Powrót do strony autora
Gazeta.Ru
4 kwietnia 2007r.
Fiodor Łukianow
Świat bez opoki
Bez względu na łagodne maniery i fizyczną słabość, Jan Paweł II był człowiekiem skrajnie twardym w odniesieniu do wszystkiego, w czym on upatrywał zagrożenie dla podstawowych zasad uniwersum.
"Jeżeli z jednej strony Zachód wciąż daje świadectwo działania ewangielicznego zaczynu,
to równocześnie z drugiej nie mniej mocne są prądy antyewangelizacji. Godzi ona w same
podstawy ludzkiej moralności, godzi w rodzinę i propaguje moralny permisywizm, rozwody,
wolną miłość, przerywanie ciąży, antykoncepcję, walkę z życiem na etapie poczęcia, a także
na etapie schyłku, manipulację życiem. Program ten jest wspierany olbrzymimi środkami
finansowymi, nie tylko w poszczególnych społeczeństwach, ale także w skali światowej.
Może bowiem dysponować potężnymi centrami wpływów ekonomicznych, przez które usiłuje
narzucać warunki krajom będącym na drodze rozwoju. Wobec tego wszystkiego słusznie
można się pytać, czy to nie jest również inna postać totalitaryzmu, ukryta pod pozorami demokracji."
To cytat z książki Jana Pawła II , która ukazała się w jego ojczyźnie, w Krakowie, w środku marca tego roku. Praca, w której papież przedstawiał swoje rozmyślenia o demokracji, moralności i wierze, prawach człowieka i losie Europy, stała się, w istocie, testamentem papieża. Prawdziwa wielkość jego osoby stanie się zrozumiała z biegiem czasu. Obecnie więcej mówi się o roli, jaką Polak Karol Wojtyła odegrał w burzeniu komunizmu. Ona jest bezsporna, jednak, jak na to wygląda, główne rezultaty jego działalności wychodzą daleko poza ramy tego historycznego procesu.
Posługa Jana Pawła II przypadła na epokę gigantycznych przemian, kiedy nie tylko upadał światowy polityczny porządek, ale i zmieniały się warunki ludzkiej egzystencji. Dokonywała się erozja tradycyjnych ideologii. Niektóre z nich, jak komunizm sowieckiego typu, zostały zdyskredytowane i powoli odchodziły w cień. Inne próbowały adaptować się do nadchodzących zmian, jednak najczęściej po prostu nie nadążały za nimi. Liberalna demokracja okazała się nie na tyle uniwersalnym środkiem na ludzkie przypadłości, jak myśleli w euforii końca lat 1980-ych, nowy konserwatyzm, podkreślając różnice cywilizacji, prowokował pojawienie się nowego rozłamu: zamiast Wschodu i Zachodu - Północ i Południe.
Ten rozłam pogłębiała informacyjna i technologiczna rewolucja, która dokonywała się nie w każdym miejscu, a jedynie na względnie niewielkiej części ziemi. W sposób ukierunkowany zmieniała się sama istota globalnych społecznych relacji - od hierarchicznych struktur do sieciowych, czego skrajnym przejawem stał się międzynarodowy terroryzm. Wszystko to nałożyło się na zasadniczo inny, ale przy tym również sprzeczny stosunek do ludzkiego życia i godności. Postępowa część ludzkości ogłosiła je główną i niezbywalną wartością. Ale w imię danej wartości stało się możliwe rozpocząć wielką wojnę z ofiarami wśród ludności cywilnej, a samo życie przekształciło się w miejsce stosowania różnorodnych technologii, w tej liczbie biologicznych. Na koniec, rewolucja informacyjna zwaliła na mieszkańców planety gigantyczne wielkości danych, w których rozebrać się coraz trudniej.
To krótkie omówienie obecnego stanu rzeczy ma bezpośrednie odniesienie do postaci Jana Pawła II.
Dlatego że w takiej sytuacji gwałtownie rośnie potrzeba posiadania mocnego fundamentu, opoki, na której zawsze można się oprzeć, bez obawy, że się zakołysze, ugnie czy po prostu osunie. Taką opoką był rzymski papież, przy czym, jeśli się zastanowić, drugiej równie mocnej opoki na świecie po prostu nie było. I dlatego do papieża, kategorycznie odrzucającego wszelki moralny relatywizm, ciągnęli nie tylko katolicy, ale i przedstawiciele innych wyznań.
Łagodne przyjacielskie maniery Jana Pawła II i jego fizyczna słabość w ostatnich latach mogły wprowadzić kogoś w błąd. Jednak w istocie rzeczy papież był człowiekiem skrajnie twardym we wszystkim, gdzie tylko widział zagrożenie zasadom stanowiącym ład universum. Bardzo wielu krytykowało papieża za skrajny konserwatyzm, za nieugiętą pozycję w szeregu kwestii - od antykoncepcji, której zakaz prowadzi do śmierci miliony katolików w czarnej Afryce, do potępienia badań naukowych, zdolnych do wytworzenia nowych lekarstw o cudownych właściwościach. Można na różne sposoby odnosić się do stanowiska papieża. Jednak jego twardość tłumaczyła się nie uporem obskuranta, jakim on, głęboko wykształcony i w najwyższym stopniu współczesny człowiek, oczywiście, nie był, a szczerym przekonaniem o tym, że niezbędne są jakieś niezbywalne wartości, niepoddające się upływowi czasu i wpływom zewnętrznym. Szczególnie wtedy, kiedy cały świat ogarnia chaos, a ludzie stają się zdezorientowani i pełni rozterek.
Z odejściem Jana Pawła II na międzynarodowej arenie praktycznie nie pozostał nikt obdarzony tak bezwarunkowym i niekwestionowanym autorytetem.
Właśnie twardość w trwaniu przy swoich przekonaniach, reputacja człowieka, nie idącego na jakiekolwiek moralne kompromisy i nie poddającego się wpływom koniunktury, pozwoliły papieżowi wykonać wielkie dzieło - dokonać pokajania. Jan Paweł II, w istocie, wyzwolił swój kościół od ciężkiego brzemienia przeszłości, przeprosiwszy za srogość wypraw krzyżowych, za grzechy inkwizycji, i za antysemityzm. Papież, tak jak należy się ojcu duchowemu, dał przykład politykom na całym świecie, wielu spośród których zamiast tego, by przeprosić za mroczne karty w historii swoich krajów, podejmują gigantyczne wysiłki w celu udowodnienia: wszystko było w porządku. Głoszenie tolerancji, umocniona praktycznymi działaniami, - to jest to, czego dzisiejszy świat potrzebuje coraz bardziej i bardziej. Czy jest jeszcze ktoś, czyje słowa miałyby taką wagę, jak słowa papieża?
Jan Paweł II dokonał prawdziwej rewolucji, zmieniwszy obraz Kościoła Rzymskokatolickiego. Instytucja, zbudowana w zgodności z tysiącletnią tradycją, na zasadzie twardej hierarchiczności, w wieku XXI wygląda na anachronizm. Jednak papież zdołał w dosłownym sensie tchnąć weń nowe życie, sięgnąwszy najbardziej odległych - i w geograficznym, i w społecznym sensie - komórek tej hierarchii i przekształciwszy ją w swego rodzaju parasol, rozpostarty nad wielorakim i dynamicznie rozwijającym się światem katolicyzmu.
Jan Paweł II wypełnił swoją misję. Uczynić świat lepszym było ponad jego siły. Ale on pokazał, co należy robić, żeby koniec końców osiągnąć to.
Autor jest redaktorem naczelnym pisma, <<Rosja w polityce globalnej>> specjalnie dla <<Gazety.Ru-Komentarze>>
Tłumaczenie: AMDG
23.04.2007r.
Gazeta.Ru