokracji. Dlaczego? "Wałęsa jest nieprzewidywalny. Wałęsa jest nieodpowiedzialny. Jest też niereformowalny. I jest niekompetentny. Nieprzewidywalność była zaletą w walce z totalitarnym komunizmem. I stać się musi katastrofą w demokratycznych strukturach współczesnego państwa" - definiuje Michnik.

Wałęsa - sprawca agonii "Solidarności"

"Idea >Solidarności< wkroczyła w fazę agonii. Za tę agonię odpowiedzialny jest Lech Wałęsa" - pisze Michnik. Podobnego zdania jest Jerzy Surdykowski: "Straszliwym błędem Gdańskiego Noblisty, błędem, za który płacimy i płacić będziemy ogromną cenę, jest wbicie klina pomiędzy inteligencję a robotników, zaatakowanie i zelżenie tego, co w >Solidarności< najcenniejsze: solidarności. To, co budowaliśmy przez kilkanaście lat, można paru nierozsądnymi wypowiedziami zniszczyć w ciągu kilkunastu dni. Tym bardziej że ludziom sfrustrowanym, tak biedą jak i kłótniami przywódców, łatwo podsunąć wizerunek wroga - >jajogłowego< intelektualisty, >warszawsko-krakowskiego salonu<. Oby nie gorzej..." (4.08.1990).

Wałęsa kłania się antysemickiej fobii

O jakie "gorzej" chodzi? Paweł Smoleński, relacjonując kampanię Wałęsy, pisze: "Wałęsa mówił, że jest Polakiem wtedy, gdy z tłumu padały pytania o Żydów: o krzywdy, jakich od nich doznał" (23.10.1990). Michnik wspomina dawną znajomość z Wałęsą: "Nie był nigdy populistą ani antysemitą. Jedno i drugie uważał za idiotyzm". Ale teraz Wałęsa "wypowiadając nonsensy o >jajogłowych< i dzieląc ludzi wedle kryteriów rasowych na Żydów i nie-Żydów, złożył pokłon wyznawcom antyinteligenckiego populizmu i antysemickiej fobii. Ci ludzie będą teraz popierać dążenie Wałęsy do prezydentury". Michnik precyzuje: "Mówi Wałęsa: >Jestem czysty Polak, tu urodzony<. Okazuje się tedy, że są jacyś Polacy >nieczyści<, urodzeni gdzie indziej" (27.10.1990).

Myślenie bolszewickie

Szef "GW" tak komentuje jedno z wystąpień Wałęsy: "Zapytany, co będzie z gazetami, które go dziś krytykują, odpowiedział: >Oni dobrze te gazety rozwiną, a wy je potem zabierzecie [...]<. Nie sądziłem, że z ust Wałęsy i jego rzecznika usłyszę tak lapidarną definicję myślenia bolszewickiego" (27.10.1990).

Gdzie indziej pisze: "Mówi Wałęsa, komentując krytyczne opinie prasy zachodniej, że >macki niektórych daleko sięgają<. Skąd ja znam ten język obsesji i insynuacji?" (27.10.1990).

Dziś "GW" prosi czytelników o wspomnienia na temat Wałęsy. Wtedy także głos zabierali czytelnicy, jako Telefoniczna Opinia Publiczna: ">Skąd ja to znam< - myślę sobie, gdy słyszę, że pan Wałęsa na spotkaniach wyborczych głosi, że trzeba oddać ziemię chłopom, fabryki robotnikom, a tym co się dorobili - zabrać. Pod wodzą Lenina i Stalina nazywało się to drogą do socjalizmu" (22.10.1990).

Karykatura, groteska, zakompleksiony prowincjusz

W relacjach Pawła Smoleńskiego Wałęsa jawi się jako postać dość prymitywna: "Wałęsa wielokrotnie obiecywał, że zrobi Adama Michnika spikerem radiowym (>udowodnię wam, że on się do tego nadaje<) i wielu wiecownikom pomysł bardzo się podobał" (23.10.1990).

Według samego Michnika legenda "Solidarności" zmierza ku własnej karykaturze: "Boli mnie, gdy śledzę kierunek ewolucji Wałęsy: od symbolu demokracji, do jej groteskowej karykatury" (27.10.1990).

Zdaniem Ewy Berberyusz w grę może tu wchodzić jego kompleks prowincji: "Mówienie więc o Warszawce, którą trzeba przewietrzyć, jako o jakiejś nieformalnej, ale zwartej i złowrogiej grupie interesów, rezydujących w stolicy i próbujących zawładnąć Polską, jest albo niepoważne, albo dowodzi kompleksu prowincji" (17.10.1990).

Dlaczego Kaczyński toleruje szokujące wypowiedzi Wałęsy?

Według Michnika wypowiedzi Wałęsy są szokujące. Ich bezkrytyczne aprobowanie kompromituje... Jarosława Kaczyńskiego i jego współpracowników. "Zastanawiam się, dlaczego Jarosław Kaczyński i inni politycy Centrum bezkrytycznie aprobują coraz bardziej szokujące wypowiedzi Lecha Wałęsy w trakcie tej swoistej kampanii prezydenckiej: o potrzebie prezydenta z siekierą rządzącego z pomocą dekretów; o demokracji pojmowanej jako jednoosobowa władza kierowcy nad samochodem; o senatorach i posłach jako baranach czy też gamoniach, produkujących >bzdety<, które łatwo może zdmuchnąć gniew ludu" - pisze redaktor naczelny "GW" (6.08.1990).

Zdaniem Surdykowskiego, kampanię Wałęsy, którego nazywa kpiąco "Wielkim Przewodniczącym", oraz jego współpracowników porównać można do propagandy po 13 grudnia. ">Wojna< wypowiedziana przez Wielkiego Przewodniczącego i jego ludzi, zaczęła się od personalnych ataków na łamach >Tygodnika Solidarność< przypominających sławetne kampanie prasowe stanu wojennego" - pisze Surdykowski. (4.08.1990).

Nie pisać o Wałęsie, nawet źle

Wałęsa to zagrożenie tak wielkie, że zmusza Michnika do następującej deklaracji, wygłoszonej na spotkaniu Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego 7 października 1990 r.: "Będę prowadził kampanię negatywną. Przy całym szacunku dla Tadeusza Mazowieckiego uważam za mniej ważne, by został on prezydentem. Dla mnie ważniejsze jest, by Wałęsa prezydentem nie został".

Ale czytelników "GW" i taka postawa Michnika nie zadowala. "Kupuję >Gazetę< od pierwszego numeru, ale mam już dosyć Wałęsy na każdej stronie. Opanujcie się, na Boga! Przecież każde pisanie, nawet złe, jest reklamą" - upomina jeden z czytelników w ramach Telefonicznej Opinii Publicznej z 22 października 1990 r.

Piotr Lisiewicz

10.07.2008r.
Gazeta Polska

 

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS