2. WIELKI PONIEDZIAŁEK - ks. prof. Paweł Bortkiewicz

 
 

REKOLEKCJE AKO - 2013
2. WIELKI PONIEDZIAŁEK

Judasz szuka usprawiedliwienia dla decyzji, która w nim dojrzewa. Jest to decyzja zdrady.

Jest to wybór sumienia.

Dziś, bardzo mocno akcentujemy sumienie i bardzo mocno wykazujemy ignorancję w jego rozumieniu.

Sumienie jest dla nas wyrocznią. A raczej staje się narkotykiem, środkiem opioidalnym, który ma pokryć ból istnienia, a jeszcze bardziej ból związany z odpowiedzialnym wyborem dobra. Sumienie mówi ustami polityków - jestem katolikiem, przystępuję do komunii, ale zarazem nie widzę nic złego w aborcji, wspieram i będę wspierał in vitro

Przed wyborami prezydenckimi w Polsce:

Konsekwentnie jestem za życiem - odpowiadał "Gościowi Niedzielnemu" głośno deklarujący swój katolicyzm Bronisław Komorowski. I dodawał, że z tego powodu popiera sztuczne zapłodnienie tą metodą. Jednak mimo to Komorowskiego jako katolika zachwalał Władysław Bartoszewski.

To oczywiście nie jest domena polskich polityków i polskiej sceny politycznej

Protestancka kanclerz, publicznie żądała od Benedykta XVI wyjaśnienia pobudek, które skłoniły go do zrehabilitowania lefebrystycznego biskupa Richarda Williamsona. Bliski CDU publicysta Alexander Gauland przyrównał zachowanie kanclerz do Kulturkampfu Bismarcka. "Tego nam jeszcze brakowało! [...] To co najbardziej irytuje w państwowej napaści na wewnętrzne sprawy Kościoła, to nieprzyjemna mieszanka niemieckiego moralizatorstwa i taniego efekciarstwa" - pisał Gauland w dzienniku "Tagesspiegel" (09.02.2009).

To nie był zresztą jedyny i może nie najważniejszy problem w chrześcijańskości CDU.

Judasz usprawiedliwiający swój wybór zdrady Boga - usprawiedliwiający w typowo przewrotny i lewacki sposób: "Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?"

Kandydat na prezydenta i prezydent Polski, który opowiada się za procedurą manipulacji człowiekiem w początku jego zaistnienia - bo konsekwentnie jest za życiem
Kanclerz Niemiec, która krytykuje papieża za jego gest pojednania w stronę człowieka, ale gest niepoprawny politycznie.

A przecież poprawność polityczna jest dla wielu najważniejszą religią w zlaicyzowanym świecie.

Judasz, kanclerz, prezydent. wielu z nas, kieruje się po prostu sumieniem. Mam swoje sumienie, według sumienia, kierując się sumieniem .

Warto zatem i trzeba pytać o rolę, o miejsce sumienia w naszym życiu.

Czy sumienie samo w sobie i samo z siebie wydaje decydujący głos w sprawach moralnych? Czy jest ono absolutnym kryterium rozstrzygania? Czy wystarczy przywołać głos sumienia dla usprawiedliwienia wszystkiego?

Średniowieczna tradycja - wskazywała, że sumienie obejmuje dwa poziomy - sumienia, które jest sądem, rozeznaniem i sumienia, które jest aktem, decyzją podejmowaną w konkretnej sytuacji.

Wiele fałszywych twierdzeń na temat sumienia wywodzi się stąd, że zapominano o tym rozróżnieniu, ale i zapominano o ścisłym i wzajemnym odniesieniu i powiązaniu tych poziomów.

Pierwszy poziom sumienia - owo rozeznanie, stan wiedzy moralnej tradycja filozoficzna i teologiczna określała mianem "synderesis".

Druga warstwa nosiła nazwę - "conscientia".

Greckie słowo "synderesis" było przejęte ze stoickiej nauki o kosmosie, a jego dokładne znaczenie nie jest jasne. Może dlatego kard. Ratzinger zaproponował kiedyś, by nazwać tę warstwę - anamnesis (przypomnienie). To słowo pozwala dostrzec, że ten pierwszy poziom fenomenu sumienia wskazuje, że dane nam jest coś w rodzaju źródłowej wiedzy o dobru i prawdzie . Ten poziom przypomina, że człowiek z natury skierowany jest ku swemu Stwórcy.

Anamneza [przypomnienie] początku jest wewnętrznym sensem, zdolnością przypomnienia, tak że człowiek zagadnięty o swój początek odkrywa w sobie jakby jego echo. Na tej anamnezie Stworzyciela, przypomnieniu spraw najważniejszych - buduje się możliwość i prawo do prowadzenia życia, działania.

Wyodrębnienie tych poziomów sumienia jest ważne.

Po pierwsze dlatego, że pokazuje, iż sumienie nie jest tak skrajnie indywidualistyczne, jak niekiedy się to wmawia. Nie wystarczy powiedzieć: wedle mojego sumienia aborcja winna być dopuszczalna i nie widzieć w tym problemu z nauką Kościoła.

Kościół nie wymaga posłuszeństwa normom moralnym tylko dlatego, że uważa to z jakichś względów za pożyteczne - nie czyni tego ze względu na swój własny autorytet. To druga ważna kwestia związana z owymi poziomami sumienia.

Autorytet Kościoła (papież) wymaga posłuszeństwa normom moralnym dlatego, że sumienie- anamneza potrzebuje pomocy z zewnątrz , by dojść do pełniejszej świadomości siebie.

Pomoc taka nie stoi w opozycji sumienia, lecz jest mu podporządkowana: pełni funkcję majeutyczną, to znaczy akuszerską (tak jak Sokrates nie zmuszał do swych poglądów, lecz dopomagał w "porodzie" właściwej oceny, decyzji, w "porodzie" prawdy).

Taka pomoc nie narzuca niczego.

Wychodzi naprzeciw właściwej sumieniu otwartości na prawdę.

Kiedy dokonywano wyboru nowego papieża, pojawiały się liczne głosy, że po konserwatywnym Janie Pawle II, wiernym do bólu prawdzie, po "pancernym kardynale", co stał się papieżem Benedyktem, przyjdzie czas na postępowego przywódcę Kościoła. Media snuły oczekiwanie na temat stosunku papieża do aborcjonistek i homoseksualistów, do zwolenników eutanazji.

Istota nauczycielskiego urzędu papieża wyraża się w tym, że jest on adwokatem chrześcijańskiej anamnezy, a nie rzecznikiem utraty pamięci i dziedzictwa Kościoła.

Papież nie narzuca niczego wiernym, lecz rozważa chrześcijańską pamięć i broni jej.

Taka jest owa pierwsza warstwa sumienia.

Druga warstwa sumienia - poziom sądów i decyzji , to ten poziom, na którym " sumienie " oznacza " conscientia ". Dziś zacieśnia się pojęcia sumienia do tego tylko poziomu, a to prowadzi do tragicznych pomyłek, do samotności sumienia. Samotności, bo jest ono pozbawione pomocy, przewodnika, skazane na samowystarczalność.

A w tej samotności łatwo o zagubienie anamnezy, a przyjęcie, dotyk - amnezji.

Zamiast pamięci o dobru - niepamięć o możliwości czynienia dobra, popełniania zła.

[Takie były doświadczenia związane z próbą lustracji - wielu lustrowanych mówiło nie pamiętam, nie przypominam sobie, nie znam. To postawa tragiczna, ale dziś dla wielu bardzo wygodna, zwalniająca z realnej odpowiedzialności sumienia.]

Judasz, gdybyśmy mogli odtworzyć dramat jego sumienia stawał w obliczu kuszenia:

- nie ten Mesjasz, nie taki Mesjasz, jak wyobraźnia podpowiadała

- nie taki związek z Mesjaszem, który dawałby władzę.

- nie takie oczekiwania

- ktoś żąda informacji, zapłaci za nią - wystarczy donieść, to tylko sprzedaż informacji - wielu z czegoś żyje

- powiem tylko - gdzie jest, kiedy będzie w określonym miejscu - to przecież sprawa neutralna

Ale miał w tym wszystkim szansę przypomnienie - anamnezy:

- dobro należy czynić, zła unikać

- zdrada jest złem, wierność jest dobrem

- nie będziesz donosił, nie będziesz zdradzał ,

Judasz zagłusza jednak w sobie głos sumienia, idzie za sumieniem, które jest impulsem, naznaczonym emocjami.

W tym rozdarciu sumienia, a dokładniej w tym zakłamaniu sumienia - wychodzi na jaw tragedia człowieka. Tragedia, która kończy się bardzo konsekwentnie - samozagładą i samounicestwieniem.

Niekiedy jest ono tak spektakularne, jak w przypadku Judasza. Niekiedy jest śmiercią człowieczeństwa przy zachowaniu gry na scenie życia politycznego czy społecznego, czy małżeńskiego. Ale samozagłada się dokonuje.

Judasz do końca mógł się powstrzymać, mógł zmienić decyzję.

Nawet po zdradzie mógł podjąć dzieło pojednania - a pokuta odmienia oblicze świata, mogłaby odmienić i jego oblicze.

Ale Judasz tego nie uczynił

Pozostał i pozostaje dla nas przestrogą.

ks. prof. Paweł Bortkiewicz - duszpasterz AKO Poznań

25.03.2013r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet